Puchar Świata w Oberstdorfie: typy i zapowiedź | 20.03.2022
Przed nami zakończenie przedostatniego weekendu z Pucharem Świata w tym sezonie. Również i dziś na skoczni mamuciej im. Heiniego Klopfera obejrzymy rywalizację indywidualną. Wczorajszy konkurs upływał pod znakiem zabaw belką startową urządzanych przez organizatorów. Miejmy nadzieję, że dzisiaj pozwolą skoczkom polatać dalej i w końcu obejrzymy widowisko, na jakie zasłużyliśmy. Zapraszam do wspólnego typowania!
Andrzej Stękała vs Aleksander Zniszczoł: typy i kursy bukmacherskie (20.03.2022)
Dzisiejszą analizę rozpoczniemy od rodzimego starcia. Po poprzednim znakomitym sezonie obecna edycja Pucharu Świata okazała się być dla Andrzeja Stękały katastrofalna. Choć Polak stawał do większości konkursów to jednak jego udział w nich kończył się albo na kwalifikacjach, albo na pierwszej serii. Zapunktować udało mu się jedynie trzy razy. Miało to miejsce wczoraj w Oberstdorfie (26. miejsce), w Titisee-Neustadt (29. miejsce) i w Niżnym Tagile (30. miejsce). W związku z tym Andrzej zgromadził do tej pory tylko osiem punktów, co przekłada się na 63. lokatę w klasyfikacji generalnej. Lepiej wyglądają jego osiągnięcia w Pucharze Kontynentalnym, gdzie zwyciężał ostatnio w Zakopanem, a w Lahti był drugi. A jak spisywał się w ostatnich dniach na mamucie w Oberstdorfie?
W pierwszym piątkowym treningu Andrzej zaprezentował się naprawdę dobrze – 216 metrów i 16. miejsce. W drugim było zdecydowanie gorzej. Polak osiągnął odległość jedynie 183 metrów, co przełożyło się na 31. lokatę. Nowe siły wstąpiły w niego podczas kwalifikacji. Urodzony w Zakopanem skoczek odleciał na 216,5 metra i zajął 19. miejsce. W serii próbnej przed wczorajszym konkursem Andrzej zaliczył solidną wpadkę – 166 metrów i przedostatnie, 39. miejsce. Na szczęście zdecydowanie lepiej było w samych zawodach. Stękała oddał próby na odległość 208 i 203 metrów, co przełożyło się na zajęcie 26. miejsca. Co na to Olek?
Sezon w wykonaniu Aleksandra Zniszczoła wygląda jeszcze gorzej niż w wykonaniu Andrzeja Stękały. Pochodzący z Cieszyna zawodnik nie miał zbyt wielu szans, by zaprezentować się w Pucharze Świata. W konkursie głównym oglądaliśmy go jedynie dziewięć razy, z czego tylko raz udało mu się zapunktować. Było to 26. miejsce zajęte w Wiśle. Wobec tego Olek posiada na swoim koncie liczbę tylko pięciu punktów, co przekłada się na 70. miejsce w klasyfikacji generalnej. W tegorocznej edycji Pucharu Kontynentalnego również rewelacji nie było. Jedynym godnym uwagi wynikiem było zajęcie drugiego miejsca w Lahti. A jak było teraz w Oberstdorfie?
W pierwszym piątkowym treningu Olek zajął dosyć wysoką 20. lokatę skacząc równo 200 metrów. W drugiej treningowej próbie było jeszcze lepiej – skok na odległość 199,5 metra pozwolił mu zająć 13. miejsce. W serii kwalifikacyjnej było już nieco gorzej. Choć odległość dobra, bo 203 metry to miejsce dopiero 35. W serii próbnej przed wczorajszym konkursem Olek ponownie popisał się ładną próbą i lądując na 198 metrze zajął 19. miejsce. Cóż z tego, jeżeli w samych zawodach nie zakwalifikował się do drugiej serii. Lot na 203 metry sprawił, że zakończył zmagania na 32. miejscu.
Co obstawiać?
Miejsca zajmowane przez obu panów w analizowanych seriach plasują się dosyć zmiennie. Raz wyżej był Stękała, raz wyżej był Zniszczoł. Stękale zdarzały się wpadki, ale zdarzały się również i piękne, dalekie skoki. Zniszczoł skacze mniej więcej równo, w okolice 200 metra, jednak w zależności od poziomu innych zawodników daje to różne miejsce. Moim jednak zdaniem to Andrzej ma większe szanse na zajęcie wyższego miejsca w dzisiejszym konkursie. Pomimo przeciętnej formy to dał się on poznać jako całkiem dobry lotnik, wczoraj zapunktował i według mnie istnieją większe szanse, że odpali niż w przypadku Olka Zniszczoła. Andrzej jest również zdecydowanym faworytem bukmacherów, bowiem kurs proponowany przez BETFAN na jego zwycięstwo w tej parze wynosi 1.47. Stawiamy!
Marius Lindvik vs Ryoyu Kobayashi: typy i kursy bukmacherskie (20.03.2022)
W drugiej parze przyjrzymy się zawodnikom z samego szczytu. Marius Lindvik być może nie liczy się już w walce o Kryształową Kulę, jednak bez wątpienia należy mu się tytuł bohatera tego sezonu. Norweg czterokrotnie wygrywał zawody Pucharu Świata. Miało to miejsce w Bischofshofen, Zakopanem, Willingen i Oslo. Do tego należy dołożyć pięć pozostałych miejsc na podium – dwa razy drugie i raz trzecie. To, co czyni z Lindvika bohatera to jednak nie postawa w Pucharze Świata, a wywalczone tytuły. Marius został złotym medalistą igrzysk olimpijskich na skoczni K-125. Do tego dołożył indywidualny złoty medal Mistrzostw Świata w Lotach w Vikersund i brązowy w drużynie. Pod kątem imprez docelowych Lindvik rozgromił konkurencję. Norweg nadal jest gazie, więc spójrzmy jak radził sobie na skoczni w Oberstdorfie.
W pierwszym piątkowym treningu Marius poszybował na odległość 213,5 metra, co pozwoliło mu uplasować się na piątym miejscu. W drugiej serii treningowej zaliczył sporą wpadkę – skok na 194 metry przełożył się na dopiero 30. lokatę. W kwalifikacjach do sobotniego konkursu Norweg pofrunął na 220,5 metra i ponownie zajął piąte miejsce. W serii próbnej przed wczorajszymi zawodami zaliczył największą ze wpadek. Króciutki lot na 134 metry musiał przełożyć się na ostatnie, 40. miejsce. Wtopy nie było jednak w zawodach, gdzie Marius oddał skoki na odległość 217 i 218,5 metra i zakończył zmagania na szóstej lokacie.
Jego dzisiejszym rywalem będzie Ryoyu Kobayashi. Japończyk nadal pozostaje liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata mając 55 punktów przewagi nad Karlem Geigerem, jednak nie sposób nie zauważyć delikatnego kryzysu formy, który pojawił się w ostatnim czasie. Nie jest to oczywiście radykalny zjazd – Ryoyu nadal zajmuje miejsca TOP 10 – natomiast są to lokaty w jej dolnej, a nie górnej części. To stwarza poważne zagrożenie dla plastronu lidera. Nie mniej jednak trzeba przyznać, że Kobayashi na pozycję lidera sobie zapracował. Na najwyższym stopniu podium stawał w tym sezonie aż osiem razy. Wynik ten uzupełnił o trzy inne miejsca “na pudle”. Co ciekawe – Ryoyu w żadnym konkursie w tym sezonie nie wypadł poza pierwszą dziesiątkę. A jak radził sobie do tej pory w Oberstdorfie?
Pierwszą piątkową serię treningową Japończyk zakończył na dziewiątym miejscu po skoku na 201,5 metra. W drugim treningu zdecydowanie poprawił odległość – 224,5 metra, które przełożyło się na zajęcie szóstej lokaty. W serii kwalifikacyjnej Ryoyu wylądował na 210 metrze, co pozwoliło mu zająć 13. miejsce. W serii próbnej przed sobotnim konkursem Kobayashi oddał próbę na 207 metrów i zajął dziewiątą lokatę. W zawodach zamknął pierwszą dziesiątkę oddając skoki na 204,5 i 217,5 metra. Co z tego dla nas wynika?
Co obstawiać?
Tak jak wspomniałem – u Ryoyu Kobayashiego da się zauważyć mały kryzys formy. Japończyk z dominatora stał się zawodnikiem, który zamyka pierwszą dziesiątkę. Potwierdzają to analizowane próby, które pozwalały mu plasować się na przełomie pierwszej i drugiej dziesiątki. Dziś jego rywalem jest Marius Lindvik, który zdecydowanie jest formie na górną połowę TOP 10. Owszem – w treningach zdarzały mu się wpadki. Należy jednak zauważyć, że były to treningi, a w punktowanych seriach zawsze stawał na wysokości zadania. Moim zdaniem to właśnie on zajmie dzisiaj wyższe miejsce. Kurs na taki rozwój wypadków wynosi 1.60. Zanim zaakceptujecie zakład, skorzystajcie z kodu promocyjnego od BETFAN. Powodzenia!
Fot. Tadeusz Mieczyński / PressFocus
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze