Najtrudniejszy sprawdzian Liverpoolu w drodze po mistrzostwo? Gramy Premier League o 229 PLN!
Chyba nikt nie miałby nic przeciwko, gdyby końcówki sezonów w każdej lidze przypominały tą aktualną na Wyspach Brytyjskich. Na 3 kolejki przed końcem sezonu Liverpool wciąż depcze po piętach Manchesterowi City, a dziś rozegra swój najtrudniejszy, ligowy mecz do końca sezonu. Na Anfield zawita Tottenham, który walczy o tak zwane małe mistrzostwo, czyli czwarte miejsce, dające prawo gry w Lidze Mistrzów. Równie ciekawa sytuacja ma miejsce na dole tabeli – o utrzymanie w lidze wciąż walczy kilka zespołów, a wśród nich jest Burnley, które dziś podejmie Aston Villę. W tekście poniżej przeanalizujemy oba, wymienione wyżej mecze i zagramy kupon o 229 PLN! Zapraszam do lektury.
Liverpool – Tottenham
Rozpoczynamy od niekwestionowanego hitu 36. serii gier, który może nawet zdecydować o losach mistrzostwach Anglii. Przypominam bowiem, że Liverpool od dobrych kilku tygodni próbuje dogonić prowadzący Manchester City, do którego wciąż traci 1 punkcik. Piłkarze Jurgena Kloppa są również w finale Champions League, a także FA Cup, efektem czego The Reds rozegrają wszystkie, możliwe spotkania w tej kampanii! Już to doskonale świadczy o aktualnej dyspozycji Liverpoolu, który nie zamierza się zatrzymywać na żadnej przeszkodzie. W miniony wtorek zespół z miasta Beatlesów przeżywał trudne chwile w Hiszpanii, gdzie Villarreal prowadził po pierwszej połowie 2:0 i wydawało się, że sensacja w postaci awansu Żółtej Łodzi Podwodnej do finału Ligi Mistrzów rzeczywiście może się ziścić. Jurgen Klopp na drugą połowę wprowadził Luisa Diaza, który kompletnie odmienił oblicze meczu i słusznie został wybrany jego piłkarzem, pomagając Liverpoolowi w zwycięstwie 3:2.
Spotkanie z Villarrealem było więc trzynastym z rzędu meczem bez porażki dla Liverpoolu. The Reds aktualnie dysponują najsilniejszą kadrą w Premier League, dlatego niemiecki szkoleniowiec nie ma problemów z odpowiednim rozłożeniem sił poszczególnych piłkarzy, a na każdą pozycję ma przynajmniej dwóch klasowych graczy. Liverpool w tym sezonie uczynił też z Anfield prawdziwą twierdzę nie do zdobycia. Dość powiedzieć, że mistrzowie Anglii sprzed dwóch sezonów w bieżącej kampanii nie przegrali żadnego starcia ligowego u siebie, w tym czasie notując imponujący bilans bramek, czyli 45:7. Należy spodziewać się, że również dziś Liverpool ruszy do natarcia od pierwszego gwizdka i z pomocą skrzydłowych i bocznych obrońców co chwilę będzie nękał formację defensywą Tottenhamu.
Ta będzie dość poważnie osłabiona, bowiem Antonio Conte nie skorzysta z usług Serio Reguilona i wracającego do dobrej formy Matta Doherty’ego. Wprawdzie Tottenham wystąpił bez tych zawodników w ostatniej kolejce, kiedy to wygrał z Leicester City, jednak Lisy od dobrych kilku tygodni są w bardzo kiepskiej formie, a wyjazdowa potyczka z Liverpoolem będzie wymagała nieporównywalnie większej intensywności. Spurs wciąż rywalizują o czwarte miejsce w Premier League, które może dać im powrót do Champions League, jednak ostatnie występy Londyńczyków mogą wzbudzać lekki niepokój wśród fanów Tottenhamu. Przypomnę, że Kane i spółka w meczach przeciwko Brentfordowi i Brightonowi wywalczyli ledwie 1 punkt i nie zdołali nawet oddać celnego uderzenia. Czy tym razem ofensywa Tottenhamu zagra na swoim poziomie i sprawi kłopoty Liverpoolowi?
Statystyki:
- Liverpool zajmuje 2. miejsce w Premier League, ma na koncie 82 punkty.
- The Reds wygrali 9 z 10 ostatnich potyczek ligowych.
- Piłkarze Jurgena Kloppa średnio wykonują 6,94 rożnych na mecz.
- Liverpool w 6 poprzednich starciach na Anfield wykonał minimum 7 kornerów.
- Tottenham zajmuje 5. pozycję w stawce, dotychczas zdobył 61 oczek.
- Spurs wygrali 7 z 10 poprzednich meczów w Premier League.
- Ekipa z Londynu średnio pozwala rywalom na wykonanie 5,03 kornerów na 90 minut.
- Rywale Tottenhamu wykonali minimum 7 rożnych w 2 poprzednich potyczkach w delegacji.
