Noc w NBA: San Antonio Spurs na zakręcie – co z nimi będzie? Walczymy o 308 PLN!
Czy San Antonio Spurs wejdą do playoffów? Czy Utah Jazz już zawsze będą wygrywać, a Sacramento Kings przegrywać? Czy Tom Thibodeau wykończy jeszcze kogoś przed końcem sezonu? Na te i kilka innych pytań postaram się Wam odpowiedzieć w poniższym tekście. Przygotowałem dla Was dwie analizy i typuję dwa undery punktowe. Walczymy o 308 PLN. Dzisiaj kibicujemy antykoszykówce. Komu konkretnie? O tym przeczytasz w analizie. Gotowy? Do dzieła!
Pech nas nie opuszcza. Wczoraj do wygranej zabrakło nam dosłownie jednego kosza. Typ na under w meczu pomiędzy Golden State Warriors a Sacramento Kings wszedł jak w masło. Niestety, LA Lakers doznali porażki we własnej hali zaledwie jednym punktem, tracąc dwa oczka w końcowych sekundach. Szkoda. Dzisiaj walczymy o powrót na zwycięski szlak.
Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna.
Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Skorzystaj z najlepszych kursów na rynku.
Zdarzenie: San Antonio Spurs – Minnesota Timberwolves : 2. drużyna zdobędzie (razem z dogrywką) poniżej/powyżej 103.5 punktu
Typ: poniżej
Kurs: 1.87
Gdyby przed rozpoczęciem sezonu regularnego ktoś powiedziałby Ci, że istnieje szansa na nieobecność San Antonio Spurs w playoffach, posądziłbyś go o szaleństwo, narkomaństwo, alkoholizm (niepotrzebne skreślić). Ba, sam fakt, że Spurs mogliby wygrać mniej niż 50 meczów, brzmiał jak abstrakcja. No bo jak to możliwe, że drużyna, która od 18 lat z rzędu ma na swoim koncie minimum 50 zwycięstw (nie licząc sezonu lokautowego), a od 20 za każdym razem jest w ósemce, miałaby mieć jakiekolwiek problemy z awansem. Bzdura. Jasne, ten team nie był przepełniony talentem, ale Greg Popovich już nie raz potrafił stworzyć coś z niczego.
Cóż, te rozgrywki są inne pod tym względem. I to nie chodzi o to, że Pop się postarzał. Po prostu kadra, którą dysponuje jest na tragicznie niskim poziomie.
Od września praktycznie cały czas poza grą pozostaje Kawhi Leonard, a wiemy, jak bardzo jego obecność jest istotna dla zespołu. To miał być ten sezon, w którym Kawhi miał zrobić krok do przodu i przybliżyć się do przejęcia miana najlepszego gracza w lidze od Lebrona Jamesa. Nic takiego się nie stało. Leonard jest częścią jednej z najbardziej zagadkowej historii obecnego roku. Nikt nie wie, co się z nim dzieje. Nikt nie wie, czy wróci, a jeśli tak, to kiedy. Jego brak jest niesamowitym ciosem dla Spurs i praktycznie przekreśla ich szanse na osiągnięcie czegolowiek w tym sezonie.
Słychać plotki o jego powrocie gdzieś w niedalekiej przyszłości, ale brak konkretów. Ludzie z bujną wyobraźnią zaczęli już tworzyć scenariusze o tym, jak San Antonio z Leonardem w składzie pokona jakiegoś faworyta w I rundzie playoffów. Okej, nikomu nie bronię marzyć. Problem jest taki, że podopieczni Popovicha mają na razie długą drogę do awansu do ósemki.
Jak na razie Ostrogi znajdują się na ex aequo siódmym miejscu w Konferencji Wschodniej razem z Utah Jazz, mając jedynie jeden mecz przewagi nad Denver Nuggets i półtora nad Los Angeles Clippers. W obecnej sytuacji każdy ich występ jest tak naprawdę walką o życie i ostatni miesiąc rozgrywek nie będzie na pewno spacerkiem.
Tym bardziej, że mają jeden z najtrudniejszych terminarzy w NBA do końca sezonu.
Według ESPN-u Ostrogi są na drugim miejscu pod względem procentu zwycięstw przeciwników, z którymi przyjdzie im się zmierzyć, ustępując jedynie OKC Thunder. Krótko mówiąc, będą grali z dobrymi drużynami.
Przyjrzyjmy się dokładnie terminarzowi San Antonio:
Jak widzimy, będzie trudno, bo podopieczni Popa praktycznie za każdym razem będą mierzyć się z ekipami playoffowymi lub walczącymi o wejście do ósemki. Jedynym pocieszeniem może być fakt, że tych najgroźniejszych rywali (Warriors, Jazz, OKC Thunder, Rockets, Trail Blazers) podejmą u siebie. Nie zdziwię się, jeśli o ostatni pojedynek z New Orleans Pelicans zadecyduje o losie Spurs.
Ale w tej sytuacji nie można wybiegać za daleko w przyszłość. Trzeba walczyć tu i teraz i ten wyścig rozpoczął się na dobre już dawno temu, jednak Ostrogi wydawały się przez na chwilę zapaść w ten zimowy. Swoją drogą, Wiosno, gdzie jesteś? Już dałaś nam iskierkę nadziei, i co? Po raz kolejny nas oszukałaś i jest brrr zimno. Oj, nieładnie.
Wróćmy do koszykówki.
Od początku lutego do 10 marca podopieczni Grega Popovicha zanotowali bilans zaledwie 3-11, spadając z 3. lokaty poza ósemkę. W tym okresie szczególnie słabo funkcjonowała defensywa, czyli jedyna rzecz, która tak naprawdę im pozostała. W trakcie tych 14 spotkań Spurs oddawali rywalom aż 108.1 punktów na 100 posiadań, co jest dużo niższym wynikiem niż w przekroju całych rozgrywek (104.3, a pamiętajmy, że te 14 meczów w dużym stopniu pogorszyły ten wskaźnik).
Wydaje się jednak, że zespół odnalazł w końcu swoją tożsamość i wszystko jest tak jak dawniej.
W ostatnich dwóch potyczkach Orlando Magic zostali zatrzymani na 72 oczkach, a New Orleans Pelicans na jedynie 93, co przy średnio 112 punktach w ich wykonaniu (4. miejsce w lidze) wypada blado. To są ci Spurs, których chcemy oglądać.
Typuję, że w dzisiejszym starciu po raz kolejny zobaczymy popis tej świetnej obrony.
Bo do San Antonio przylecą (bo chyba nie będą jechać, chociaż kto ich tam wie) Minnesota Timberwolves, czyli kolejny team walczący o awans do ósemki.
Leśne Wilki znajduję się wyżej, bo na 5. miejscu w tabeli, jednak ich przewaga nad dziewiątym miejscem wynosi tylko 2 mecze. W Minneapolis też nie jest spokojnie. Sytuacji nie poprawia fakt, że Tom Thibodeau nie może skorzystać z Jimmy’ego Butlera. Butler odpoczywa z powodu kontuzji kolana i nie wiadomo, czy wróci jeszcze na parkiet do końca sezonu regularnego. Jasne, możemy mówić, że to taka sama sytuacja jak w przypadku Spurs, ale nie, tak nie jest. Oni nie mieli do dyspozycji swojej gwiazdy praktycznie przez cały rok i są już oswojeni z tym. Absencja Butlera jest czymś niespodziewanym i jest to na pewno wielki cios dla Timberwolves. Jeszcze nie tak dawno byli stawiani w gronie pewniaków do wejścia do ósemki, a w obecnej sytuacji tak naprawdę wszystko może się wydarzyć.
Stawka tego pojedynku będzie wysoka. Wygrany zgarnia tie-breaker, czyli w przypadku równych bilansów, to on będzie wyżej w tabeli. W sytuacji, gdy różnice są tak niewielkie, nabiera to szczególnego wrażenia.
Patrząc na bezpośrednie rywalizacje, widzimy totalną dominację Ostróg. Leśne Wilki w tym sezonie odniosły pierwsze zwycięstwo z utytułowanym rywalem od…12 spotkań. Ale to nie wszystko. Ostatnia wygrana Timberwolves w Teksasie miał miejsce… 5 lat temu. Klątwa? Patent? Wszystko jedno. Fakt jest taki, że wyłania się pewien schemat.
Ja jednak zamiast na triumfatorze, skupię się dzisiaj na liczbie punktów. W ostatnich 13 pojedynkach tych ekip Wolves tylko dwa razy zdołali przekroczyć 100 oczek, przy czym raz było to tylko o punkt więcej. Typuję, że ta tendencja zostanie dzisiaj podtrzymana. San Antonio Spurs walczą o praktycznie wszystko i oni dzisiaj po prostu muszą. Czym mają zwyciężyć, jak nie obroną, która ostatnio zaczęła funkcjonować dużo lepiej? Moim zdaniem absencja Butlera zabiera Minnesocie Timberwolves kluczowego zawodnika w ofensywnie i ten team jest po prostu łatwiej zatrzymać. Patrząc na historię występów Spurs i Timberwolves widzę jedno – under punktowy gości.
Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.
Zdarzenie: Utah Jazz – Sacramento Kings : 2. drużyna zdobędzie (razem z dogrywką) poniżej/powyżej 91.5 punktu
Typ: poniżej
Kurs: 1.87
Starcie pomiędzy czołową defensywą ostatnich tygodni i zespołem, który spisuje się lepiej, niż powinien, jednak moim zdaniem nie potrwa to już długo.
Utah Jazz biją się o miano najgorętszego teamu ostatniego miesiąca z Toronto Raptors i Portland Trail Blazers i powiem Ci, że wcale nie są na straconej pozycji.
Jazz jeszcze nie tak dawno znajdowali się grubo na minusie, aż tu nagle mają bilans 39-30 i zwyciężyli w 21 z ostatnich 23 spotkań, awansując już na siódme miejsce w Konferencji Zachodniej. Daleko im jednak do spokoju ducha. Jak już wspominałem, rywalizacja na Zachodzie jest bardzo wyrównana i do ostatnich dni sezonu regularnego drużyny będą walczyć o ósemkę.
Co wyróżnia Utah spośród innych ekip?
Oczywiście, defensywa.
Quinn Snyder stworzył drugą obronę w lidze. Tylko Boston Celtics tracą średnio mniej punktów niż Jazzmani. Szczególnie w ostatnich 7 starciach, widać dominację tego zespołu po bronionej stronie boiska. Rywale ani razu nie zdołali przekroczyć 100 oczek, aż sześciokrotnie zdobywając mniej niż 92 punkty. A mówimy tu o takich ekipach jak Detroit Pistons czy Indiana Pacers. Widać, że Jazz znaleźli swój flow w obronie i spisują się kapitalnie.
Nic nie wskazuje, żeby to się nagle miało zmienić.
Ich dzisiejszy rywal, Sacramento Kings, może i prezentuje się ostatnio lepiej, ale nie daj się oszukać – Kings są i będą tankującym teamem. To, że ostatnio wygrywają, pokazuje tylko słabość tej organizacji. Na koniec sezonu może im zabraknąć porażek, żeby wspiąć się jak najwyżej w loterii draftu.
Królowie minionej nocy zdołali pokonać Golden State Warriors (bez Curry’ego, Thompsona i Duranta), zdobywając 98 punktów. Typuję, że dzisiaj przed nimi dużo trudniejsze zadania, biorąc pod uwagę przeciwników, jak i zmęczenie.
Dla podopiecznych Dave’a Joergera będzie to back to back, trzeci występ w ciągu czterech i piąty w ciągu siedmiu dni. Przyznasz, że są ofiarami dosyć napiętego terminarza. Po wyrównanym spotkaniu musieli wylecieć do Utah (tracąc przy okazji godzinę z powodu zmiany strefy czasowej), gdzie czekają na nich wypoczęci i rozgrzani Jazz, dla których będzie to trzeci mecz z rzędu na własnym parkiecie. To nie może się skończyć dobrze dla gości.
I typuję, że tak właśnie będzie. Utah Jazz na pewno nie zlekceważą swoich rywali, bo każdy triumf jest dla nich na wagę złota. Sacramento Kings będą wycieńczeni i staną do walki z drugą najlepszą obroną w lidze. W 2 z ostatnich 3 bezpośrednich starć Królowie nie byli w stanie przekroczyć 91 punktów i nie widzę powodu, dla którego dzisiaj miałoby być inaczej.
Tak wygląda gotowy kupon, po raz kolejny złożony z dwóch pozycji. Wchodzimy za stówkę i walczymy o 308 PLN. Wczoraj zadecydował jeden kosz, oby szczęście się w końcu do nas uśmiechnęło. Piszcie, co sądzicie o moich typach i co sami gracie.
Dzięki za przeczytanie.
Powodzenia!