To już nie Młotki, ale Młoty Pneumatyczne! Czy WHU zatrzyma Liverpool? Gramy o 209 PLN!
Choć ubiegły sezon w wykonaniu podopiecznych Moyesa był kapitalny, to przed startem nowej kampanii słychać było głosy o szczęśliwym roku West Hamu i ograniczonym potencjale piłkarskim londyńskiej ekipy. Już pierwsze tygodnie bieżącej kampanii pokazują, że Młoty mają zamiar na poważnie włączyć się do walki o czołową czwórkę. Czy Antonio i spółka sprawią dziś niespodziankę i odbiorą punkty rozpędzonemu Liverpoolowi? Czy w końcu będzie nam dane zobaczyć Leeds United w formie? Na te pytania odpowiedzi znajdziecie w poniższej analizie. Zapraszam więc do lektury.
West Ham United – Liverpool
Startujemy z najciekawszym, niedzielnym spotkaniem w Premier League, jakim ma okazać się rywalizacja londyńskiego West Hamu z rozpędzonym Liverpoolem. Zacznijmy od gospodarzy, którzy przy każdej okazji udowadniają, że znakomite wyniki w poprzedniej kampanii nie były dziełem przypadku, ale efektem tytanicznej pracy Davida Moyesa i jego podopiecznych. Młoty poczyniły nawet postęp względem ubiegłego sezonu – na ten moment mają oni więcej argumentów w ataku pozycyjnym, a trzeba pamiętać, że jeszcze kilka miesięcy temu Londyńczycy mieli spore problemy z nisko ustawionymi rywalami. West Ham na ten moment plasuje się na wysokim, czwartym miejscu i traci zaledwie 3 punkty do wicelidera, jakim jest Manchester City.
W ostatniej kolejce piłkarze Davida Moyesa zagrali kapitalne zawody przeciwko Aston Villi. Goście prowadzili grę od pierwszego gwizdka i byli do bólu skuteczni, a Declan Rice udowodnił, dlaczego zarząd West Hamu wycenia go na ponad 100 milionów funtów. W międzyczasie zespół ze stolicy mierzył się jeszcze z belgijskim Genkiem w Lidze Europy. Na te zawody David Moyes delegował nieco zmienioną jedenastkę, bowiem Młoty mogą być już niemal pewne wyjścia z grupy. Bohaterem rywalizacji na Cegeka Arenie okazał się Benrahma, który skompletował dublet i zapewnił gościom cenny punkt. Dla West Hamu, było to szóste z rzędu spotkanie bez porażki.
Przejdźmy go przyjezdnych, którzy plasują się o jedno miejsce wyżej od West Hamu. Liverpoolczycy od początku tej kampanii są w niesamowitym gazie i jak dotąd nie doznali jeszcze smaku porażki. Za równo na gruncie ligowym, jak i w europejskich pucharach The Reds wyglądają rewelacyjnie. Do normy wróciła też skuteczność pod bramką rywali, która w poprzedniej kampanii często szwankowała. Do poprawy jest jeszcze postawa bloku obrony, który dopuścił do straty 10 bramek w 10 minionych meczach. Być może jest to czepianie się na siłę, lecz mam wrażenie, że niektórych straconych goli można było uniknąć.
Złą informacją dla Jurgena Kloppa są kontuzje, które wciąż prześladują piłkarzy The Reds. Do nieobecnych Milnera, Elliota, Keity i Gomeza dołączył Roberto Firmino, który doznał urazu w starciu z Atletico. Brazylijczyka nie zobaczymy na murawie przez około miesiąc, a jego zastępcą będzie oczywiście Diogo Jota. Poza tym do dyspozycji jest jeszcze wracający do formy Sadio Mane, czy rewelacyjny Mohamed Salah, o którym egipskie dzieci będą uczyć się w szkołach. Patrząc na poprzednie występy obu ekip, mamy prawo, a nawet obowiązek oczekiwać ofensywnego i otwartego widowiska. Jednocześnie wcale nie skreślałbym gospodarzy, którzy w obecnym sezonie ogrywali już Tottenham, Manchester United, czy Everton.
Statystyki:
- West Ham z dorobkiem 20 punktów zajmuje 4. miejsce w lidze.
- Młoty nie przegrały od 6 spotkań (5 wygranych i 1 remis).
- Piłkarze Moyesa notowali over 2,5 goli w 3 z 5 poprzednich starć.
- W 4 z 5 ligowych meczach domowych West Ham zdobywał 1 lub 2 gole.
- Liverpool plasuje się na 3. pozycji w Premier League, uzbierał dotychczas 22 oczka.
- The Reds wygrali 5 poprzednich starć w delegacji.
- Zespół z Anfield stracił 10 goli w 10 minionych potyczkach.
- 4 z 5 ostatnich meczów bezpośrednich kończyło się BTTS’em.
