Mateusz Gamrot wykona na UFC 305 znaczący krok w kierunku walki o pas? Gramy o 194 PLN
Przed tygodniem trafiliśmy 2 typy opracowane na tamtejszą galę UFC. Dziś podejmujemy się tej samej próby. Kolejny raz jedno z oznaczeń na event największej organizacji MMA na świecie dotyczy pojedynku reprezentanta Polski. Tyle tylko, że dotyczy on tym razie nie walki Michała Oleksiejczuka, czy Marcina Tybury, a Mateusza Gamrota. Najlepszy polski zawodnik kategorii lekkiej wyjdzie do oktagonu, by tym razem skonfrontować się z reprezentantem Nowej Zelandii. Co do tego pojedynku, to trzeba przyznać, że Dan Hooker stoi przed bardzo dużą szansą. Jeśli ogra „Gamera”, wróci do starć z absolutnym TOP-em.
300 zł za wygraną Mateusza Gamrota w walce z Danem Hookerem
Nim same typy na Gamrot – Hooker, informacja o specjalnej promocji od bukmachera STS! Zakładając konto z naszym kodem promocyjnym STS będziecie w stanie skorzystać z podwyższonego kursu na wygraną Mateusza i zgarnąć aż 300 PLN za ewentualną wiktorię Polaka! Pod spodem instrukcja skorzystania z takowej promocji:
- Rozpocznij rejestrację w STS z linku -> https://zagranie.com/goto/sts/?profile=Offers&subprofile=promo2
- Podczas rejestracji koniecznie użyj kodu ZAGRANIE300.
- Zaznacz wszystkie zgody marketingowe.
- Dokonaj swojej pierwszej wpłaty w wysokości minimum 50 PLN.
- Zagraj kupon SOLO lub AKO z zakładem na zwycięstwo Mateusza Gamrota z Danem Hookerem podczas UFC 305.
- Jeśli polski zawodnik faktycznie wygra, STS wypłaci Ci aż 300 PLN w formie bonusu!
Mateusz Gamrot – Dan Hooker: typy, kursy bukmacherskie i zapowiedź walki (18.08.2024 r.)
Będzie to pojedynek pomiędzy zawodnikiem plasującym się na 5. miejscu w rankingu kategorii lekkiej, a tym, który znajduje się na 11. lokacie. Znacznie wyżej klasyfikowany jest reprezentant Polski, który tylko teoretycznie nie ma nic do ugrania w najbliższej rywalizacji. W końcu, jeżeli „Gamer” pokona Dana Hookera, to może stanąć nawet do walki o pas tymczasowy w swojej dywizji. Dlatego też, co do tego typu dnia, trzeba wziąć ciężar gatunkowy ciążący nad tymi fighterami.
Tyle tylko, że kto jak kto, ale „Gamer” ma bardzo duże obycie w tego typu rywalizacjach. Przecież to on najpierw w KSW zdobył jeden pas i go seryjnie bronił, potem drugi, a nawet zrobił 3 walki (z czego 2 w KSW) w 3 miesiące! Dodatkowo wygląda na to, że jest mniej rozbitym zawodnikiem od Dany Hookera. Na korzyść reprezentanta Polski przemawia też to, że – w porównaniu do najbliższego przeciwnika – jest wytrzymalszym fighterem. Można by rzec, że „pasek energii” u „Gamera” zużywa się wolniej, czego szczegółowo dowodzono na kanale youtubowym serwisu Lowking.pl. Do tego też zdążył w karierze zebrać mniej ciosów niż Hooker. Z tym, że właśnie: jest tak, bo Mateusz znacznie częściej prowadził swoje starcia w parterze, a Dan w stójce.
Hookera nie można lekceważyć z jeszcze jednego powodu. Mianowicie, oprócz wyprowadzania licznych kombinacji rękoma, również często lubi okopywać nogi i tułów swych oponentów. Jest to ten rodzaj fightera, który praktycznie do każdego ciosu zadanego ręką dokłada czym szybciej low kicki. Jest to o tyle istotne, że Mateusz „Gamer” Gamrot był zawodnikiem nokdaunowanym w UFC. Patrząc na jego statystyki wyłącznie ze starć dla największej organizacji MMA na świecie, to nasz reprezentant lądował na deskach już w sumie 5-krotnie. Najczęściej te sytuacje miały miejsce po tym, kiedy to rywale wykorzystywali lukę po prawym kopnięciu Polaka. Dlatego też dziś Gamrot powinien raczej unikać stójkowych wymian, aby nie nadziewać się ani na lewe i prawe proste, ani na low kicki.
Rozmawiając na temat tego pojedynku zwrócić uwagę należy też na to, że Hooker będzie dysponować przewagą wzrostu i zasięgu. Zarazem też na to, że to fighter z Nowej Zelandii jest dłużej „w tej grze”, bo w samym UFC walczy od przeszło dekady. Co prawda ciągle utrzymuje kontakt z czołówką, ale ich pozycje w rankingu nie wzięły się znikąd. Można by rzec, że o ile Hooker podtrzymuje swoją legendę jeszcze przy życiu starając się utrzymać w TOP 10, tak Gamrot konsekwentnie buduje swoją pozycję. Tak więc, co do tego typu MMA, to wygląda na to, że Polak zasłużenie jest zdecydowanym faworytem do wygranej!
Statystyki:
- „The Hangman” ma za sobą już 35 walk. W sumie wygrywał 23-krotnie i najczęściej (11 razy) przez nokautowanie rywali.
- Dla odmiany Mateusz „Gamer” Gamrot stoczył 27 konfrontacji, w których triumfowały 24-krotnie.
- W sumie tylko 5 z 23 wygranych pojedynków Dany Hookera kończyło się decyzjami sędziów punktowych.
- Mateusz Gamrot najczęściej (łącznie 11-krotnie) pokonywał rywali przez werdykty arbitrów i tak samo ponosił jedyne 2 porażki w karierze!
- Reprezentant Nowej Zelandii przegrał 12 ze swych rywalizacji, z czego najwięcej (6) za sprawą punktacji sędziowskiej.
- W ostatnich 8 pojedynkach „Gamer” triumfował 7 razy. Przegrał tylko jednogłośnie na punkty z Beneilem Dariushem.
- Spośród ostatnich 5 pojedynków Hookera, łącznie po 2 razy jego starcia kończyły się i decyzjami arbitrów, i przez T.K.O.
- Polski zawodnik do tego starcia przystąpi będąc po 3 wygranych z rzędu, a Dan Hooker będąc po 2 wiktoriach.
- W sumie połowa z 10 ostatnich walk Hookera kończyła się decyzjami. Natomiast u „Gamera” rozstrzygał się tak o jeden pojedynek więcej.
Co obstawiać?
Bukmacherzy są tak pewni zwycięstwa Mateusza, że kurs właśnie na jego zwycięstwo na UFC 305 w Fortunie wynosi raptem 1.27. Dla odmiany ewentualna wygrana Hookera otrzymała mnożnik o wysokości 3.80. Za taką różnicą przemawia głównie fakt, że „Gamer” ciągle się rozwija, dopiero dąży do optimum swoich możliwości, a Dan jest już fighterem, którego stosunkowo łatwo „przeczytać”.
Do tego dochodzi jeszcze fakt klasy, jaką reprezentuje Gamrot. To nie jest zawodnik tego pokroju, który za wszelką cenę chce wykończyć rywala w koronnej dziedzinie dla oponenta. Mateusz jest konsekwentnym i wytrawnym graczem, który się nie podpala. Tego samego nie można powiedzieć o Hookerze, który szarżując chętnie opuszcza gardę, przez co jest łatwiejszy do trafienia. Z tym, że ich pojedynek potrwa tylko 3 rundy, a jest coś do czego na nowo musi przywyknąć Gamrot. Podkreślam ten fakt, bo „Gamer” rozkręca się z rundy na rundę, czego dowodził w licznych bojach mistrzowskich, więc nie spodziewam się jego wygranej przed czasem.
Tak naprawdę to Dan pewnie będzie najbardziej niebezpiecznym fighterem na początku pojedynku. Jednak im dłużej będzie trwało starcie, tym pewniej powinien czuć się Mateusz. Do tego nasz reprezentant wie, jak wiele jest do ugrania i naprawdę wątpliwym jest, że będzie dążył do skończenia przed czasem za wszelką cenę.
Dricus du Plessis – Israel Adesanya: typy, kursy bukmacherskie i zapowiedź walki (18.08.2024 r.)
Porównywalnie wiele można by napisać odnośnie do walki wieczoru gali UFC 305. W końcu będzie to pojedynek pomiędzy równie wytrawnymi graczami, którzy mają szalenie wiele do ugrania. Będzie to bój o coś więcej niż „samo” panowanie w ich kategorii wagowej. Jak sami – z resztą słusznie – zauważają: wygrany ich starcia będzie najlepszym afrykańskim zawodnikiem MMA.
