Noc w NBA: I dzień playoffów i typ po kursie 2.43 – gramy o 378 PLN!
Oto jest ten dzień! Dzień, na który czekali wszyscy fani NBA. Już o 21:00 od spotkania pomiędzy Golden State Warriors a San Antonio Spurs rozpoczną się playoffy. Ale meczem dnia będzie pojedynek z polskim akcentem: Toronto Raptors kontra Washington Wizards. Łącznie zostaną rozegrane 4 starcia, na które mam dla Was dwie propozycje, w tym jedną po kursie 2.43. Co gramy? O tym przeczytacie poniżej. Zapraszam do lektury.
Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Zdarzenie: Toronto Raptors – Washington Wizards: podwójna szansa
Typ: Washington Wizards 2-2
Kurs: 2.43
Czy możemy zaufać Toronto Raptors?
Dobre pytanie.
Dinozaury przez lata w playoffach na pewno zawiodły niejednego z nas. Ale teraz ma być inaczej. Ten skład, ten rok jest zupełnie inny. Raptors zanotowali najlepszy sezon w historii organizacji z Toronto, nagle stając się (?) kontenderem i chyba najgroźniejszym rywalem dla Lebrona Jamesa i jego Cleveland Cavaliers. Problem jest taki, że kiedy stają naprzeciwko Króla, to kompletnie tracą talent. To tak jak w Kosmicznym Meczu – jakby James miał piłkę i zabierał umiejętności graczy z Toronto. Oba zespoły mogą spotkać się już w drugiej rundzie, co może być przedwczesnym finałem Wschodu. Coś jak Bayern Monachium kontra Real Madryt w Lidze Mistrzów. Ale żeby Raptors mieli okazję do starcia z Lebronem, muszą najpierw pokonać Washington Wizards.
W tym roku powinni dać radę , bo są po prostu lepszym zespołem. Dwayne Casey całkowicie odmienił styl gry i teraz zamiast izolacji widzimy współpracę zawodników. Ławka jest najlepsza w lidze. Raptors bronią świetnie i w ataku radzą sobie równie dobrze.
W takim razie czy coś może pójść nie tak?
Oczywiście.
Raz już tak było. Dokładnie trzy lata temu, kiedy Wizards wygrali (też w pierwszej rundzie) 4-0. Tamta rywalizacja na pewno śni się po nocach DeRozanowi i Lowry’emu. I powinna. Raptors wyglądali wtedy fatalnie. Co ciekawe kluczową postacią był wtedy nasz Marcin Gortat, który zagrał najlepszą serię w swojej karierze. Teraz ma być inaczej. Teraz Toronto ma nie zrobić pod siebie. Kwestia, czy nie zrobi, bo z nimi nigdy nic nie wiadomo.
Przejdźmy do Wizards.
Na papierze to druga drużyna w Konferencji Wschodniej. Na papierze. Kontuzja Johna Walla zabrała mu połowę sezonu i nie mogliśmy zobaczyć Czarodziei w pełnej krasie, a jest to drużyna z olbrzymim sufitem. Z drugiej strony chemia między zawodnikami nie jest podobno najlepsza i pytanie, czy się dogadają. Jeżeli nie, to może być ostatni sezon Wizards w tym kształcie.
Osobiście lubię ich szanse w tej serii. Wiem, że Raptors są lepsi niż kiedyś, ale nadal nie jestem w stanie ich kupić.
Tym bardziej w meczu nr 1. To jest dopiero dziwna rzecz. Dla Dinozaurów będzie to trzynasty występ w playoffach i ich bilans w spotkaniach otwarcia to…. 1-11. Mało? W tym momencie mają serię 9 porażek z rzędu. Nie wiem, o co chodzi, ale fakty mówią same za siebie.
