Playoffy w NBA: czy grecki heros uratuje Milwaukee Bucks przed końcem sezonu?
Mecze numer 6 przy stanie 3-2 dla jednej z ekip potrafią mieć różne scenariusze. Z jednej strony drużyna prowadząca chce postawić kropkę nad i. Z drugiej zaś ten zespół, który przegrywa, walczy o życie i zachowanie nadziei na awans do kolejnej rundy. Dzisiaj w Milwaukee miejscowi Bucks zmierzą się z Boston Celtics. Jak na razie w serii do 7 zwycięstw prowadzą ci drudzy, 3-2. Do tej pory żadna z ekip nie przegrała na własnym parkiecie. Czy ta tendencja zostanie utrzymana czy może Giannis Antetoukoumpo i spółka pojadą już na wakacje do Grecji?
Aj, wczoraj zabrakło nam niewiele, aby wygrać 1120 PLN. W ramach naszej analizy video udało nam się trafić 3 z 4 typów. Niestety, Indiana Pacers przegrała sromotnie trzecią kwartę, przez co jedno zdarzenie okazało się błędne. Szkoda, bo było blisko.
Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.
Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna
Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Zdarzenie: Milwaukee Bucks -Boston Celtics: 1. drużyna zdobędzie poniżej/powyżej 101.5 punktu
Typ: poniżej
Kurs: 1.87
https://www.youtube.com/watch?v=Zkg0r8dp5y4
,,Co ma piernik do wiatraka?” – pewnie pomyślało wielu z Was. Co Kurczak Mały ma wspólnego z NBA? Czy temu, co piszę, nie pomyliły się przypadkiem linki? Otóż nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku.
W takim razie po co została przywołana postać z bajki dla dzieci? Powód jest prosty – mentalność. Bohater animowanego filmu ogłasza całemu światu, że jest zwycięzcą. Jeden z zawodników Boston Celtics nie musi tego mówić, bo wszyscy to wiedzą.
Mowa o Marcusie Smarcie.
Powrót Smarta na mecz numer pięć był długo wyczekiwany przez bostońskich kibiców. Pamiętaj, że ten zespół musi sobie radzić bez Kyriego Irvinga i Gordona Haywarda, czyli swoich dwóch najlepszych zawodników. Marcus Smart może nie jest najlepszym, ale na pewno jednym z najbardziej wartościowych graczy dla swojej drużyny. Jego wartość nie jest odzwierciedlona w statystykach. Bo patrząc na cyferki, widzimy koszykarza, który rzuca dużo, trafia mało, a poza tym nie ma zbyt dużych osiągnięć w innych kategoriach statystycznych. Jednak on robi te rzeczy, które wygrywają pojedyncze starcia. To jest ten gracz, którego kochasz mieć u siebie, a nienawidzisz u rywali. Niezbędny element do zdobycia mistrzostwa.
Smart opuścił ponad miesiąc gry z powodu urazu palca. Istniała obawa, że nie wyjdzie już na parkiet w tej rundzie, ale na kilka godzin przed piątym spotkaniem było już wiadomo o jego powrocie.
I od pierwszej minuty na na boisku robił to, co potrafi najlepiej, czyli walczył. To był ten brakujący element defensywy Celtics. 24-latek skończył ten mecz, mając 9 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty i aż 4 bloki.
Serce i dusza tej drużyny.
Smart wniósł mnóstwo energii i to zaowocowało w końcowym wyniku. Gospodarze wygrali dość pewnie, chociaż stracili dużą przewagę i pod koniec zrobiło się trochę nerwowo.
Tak o swoim podopiecznym wypowiadał się trener Celtics, Brad Stevens:
,, Możesz patrzeć na statystyki, ile chcesz – w przypadku Marcusa nie oddają one ani trochę jego wpływu na wynik. Jego energia, jego emocje, jego małe zagranie, które na koniec dnia okazują się tymi zwycięskimi. To są niesamowicie istotne akcje. Mamy też innych zawodników, którzy robili te zwycięskie zagrania, podczas gdy Smarta nie było w składzie, ale on robi to każdej nocy”.
To był zdecydowanie najlepszy występ Celtics w tej serii po bronionej części boiska. Bucks zostali zatrzymani po raz pierwszy poniżej 100 punktów, zdobywając zaledwie 87 oczek. Czy powrót do składu Marcusa Smarta miał na to wpływ? Na pewno. Ale to nie wszystko, bo dużą rolę odegrała też inna zmiana Brada Stevensa.
W pierwszych 4 pojedynkach w tej serii Kozły trafiały praktycznie wszystko, co mogło być dużym zaskoczeniem. W końcu Boston Celtics mieli najlepszą defensywę w sezonie regularnym i to obrona miała być ich mocną stroną. Wiadome było, że w ataku będą radzić sobie średnio, ale po drugiej stronie parkietu miało być super. A było wręcz przeciwnie. Bucks mieli ponad 50% celnych prób z gry i ich ofensywa hulała aż miło. Stevens postanowił działać, wprowadzając usprawnienia w defensywnie swojego teamu.
Koncepcja była prosta – zmiany krycia. Tego typu strategia jest doskonała dla ekip, które mają zawodników z dobrymi warunkami fizycznymi, czyli na tyle szybkimi, aby nadążyć za obwodowymi, ale jednocześnie na tyle atletycznymi, by nie dać się przepchnąć pod koszem wyższym rywalom. Brzmi łatwo, ale w praktyce trudno znaleźć odpowiednich ludzi do tego. Brad Stevens ma na szczęście ten luksus, że w jego zespole są tacy gracze. To był jeden z celów Danny’ego Ainge’a – generalnego menedżera Celtics – aby zbudować taką ,,nowoczesną” paczkę.
Zmiany krycia pozwalają wybić przeciwników z rytmu, zmuszając jednocześnie do atakowania jeden na jeden. Bucks teoretycznie mają odpowiednich ludzi do przeciwstawienia się tej taktyce, z Giannisem Antetokoumpo na czele. Teoretycznie, bo w rzeczywistości wyglądało to zupełnie inaczej. Grek miał zdecydowanie najgorszy występ w tej serii, chociaż na pierwszy rzut oka nie do końca to widać. 16 punktów, 5/10 z gry, 10 asyst i 10 zbiórek. Hej, to przecież triple double! Tak, ale zwróć uwagę na ilość oddanych rzutów przez Giannisa. 10 prób w 41 minut to mizerny wynik, bo aż trzech graczy Bucks miało więcej od Antetotounmpo, a to on jest liderem tej drużyny. I to nie tak, że był pasywny. Po prostu został zatrzymany przez najlepszą defensywę minionego sezonu regularnego.
Poza powrotem Marcusa Smarta i obroną polegającą na zmianie krycia Stevens wprowadził jeszcze jedno usprawnienie – do pierwszej piątki wszedł Semi Ojeleye.
Spójrz tylko na jego ramię…. Kawał chłopa.
Ojeleye jako rookie jest jednym z najbardziej wszechstronnych obrońców. Warunki fizyczne to on ma, co widać na załączonym obrazku. Ale mimo krótkiej kariery wyróżnia się też wysokim IQ boiskowym i wie, gdzie ma być po bronionej stronie parkietu.
W pierwszych 4 spotkaniach rozegrał łącznie 45 minut. W starciu numer 5 został wrzucony na głęboką wodę i na parkiecie był przez 31 minut i spisał się kapitalnie. To on był odpowiedzialny za krycie Giannisa i wywiązał się z tego zadania na piątkę z plusem.
To był zdecydowanie najlepszy występ obrony Celtics w tej serii. Goście z Milwaukee trafili zaledwie 36% rzutów z gry i 27% za trzy.
Pomyśl o tym. Boston miał aż 17 strat, co powinno oznaczać samobójstwo dla tego zespołu. Bucks uwielbiają biegać do kontrataków i robią to świetnie. Nieoczekiwanie w tym spotkaniu Kozły zdobyły jedynie 11 oczek po tych stratach. To tylko pokazuje, że Boston Celtics wykonali świetną robotę nie tylko w obronie w zorganizowanym ataku, ale też w transition.
To był praktycznie perfekcyjny występ podopiecznych Brada Stevensa w defensywie. Trudno oczekiwać, żeby Milwaukee Bucks po raz drugi zostali tak stłamszeni. Ale czy aby na pewno? Wiem, że grają u siebie, ale pamiętaj, że naprzeciwko siebie będą mieli świetną obronę. Powrót Marcusa Smarta tylko może pomóc i jak pokazał poprzedni występ, pomógł i to bardzo. Wydaje się, że ofensywa Kozłów została w pewien sposób rozszyfrowana.
Co typować?
Nie biorę się za typowanie zwycięzcy tego pojedynku, bo wynik może pójść w obie strony. Z jednej strony Bucks muszą wygrać, aby zachować nadzieje na awans do II rundy, a do tego mecz odbędzie się w ich hali. Z drugiej strony Celtics są w stanie pokonać każdego i raz zabrakło im niewiele, aby wywieźć triumf z Wisconsin. Skupię się zatem na typowaniu liczby punktów. Paradoksalnie ta seria jest jak na razie wyjątkowo ofensywna, lecz ja liczę na to, że dzisiejsza potyczka będzie bliźniaczo podobna do tej poprzedniej. To były playoffy w prawdziwym wydaniu – brzydkie, nieskuteczne i pełne walki. Boston Celtics nie przez przypadek mieli najlepszą obronę fazy zasadniczej. Moim zdaniem goście dzisiaj to potwierdzą i zatrzymają Kozły poniżej 102 punktów.