Noc w NBA: Polski Młot kontra Król – kto będzie górą w tym pojedynku?
Do końca sezonu regularnego w NBA pozostało już tylko 9 dni i wchodzimy w kluczową fazę rozgrywek. Znamy już praktycznie wszystkie zespoły, które zagrają w playoffach, nie znamy tylko kolejności w tabeli. Dzisiaj w Cleveland zostanie rozegrane starcie pomiędzy drużynami, które mają szansę na spotkanie się w I rundzie. O kim mowa? O Cleveland Cavaliers i Washington Wizards. Historia pokazała, że ta rywalizacja stoi zawsze na wysokim poziomie i emocji nie brakuje. Co zatem typować? O tym przeczytacie w poniższym tekście. Zapraszam do analizy.
Ostatnie dni są dla nas pechowe i nasza skuteczność jest, delikatnie mówiąc, mizerna. To tylko kolejny dowód na nieprzewidywalność NBA. Nie ma co się załamywać – wyciągamy wnioski i walczymy dalej!
Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna
Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.
Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Zdarzenie: Cleveland Cavaliers – Washington Wizards: podwójna szansa
Typ: Washington Wizards 2-2
Kurs: 1.99
Dawno nie było żadnego meldunku ode mnie na temat tego, co się dzieje u naszego rodzynka w NBA, czyli Marcina Gortata. Przyznam się bez bicia, nie oglądałem dużo (czytaj wcale) Wizards z kilku powodów, ale najważniejszy był jeden – brak Johna Walla, czyli najważniejszego zawodnika tego zespołu. Jakie wnioski można wyciągnąć z patrzenia na team, który w playoffach wystąpi w innym składzie? Jakieś na pewno, ale po co tracić czas.
Fakt jest taki, że Wall wrócił i ma jeszcze kilka dni na ,,rozruszanie się” przed kluczową fazą rozgrywek. Zobaczmy, jak wygląda aktualnie sytuacja Czarodziejów.
Podopieczni Scotta Brooksa są aktualnie na siódmej lokacie w Konferencji Zachodniej z bilansem 42-36. W tym momencie Milwaukee Bucks mają ten sam rekord, Miami Heat mają o jedną wygraną więcej i to między nimi rozstrzygnie się walka o miejsca 6-8. Teoretycznie najbardziej atrakcyjnym miejscem jest siódemka. Dlaczego? Bo siódmy zespół zmierzy się z drugim, czyli Boston Celtics. Z czwórki Toronto Raptors, Celtics, Cleveland Cavaliers, Philadelphia 76ers najlepszym match-upem wydaje się właśnie Boston. I to nie dlatego, że nie jest to drużyna na miarę dwójki. Jest, tylko Brad Stevens nie może będzie mógł skorzystać ze swoich najważniejszych graczy i w pierwszej rundzie playoffów nie wystąpią raczej Kyrie Irving i Marcus Smart. O tym, jaką wartość dla Cetlics ma Kyrie, chyba nie muszę mówić, bo bez niego atak krwawi. Z kolei Smart to jeden z najbardziej wszechstronnych obrońców w lidze i to jest gracz, którego chcesz mieć na najważniejsze momenty sezonu.
Wczorajszy mecz pomiędzy Raptors a Bostonem pokazał, że ten zespół może mieć olbrzymie problemy i jest spokojnie do ogrania. Podopieczni Stevensa uciułali jedynie 78 punktów i w playoffach, kiedy defensywy będą jeszcze bardziej zacieśnione, zdobywanie punktów będzie trudne. Dlatego siódemka wydaje się celem Heat, Bucks i Wizards.
Spójrzmy na terminarz, jaki mają przed sobą Marcin Gortat i spółka:
- Cleveland Cavaliers (wyjazd)
- Atlanta Hawks (dom)
- Boston Celtics (dom)
- Orlando Magic (wyjazd)
Co widzimy? Dwie pewne wygrane Czarodziejów. Mówię oczywiście o spotkaniach z tankującymi ekipami, czyli Magic i Hawks. Uwierz mi, tego Wizards nie przegrają, bo rywale się o to bardzo postarają. Pozostała dwa starcia? Tutaj piłeczka jest w rękach Washingtonu.
Spójrzmy na to jednak z drugiej strony. Bo Celtics mają swoje problemy, ale na pewno nie można ich zlekceważyć. Załóżmy, że Washington Wizards triumfują wszystkie swoje mecze do końca fazy zasadniczej. Pokonując Cavs, praktycznie zapewnią 76ers trzecią lokatę. W takim przypadku potencjalna seria playoffowa między #3 a #6 wyglądałaby następująco:
#3 Philadelphia 76ers – #6 Washington Wizards
Nie uwierzę, że wolałbyś nawet kontuzjowanych Celtics niż młodą Filadelfię. Mówimy tu o drużynie, której najważniejsi zawodnicy nie powąchali nawet parkietu w playoffach. Może i Ben Simmons i Joel Embiid są świetni w sezonie regularnym, ale faza posezonowa to inna para butów. Może będą kozaccy. Może. Mogą, ale nie muszą.
Jedno jest pewne – Wizards na pewno nie będą wygodnym przeciwnikiem bez względu na to, z kim przyjdzie im się zmierzyć. Ich pierwsza piątka jest jedną z najmocniejszych w lidze, chociaż w tych rozgrywkach nie było to tak widoczne. Warto pamiętać, że rok temu Washington Wizards bez Walla na parkiecie wyglądali fatalnie i to wtedy rozstrzygały się losy spotkań. To było trochę tak, jak z Oklahoma City Thunder i Russellem Westbrookiem, który schodził na ławkę i gra zespołu kompletnie siadała. Kiedy lider Czarodziejów był na parkiecie, wszystko hulało, jak należy i to bez niego działy się złe rzeczy. Paradoksalnie, jego kontuzja może w skali makro wyjść na dobre. Dlaczego? Bo Wizards nauczyli się żyć bez niego. Jego brak nie musi wcale oznaczać, że jakość gry znacznie się pogorszy.
Serie playoffowe są wygrywane przez gwiazdy, a John Wall i Bradley Beal do takich należą. Z kolei Otto Porter po cichu spisuje się świetnie i głosy o jego zbyt dużym kontrakcie jakoś dziwnym trafem ucichły.
Czy Washington Wizards mogą awansować do Finału NBA? Czemu nie. Ten zespół ma talent, ma silny wyjściowy skład, lepszą ławkę i przede wszystkim gwiazdy. Jasne, trzeba najpierw pokonać Lebrona Jamesa, ale jeśli chcesz być najlepszym, musisz mierzyć z się z najlepszymi. W tym momencie Czarodzieje są w dość komfortowej sytuacji, bo nikt na nich nie stawia i nie muszą mierzyć się presją. Może niektórzy z Was pamiętają, ale w 2015 roku w Półfinale Konferncji Gortat i spółka byli na najlepszej drodzez do awansu do Finałów Konferencji i walki z Cleveland Cavaliers. Gdyby nie kontuzja nadgarstka Johna Walla historia mogła mieć zupełnie inny przebieg.
Skupmy się jednak na tym, co będzie.
Przejdźmy do gospodarzy.
Cleveland Cavaliers są ostatnio w gazie, wygrywając 9 z ostatnich 10 spotkań. Ich cel jest jeden – utrzymać trzecie miejsce przed playoffami. Jak na razie idzie im to świetnie, ale czy utrzymają dalej swoją świetną postawę?
Nie byłbym tego taki pewien.
W dzisiejszym starciu nie wystąpi raczej George Hill, co na pewno będzie dużym ciosem, szczególnie w starciu z Wizards i ich duetem obwodowych. Z kolei na ławkę trenerską ma wrócić Tyronn Lue. Jego drużyna bez jego obecności radziła sobie fantastycznie, notując bilans 8-1.
Przeglądając statystyki, natknąłem się na bardzo ciekawą rzecz. Otóż w 8 ostatnich meczach w czwartek Cavaliers ani razu nie zdołali pokryć handicapu. Rozumiem, że można nie lubić poniedziałku, ale czwartek? Przecież to już tak blisko piątku. Może zawodnicy Cavs świętują już od środy i nie mają siły następnego dnia. Żarty żartami, jednak patrząc na bezpośrednią rywalizację, możemy zobaczyć ciekawą zależność. W każdym z sześciu ostatnich starć tych ekip górą byli… goście. Czy ta tendencja zostanie utrzymana? Niekoniecznie, jednak ja tutaj widzę szansę Wizards na triumf, bo ekipa Marcina Gortata już nie raz pokazała, że ma wszystko, żeby walczyć z Cleveland jak równy z równym. Poza tym Czarodzieje dostali ostatnio baty w Houston od Rockets i moim zdaniem podopieczni Scotta Brooksa wyjdą na parkiet zmotywowani i żądni rewanżu. Dzisiejsi gospodarze mają czasami dni, w których wyglądają na niezainteresowanych i nagle, ni stąd, ni z owąd, są niszczeni we własnej hali. Nie typuję jednak czystego zwycięstwa gości. Stawiam na podwójną szansę na Washington Wizards, czyli liczymy na ich wygraną w pierwszej połowie lub całym pojedynku.