Podsumowanie MŚ w koszykówce Chiny 2019. Udany turniej, spory profit i wiele emocji
Mistrzostwa Świata w koszykówce już za nami, więc pora na podsumowanie całego turnieju. Na pewno sama impreza była udana, zarówno pod kątem organizacyjnym, jak i sportowym. Mieliśmy naprawdę wiele niespodzianek, nieoczekiwanych finalistów i wiele emocjonujących końcówek. Nasi koszykarze również dostarczyli nam wielu niezapomnianych chwil. Dla portalu Zagranie to był również dobry czas, udało się wypracować ponad 800 złotych profitu!
Odbierz pakiet powitalny!
Bonus od depozytu do 500 PLN i dodatkowe 100 PLN z kodem: 600PLN
Bardzo szybko minęły te niecałe trzy tygodnie z basketem. Jeszcze niedawno emocjonowaliśmy się początkiem mundialu, a teraz przychodzi czas na podsumowanie. Dla polskich fanów koszykówki była to niezwykła okazja do podziwianie rodaków na tle silnych europejskich graczy oraz tych reprezentujących NBA. Mistrzostwa były okazją, żeby przeciętny fan sportu, który rzadko kiedy albo w ogóle nie ogląda meczów koszykówki, mógł połknąć „bakcyla” do tego sportu i zarazić nim znajomych. Myślę, że teraz jest odpowiedni czas, żeby ludzie zarządzający koszykówką w Polsce odpowiednio wykorzystali ten moment do promocji tej wspaniałej dyscypliny.
Dobra gra kadry Polski i świetny początek turnieju
Na wstępie chciałbym wyróżnić grę i miejsce naszej reprezentacji narodowej w całym turnieju. Sam byłem trochę sceptycznie nastawiony do naszej drużyny, sparingi i mecze towarzyskie przed turniejem nie napawały szczególnym optymizmem. Przypomnę tylko, że przegraliśmy siedem spotkań przed turniejem, wygrywając tylko trzy i to z mało znanymi drużynami. Na szczęście Mike Taylor zdołał bardzo dobrze zmotywować i przygotować drużynę w najważniejszym momencie. Pierwszy mecz z Wenezuelą pokazał, że jest potencjał na coś więcej niż tylko wyjście z grupy. Mieliśmy to spotkanie pod kontrolą, a był to bardzo ważny sprawdzian. Te pierwsze mecze często decydują o dalszych losach drużyny i mogą dać pozytywnego „kopa” do dalszej walki o wysokie miejsce.
Kluczowe okazało się spotkanie z Chinami. Generalnie na papierze wyglądali trochę lepiej od nas i mieli przewagę przede wszystkim pod koszem. Tacy zawodnicy jak Zhou Qi, Wang Zhelin, Yi Jianlian, mający po 212 cm wzrostu, robili sporą przewagę podkoszową. Nasi dzielnie stawiali opór, walczyli w tym meczu nie tylko z przeciwnikami, ale również z sędziami. Niektóre decyzje były naprawdę kontrowersyjne, ale wymyślony faul z końcówki spotkania to była zdecydowanie przesada i skandal. Na szczęście niezłomni Polacy wytrzymali dobrze końcówkę. Mogliśmy nawet wygrać w czasie regulaminowym, ale niestety Mateusz Ponitka spudłował jeden rzut wolny. W dogrywce udało się przechylić szalę na naszą korzyść i ostatecznie wygrać 79:76.
Kolejne starcie to był mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Nie było to porywające starcie, generalnie wygraliśmy 80:63 i z kompletem zwycięstw czekaliśmy na kolejnego rywala, tym razem w drugiej rundzie. Pierwszy i właściwie najważniejszy, okazał się mecz przeciwko Rosjanom. Bardzo wyrównane i zacięte spotkanie. Waczyński razem z Ponitką pomogli odnieść jakże cenne w skutkach zwycięstwo 79:74. Ta wygrana zapewniła nam awans do ćwierćfinału mundialu!
Polska w najlepszej ósemce MŚ
Następne cztery pojedynki to cztery kolejne porażki, ale tak naprawdę miejsce, w którym się znaleźliśmy i możliwość gry na tym etapie rozgrywek w Mistrzostwach Świata, jest dla nas wielkim osiągnięciem. Najpierw jeszcze w grupie dostaliśmy lekcje gry w kosza od Argentyny, która później okazała się rewelacją rozgrywek dochodząc do finału. Przegraliśmy z nimi 91:65. W walce o półfinał ulegliśmy przyszłym mistrzom, Hiszpanom 90:78. W tym meczu była już większa motywacja i walka do końca. Nie mamy się czego wstydzić, bo zagraliśmy na swoich maksymalnych obrotach i daliśmy z siebie 110%. Później w spotkaniu o piąte miejsce ulegliśmy Czechom, kolejnej rewelacji turnieju, 94:84. Goniliśmy ich od połowy spotkania i w końcówce wyszliśmy nawet na prowadzenie. Jednak ostatnie cztery minuty nie były zbyt udany w naszym wykonaniu. Nie potrafiliśmy skutecznie trafić do kosza i zdobywanie punktów przychodziło nam z trudem. W kadrze Czech znowu błyszczał Satoransky, prawdziwy lider i generał swojego zespołu.
W meczu o siódmą lokatę przyszło nam się wreszcie zmierzyć z kadrą USA. Było to historyczne spotkanie, po 52 latach przerwy. Ostatni mecz rozgrywaliśmy na mundialu w Urugwaju w 1967 roku. Wtedy ulegliśmy rywalowi 91:61 w walce o piąte miejsce w turnieju. Analogią do tamtych spotkań jest na pewno fakt, że Amerykanie tak samo jak wtedy, zdecydowanie zawiedli. Oczywiście personalnie było zdecydowanie gorzej niż pięć lat temu, ale to wcale ich nie usprawiedliwia. Tacy zawodnicy jak Kemba Walker, Donovan Mitchell, Jason Tatum, Harrison Barnes to już ograni w NBA, bardzo dobrzy gracze. Nie wiadomo do końca co zawiodło, ale coś na pewno poszło nie tak. Kadra Polski wreszcie miała okazję się z nimi zmierzyć, dla nas mało istotnym był fakt, że był to mecz o siódme miejsce. Pierwsza połowa zdecydowanie przebiegła pod dyktando graczy zza oceanu. Trochę bawili się z naszymi i co chwila trafiali z dystansu. Niemoc naszych zawodników w rzutach za trzy punkty była aż nadto widoczna. Przewaga do przerwy wzrosła do 16 punktów, 47:30. Druga połowa była zdecydowanie lepsza i z większym animuszem zaczęliśmy gonić rywala. W pewnym momencie nawet doszliśmy na 7 punktów różnicy. Była agresja, nieustępliwość, to czym straszyliśmy na tym turnieju. Ostatecznie ulegliśmy 87:74 i zajmujemy świetne, jak na nasze możliwości, ósme miejsce na Mistrzostwach Świata. W naszym zespole warto wyróżnić za cały turniej Mateusza Ponitkę, Adama Waczyńskiego, AJ Slaughtera, Sokołowskiego czy Hrycaniuka i Koszarka. Dwóch ostatnich za cierpliwość i zaangażowanie, pomimo upływających lat. A nasi liderzy pociągnęli fajnie ten zespół w trudnych momentach i widać, że możemy na nich liczyć.
