Zmiana lidera, powrót Makiego i maszyna losująca LOTTO dalej w formie

Legia

LOTTO Ekstraklasa praktycznie co kolejkę przyprawia nas o zawroty głowy. Tym razem trzęsienie ziemi odnotowano przy Bułgarskiej w Poznaniu. Lech przez cały sezon nie doznał ani jednej porażki u siebie, a od momentu rozpoczęcia grupy mistrzowskiej przegrali oba spotkania. Tym razem katem piłkarzy Nenada Bjelicy okazał się Górnik Zabrze. Legia Warszawa kontynuuje swój marsz w stronę mistrzostwa pod wodzą nowego szkoleniowca. Co było przyczyną porażki Lecha, dlaczego Legia gra tak dobrze? Na te kilka pytań postaramy się odpowiedzieć w dzisiejszym podsumowaniu.

Legia Warszawa vs Korona Kielce

Korona w ostatnich latach całkiem dobrze radziła sobie przy Łazienkowskiej. Nie przegrali w trzech ostatnich wizytach na obiekcie mistrza Polski, jednak tym razem wyjechali ze stolicy na tarczy. Podopieczni Gino Lettieriego zgubili swoją formę z początku sezonu. Wyjątkiem była wygrana przy Bułgarskiej. Podopieczni Deana Klafurića od pierwszych minut wyszli na boisko z myślą o zwycięstwie. Imponował zwłaszcza Sebastian Szymański, który dwoił się i troił na skrzydle. Pierwsza połowa była pod dyktando gospodarzy, ale skończyło się 0:0. Wpadła bramka dla gospodarzy, jednak Var anulował to trafienie. Widać, że w przerwie odbyła się męska rozmowa, bo po zmianie stron Legioniści wyglądali jeszcze lepiej. Dwie szybkie bramki zrobiły robotę. Ostatecznie spotkanie skończyło się wynikiem 3:1 dla gospodarzy, ale trzeba zaznaczyć, że Korona miała swoje sytuacje. Kaczarawa zmarnował dwie 100% sytuacje, co mocno zaważyło na wyniku. Tak diametralna przemiana w zespole mistrza Polski moim zdaniem ma sporo wspólnego z dymisją Romeo Jozaka. Było widać, że ta formuła została wyczerpana, a piłkarze nie przepadali za szkoleniowcem. Dean Klafurić znalazł nową sieć porozumienia i wszystko wygląda dobrze. Legia klasycznie pod koniec sezonu łapie dobrą formę i nadal mają szansę na podwójną koronę. Tyle hejtu zostało wylane na zespół z Łazienkowskiej, a do końca sezonu mogą uciszyć wszystkich krytyków.

Lech Poznań vs Górnik Zabrze

Początek spotkania wskazywał na łatwe zwycięstwo gospodarzy. Najpierw Kamil Jóźwiak trafił w słupek, a kilka minut później ten sam zawodnik zmarnował doskonałą okazję po dograniu Radosława Majewskiego. Po mocnym rozpoczęciu pierwszą bramkę zdobył Górnik Zabrze, co było powodem konsternacji na wypełnionym przez ponad 28 tysięcy kibiców. Pajęczynę z bramki Putnocky’ego zdjął Marcin Urynowicz, dla którego było to przełamanie. Trzeba przyznać, że strzał poziomu stadiony świata. O ile otwierający gol był zaskoczeniem to przy drugim trafieniu dla ekipy gości mieliśmy już szok wśród zgromadzonych kibiców. Lech mimo bardzo dobrej gry w pierwszej połowie schodził na przerwę z dwubramkowym bagażem. Nenad Bjelica nie miał zbyt wielu możliwości do zmiany. Od 45 minuty na boisku pojawił się Oleksandr Khoblenko, który zastąpił Tymoteusza Klupsia. Młody skrzydłowy Kolejorza próbował, ale to nie był jego dzień. Po przerwie goście wyprowadzili trzeci i czwarty cios, które były gwoźdźmi do poznańskiego pociągu. Co prawda ekipa ze stolicy Wielkopolski była w stanie zdobyć dwie bramki, ale za to punktów nie przyznają. Kluczowym momentem spotkania był powrót na boisko Macieja Makuszewskiego. Popularny Maki od razu po wejściu robił wiatr na skrzydłach, a jedno z dośrodkowań zakończyło się asystą przy golu Khoblenki. Jeżeli szukać plusów z tej porażki to z pewnością powrót największej gwiazdy po długiej pauzie jest dobrą wiadomością na przyszłe spotkania. Kolejne spotkanie Lech rozegra na bardzo ciężkim terenie w Płocku. Wisła gra w ostatnim czasie doskonale, a problemy z kontuzjami i żółtymi kartkami w ekipie gości nie są dobrym znakiem przed tą delegacją.

Jagiellonia Białystok vs Wisła Kraków

Piłkarze Ireneusza Mamrota przystępowali do tej rywalizacji z drugiej pozycji w tabeli. W ostatniej kolejce odnieśli zwycięstwo przeciwko Koronie Kielce, które miało przywrócić ich na odpowiednio tory. No właśnie miało, ponieważ pojedynku z Wisłą nie będą dobrze wspominać. Statystyki przedmeczowe wskazywały wyraźnie na drużynę gospodarzy, która wygrała ostatnie trzy pojedynki z tym rywalem. LOTTO Ekstraklasa po raz kolejny pokazała, że niczego nie można być pewnym. W okolicach 60 minuty rzut karny spudłował Roman Bezjak, a jak mówi stare piłkarskie porzekadło niewykorzystane sytuację lubią się mścić. Ekipa gości wyszła na prowadzenie w 83 minucie i tego wyniku nie oddała już do końca. Autorem zwycięskiego trafienie jest Zoran Arsenić. Taki wynik mocno skomplikował sytuację Jagi, jednak nadal mają szansę na tytuł. Po prostu muszą wygrać wszystkie mecze do końca. W takiej samej pozycji jest również Legia i Lech. W następnej kolejce do Białegostoku przyjedzie drużyna mistrza Polski i to spotkanie może dać nam odpowiedź czy do końca sezonu będą liczyły się trzy zespoły. Białostocczanie mają teraz bardzo ciężką próbę. Trzy kolejne porażki przed własną publicznością są bardzo złą wiadomością. Szczególnie, że w ostatnim czasie na wyjazdach nie grają o wiele lepiej. Grupa mistrzowska mocno zweryfikowała sytuację Lecha i Jagi, a w tym zamieszaniu najlepiej odnalazła się ekipa Deana Klafurica.