Podsumowanie:
Jak już mówiłem, zawody na Stadionie Olimpijskim powinny dostarczyć nam mnóstwa emocji. West Ham United w meczach u siebie imponuje grą w ofensywie i potrafi zdobywać bramki przeciwko najmocniejszym ekipom w Anglii. Z kolei Liverpool rozegrał w środę piekielnie trudne spotkanie z Atletico Madryt i co ważne, grali w nim niemal wszyscy najważniejsi piłkarze Kloppa. Uważam, że fakt ten może mieć wpływ na losy omawianej rywalizacji. Interesującym typem wydaje mi się zakład na jedną lub dwie bramki West Hamu. Taka sytuacja miała miejsce w 80% ligowych starć domowych Młotów. Moim zdaniem gospodarze strzelą bramkę, ale nie rozstrzelają się przesadnie i trafią do siatki raz lub 2 razy.
Leeds United – Leicester City
Przenosimy się na Elland Road, który to stadion w obecnym sezonie już nie dostarcza nam tylu emocji, co w poprzedniej kampanii. Nie wiadomo do końca dlaczego, ale Leeds gra zdecydowanie gorzej i notuje znacznie słabsze liczby niż w minionym sezonie. Oczywiście, ogromny wpływ na dyspozycję Pawii mają kontuzje ważnych piłkarzy, lecz czy można wszystko zrzucić na urazy, z którymi zmaga się każda drużyna? Podopieczni Marcelo Bielsy po 10 kolejkach tego sezonu mają na swoim koncie jedynie 2 zwycięstwa i co gorsza, zaledwie 10 zdobytych bramek. W tym momencie bokiem wychodzi brak transferów, które mogłyby poszerzyć kadrę i zapobiec sytuacji, takiej jak ta. Patrick Bamford wciąż jest kontuzjowany, a grający w jego miejsce Rodrigo ma spore problemy z ustabilizowaniem formy. Jego występy nierzadko są kompletnie bezbarwne, podobnie z resztą określić można postawę pozostałych piłkarzy Leeds. Przed tygodniem Pawie zwyciężyły swoje drugie spotkanie, tym razem z Norwich. Nic to jednak nie zmienia, bowiem goście prezentowali się tragicznie i gdyby nie fenomenalny Raphinha, to ekipa z Carrow Road nie przegrałaby tego starcia. Czy Brazylijczyk i dziś zagwarantuje Leeds zdobycz punktową?
Przechodzimy do Leicester City, które jest nieporównywalnie lepszą i stabilniejszą ekipą. Zespół dowodzony przez Brendana Rodgersa w tym sezonie miewał już lekkie wahania formy, jednak koniec końców, postawę Lisów trzeba określić mianem całkiem niezłej. Pamiętajmy, że drużyna z King Power Stadium musi łączyć ze sobą występy na 3 frontach, a irlandzki szkoleniowiec zespołu umiejętnie rotuje niezbyt szeroką kadrą. Leicester po dwóch ligowych wygranych z Manchesterem United i Brentford przystępowało w ostatniej kolejce do rywalizacji z Arsenalem. Sam mecz był bardzo wyrównany i gdyby nie fenomenalna postawa Aarona Ramsdale’a to minimum 1 oczko powinno zostać na terenie gospodarzy. Ostatecznie jednak Lisy nie zdołały pokonać fantastycznie dysponowanego bramkarza Kanonierów i poległy 0:2. Gra Leicester mogła się jednak podobać, a wszyscy fani Lisów mają nadzieję na komplet punktów w dzisiejszym, niedzielnym spotkaniu.
Statystyki:
- Leeds zajmuje 17. miejsce w tabeli, ma na koncie 10 punktów.
- Pawie wygrały ostatni mecz ligowy z Norwich 2:1.
- Podopieczni Bielsy zwyciężyli 1 z 5 ligowych spotkań u siebie.
- Mateusz Klich i spółka zdobyli 4 trafienia w 5 minionych starciach.
- Leicester plasuje się na 12. pozycji, ma w dorobku 14 oczek.
- Lisy wygrały 4 z 6 poprzednich meczów.
- Przyjezdni zdobyli 7 punktów podczas 5 spotkań wyjazdowych.
- Na 5 ostatnich potyczek bezpośrednich mieliśmy 3 wygrane Leicester, 1 remis i 1 tryumf Leeds United.
Podsumowanie:
Uważam, że dość wyraźnymi faworytami omawianej rywalizacji są przyjezdni. Na grę Leeds patrzy się naprawdę ciężko, a kontuzje kilku piłkarzy sprawiają, że zespół ten w niczym nie przypomina rewelacji z poprzedniego sezonu. Przede wszystkim, ekipa z Elland Road nie jest już tak groźna w ofensywie i nie strzela tylu bramek. Leicester dość pechowo przegrało z Arsenalem podczas poprzedniej serii gier, lecz generalnie, podczas ostatnich tygodni, prezentowało się naprawdę dobrze. Uważam, że Lisy zgarną dziś co najmniej 1 punkt. Kupon taki, jak na dole obstawić możecie w Superbet – przy rejestracji skorzystajcie koniecznie z naszego kodu promocyjnego. Miłej niedzieli i samych trafionych typów!
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze