13:3 czyli Real i Barcelona nie biorą jeńców w walce o tytuł

Trwa korespondencyjny pojedynek o mistrzostwo Hiszpanii: Real Madryt i FC Barcelona zmiażdżyli swoich rywali, strzelając im łącznie 13 bramek. Jak wygląda sytuacja obu ekip, kto wyróżniał się podczas środowej kolejki? Nikt nie ma wątpliwości, że w wyścigu o tytuł może zdecydować tylko potknięcie jednej z drużyn.

 

Wczorajsze mecze Realu i Barcy były pokazem siły ognia. Dla obu drużyn był to pierwszy mecz ligowy po El Clasico, środowe starcia to tylko zapowiedź tego, jak zażarta będzie walka o tytuł.

Duma Katalonii pokonała u siebie Osasunę aż 7:1, robi wrażenie, prawda? Podopieczni Luisa Enrique grali swój mecz przed spotkaniem Realu Madryt – można więc powiedzieć, że wywarli dzięki temu na Królewskich minimalną presję. Sam mecz obfitował wieloma ciekawymi zjawiskami. Jedną z najgorszych sytuacji w życiu jest czas, kiedy uda nam się coś raz dokonać, a potem nieważne jak bardzo byśmy się nie starali, to nam to po prostu nie wychodzi. Ale jednym z najlepszych jest moment, kiedy po tak długim okresie oczekiwania wychodzi nam to dwa razy z rzędu. Tak właśnie poczuł się wczoraj Andre Gomes, który w dotychczasowych 41. występach w katalońskich barwach strzelił jedną bramkę, a z Osasuną strzelił dwie w jednym meczu. Wspaniała chwila nie tylko dla samego piłkarza, ale i dla zarządu, który po tym co ostatnio prezentuje Gomes, może się spodziewać, że zainwestowane w niego 30 milionów euro i kolejne 20 w bonusach zacznie się poważnie zwracać.

No cóż, ale ci, którym choć raz się coś udało, chociaż znają ten smak. Są i tacy, którzy nigdy w życiu nie skosztowali jeszcze czystej radości spowodowanej np. strzeleniem bramki.

Futbol dla mnie to sport drużynowy, w którym każdy ma swoją rolę, a moją nie jest zdobywanie bramek. To miłe, że pozostanie taka anegdota – powiedział Javier Mascherano, który zdobył w meczu z Osasuną swojego pierwszego gola dla Barcelony.

Blaugrana często przedstawiana jest jako wzór zespołowego grania, w tym przypadku po raz kolejny to potwierdzili – przy wyniku 5:1 wszyscy koledzy z zespołu namawiali argentyńskiego stopera do wykonania rzutu karnego – wiedząc, że w całej karierze obrońca nie strzelił jeszcze gola dla drużyny.

Oprócz wspomnianych dżentelmenów swoje trzy grosze dołożyli jeszcze: dwukrotnie Leo Messi oraz Paco Alcacer. Messi jest w niesamowitej formie, w ostatnich sześciu meczach w La Liga strzelił 10 goli.

https://www.youtube.com/watch?v=GPIY6a48q2s

Podopieczni Zizou z pewnością słyszeli o pogromie jakiego dokonała Barcelona. Oprócz celu jakim było oczywiście zwycięstwo, z pewnością chcieli też nie pozostać gorsi i pokazać, że też są w wysokiej formie, mimo porażki w Wielkich Derbach.

Francuz na mecz z Deportivo postanowił desygnować na boisko rezerwową jedenastkę. Oczywiście rezerwową tylko w teorii, zawodnicy, którzy pojawili się na murawie graliby pewnie w pierwszym składzie większości europejskich potęg, ale nie w Realu Madryt. Tym sposobem każdy, kto wybrał wczoraj mecz Deportivo – Real, był świadkiem koncertowej gry zawodników, którzy z każdym wybiegnięciem na stadion coraz mocniej pukają do drzwi pierwszego składu. Isco, który przedłużył ostatnio kontrakt z klubem ze stolicy Hiszpanii, zagrał po prostu fenomenalnie. Strzelił bramkę i asystował, ale najbardziej imponowały jego driblingi i przegląd pola – poezja. Wydaje się, że to Isco stoi pierwszy w kolejce do drzwi z napisem „Wyjściowy skład”. Przedłużenie kontraktu przez reprezentanta Hiszpanii to, zdaniem wielu ekspertów, wręczenie biletu w jedną stronę dla Jamesa Rodrigueza. Kolumbijczyk wykazuje jednak zaangażowanie i wolę walki o pozostanie w klubie. Pomocnik strzelił wczoraj dwie bramki i był wyróżniającą się postacią na boisku. Kolejny pomocnik, Mateo Kovacić, też zagrał dobrze… i kogo tu wybrać? W Realu Madryt kilka lat temu powstał jakiś szał na środkowych pomocników, teraz każdy z nich potrafi grać w roli skrzydłowego, przecież lepiej jest się przebranżowić niż siedzieć i nic nie robić na ławce rezerwowych.

Kolejna rywalizacja toczy się pomiędzy napastnikami. Karim Benzema vs Alvaro Morata: pod adresem Francuza jest kierowanych wiele zarzutów, a to, że jest za wolny, z drugiej strony nie jest efektowny. Ale Benzema jest przede wszystkim efektywny. Tylko jak wtedy nazwać Moratę, który ma o wiele lepszy przelicznik goli na minutę od swojego rywala? Wielu kibiców Realu uważa, że Benzemę najlepiej powinno się sprzedać i dać grać Moracie. Ciężki orzech do zgryzienia. Z Deportivo reprezentant Hiszpanii strzelił oczywiście bramkę i ma ich już o cztery więcej od Karima.

Do wczorajszego nokautu zakończonego wynikiem 2:6 dla piłkarzy z Estadio Santiago Bernabeu po bramce dołożyli jeszcze Lucas Vasquez oraz Casemiro. Ten drugi nie oddał jakiegoś bajecznego strzału, ale Przemysław Tytoń popełnił ogromny błąd w ustawieniu i wpuścił piłkę lecącą w sam środek bramki.

https://www.youtube.com/watch?v=EM6CbJALa64

Następny mecz Real Madryt rozegra u siebie przeciwko Valencii – to jedna z dwóch silniejszych drużyn, które stoją Królewskim na drodze do mistrzostwa. Barcelona rozegra za to miastowe derby z Espanyolem. Derby jak to derby, może być różnie. Korespondencyjny pojedynek trwa i można powiedzieć, że jest to trochę tenisowy mecz: wygra ten, kto popełni mniej błędów.

(0) Komentarze

Zaloguj się, aby dodawać komentarze