Playoffy w NBA: skuteczność 8/10 ostatnich typów – Celtics vs 76ers, czyli rywalizacja jak za dawnych lat
Pierwsza runda playoffów już za nami i były to niesamowicie emocjonujące dwa tygodnie. Nawet najbardziej wymagający kibice powinni być zadowoleni, bo nie brakowało zaciętych serii i niespodzianek, a to dopiero początek emocji. W grze zostało 8 drużyn, które zmierzą się w ramach półfinałów konferencji. Dzisiaj rozpocznie się rywalizacja pomiędzy Boston Celtics i Philadelphią 76ers. Co typować? O tym przekonacie się w poniższej analizie. Zapraszam do lektury.
Wczorajszy dubuelek to kolejny sukces z naszej strony! Udało nam się wygrać 315 PLN, chociaż obie pozycje weszły stosunkowo na styku. Cóż, w bukmacherce szczęście jest potrzebne i to szczęście akurat wczoraj nam dopisało. Skuteczność ostatnich typów to 8/10 i trafiliśmy dwa kupony z rzędu. Do trzech razy sztuka? Oby!
Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.
Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna
Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Zdarzenie: Boston Celtics – Philadelphia 76ers: 1. drużyna zdobędzie (razem z dogrywką) poniżej/powyżej 102.5 punktu
Typ: poniżej
Kurs: 1.87
NBA to liga składająca się z 30 zespołów, ale trudno doszukać się rywalizacji pomiędzy poszczególnymi ekipami, lecz nie zawsze tak było. Liga kiedyś była przepełniona wojnami z udziałem konkretnych drużyn. Batalie pomiędzy Boston Celtics i Los Angeles były kiedyś znakiem firmowym ligi. Lakers to nie jedyny team, z którym Celtics bili się kiedyś o najwyższe cele. To nie powinno być zaskoczeniem – w końcu to najbardziej utytułowana organizacja w dziejach NBA, z 17 mistrzostwami na koncie. Innym rywalem, trochę wcześniej była Philadelphia 76ers. Oba zespoły spotkały się w latach 50. i 60. XX wieku aż w 13 seriach playoffowych. Co ciekawe do 1963 roku Szóstki funkcjonowały pod nazwą Syracuse Nationals i dopiero po przeprowadzce do Filadelfii stali się 76ers. Wisienką na torcie tamtych pojedynków było starcie pomiędzy jednymi z dwóch najlepszych podkoszowych w dziejach ligi: Wiltem Chamberlainem po stronie 76ers i Billem Russellem w barwach Celtics.
50 lat później dawna rywalizacja ma szansę po raz kolejny zelektryzować fanów koszykówki na całym świecie.
Historii, smaczków w tej serii na pewno nie zabraknie. Szykuje się naprawdę kozacki Półfinał Konferencji Wschodniej, bo naprzeciwko siebie staną młode drużyny, które już teraz podbijają Wschód. To jest przyszłość tej ligi. Niestety, nie zobaczymy obu teamów w pełnym składzie i wydaje się, że przewaga talentu jest zdecydowanie na korzyść jednej ze stron.
Zacznijmy od gospodarzy.
Boston Celtics są jednym z największych fenomenów w tym sezonie w NBA. Drugie miejsce po fazie zasadniczej nie jest niespodzianką, lecz to, w jaki sposób do tego doszło już tak. Już w pierwszym meczu Celtowie stracili Gordona Haywarda i wydawało się, że to koniec. Mieli być ekipą, walczącą o awans do playoffów. Mieli, jednak Brad Stevens po raz kolejny potwierdził swoją maestrię jako trener. Tamta kontuzja miała ich złamać, a stworzyła ich na nowo. Celtics stali się najlepszą defensywą w lidze, a rozwój Jaylena Browna i Jaysona Tatuma był jak miód na serce dla bostońskich kibiców.
Jedna kontuzja to nie było niestety wszystko. Do Haywarda dołączył Kyrie Irving, który rozgrywał kapitalne rozgrywki. To już miało być dużo. W I rundzie playoffów Boston Celtics byli skazani na porażkę, stając do rywalizacji z Milwaukee Bucks i Giannisem Antetokounmpo. Kozły miały przewagę umiejętności, ale to Celtics pokazali kolejny raz, że są drużyną przez duże D, wygrywając po siedmiomeczowej batalii. Skreślano ich mnóstwo razy, a oni mimo to potrafili podnosić się i triumfować w najmniej oczekiwanych momentach.
Teraz przed nimi jeszcze trudniejsze wyzwanie, bo Bucks to żaden rywal przy tym, z którym Boston zmierzy się w II rundzie.
Philadelphia 76ers przez ostatnich kilka lat byli na dnie NBA. Byli, bo taka była taktyka Sama Hinkiego, ówczesnego generalnego menedżera Szóstek. Plan był prosty – tankować, uzyskać jak najwyższy wybór w drafcie, maksymalizując szanse na pozyskanie gwiazdy. Bo nie ukrywajmy – w tej lidze bez gwiazd nie masz prawa walczyć o najwyższe cele. Ten okres był trudny dla fanów 76ers, bo przegrywanie nigdy nie jest łatwe. Ale ci, którzy wytrwali, na pewno teraz nie żałują.
Strategia Hinkiego wypaliła. Oczywiście, nie obyło się bez nietrafionych picków (choćby Jahlill Okafor, pomyśl o tym – Porzingis i Embiid razem, wow), jednak przy drafcie nie można ustrzec się błędów. Najważniejsze jest to, że do Filadelfii trafiło dwóch franchise playerów, z ogromnym potencjałem. Joel Embiid i Ben Simmons to gracze, od których można tworzyć budowanie składu. W swoim pierwszym wspólnym sezonie już teraz wyglądają jak realny kandydat do awansu do finału NBA. Co będzie, jeśli pozostaną zdrowi? Strach się bać. To jednak nie wszystko. Szóstki najprawdopodobniej będą miały wystarczająco wolnych pieniędzy na zaoferowanie maksymalnej umowy. Nagle 76ers stają się atrakcyjnym miejscem dla wolnych agentów. Tutaj tworzy się zespół, który może zdominować Wschód na długie lata. To co, Lebron James do Philly?
Już dzisiaj Embiid i spółka mogą rozpocząć swój marsz do awansu do finałów. Zadanie mają stosunkowo proste, bo zmierzą się ze zdziesiątkowanymi Boston Celtics. Już seria z Miami Heat pokazała potencjał Szóstek. Ich problemem miał być brak doświadczenia, a wyglądali jak drużyna weteranów. A zauważ, że Celtics są ulepszoną wersją Heat. Czyli… ta seria będzie łatwa, krótka i przyjemna? Niekoniecznie.
Nie można skreślać podopiecznych Brada Stevensa. Nie można skreślać najlepszej obrony w minionych rozgrywkach. Oni mają wszystko, żeby zatrzymać Szóstki. Celtics mają defensorów na najlepszych zawodników 76ers.
Joel Embiid na pewno nie będzie miał łatwego zadania w starciu z Aronem Baynesem i Alem Horfodem. Szczególnie batalia z tym drugim powinna być zacięta i emocjonująca, bo Horford to niedoceniany obrońca i jeden z tych podkoszowych, którzy będą wyciągać na obwód Embiida. Ale Ben Simmons może mieć jeszcze trudniejsze wyzwanie. Brad Stevens pokazał, że wie jak zatrzymać tego typu koszykarzy bez umiejętności rzutu za trzy, opierających swoją grę na penetracjach pod obręcz. Giannis Antetokoumpo został ograniczony, głównie dzięki świetnej postawie Semiego Ojeleye. Semi to nie jedyny obrońca na Simmonsa. Marcus Morris, Jayson Tatum, Marcus Smart to inne opcje Stevensa. Celtics będą na pewno zmieniać krycie, co powinno spowolnić ofensywę 76ers. Zapowiada się świetna seria, chociaż w tym przypadku nie ma aż takiej dysproporcji na ławkach trenerskich. Brett Brown to nie Joe Prunty i nie da się tak ograć.
Każdy inny wynik niż zwycięstwo Philadelphii 76ers będzie traktowane jak duża niespodzianka. Boston Celtics nie mają prawa tego wygrać, czyli…. pewnie awansują dalej. Jedno jest pewne – czeka nas batalia na wysokim poziomie, niezależnie od tego, kto będzie górą.
Co typować?
W barwach Bostonu występ Jaylena Browna stoi pod znakiem zapytania. Brown zmaga się z urazem ścięgna udowego i jego status to doubtful, czyli wątpliwy. Jest to duży cios dla ofensywy tego zespołu. 21-latek był najlepszym strzelcem w playoffach i często brał na siebie ciężar zdobywania punktów. Teraz odpowiedzialność punktowania spadnie na barki innych graczy. Czy dadzą radę? Nie sądzę. 76ers to dużo lepsza drużyna niż Bucks, szczególnie w obronie. Philly zajęło czwarte miejsce w lidze w efektywności defensywnej w minionych rozgrywkach. Embiid, Simmons i Covington to jedni z najlepszych specjalistów po bronionej stronie parkietu na swoich pozycjach w NBA. Spodziewam się serii, w której nie będzie padało dużo punktów. Celtics przez cały sezon mieli duże problemy w ataku i nie spodziewam się, żeby to się miało zmienić w dzisiejszym spotkaniu. W jedynym starciu pomiędzy tymi ekipami bez Kyriego Irvinga Boston zdołał zdobyć zaledwie 80 oczek. Dlatego też stawiam na under punktowy gospodarzy.