Wielkie wydarzenie w NBA: Simmons znów trafia!

Koszykówka NBA

Gdy Ben Simmons trafia zza łuku to wiadomo, że będzie to najważniejsze wydarzenie całej nocy w NBA. Australijski rozgrywający w sobotę ledwie po raz drugi w karierze trafił zza łuku, czym podsumował jeden ze swoich najlepszych występów w barwach Philadelphia 76ers, a trener Brett Brown już zachęca swojego zawodnika, by w każdym meczu co najmniej raz próbował swoich sił za trzy.

Z pewnością to kolejne trafienie Bena Simmonsa jest sporym wydarzeniem, bo przecież przed startem tego sezonu zawodnik 76ers nie miał na koncie choćby jednej celnej trójki. Dla Sixers ważne jest jednak to, że Simmons przynajmniej próbuje, a teraz już drugi raz udało mu się trafić do kosza zza łuku. W sobotę zaliczył zresztą jeden z najlepszych występów w karierze, bo zdobył aż 34 punkty (11/13 z gry, 9/12 z linii rzutów wolnych), do których dołożył jeszcze siedem asyst oraz trzy zbiórki. Co więcej, do osiągnięcia takich cyferek potrzebował zaledwie 26 minut, gdyż Sixers bardzo łatwo poradzili sobie z Cleveland Cavaliers i ograli rywala różnicą aż 47 punktów (141-94)! Po spotkaniu szkoleniowiec 76ers – Brett Brown – zapowiedział, że od teraz będzie od Simmonsa oczekiwał co najmniej jednej próby za trzy w każdym meczu.

Po meczu mocno rozgoryczony i sfrustrowany był za to m.in. Kevin Love, choć on akurat już niedługo z Cleveland może się pożegnać.  Dla drużyny z Ohio była to bowiem już szósta porażka z rzędu i dwunasta w ostatnich trzynastu spotkaniach – drużyna wyraźnie nie jest w stanie nawiązać walki z najlepszymi i coraz więcej wskazuje na to, że Love już niedługo z zespołu odejdzie. Cavs są chętni wysłuchać za niego ofert, licząc w zamian na młode talenty oraz wybory w drafcie. Pytanie tylko, kto skusi się na usługi 31-letniego podkoszowego, który od lat ma problemy ze zdrowiem i dawno już nie zagrał pełnego sezonu. Na domiar złego dla fanów Cleveland, młodzi zawodnicy w zespole są ponoć niezadowoleni z metod treningowych coacha Johna Beileina, który w NBA pracuje pierwszy sezon, a wcześniej wiele lat spędził w NCAA.

Garść innych informacji z soboty w NBA:

  • Kolejne zwycięstwo Dallas Mavericks, już trzecie w tym sezonie nad New Orleans Pelicans – tym razem różnicą aż 46 oczek. Znów nie nagrał się więc zbytnio Luka Doncić, choć tak czy siak zdołał już w osiemnastym kolejnym meczu zapisać na konto co najmniej 20 punktów, pięć zbiórek oraz pięć asyst. Tym samym wyrównał najlepszą taką passę Michaela Jordana, a do najlepszego wyniku – 29 kolejnych takich spotkań Oscara Robertsona – w zasadzie niewiele już mu brakuje. Najlepszy mecz w sezonie zaliczył Boban Majranović, który w 23 minuty gry zrobił double-double z 15 punktów oraz 16 zbiórek (miał też dwa bloki).
  • Sporo szczęścia mieli w sobotę Indiana Pacers, którzy ledwie jednym punktem ograli na wyjeździe najsłabszych w lidze New York Knicks. Gospodarzom zabrakło jednego celnego rzutu na linii rzutów wolnych, by doprowadzić do dogrywki, lecz Julius Randle się pomylił i to Pacers cieszyli się ze zwycięstwa.
  • Fantastyczne triple-double zaliczył w sobotę Russell Westbrook, który w starciu z Phoenix Suns zdobył 24 punkty, 14 zbiórek oraz jedenaście asyst. James Harden dołożył 34 oczka, a Rockets ograli Słońca, którzy przegrali już ósme z ostatnich jedenastu spotkań. Warto pochwalić także Bena McLemore’a, który w barwach Houston wyraźnie odżył – tym razem zapisał na konto 27 punktów.