Pewniejszym swoich umiejętności przed rozpoczęciem konfrontacji z pewnością jest Dricus. W końcu to on nie przegrał żadnego z 9 ostatnich pojedynków! Dla odmiany Israelowi Adesanyi przydarzyły się 2 przegrane w 3 ostatnich rywalizacjach. Faktem jest, że najpierw został znokautowany przez Alexa Pereirę, którego później pomścił, ale… „The Last Stylebender” później konfrontował się z Seanem Stricklandem, którego nie był w stanie praktycznie niczym zaskoczyć. Dość powiedzieć, że wszyscy 3 arbitrzy tego starcia wypunktowali je w stosunku 49-46 dla Seana. Tymczasem to właśnie Strickland uległ Dricusowi du Plessis. Tamten pojedynek także zakończył się decyzją sędziowską, choć już niejednogłośną.
Co jeszcze będzie miało znaczenie, co do ich pojedynku? Z pewnością to, że łatwiej przewidzieć, czego może dokonać w oktagonie Israel Adesanya. To on zdążył zasłynąć z bardzo technicznej i ułożonej stójki. To właśnie Nigeryjczyk metodycznie, wręcz z chirurgiczną dokładnością rozpracowuje swych oponentów. O jego stylu można powiedzieć jeszcze to, że: „O wiele bardziej ceni sobie wygranie pojedynku niż stoczenie go w efektowny sposób”. Do tego „odpycha” rywali niskimi kopnięciami, po czym swobodnie oddala się, by pracować z dystansu. Adesanya jest jednym z zawodników UFC najrzadziej wchodzących w zwarcia.
Na znacznie większy „chaos” można liczyć ze strony Dricusa du Plessisa. To reprezentant Republiki Południowej Afryki słynie ze stylu tzw. pijanego mistrza. Z jednej strony można by rzec, że to pozwala lepiej, bo bardziej niż Adesanyi dopasować się do stylu przeciwnika. Jednak z drugiej trudniej przewidzieć, co takiego dokona Dricus tym razem w oktagonie UFC. To co jest pewne, co do jego umiejętności, to to, że – jak zauważono w zapowiedzi na Inthecage.pl: „Dricus nawet na zmęczeniu potrafi doskonale toczyć pojedynek”. Uwagę w jego przypadku przykuwa także to, że potrafi wychodzić z opresji, czego nie zawsze (zwłaszcza w ostatnim czasie) umiał dokonywać Israel.
Statystyki:
- „Stillknocks” ma już za sobą 23 walki, z których przegrał tylko 2 – po jednej przez bycie znokautowanym i poddanym.
- Dla odmiany bilans Israela Adesanyi wynosi 24-3; z tym, że 2 z 3 porażek poniósł w ostatnich 3 konfrontacjach.
- Dricus du Plessis w UFC stoczył na razie 7 pojedynków i każdy z nich kończył się jego triumfem!
- Najczęściej, ponieważ w sumie 16-krotnie Israel triumfował nokautując rywali i ani razu nikogo nie poddał.
- Najczęściej, bo łącznie 4-krotnie Dricus „Stillknocks” du Plessis w UFC zwyciężał nokautując oponentów!
- W sumie 6 z ostatnich 10 pojedynków Israela Adesanyi rozstrzygało się decyzjami sędziów punktowych.
- U Dricusa du Plessis w sumie 3 z jego 7 walk w UFC kończyło się w 2. rundach i tylko jedno już w 1. odsłonie!
Co obstawiać?
Zdaniem bukmacherów minimalnym faworytem tego pojedynku będzie… były dominator tej kategorii wagowej! Kurs na zwycięstwo Israela Adesanyi w Fortunie wynosi 1.74; z kolei triumf Dricusa otrzymał mnożnik o wysokości 2.10. Za tą różnicą przemawia fakt, że znacznie więcej bojów o tytuł mistrzowski ma za sobą Israel. Dodatkowym atutem rzutującym na jego korzyść jest to, że spokojniej prowadzi swoje pojedynki. Jest po prostu dokładniejszym fighterem.
Z tym, że też trzeba zaznaczyć, że już nie jest zawodnikiem nie do ruszenia. Zarówno Alex Pereira jak i Sean Strickland dowodzili, jak można ograć Adesanyę. Dlatego też, co do tego pojedynku – obstawianego wraz z kodem promocyjnym Fortuny – spodziewam się, że potrwa on dłużej niż co najmniej trzy i pół rundy. Na rzecz mojego wskazania przemawia też fakt, że obaj są odporni na ciosy, tj. nie rozbici, a także, że wiedzą, jak zachować się w sytuacji, kiedy „przysiądą” na macie po mocniejszym ciosie.
Propozycja kuponu:
fot. Sam Navarro/PressFocus
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze