Kupon na pierwszy dzień preseason w NBA – gramy o 324 PLN!
Czy czujesz ten zapach unoszący się w powietrzu? To zapach NBA, które wraca już dziś! Nie będzie to jeszcze oficjalny początek sezonu 2018/19, ale zobaczymy „prawdziwych” zawodników w „prawdziwych” strojach i w „prawdziwych” klubach w nie do końca prawdziwych meczach sparingowych, czyli preseason. W nocy z piątku na sobotę zagrają trzy kluby z NBA i jeden z ligi australijskiej. W tym tekście sprawdzisz, co typować na te spotkania.
Philadelphia 76ers – Melbourne United (1:00)
Melbourne United – a co to takiego? Coś mnie ominęło? Czyżby jakiś nowy klub powstał w NBA? Nie, spokojnie, to przecież tylko preseason i w sparingach często zdarza się tak, że ekipy z najlepszej koszykarskiej ligi świata grają z zespołami z innych zakątków świata, często bardzo egzotycznych. Tym razem trafiło na Australię, a konkretnie na Tygrysy z Melbourne.
Nie oszukujmy się – różnica poziomów jest ogromna, jednak to tylko sparingi, więc nie spodziewaj się, że ta dysproporcja będzie bardzo widoczna. Pewnie, że Philadelphia 76ers to dużo lepszy zespół. Nie będę Cię oszukiwał, że wiem cokolwiek o klubie z Melbourne, bo tak nie jest. Wiem jedynie, że to drużyna z Australii (wow, co za odkrycie), dla której nie będzie to pierwszy raz z kimś z NBA.
Już rok temu Tygrysy pokazały pazura, grając przeciwko Oklahomie City Thunder, też na wyjeździe. Dokładnie 8 października w Chesapeake Energy Arena Grzmoty wygrały zaledwie jednym punktem, 85-86, a niewiele zabrakło do zwycięstwa gości. Australijczycy mieli szansę w ostatnich sekundach wyjście na prowadzenie, jednak najpierw Josh Boone (kimkolwiek jest Josh Boone), a później Casey Prather (kimkolwiek jest Casey Prather) zostali zablokowani przez Josha Huestisa.
Wtedy najwięcej punktów dla Tygrysów zdobył Casper Ware, którego niektórzy z Was mogą kojarzyć z parkietów NBA.
Pomyślisz, że Thunder grali jedynie drugim garniturem, ale nie, było wręcz odwrotnie. Paul George zagrał aż 39 minut, Carmelo Anthony 31, Steven Adams 35, a Russel Westbrook 28. Warto też odnotować, że przed startem tamtego spotkania Melbourne straciło swoich dwóch kluczowych zawodników, więc było osłabione, a mimo to prawie triumfowało z zespołem NBA; z zespołem NBA, który przez większość czasu grał swoimi podstawowymi graczami.
Widzisz, do czego zmierzam?
Każdy mecz jest inny, to prawda, jednak z tego, co się wydarzyło przed rokiem, możemy wyciągnąć pewnie wnioski. Kluby NBA nie grają na 100% możliwości i tak, są lepsze, jednak ich motywacja przeciwko jakimś tam Tygrysom z Australii jest zerowa.
Kursy jasno wskazują faworyta: forBET na zwycięstwo Philadelphii 76ers wystawił kurs 1.01 (!!!), co jest liczbą niesamowicie śmieszną i nie próbuj tego nawet wrzucać na kupon. Nie twierdzę też, że goście jakimś cudem wygrają, bo trudno znaleźć jakieś racjonalne wytłumaczenie na to, może poza „olaniem” ich przez Simmonsa, Embiida i resztę.
Liczba punktów? Nie za bardzo, chociaż w tym przypadku skłaniałbym się ku underowi na Tigers. Szóstki miały trzecią najlepszą defensywę poprzedniego sezonu i nawet w niewielkich minutach starterzy powinni pokazać jakość po bronionej stronie parkietu. Under 91.5 punktów po kursie 1.80 wygląda ciekawie, lecz ja chcę znaleźć coś ciekawszego. Coś, co da nam większy profit.
Pierwsza myśl? Pogrom i deklasacja, jednostronny pojedynek na korzyść 76ers. Tak, najłatwiej jest ułożyć taką narrację, lecz ja w tym przypadku pójdę w drugą stronę, kierując się trochę meczem sprzed roku. Liczę na bardziej zacięte spotkanie, niż wskazują na to kursy wystawione przez bukmacherów. Tygrysy (tutaj nazwa nie ma znaczenia) na pewno będą walczyć, a Szóstki raczej zlekceważą rywala z Australii.
Mój typ na ten pojedynek to handicap +19.5 w stronę gości z kraju kangurów, misiów koala i aborygenów. Wiem, że to ryzykowna propozycja i trochę takie wróżenie z fusów. Jak na razie mamy mały materiał do porównania i typowanie preseason w dużej mierze będzie opierało się na intuicji, a nie na faktach. Kurs 2.05 na to zdarzenie wygląda w moich oczach atrakcyjnie i biorę to na swój kupon.
Lecimy dalej.
Charlotte Hornets – Boston Celtics (1:30)
Dzień, na który od 17 października czekali wszyscy kibice Boston Celtics. To właśnie tamtego dnia (aż mam ciarki, jak o tym myślę) marzenia o tym, że Celtics sięgną po 18 tytuł legły w gruzach, po tym, jak Gordon Hayward doznał tej fatalnej kontuzji nogi (włączyłem to sobie przed chwilą i bardzo mocno nie polecam). Boston i tak doskonale poradził sobie po stracie swojego drugiego najlepszego gracza (a w marcu jeszcze Kyrie Irving dołączył do listy kontuzjowanych), będąc o krok od wejścia do Finałów NBA. Tylko dzięki geniuszowi Lebrona James to Cavaliers, a nie Celtics wygrali Konferencję Wschodnią.
Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, w skali makro kontuzja powinna wyjść na dobre (o ile Hayward wróci do bycia sobą, a typuję, że wróci), bo w ten sposób dużo większą rolę w drużynie dostali Jayson Tatum, Jaylen Brown i Terry Rozier. Młodzi zawodnicy zostali wrzuceni na głęboką wodę i zamiast utopić się od razu, płynęli dalej aż miło.
Po roku znowu zobaczymy ustawienie Irving, Brown, Hayward, Tatum i Horford, czyli piątkę, która ma szansę być najlepszą w NBA i pewnie tak też będzie. Już w poprzednim preseason mogliśmy zobaczyć siłę rażenia tego składu. Celtics wtedy zakończyli z bilansem 4-0, dwukrotnie wygrywając z Philadelphią 76ers i …Charlotte Hornets, z którymi dzisiaj zagrają.
Ale Boston to nie tylko świetna pierwsza piątka. Brad Stevens będzie miał do dyspozycji szeroką ławkę rezerwowych, co w preseason ma wielkie znaczenie. Podstawowi zawodnicy będą grali stosunkowo krótko (na początku I i III kwarty), więc dużo będzie zależało od graczy z ławki. Rozier, Smart, Ojeleye, Morris, Baynes, Wanamaker, Theis, Yabusele – to naprawdę mocne zestawienie.
Charlotte Hornets poprawili trochę swoją głębię latem, lecz to nadal drużyna, która w starciu z Celtics nie ma szans, nawet w starciach sparingowych.
Stawiam na pewną wygraną Boston Celtics, a dla podwyższenia kursu zagram to zdarzenie z handicapem. Przy meczu 76ers zwiększyli trochę ryzyko, więc teraz warto wybrać niższą linią. -6.5 punktów w stronę Irvinga, Haywarda, Tatuma i spółki wygląda bardzo atrakcyjnie, więc to będzie nasz typ. Kurs standardowy jak na tego typu pozycję – 1.80. I proszę, kolejne zdarzenie i mamy pierwszy kupon na sezon 2018/19 w NBA! Tęskniliście, prawda?
Wchodzimy za stówkę, gramy o 324 PLN i liczymy na korzystne dla nas rezultaty. Jeżeli nie masz konta w forBET, to zarejestruj się, używając kodu rejestracyjnego ZAGRANIE.
Powodzenia i trzymam kciuki! Piszcie w komentarzach, co sądzicie o moich typach, co sami gracie na dzisiejsze mecze preseason.