Podsumowanie:
Uważam, że Tottenham jest w stanie sprawić niespodziankę i wyrwać punkty faworyzowanemu Liverpoolowi, jednak tylko po sprawnie przeprowadzonych kontrach. The Reds z pewnością będą dominować i jak to mają w zwyczaju, zdecydowaną większość swoich ataków wyprowadzać skrzydłami. Nie od dziś wiadomo, że piłkarze Kloppa zwykli wykonywać całe mnóstwo rogów (szczególnie podczas spotkań na Anfield). Liverpool wykonywał minimum 7 rogów podczas 6 poprzednich meczów domowych, a absencje bocznych obrońców Tottenhamu sprawiają, że szansa na pokrycie tej linii w hitowym meczu ze Spurs jest jeszcze większa. W mojej opinii typ na minimum 7 kornerów gospodarzy jest warty zagrania i właśnie ten zakład wrzucam na kupon!
Burnley – Aston Villa
Przenosimy się na Turf Moor, który to stadion w przyszłym roku może być świadkiem meczów Championship, chociaż piłkarze Burnley robią absolutnie wszystko, by do tego nie doszło. Po sensacyjnym zwolnieniu Seana Dyche’a, The Clarets spisują się rewelacyjnie, o czym świadczy fakt, iż na przestrzeni 5 ostatnich kolejek są oni siódmą, najlepszą ekipą Premier League. O zaangażowaniu i poświęceniu, jakie panuje w szatni na Turf Moor najlepiej ilustruje postać Jamesa Tarkowskiego, który w noc przed piekielnie ważnym meczem z Watfordem przejechał całą Anglię ze swoją chorą córką, a na Vicarage Road zagrał kapitalne zawody, które finalnie zakończyły się zwycięstwem Burnley 2:1. The Clarets w ostatnich tygodniach postanowili powrócić do podstaw i zdecydowanie poprawili swoją grę w defensywie. Ekipa z Turf Moor w 4 ostatnich meczach straciła jedynie 2 gole, a grający w miejsce Bena Mee, Nathan Collins znakomicie uzupełnia się ze wspomnianym Jamesem Tarkowskim. Czy zgrana defensywa Burnley także dziś zagwarantuje zespołowi cenne punkty?
Zespół Aston Villi de facto nie gra już o nic, a Steven Gerrard spokojnie może eksperymentować ze składem i próbować nowych wariantów gry, by w przyszłej kampanii The Villans włączyli się do walki o wyższe cele. Nie zmienia to faktu, że w poprzednich meczach ekipa z Villa Park wyglądała co najwyżej średnio. Coutinho i spółka przegrali 4 spotkania z rzędu, kompletnie nie potrafiąc wykorzystywać swojego potencjału ofensywnego i zdobywając w nich jedynie 2 trafienia. Następnie przyszedł bezbramkowy remis z Leicester i zwycięstwo z czerwoną latarnią ligi, a więc z Norwich. Mimo przełamania i zdobycia kompletu punktów kosztem pierwszego spadkowicza tego sezonu, nie wydaje się, by Aston Villa była w stanie zdominować waleczne i grające o życie Burnley. Problemy ze strzelaniem goli wciąż dają o sobie znać, a bardzo trudny teren, jakim jest Turf Moor nie ułatwi sprawy przyjezdnym.
Statystyki:
- Burnley plasuje się na 16. pozycji w Premier League, ma na koncie 34 oczka.
- The Clarets w 5 poprzednich meczach zdobyli 10 punktów (3 wygrane, remis i porażka).
- Ekipa z Turf Moor w meczach na swoim terenie średnio traci 1,18 gola na 90 minut.
- Burnley w 4 minionych potyczkach stracił łącznie 2 gole.
- Aston Villa zajmuje 13. pozycję w lidze, ma w dorobku 40 punktów.
- The Villans w 5 poprzednich kolejkach zgarnęli 4 oczka (1 wygrana, 1 remis i 3 porażki).
- Piłkarze Gerrarda w meczach wyjazdowych strzelają średnio 1,06 gola.
- Aston Villa zdobyła minimum 2 bramki w 1 z 6 poprzednich potyczek.
Podsumowanie:
Jestem pełen podziwu motywacji i zaangażowania Burnley, które po raz kolejny ucieka spod topora. The Clarets w ostatnich meczach wyglądają jak za najlepszych lat i są znakomicie broniącym zespołem, który na przestrzeni 4 minionych kolejek stracił tylko 2 gole. Aston Villa, pomimo posiadania wybitnych zawodników ofensywnych, ma problem z kreowaniem sytuacji, a także z ich wykorzystywaniem. The Villans w 6 poprzednich starciach strzelili ledwo 4 gole i w mojej opinii goście dziś nie poprawią swojego dorobku strzeleckiego. Uważam, że typ na maksymalnie 1 trafienie przyjezdnych jest ciekawą opcją i bez wahania wrzucam go na kupon!
fot. Pressfocus
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze