Playoffy w NBA: czy Houston Rockets są faworytem do zdobycia mistrzostwa?
Środa to dla wielu z Was dzień, który stoi pod znakiem piłkarskiej Ligi Mistrzów. Jasne, ale jest jeszcze NBA! Dzisiaj zostanie rozegrany zaledwie jeden mecz, ale to nie oznacza braku emocji. O 2:00 Houston Rockets podejmą we własnej hali Utah Jazz. W pierwszym starciu zgodnie z oczekiwaniami zwyciężyli gospodarze. Jak będzie dzisiaj? O tym przekonamy się już za kilka godzin. Przygotowałem dla Was analizę z typem po kursie 2.05. Co gramy? O tym przeczytacie w poniższym tekście. Zapraszam do analizy.
Wczorajszy typ okazał się niecelny, chociaż… analiza była praktycznie bezbłędna. Typowałem, że Cleveland Cavaliers wygrają i… wygrali, tylko że po dogrywce. W mojej propozycji uwzględniłem jedynie regulaminowy czas gry. Kto wybrał bezpieczniejszą opcję, czyli zwycięstwo po dogrywce bądź wygraną gości lub remis (X2, 02), ten cieszył się celnym typem. To będzie dobra nauczka na przyszłość, że lepiej wybrać niższy przelicznik, bo lepszy wróbel na garści niż gołąb na dachu, prawda?
Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Skorzystaj z najlepszych kursów na rynku.
Zdarzenie: Houston Rockets – Utah Jazz: ilość punktów obu drużyn (razem z dogrywką) poniżej/powyżej 207.5
Typ: powyżej
Kurs: 2.05
Pierwszy mecz w tej serii stał pod znakiem dominacji ze strony Houston Rockets. Gospodarze wygrali 110-96, ale wynik nie do końca oddaje obraz spotkania. To nigdy nie było tak bliskie, jak 14 punktów różnicy może wskazywać. Do połowy Rockets prowadzili aż 25 punktami, zatrzymując Jazz na zaledwie 39 oczkach. To był teatr jednego, a właściwie dwóch aktorów. W pierwszych 24 minutach James Harden i Chris Paul mieli już 34 punkty, a Rakiety jako zespół miały na koncie aż 10 celnych trójek (w całym spotkaniu zanotowali 17). Ostatecznie Harden skończył z 41 oczkami, co kolejny raz potwierdziło, że był zdecydowanie najlepszym koszykarzem minionych rozgrywek.
I to nie tak, że Utah grało słabo w defensywie. Nie, Jazzmani mieli drugą obronę sezonu regularnego. Po prostu czasami świetny atak potrafi pokonać nawet najlepszą defensywę. I tak było w tym przypadku. Zwróć uwagę na rzuty, które trafiał James Harden. Trudne, kontestowane próby za trzy, po kroku w tył. Praktycznie 99% zawodników w NBA nie myśli nawet o oddaniu takiej trójki, a co dopiero o jej trafieniu. Harden to Harden. MVP. Jeden z trzech najlepszych koszykarzy na świecie. To on był jednym z głównych powodów, dla których Houston Rockets mieli najwyższą efektywność ofensywną w fazie zasadniczej i zanotowali aż 65 zwycięstw. To był atak na poziomie najlepszych w historii. Ale jak się ma takich wykonawców, to nie powinno być to zaskoczeniem. Harden otoczony strzelcami to praktycznie broń nie do zatrzymania. Kiedy nie ma go na boisku, do akcji wkracza Chris Paul, czyli w tych oczach top-3 rozgrywający w dziejach koszykówki. Mike D’Antoni ma ten luksus, że może dzielić minuty swoich gwiazd, jednocześnie nie tracąc na jakości.
Rakiety miały już 86 punktów po trzech kwartach, w ostatniej ćwiartce ,,zdobywając” tylko 24 oczka. To tylko pokazuje ofensywny potencjał tej ekipy. Kiedy zdobywasz 110 punktów przeciwko drugiej najlepszej defensywie, to mówi dużo. To jasny sygnał dla reszty ligi (czyli dla Golden State Warriors), że się Was nie boimy. Finały Konferencji Zachodniej zapowiadają się naprawdę wyśmienicie.
Tak o Hardenie mówił trener Rockets, Mike D’Antoni:
,,Ich obrona była świetna – ich defensywa jest super. Ale James to James.”
Coach Jazz, Quin Snyder dodał:
,,On jest wyjątkowym zawodnikiem. Trudno wymienić wszystkie rzeczy, które robi na dobrze parkiecie. On po prostu wpływa na grę na wiele różnych sposobów. Musisz spróbować utrudnić mu to najbardziej jak tylko możesz.”
Nic dodać, nic ująć.
Harden ma duży wpływ na grę, ale warto też docenić resztę drużyny. Jeżeli gracze zadaniowi trafiają swoje rzuty za trzy, to Rockets są nie do zatrzymania. I w niedziele tak było. Trevor Ariza, Chris Paul i PJ Tucker mieli po trzy celne trójki, a Luc Richard Mbah a Moute dołożył jedną, co w połączeniu a popisami Jamesa Hardena dało aż 17 trafionych prób zza łuku na 32 oddane. A to wszystko przeciwko drugiej najlepszej obronie w NBA. Wow. Kiedy im wpada, nie masz szans. I to nie tak, że był to przypadek i takie coś nie powtórzy się w kolejnym meczu. Rockets oddawali średnio najwięcej trójek w każdym starciu, dzięki czemu mieli o 2.5 celnej trójki więcej niż drudzy w tej kategorii Brooklyn Nets. Co ciekawe, Utah Jazz mimo posiadania świetnej defensywy, pozwalali rywalom na 36.5% skuteczności zza łuku, co stawiało ich dopiero na 14. lokacie w lidze.
Bo najsilniejszym punktem obrony Jazz jest oczywiście strefa podkoszowa. Kiedy widzisz takiego olbrzyma pod obręczą, jakim jest Rudy Gobert, to dwa razy zastanowisz się nad tym, czy chcesz penetrować. Harden nie ma tego problemu, gdyż jest na tyle dobry w kończeniu akcji spod kosza, że nie boi się Francuza. Broda wypada na tym tle zupełnie inaczej niż Russell Westbrook, który widząc Goberta, oddawał jedynie nieefektywny rzuty z półdystansu.
Przejdźmy teraz do Utah Jazz. Pierwszy mecz był krzywdzący dla postrzegania tego teamu. Rockets są na tyle silni, że przy nich większość drużyn wypada blado. Ale doceńmy Jazz, zasłużyli na to, bo to do nich należała jedna z największych metamorfoz ostatnich lat w NBA – od bilansu 19-28 do walki o Finał Konferencji Zachodniej. Quin Snyder stworzył fantastyczny zespół, który wiele spotkań wygrywał dzięki swojej obronie. Atak opierał się w dużej mierze na systemie i praktycznie każdy gracz pełni w nim ważną rolę. Ma to swoje plusy, bo defensywy nie wiedzą, kto akurat zaatakuje. Jednak w playoffach pałeczkę lidera ten, który praktycznie przez całe rozgrywki był na ustach wszystkich.
Donovan Mitchell. Nie będziemy tutaj wchodzili w dyskusję, czy on, czy też może Ben Simmons zasłużył na statuetkę dla najlepszego pierwszoroczniaka. Obaj byli świetni i niech tak zostanie. Mitchell w kluczowej fazie rozgrywek nie zwolnił, a spisuje się nawet lepiej.
21-latek wybrany z 13. numerem w minionym drafcie stał się liderem Jazz i to on bierze na siebie ciężar zdobywania punktów. Trzeba przyznać, że wychodzi mu to kapitalnie i wniósł swoją grę na wyższy poziom. W 6 spotkaniach przeciwko OKC Thunder zdobył łącznie 171 punktów, notując średnio 28.5 punktu jako rookie. Jest to poziom elitarny. Tylko dwóch debiutantów w historii NBA miało więcej punktów w swoich pierwszych sześciu występach w playoffach: Wilt Chamberlain i Kareem Abdul Jabbar. Cóż, tych panów chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. To tylko pokazuje, jak dobry już teraz jest Mitchell. Przyszłość w Salt Lake City zapowiada się naprawdę ekscytująco, a na teraźniejszość też nie mają prawa narzekać.
Fakt, że Jazz pierwsze starcie z Rockets mieli stosunkowo średnie, ale pamiętajmy, o braku Ricky’ego Rubio. Jeśli spojrzymy na ich skuteczność, to wygląda kiepsko: 50% z gry, 31.8% za trzy i 59.1% z linii rzutów osobistych. Spójrzmy na to jednak z drugiej strony – może być tylko lepiej. Jeżeli trafią więcej niż siedem trójek, to dzisiejszy pojedynek może mieć zupełnie inny przebieg. To niemożliwe, żeby po raz kolejny zanotowali tak słabą skuteczność z linii rzutów wolnych, bo 13 na 22 to poziom koszmarny. Mimo tak niskiej efektywności Jazz i tak zdołali zdobyć 96 punktów przeciwko szóstej defensywnie ligi.
Goście w pierwszej połowie byli jedynie tłem dla Houston Rockets, zdobywając jedynie 39 oczek. Ale druga odsłona gry to już zupełnie inny scenariusz i odpowiednio 29 i 28 punktów w trzeciej i czwartej kwarcie. To jest bardzo pozytywny znak dla fanów Jazz. Jeżeli taka kolej rzeczy się utrzyma, to goście powinni z łatwością przekroczyć 100 punktów. A pamiętajmy też, że tak nieefektywny występ w ich wykonaniu raczej się nie powtórzy.
Co typować?
Moim zdaniem ten mecz będzie miał podobny przebieg do tego, co się działo w niedzielę w drugiej połowie. Utah Jazz na pewno spiszą się lepiej po atakowanej stronie parkietu, a Houston Rockets powinni zagrać na swoim wysokim poziomie. Patrząc na potencjał obu ekip, linia wystawiona przez bukmacherów wydaje się stosunkowo niska. Dlatego my pójdziemy krok dalej, typując over, wybierając wyższą ilość punktów, żeby zwiększyć kurs zdarzenia.
Dziękuję za przeczytanie.
Powodzenia!