Złoci Hiszpanie, rewelacyjna Argentyna, brązowa Francja
Trzeba docenić kadrę Hiszpanii, bo jest to ich wielki sukces. Wywalczenie złotego medalu, przy tak wyrównanej stawce zespołów i dużej ilości graczy po 30, to spore osiągnięcie. Można powiedzieć, że rozkręcali się z meczu na mecz. Dużo lepiej prezentowali się z lepszymi rywalami i widać, że doświadczona kadra wie, kiedy powinna się zmobilizować na 100% w najważniejszych meczach. Mecz z Serbią w drugiej rundzie pokazał spory potencjał Hiszpanów. Zatrzymali rozpędzony pociąg dowodzony przez strzelca Bogdanovica. Najważniejszy był półfinał. Australia miała ten mecz na wyciągnięcie ręki, cały mecz prowadzili. Ricky Rubio i Marc Gasol nie odpuścili i trzymali wynik do końca. Patty Mills nie trafił w końcówce najważniejszego rzutu wolnego i mieliśmy dogrywkę. Potem kolejna i wtedy już siła doświadczenia była górą. Gasol w tym spotkaniu zdobył 33 punkty, dodał 6 zbiórek i 4 asysty. Rubio zanotował 19 punktów, 7 zbiórek i 12 asyst. W finale również, pomimo problemów z faulami, dominował Ricky, późniejszy MVP całego turnieju, czyli najbardziej wartościowy gracz. Finałowe starcie nie przyniosło tyle emocji, a Argentyna nie dała rady bardziej doświadczonej i ogranej drużynie. Dla nich i tak zdobycie srebra jest wielkim osiągnięciem, przed turniejem nikt na nich nie stawiał. Stawkę medalistów uzupełniła Francja, ogrywając w meczu o 3 miejsce Australię, 67:59. W najlepszej piątce turnieju znaleźli się Rubio, Fournier, Bogdanovic, Gasol i Scola.
Największe zaskoczenie i rozczarowanie turnieju
Myślę, że największym zaskoczeniem obok naszej reprezentacji, są też zespoły z Czech i Argentyny. Same wyniki mówią za siebie, ale również gra i dyscyplina taktyczna godna pozazdroszczenia. Nasi koszykarze mieli trochę ułatwione zadanie, trafiając do łatwiejszej grupy. Czesi musieli przebrnąć najpierw przez USA, Japonię oraz Turcję. A później wygrywając z Brazylią i minimalnie przegrywając z Grecją, co pozwoliło im awansować do ćwierćfinału. Argentyna dopiero napotkała opór w ćwierćfinale, mierząc się z faworyzowanymi Serbami. Po świetnym spotkaniu i dobrej dyspozycji z dystansu, ostatecznie pokonali jednego z faworytów do tytułu 97:87. W półfinale ograli równie mocną Francją 80:66, która pokonała w ćwierćfinale USA 89:79.
Co do rozczarowań na pewno największe z nich to miejsce w turnieju Serbii i USA, dwóch faworytów do złota na tym turnieju. Serbom nie pomógł nawet najlepszy punktujący turnieju, rewelacyjny strzelec Bogdan Bogdanovic. Jego średnie zdobycze to ok. 23 punktów na mecz. Niesamowicie trafił z formę, a z dystansu siał prawdziwe spustoszenie. Nie pomogli jednak koledzy oraz wolny i jakiś taki apatyczny Nikola Jokic. Brak awansu do ćwierćfinału to spory zawód. USA i ich 7 miejsce można nazwać tragedią. Jednak wiedząc jaki tu przyjedzie skład i biorąc pod uwagę wyrównaną stawką na całym turnieju, nie jest to wielka sensacja. Każda porażka Amerykanów w kosza wzbudza sensację, a dwie z rzędu na wielkim turnieju nie zdarzają się często. Nie mieli pomysłu na rywali, a słaba skuteczność im nie pomagała. Taktyka trójek nie była zbyt dobra. Obrona rywali również silna, nie pozwalała rozwinąć skrzydeł. Turniej zakończyli na siódmej pozycji, jedno oczko wyżej od Polski. Spory zawód sprawili również Grecy, kończąc turniej poza czołową ósemką. Nie pomógł im nawet MVP tego sezonu z NBA, Giannis. Podobnie jak Jokic nie mógł się rozwinąć przy twardej i ciasno kryjącej obronie.
Dobry profit i skuteczność portalu Zagranie
Ostateczny bilans typów z całych mistrzostw na portalu Zagranie.com wynosi 25/37. Zanotowaliśmy 806 złotych zysku, co myślę, że jest dobrym wynikiem. Było kilka interesujących zdarzeń i fajnie udało się trafić niektóre duble, a nawet triple. Jest to dobry prognostyk przed rozpoczynającymi się za niedługo rozgrywkami NBA. Mam nadzieję, że będziecie z nami i zapraszamy na stronę po dalsze propozycje, nie tylko z koszykówki! Pozdrawiamy i do usłyszenia wkrótce 😉