Playoffy w NBA: wczoraj trafiony typ po kursie 2.16, na dzisiaj propozycja z przelicznikiem 3.15!
Co to była za niedziela z NBA! Wow. 4 mecze i praktycznie każdy z nich był świetny i wyrównany do ostatnich sekund. Za to kochamy koszykówkę. W weekend zostało rozegranych aż 8 spotkań, więc pora na mały odpoczynek. Nadchodzącej nocy zobaczymy dwa starcia: Minnesota Timberwolves podejmie Houston Rockets, a Oklahoma City Thunder polecą do Salt Lake City, zmierzyć się z tamtejszymi Jazz. My skupimy się na tej drugiej rywalizacji. Przygotowałem dla Was typ na to starcie po kursie 3.15. Jaki? O tym przeczytacie w poniższej analizie. Zapraszam do lektury.
W końcu, chciałoby się powiedzieć. Playoffy w naszym wykonaniu nie są, delikatnie mówiąc, najlepsze, ale wczoraj nastąpiło przełamanie i trafiliśmy typ po kursie 2.16. Zgodnie z naszymi przewidywaniami Marcin Gortat i jego Washington Wizards pokonali na własnym parkiecie Toronto Raptors, tym samym wyrównując stan serii (2-2). Czy Czarodzieje mogą jeszcze odwrócić losy tej serii? Jak sądzicie?
Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna
Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.
Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Zdarzenie: Utah Jazz – Oklahoma City Thunder mecz 1X2
Typ: Oklahoma City Thunder 2
Kurs: 3.15
Oklahoma City Thunder mieli walczyć o wejście do Finałów NBA, przynajmniej tak zakładano po szalonym lecie w Oklahomie. 7 miesięcy później podopieczni Billy’ego Donovana mają nóż na gardle i stoją praktycznie nad przepaścią, walcząc o utrzymanie się przy życiu.
Utah Jazz prowadzą 2-1 z OKC Thunder w I rundzie playoffów Konferencji Zachodniej i są o krok od zapewnienia sobie wygrania tej serii. Jeżeli zwycięża dzisiaj na własnym parkiecie, to przewaga dwóch meczów może być już nie do odrobienia dla ich rywali.
Czy taki wynik to niespodzianka?
I tak i nie.
Utah Jazz nie znaleźli się tu, gdzie są, przez przypadek. Ten zespół walczył o to praktycznie przez całą fazę zasadniczą. Pomyśl o tym – od bilansu 19-28 do przewagi w pierwszej rundzie playoffów na Zachodzie. Jazz obrócili swój sezon praktycznie o 180 stopni.
Patrząc na skład, pewnie nie do końca kojarzysz tych gości. Cóż, nie obwiniam Cię. Nie jest to drużyna zbudowana z gwiazd, chociaż… Donovan Mitchell i Rudy Gobert są zdecydowanie najjaśniejszymi postaciami w Salt Lake City. Mitchell to jeden z najlepszych pierwszoroczniaków ostatnich lat, a Gobert to prawdziwy terminator pod koszem i, moim zdaniem, najlepszy defensor w NBA. Quin Snyder stworzył system i ten system działa. Może nie jest to najbardziej utalentowany team, ale kogo to obchodzi, jeśli są wyniki.
Mecz nr 3 stał pod znakiem dominacji Jazz jako całości. Praktycznie każdy dołożył swoją cegiełkę do triumfu. Podopieczni Snydera trafili 42 z 80 rzutów z gry (52.5%), 13 z 34 trójek (38.2%), co w pewien sposób przykryło dużą ilość strat (19). Gwiazdą tego pojedynku był Ricky Rubio, który jeśli ma swój dzień, to wygląda jak bóg koszykówki. A w sobotę właśnie tak było. Hiszpan zanotował aż 26 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst, co uczyniło go trzecim graczem w historii Jazz z triple double w meczu playoffowym. Mitchell dołożył 22 oczka, Ingles 21 (5/10 za trzy), a Gobert 18 punktów i 12 zbiórek. Pierwsza piątka gospodarzy zagrała po prostu kapitalnie i to ich postawa była głównym powodem, dla którego to właśnie Jazzmani objęli prowadzenie w tej serii.
Warto też zauważyć przewagę na tablicach Utah, bo Jazz zanotowali aż 15 zbiórek więcej niż Thunder. A pamiętajmy, że postawa na deskach jest kluczowa dla sukcesu Westbrooka i spółki. Steven Adams, czyli najlepszy zbierający w ataku w NBA, miał ŁĄCZNIE tylko dwie zebrane piłki, co uwierz mi, jest praktycznie niespotykane. Nowozelandczyk nie będzie miał drugiego tak słabego występu. W to też mi możesz uwierzyć.
Pierwsza piątka gości zawiodła, może poza Georgem i Anthonym. Ten pierwszy miał 23 punkty, a drugi dołożył 16. George dobrze rozpoczął spotkanie, ale pod koniec, kiedy był najbardziej potrzebny, stał się pasywny. Ale to i tak nic przy tym, co pokazał zeszłoroczny MVP.
Russell Westbrook zagrał tragicznie, kompletnie przegrywając pojedynek z Rickym Rubio. Nie dość, że Westbrook pozwolił Hiszpanowi na jeden z najlepszych występów w karierze, to sam zaprezentował się fatalnie. 5/17 z gry, 1/4 za trzy, 8 strat i wskaźnik +/- na poziomie -25. To jest taki Russ, którego nie chcemy oglądać – nieskuteczny, forsujący grę i zdominowany przez jakiegoś gościa z Półwyspu Iberyjskiego. Hej, tak nie można.
Sam zainteresowany chyba poczuł się do odpowiedzialności i jest gotów na rewanż na Rickym:
„He made some shots. Too comfortable. But I’m gonna shut that s&*% off next game though. Guarantee that.”
Zobaczymy, Russell.
Fakt jest taki, że zeszłoroczny MVP musi zagrać lepiej, jeśli nie chce skończyć rozgrywek już w tym tygodniu. To on jest kluczową postacią Thunder. Biorąc pod uwagę jego styl gry, ma to dobre i złe strony.
Live by Westbrook and die by Westbrook.
Kiedy jest skuteczny, to nie znajdziesz sposobu, aby go zatrzymać. Mogliśmy to zobaczyć w minionych rozgrywkach, kiedy Russ praktycznie w pojedynkę wygrywał mecze. Po prostu brał na siebie odpowiedzialność i robił dosłownie wszystko. Teraz jest mały problem, bo naprzeciwko siebie ma Goberta, czyli czołowego defensora NBA. Ale kiedy Westbrook wejdzie w swój rytm, to nawet Francuz go nie będzie w stanie zatrzymać. Dostaliśmy na razie zapewnienia, że Ricky Rubio nie powtórzy tak świetnego występu. Teraz czekamy na potwierdzenie na parkiecie.
Dużo też będzie zależeć od Paula George’a, który czasami wygląda jak top-5 zawodnik ligi, żeby przez kilka minut w ogóle poza grą. PG musi być aktywny, bo czasami zdarza mu się po prostu znikać. O tym, do czego jest zdolny, pokazało pierwsze starcie w tej serii (wygrane zresztą przez Thunder), w którym George zanotował aż 36 oczek (w tym aż 8 trójek). Pozostałe dwa występy? ,,Zaledwie” 41 punktów, co jak na koszykarza z takim potencjałem, nie jest wystarczająco. Widać to nawet po rezultatach tych spotkań: pierwszy to zwycięstwo Thunder, kolejne dwa padły łupem Jazz. Bez zmotywowanego i dobrze dysponowanego George’a Grzmoty mogą już dzisiaj pożegnać się z nadziejami na awans do następnej rundy, bo trudno oczekiwać, że byliby w stanie odrobić stratę trzech meczów.
Ale do tego jeszcze daleko, najpierw musimy rozegrać dzisiejszy pojedynek, który jest tym z typu must win dla OKC Thunder. Nawet mając w perspektywie dwa starcia na własnym parkiecie, mało prawdopodobne jest wygranie trzy razy z rzędu. 1-3 a 2-2 to kolosalna różnica w serii playoffowej. Dlatego goście po prostu muszą dzisiaj wyjść zwycięsko z tej batalii. Ten zespół jest niesamowicie utalentowany i nie przez przypadek potrafił pokonywać ekipy z czołówki NBA w sezonie regularnym. Thunder mają bardzo wysoki sufit w obliczu tak dużej ilości talentu w składzie. Na koniec dnia to Russell Westbrook i Paul George są najlepszymi zawodnikami w tej serii. Kiedy mają to udowodnić, jeśli nie teraz?
Typuję, że górą w meczu nr 4 będzie Oklahoma City Thunder. Nie wierzę, że Utah Jazz utrzyma efektywność z poprzedniego występu. To jest po prostu niemożliwe, żeby Ricky Rubio po raz kolejny wyglądał jak białe wcielenie Stephena Curry’ego. Goście muszą po prostu wykonać lepszą pracę w defensywie, bo 115 punktów rzuconych przez Jazz to zdecydowanie za dużo. Kluczowa będzie też obecność Stevena Adamsa, który ostatnio miał kłopoty z faulami i na parkiecie był tylko 26 minut. Zauważ jednak, że w tym czasie Grzmoty były gorsze od rywali zaledwie o 2 punkty. Dla porównania w przypadku Westbrooka było to 25, Anthony’ego 20, a George’a 13 oczek. Adams musi być na boisku i nie może drugi raz z rzędu zebrać zaledwie dwóch piłek z tablicy.
Utah Jazz mogą być lepszym zespołem, ale to Oklahoma City Thunder ma więcej talentu. W playoffach to gwiazdy błyszczą, a te są po stronie gości. Wierzę w Westbrooka i George’a, dlatego też typuję wygraną Thunder po kursie 3.15.