Bilans dzisiejszych gospodarzy w całym sezonie jest kozacki, ale przyjrzyjmy się dokładnie:
- 35-2 przeciwko drużynom poniżej 50% zwycięstw (Wizards 20-15)
- 24-21 przeciwko drużynom powyżej 50% zwycięstw (Wizards 23-24)
Zauważ, że Toronto bardzo dużo wygrywało ze słabymi ekipami. Teraz nie ma już słabych drużyn.
Co obstawiać?
Washington Wizards grają lepiej przeciwko lepszym. Wall i spółka mają tak naprawdę ostatnią szansę na osiągniecie czegokolwiek. Typuję, że Czarodzieje mogą urwać dzisiaj zwycięstwo, patrząc na historię pojedynków i kłopoty Toronto Raptors w meczach numer 1. Playoffy to inna para butów i sezon regularny nie ma już żadnego znaczenia. Poza tym Gortat ma historię świetnych występów przeciwko Valanciunasowi, a my jesteśmy patriotami. Dlatego też stawiamy na podwójną szansę na gości, czyli kibicujemy zwycięstwu Wizards w całym spotkaniu lub tylko w pierwszej połowie.
Marcin, musisz!
Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.
Zdarzenie: Golden State Warriors – San Antonio Spurs: handicap -8.5/+8.5
Typ: San Antonio Spurs +8.5
Kurs: 1.77
Czy Golden State po raz pierwszy od 3 lat nie będą faworytem do zdobycia tytułu? To pytanie będzie przyświecać praktycznie całym playoffom. Mistrzowie NBA wydają się do pokonania jak nigdy. Podobna sytuacja jest na Wschodzie, gdzie Konferencja Lebrona Jamesa dawno nie była tak do wzięcia.
Warriors zanotowali najgorszy sezon za kadencji Steve’a Kerra…. a mimo to wygrali 58 spotkań. Ale końcówka rozgrywek w ich wykonaniu była fatalna. Coś takiego nie przystoi głównemu faworytowi do tytułu. Jasne, można budować narrację, że grali już o nic, jednak trochę honoru trzeba mieć. Nie możesz przegrać -40 z Utah Jazz, nie ujmując nic Jazz. Wojownicy w ostatnich 17 spotkaniach zwyciężyli tylko 7 razy.
Jednak te wszystkie problemy nagle mogą prysnąć. Warriors mają ten dodatkowy bieg, który mogą wrzucić.
Na pewno mają…?
Według Zacha Lowe’a z ESPN-u większość klubów w NBA po prostu się ich nie boi. Pomyśl o tym. Taki scenariusz przed rozpoczęciem sezonu był nie do pomyślenia – nikt nie miał mieć prawa zagrozić dwukrotnym mistrzom ligi w ostatnich trzech latach. I nagle znikąd (lub nie do końca znikąd) pojawili się Houston Rockets, Warriors zaczęli mieć problemy z kontuzjami, ławka zaczęła wyglądać krucho i coraz więcej ludzi wątpi w ten zespół.
Jasne, to wszystko może się zmienić w ciągu jednej chwili. Lub mogłoby, gdyby nie jeden mały szczegół.
Poza grą pozostaje Stephen Curry, czyli kluczowy element tej drużyny. On jest bardziej wartościowy niż Kevin. Steph może nie jest świetnym obrońcą, lecz już sama jego obecność w ataku wynosi ofensywę Golden State do elitarnego poziomu.
Kiedy Curry był na parkiecie Wojownicy zdobywali aż 122.8 punktów na 100 posiadań. Jest to zdecydowanie najlepszy wynik w lidze, ale to nie wszystko – jest to najwyższy wynik W HISTORII NBA. Bez niego na parkiecie ten wskaźnik spada aż o 14.9 punktu. Przeskok jest ogromny – od świetnej do przeciętnej ofensywy.
Steph jest swego rodzaju katalizatorem i w pewnym sensie to on jest systemem Warriors. To nie jest przypadek, że uważa się go za jednego z najlepszych ofensywnie zawodników w dziejach ligi. Jego nieobecność jest widoczna. O ile w starciu ze Spurs nie będzie to aż tak bolesne, to w dalszych rundach nie będzie tak łatwo. Curry ma wrócić, pytanie, w jakiej formie.
W takiej sytuacji dużo większa odpowiedzialność spadnie na pozostałą trójkę gwiazd: Kevina Duranta, Klaya Thompsona i Draymonda Greena. Nie oszukujmy się – to na Duranta będą patrzeć wszyscy. KD będzie miał udowodnić, że nadal jest na poziomie top-3 ligi.
Warriors będą musieli wejść na wyższy poziom w obronie. W trakcie sezonu regularnego nie wyglądało to najlepiej. Teoretycznie 11. efektywność defensywna to dobry wynik, ale kluczem do sukcesu tej drużyny było zatrzymywanie rywali bronionej stronie parkietu. Nie przez przypadek Wojownicy skończyli miniony sezon na drugim miejscu we wskaźniku defensywnym.
Zgadnij, kto był pierwszy w tej kategorii?
Tak, to San Antonio Spurs. I to właśnie ekipa z Teksasu będzie rywalem mistrzów NBA w I rundzie playoffów.
Ta seria ma wielki potencjał. Gdyby nie kontuzje. Bo strata Curry’ego dla Warriors jest odczuwalna, jednak Steve Kerr nadal ma Duranta, Thompsona i Greena. Greg Popovich nie ma tego komfortu. Bo bez Kawhia Leonarda jego skład wygląda przeciętnie do słabo. Ale mimo to Pop po raz kolejny potrafił stworzyć zespół na miarę playoffów na Zachodzie. To już 21. raz, kiedy Spurs weszli do rozgrywek posezonowych. Wow.
Jak to jest możliwe?
Głównie przez defensywę.
Ostrogi skończyły sezon na trzecim miejscu w efektywności defensywnej, ustępując jedynie Boston Celtics i Utah Jazz. Patrząc na to, co Popovich miał do dyspozycji, nie uwierzyłbyś. Ja też. Nadal nie wierzę, lecz takie są fakty.
Spurs będą niesamowicie groźni, bo mają wszystko, żeby zatrzymać Warriors. Pokazali już to zresztą w tych rozgrywkach, kiedy pozwolili rzucić Wojownikom zaledwie 75 oczek. Jasne, mistrzowie NBA byli bez Curry’ego, Duranta i Thompsona. Czy drużyna zbudowana na LaMarcusie Aldridge’u i zadaniowcach może zagrozić Golden State Warriors?
Na pewno.
Ta seria rozstrzygnie się po bronionej stronie parkietu. Spurs potrafią bronić Duranta, a to od niego będzie zależało najwięcej. Pamiętajmy, że rok temu w Finale Konferencji Zachodniej San Antonio Spurs mieli już ponad 20 punktów przewagi w meczu nr 1, zanim Leonard nie zszedł z kontuzją kostki. A to wszystko w Oakland. Nikt wtedy na nich nie stawiał. Teraz jest podobnie. Moim zdaniem dzisiejszy pojedynek będzie bliższy, niż na pierwszy rzut oka może się wydawać.
W tej serii faworyt jest jeden, jednak możemy zobaczyć trochę emocji. Spurs już raz niespodziewanie przyszli do gry w pierwszym pojedynku, choć nie mieli prawa tego zrobić. Teraz też nie mają. Ale mogą. Stawiam, że zobaczymy wyrównane starcie. Dlatego też mój typ to handicap w stronę gości z Teksasu.
Tak wygląda gotowy kupon. Wchodzimy za stówkę i walczymy o 378 PLN. Nasze kibicowanie zaczynamy już o 21:30. Piszcie w komentarzach, co sądzicie o moich propozycjach, z czym się zgadzacie, ale też co byście zmienili.
Dziękuję za przeczytanie.
Powodzenia!