Po 4 miesiącach przerwy wraca NBA! Finaliści zagrają z pretendentami do tytułu, czyli Cavs vs Celtics i Warriors vs Rockets
To już dzisiaj! Po kilku miesiącach łez, smutku i różnych przykrych uczuć wraca do nas nasza ukochana, czyli NBA! I to od razu w najlepszych wydaniu. Najpierw Cleveland Cavaliers podejmą Boston Celtics, a w drugim meczu tej nocy zobaczymy starcie Golden State Warriors z Houston Rockets.
Cleveland Cavaliers – Boston Celtics 2:00
NBA nie mogła chyba wybrać lepszych drużyn na mecz otwarcia, choć decyzja nastąpiła jeszcze przed wymianą graczy, która była historią tego lata w lidze.
Ta rywalizacja jest pełna różnych narracji, smaczków i historii.
Główna to oczywiście powrót Kyriego Irvinga do Cleveland. Syn marnotrawny po 6 latach gry w Cavaliers zażądał wymiany. Jednak nikt się nie spodziewał, że trafi do najgroźniejszego rywala Kawalerzystów na Wschodzie, czyli do Celtics.
Poza tym, dzisiejszy mecz jest rewanżem za tegoroczne finały Konferencji Wschodniej. Cavaliers byli dużo lepszym zespołem i wygrana 4-1 nie do końca oddaje przebieg tamtej serii. Lebron James i spółka byli o klasę lepsi od rywali i w żadnym momencie nie było czuć, że zwycięstwo Cavs stoi pod znakiem zapytania. Oczywiście, wtedy do gry zdolny nie był Isaiah Thomas, ale na koniec dnia nie zmieniłoby to zbyt wiele.
Obie drużyny przeszły dość gruntowne zmiany i ich pierwsze piątki różnią się diametralnie w porównaniu z zeszłym sezonem.
W pierwszej piątce Cavaliers zostało dwóch graczy: James i Kevin Love. Irving trafił do Celtics, a J.R. Smith i Tristan Thompson zostali przesunięci na ławkę rezerwowych. Dzisiejszy wyjściowy gospodarzy jest z pewnością bardzo interesujący, bo zobaczymy w nim Derricka Rose’a, Dwyane’a Wade’a i Jae Crowdera. Nowym pomysłem Tyronna Lue jest przesunięcie Love’a na pozycję centra, co z pewnością zwiększy spacing, ale ucierpi na tym obrona zespołu z Cleveland.
Pierwsza piątka Celtics wydaje się idealną odpowiedzią na ustawienie gospodarzy. Piątka Irving – Hayward – Brown – Tatum – Horford. Znajdziemy tutaj kozłującego (Irving), trzech skrzydłowych (Hayward, Brown i Tatum) i wszechstronnego środkowego (Horford). W meczu z Charlotte Hornets mogliśmy zobaczyć próbkę możliwości tego line-upu. Przyznam, że wyglądało to naprawdę obiecująco. Każdy z tych zawodników grozi rzutem z dystansu, więc zatrzymanie takiej piątki może być bardzo trudne. Zwłaszcza dla Cavs, którzy w tym momencie mają w piątce trzech przeciętnych/słabym defensorów: Rose’a, Wade’a i Love’a. Spodziewam się, że Irving będzie bardzo zmotywowany i z łatwością będzie wykorzystywał dziury w obronie rywala.
Pod znakiem zapytania stoi występ Lebrona Jamesa. Król ma problemy z kostką, które odnowiły się przy próbie powrotu do gry w meczu przedsezonowych. Jednak wydaje się, że uraz nie jest na tyle poważny, żeby zabrakło dzisiaj najlepszego koszykarza na świecie. W końcu, jak powiedział sam zainteresowany, James nie opuścił żadnego meczu otwarcia od czasu, kiedy miał 8 lat.
Z pewnością dzisiaj nie zobaczymy Isaiaha Thomasa. Były rozgrywający Celtics zmaga się z kontuzją biodra i jego powrót jest planowany najwcześniej w styczniu.
Co grać?
Nie oszukujmy się: w pierwszym meczu sezonu może zdarzyć się wszystko. Obie drużyny są tak naprawdę nowymi tworami i do końca nie wiemy, jak będą funkcjonować w nowym sezonie NBA. Tutaj jest dużo więcej pytań niż odpowiedzi. Zespoły z Jamesem w składzie nie mają najlepszych spotkań otwarcia (2 z 3 ostatnich to porażki Cavs), a też nie wiadomo, czy Król zagra w dzisiejszym starciu. Cavaliers nie muszą nic udowadniać i to Celtics, a zwłaszcza Kyrie Irving, wyjdą bardzo zdeterminowani na parkiet. Moim typem na to spotkanie jest wygrana gości z Bostonu. ForBET na zwycięstwo gości w regulaminowym czasie gry wystawił kurs 2.40.
Golden State Warriors – Houston Rockets 4:30
Starcie dwóch czołowych drużyn NBA w ofensywie, z których jedna jest najlepsza w całej NBA, a druga pozyskała jednego z najlepszych rozgrywających w historii ligi do drużyny. Zapowiada nam się prawdziwa koszykarska uczta.
Warriors to mistrzowie NBA z zeszłego sezonu, którzy praktycznie w żadnym momencie sezonu nie byli zagrożeni przez inny zespół, a bilans 16-1 w playoffach był tylko tego potwierdzeniem.
Rockets z bilansem 55-27 byli trzecią siłą Zachodu rozgrywek 2016/17. Latem do Jamesa Hardena dołączył Chris Paul, co zwiastuje, że ekipa z Houston będzie jeszcze mocniejsza.
Obie drużyny były w zeszłym sezonie zdecydowanie najlepszymi, biorąc pod uwagę atak. Warriors zdobywali średnio 115.9 punktu (1. zespół w lidze), a Rockets byli niewiele za nimi, rzucając przeciętnie 115.3 oczek w każdym spotkaniu (2. pozycja w NBA).
W rozgrywkach 2016/17 Warriors i Rockets spotkali się czterokrotnie: trzy razy wygrywali Wojownicy, a raz górą okazał się zespół Jamesa Hardena. Nie muszę mówić, że każde z tych starć należało do niesamowicie ofensywnych, zwłaszcza pierwszy mecz. W tamtym meczu górą okazały się Rakiety, wygrywając aż 132:127 po dwóch dogrywkach. Warto zauważyć, że aż 4 zawodników zdobyło 28 punktów lub więcej (Harden 29, Anderson 29, Durant 39, Curry 28). Kolejne trzy mecze kończyły się zwycięstwami Warriors: 125:108, 113:106, 107:98. Przyznasz, że punktów nie brakowało. A nie można zapomnieć, że do drużyny z Houston dołączył Chris Paul, który należy do grona bardzo dobrze punktujących rozgrywających. Dzisiaj zapowiada się na kolejną wymianę ognia.
Gra w NBA z każdym rokiem się robi coraz szybsza, a dzisiejsi rywale są tego doskonałym przykładem. Prawie 60% rzutów ekipy z Houston w meczach przedsezonowych stanowiły trójki. To jest dopiero statyka. Pomyśl nad tym. W trzech z pięciu akcji zawodnicy Rakiet oddawali rzut za trzy punkty.
Podopieczni Mike’a D’Antoniego w zeszłym sezonie oddawali średnio prawie 110 punktów, co dało im piąte miejsce od końca w tej kategorii. Ale ta statystyka to przeciętna z całych rozgrywek. Z Warriors zagrali zaledwie 4 razy, a nie ma co ukrywać: drużyna z Oakland jest jedną z najbardziej, jeśli nie najbardziej utalentowaną drużynę w ofensywie w historii ligi. Curry, Durant i Thompson to moim zdaniem pięciu najlepszych strzelców w historii ligi. Po kolejnym roku spędzonym razem ten zespół powinien (i z pewnością będzie) jeszcze groźniejszy.
Draymond Green doskonale podsumował defensywę Rockets:
,,Nie wiem, na ile poważnie podchodzą do gry w obronie.”
Przewidywane piątki:
Warriors: Curry – Thompson – Durant – Green – Pachulia
Rockets: Paul – Harden – Ariza – Anderson – Capela
Zdecydowanym faworytem tego starcia są gospodarze i nie jest to niespodzianką. Warriors to zdecydowanie najlepsza drużyna w NBA i trudno znaleźć jakiekolwiek konkurenta dla tej drużyny. Ale pamiętajmy, że pierwsze mecze mają to do siebie, że czasami dzieją się różne dziwne rzeczy i tak naprawdę każdy wynik jest możliwy. Wojownicy będą odbierać pierścienie z okazji zwycięstwa mistrzostwa w zeszłym sezonie i mogą być trochę rozkojarzeni; mogą, ale nie muszą. Nie ryzykowałbym typowania zwycięstwa gospodarzy, bo tutaj może się wydarzyć wszystko. Ale patrząc na grę obu drużyn i ich mecze z zeszłego sezonu, widać jedno: ten mecz powinien być prawdziwą strzelaniną z najlepszymi rewolwerowcami w branży. Dlatego moim typem na ten mecz jest łączna liczba punktów obu drużyn większa niż 229.5. Na pierwszy rzut oka to bardzo dużo, ale patrząc na to, kto gra, to ta liczba nie wydaje się już taka ogromna. Za to zdarzenie forBET wystawił przelicznik 1.85.
Jeśli nie posiadasz jeszcze konta u tego bukmachera, to możesz skorzystać z bonusu powitalnego! W ramach tego bonusu masz szansę otrzymać aż do 650 PLN. Wystarczy, że zarejestrujesz się przy użyciu kodu promocyjnego 650 i możesz cieszyć się dodatkowymi środkami!
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze