Manchester City posunął się do przodu, pora na ruchy Liverpoolu i Chelsea! Gramy o 207 PLN!
Już dawno walka o mistrzostwo Anglii nie zapowiadała się tak ciekawie! Manchester City, Chelsea i Liverpool idą łeb w łeb i wyraźnie odskakują reszcie stawki. Przedwczoraj Obywatele po raz kolejny pokazali swoją siłę i zdemolowali Leeds United aż 7:0! Dziś natomiast kroku liderowi z Manchesteru postarają się dotrzymać ekipy Jurgena Kloppa i Thomasa Tuchela. The Reds zagrają u siebie z Newcastle, zaś zespół z Londynu zmierzy się z Evertonem. Mam nadzieję, że podobnie jak wczoraj, tak i dziś uda się trafić kupon! Zapraszam do lektury.
Liverpool – Newcastle
Startujemy od spotkania na Anfield, w którym faworyt jest wszystkim znany i oczywisty. Liverpool z każdym kolejnym spotkaniem udowadnia, że ma zamiar do ostatniej kolejki bić się o mistrzostwo Anglii, a poprzednie 2 serie gier pokazały, że The Reds podczas potyczek z defensywnie usposobionymi rywalami potrafią grać do końca i wyszarpywać zwycięstwa. Tak było podczas rywalizacji z Wolves, kiedy to Wilki spisywały się rewelacyjnie w obronie, a bramkę na 1:0 dla gości zdobył w 94. minucie Divock Origi. Z kolei podczas starcia z Aston Villą Liverpool dominował od pierwszej do ostatniej minuty, lecz miał problemy z wykończeniem sytuacji. Na pomoc przyszedł nie kto inny, jak Mohamed Salah, który wywalczył rzut karny, a następnie pewnie go wykorzystał. Egipcjanin w bieżącej kampanii jest nie do zatrzymania i co rusz ustanawia kolejne rekordy. Aż strach pomyśleć, co wymyśli Jurgen Klopp, kiedy Salah i Mane wyjadą na Puchar Narodów Afryki.
Póki co Niemiec ma do dyspozycji obu napastników, a do zdrowia wracają kolejni piłkarze. Nie tak dawno do formy doszli Firmino i Keita, zaś wczoraj, po raz pierwszy po dłuższej przerwie, w ośrodku treningowym pojawił się Curtis Jones. Pochwalić należy również obronę The Reds, w której wszystko wygląda perfekcyjnie. Imponować może przede wszystkim postawa Joela Matipa, który wyrósł na godnego partnera dla Virgila van Dijka. Podczas rywalizacji z Aston Villą, ta dwójka wygrała wszystkie pojedynki główkowe, których łącznie stoczyli aż 11. Co więcej, ekipa z Birmingham nie zdołała oddać ani jednego celnego strzału na bramkę Alissona, a gospodarze zachowali piąte z rzędu czyste konto w meczach domowych.
Przechodząc już do ekipy Newcastle, naprawdę trudno dopatrzeć się jakichkolwiek pozytywów. Eddie Howe nie tak dawno poprowadził swoich nowych podopiecznych do pierwszego zwycięstwa w tym sezonie, jednak co z tego, skoro Sroki kilka dni później zagrały beznadziejne zawody z Leicester i przegrały aż 0:4? Prawdę powiedziawszy, jestem fanem byłego menadżera Bournemouth, lecz jego niektóre wypowiedzi i decyzje są kompletnie niezrozumiałe. Nie tak dawno angielski szkoleniowiec powiedział, że gra Newcastle będzie opierać się na…Jonjo Shelvey’u. Być może pomocnik na treningach zamienia się w Zinedine’a Zidane’a i jest nie do zatrzymania, lecz na samym boisku przypomina on Francuza jedynie swoją fryzurą, a powyższa strategia kompletnie nie zdaje egzaminu. Ekipa z St. James’ Park na obecną chwilę zajmuje drugie miejsce od końca i ma najwięcej straconych goli w całej stawce. Wydaje się, że po czwartkowym meczu może być tylko gorzej.
Statystyki:
- Liverpool zajmuje 2. miejsce w Premier League, ma w dorobku 37 punktów.
- Piłkarze Jurgena Kloppa wygrali 7 poprzednich meczów.
- Ekipa z Anfield zwyciężyła 5 ostatnich starć u siebie, nie straciła w nich ani jednego gola.
- Newcastle plasuje się na 19. pozycji w stawce, dotychczas zdobyło 10 oczek.
- Sroki w ostatniej kolejce przegrały z Leicester 0:4.
- Podopieczni Eddiego Howe’a zdobyli 3 punkty w 8 ligowych starciach wyjazdowych.
- Newcastle jest najgorzej broniącą ekipą w lidze – 34 stracone gole w 16 starciach.
Podsumowanie:
Uważam, że na Anfield nie dojdzie do niespodzianki i podopieczni Jurgena Kloppa dopiszą do swojego konta kolejny już komplet punktów. Liverpool ostatnimi czasy wygrywa wszystko jak leci, a do znakomitej formy zawodników ofensywnych doszła jeszcze świetna organizacja gry w obronie. The Reds nie stracili u siebie gola w 5 poprzednich starciach, zaś Newcastle nie wygrało na wyjeździe od 8 gier. Sądzę, że Liverpool nie da szans Srokom i wygra czwartkowe spotkanie bez straty gola.
Chelsea – Everton
Było o Liverpoolu, teraz czas na zespół Chelsea, który również ma zamiar zawalczyć o mistrzostwo Anglii. Londyńczycy tracą 5 punktów do lidera z Etihad Stadium, lecz jeszcze nie dawno to podopieczni Tuchela wiedli prym w stawce. Spadek na trzecią pozycję jest efektem lekkiej zadyszki, w jaką wpadła ekipa ze Stamford Brigde. Wpierw głupia strata punktów z Manchesterem United, następnie wymęczone zwycięstwo z Watfordem, przegrana w derbach Londynu z West Hamem i wygrana w ostatnich minutach meczu z Leeds United. Tak w wielkim skrócie wyglądały 4 poprzednie potyczki ligowe Chelsea. Zmęczenie sezonem widać chociażby po defensywie, która do niedawna nie miała sobie równych w Premier League i była murem nie do przejścia. W ostatnich 4 starciach The Blues stracili 7 bramek, a niektórych z nich spokojnie można było uniknąć. Wydaje się, że starcie z Evertonem to idealna okazja, by zachować pierwsze czyste konto od prawie miesiąca i nie stracić dystansu do Liverpoolu i Manchesteru City.
Dlaczego? A no dlatego, że na obecny moment Everton jest jedną z najgorszych drużyn w angielskiej elicie. Rafa Benitez oficjalnie wciąż cieszy się poparciem zarządu, lecz niewykluczone, iż za kulisami rozglądają się już za następcą Hiszpana. The Toffees przełamali się w meczu z Arsenalem, który wygrali 2:1, jednak już kilka dni później stare demony wróciły i Liverpoolczycy dostali lekcję futbolu od Crystal Palace, które wygrało 3:1. W mojej opinii nie można wiecznie zrzucać winy na nieobecność Dominica Calvert-Lewina. Na Goodison Park są przecież inni, jakościowi zawodnicy, którzy pod okiem Beniteza zdecydowanie obniżyli loty. Na obecny moment Everton zajmuje dopiero 14. pozycję w lidze, a biorąc pod uwagę 10 ostatnich kolejek, Richarlison i spółka są już najgorszą ekipą w stawce. A przed rozpoczęciem bieżącego sezonu głośno mówiono o walce o czołową szóstkę…
Statystyki:
- Chelsea plasuje się na 3. miejscu w Premier League, ma na koncie 35 oczek.
- The Blues wygrali 2 z 5 poprzednich spotkań.
- Piłkarze Tuchela stracili 7 goli w 4 minionych potyczkach.
- W meczach z udziałem Chelsea oglądamy średnio 11,06 rzutów rożnych.
- W 4 z 5 poprzednich potyczek na Stamford Bridge miał miejsce over 8,5 kornerów.
- Everton jest na 14. pozycji w lidze, ma w dorobku 18 punktów.
- Podopieczni Rafy Beniteza przegrali 4 z 5 poprzednich starć.
- The Toffees w 8 spotkaniach wyjazdowych ugrali 5 oczek.
- W meczach z udziałem Evertonu ma miejsce średnio 9,81 kornerów.
Podsumowanie:
Choć ekipa Chelsea jest zdecydowanym faworytem omawianego starcia, odpuszczam typowanie w stronę gospodarzy. Ostatnimi czasy piłkarze z Londynu obniżyli nieco swoje loty, a Everton potrafił sensacyjnie pokonać Arsenal. Idę w kierunku rzutów rożnych, których zwykle nie brakuje w meczach z udziałem The Blues. Sądzę, że podobnie jak przy okazji ostatnich starć na Stamford Brigde, tak i dziś boczne rejony boiska będą mocno eksploatowane, a obie ekipy wykonają łącznie minimum 9 kornerów. Kupon, taki jak na dole, zagrać możecie chociażby w Totalbet, u którego to bukmachera warto wykorzystać nasz kod promocyjny – szereg ciekawych bonusów czeka na odebranie!
fot. Pressfocus
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze