Kontuzje obrońców receptą na zielone kupony? Gramy Premier League o 301 PLN!
Dwie ostatnie kolejki w Premier League to dalsza walka o mistrzostwo Anglii, kwalifikację do europejskich pucharów, a także o utrzymanie w elicie. Jednym słowem, w Anglii dzieje się do końca sezonu! Dziś osłabiony brakiem czterech obrońców Manchester City wybierze się do Londynu by zmierzyć się z West Hamem i postarać się de facto zgarnąć mistrzostwo kraju. Zajrzymy również na Tottenham Hotspur Stadium, gdzie Koguty postarają się ograć zdziesiątkowane Burnley. Jak potoczą się te mecze i jakie typy warto zagrać? Zapraszam do lektury.
West Ham United – Manchester City
Rozpoczynamy od rywalizacji na Stadionie Olimpijskim w Londynie, która tak naprawdę może przesądzić o losach mistrzostwa Anglii. Powiedzmy sobie wpierw kilka słów o gospodarzach, którzy po dotkliwej klęsce w półfinale Ligi Europy, muszą powrócić do gry na poważnie w rozgrywkach ligowych. West Ham okazał się wyraźnie gorszy od Eintrachtu Frankfurt, pomimo, iż David Moyes całą uwagę skupił właśnie na europejskich pucharach. Po porażce 0:1 w Niemczech, Młoty odbudowały się efektownym zwycięstwem nad Norwich City. Kanarki są oczywiście najgorszą ekipą w stawce Premier League, jednak tryumf wynikiem 4:0 na Carrow Road może robić wrażenie. Co bardzo istotne, w końcu odblokował się Michael Antonio, który wiosną absolutnie nie przypominał rasowego strzelca z jesieni. Młoty za sprawą wspomnianego zwycięstwa powróciły do walki o europejskie puchary i tak naprawdę, wciąż mają szansę na zajęcie miejsca gwarantującego prawo gry w Lidze Europy. By tak się stało, Londyńczycy muszą jednak zagrać jeszcze lepiej niż z Norwich i bezlitośnie wykorzystać okazje pod bramką Manchesteru City.
Dobrą informacją dla stołecznej ekipy jest fakt, iż Pep Guardiola będzie musiał eksperymentować z linią defensywy. Kontuzjowani są bowiem Ruben Dias, Kyle Walker, John Stones i Emerick Laporte, efektem czego na środku obrony zobaczymy dziś najpewniej Ake i Rodriego. Ten fakt może mieć spore znaczenie na przebieg spotkania, chociaż trzeba przyznać, że Obywatele wrócili do rywalizacji w Premier League w iście rewelacyjny sposób. Po porażce z Realem Madryt, podopieczni Guardioli rozgromili Newcastle 5:0, a w ostatniej kolejce powtórzyli ten wyczyn, pokonując ekipę Wolves 5:1. W starciu na Molineux, najjaśniejszą gwiazdą okazał się być nie kto inny, jak Kevin de Bruyne, który zapisał na swoim koncie 4 trafienia i stał się trzecim, najszybszym strzelcem hat-tricka w historii Premier League. Nie ma większego sensu opisywanie gry ofensywnej mistrzów Anglii – ta chyba nie może wyglądać lepiej, a potwierdzony już transfer Haalanda tylko spotęguje siłę rażenia Manchesteru City.
Statystyki:
- West Ham zajmuje 7. miejsce w Premier League, dotychczas zdobył 55 punktów.
- Młoty w 5 poprzednich starciach ligowych zdobyły 4 oczka (1 zwycięstwo, 1 remis i 3 porażki).
- Piłkarze Davida Moyesa notowali BTTS w 5 z 10 minionych gier.
- West Ham na swoim terenie zdobywa średnio 1,72 bramki na 90 minut.
- Manchester City jest liderem stawki, ma w dorobku 89 oczek.
- Mistrzowie Anglii wygrali 5 poprzednich starć w Premier League.
- De Bruyne i spółka notowali BTTS w 6 z 10 poprzednich gier.
- Ostatni mecz bezpośredni zakończył się wygraną Manchesteru City 2:1.
Podsumowanie:
Uważam, że grający przed własną publicznością West Ham będzie w stanie zagrozić defensywie Manchesteru City, w której nie zobaczymy aż 4 podstawowych piłkarzy! O tym, że Edersona da się pokonać, przekonaliśmy się kilka dni temu, kiedy to zespół Wolves zdobył gola na Molineux i stworzył sobie kilka dogodnych okazji. Młoty wciąż walczą o Ligę Europy, a ostatnie, efektowne zwycięstwo nad ekipą Norwich powinno dodać im wiatru w żagle. Sądzę, że gospodarze wykorzystają jedną z kontr lub stałych fragmentów, efektem czego w omawianym spotkaniu zobaczymy BTTS!
Tottenham – Burnley
Pozostajemy w Londynie, lecz przenosimy się na Tottenham Hotspur Stadium, gdzie ekipa Spurs postara się wykonać kolejny krok w kierunku powrotu do Ligi Mistrzów. Ten najważniejszy został wykonany w środku tygodnia, kiedy to piłkarze Antonio Conte wzięli rewanż za wrześniową klęskę z Arsenalem i pewnie pokonali The Gunners 3:0 ku uciesze swoich fanów. Owy tryumf sprawił, iż Tottenham zbliżył się do swojego odwiecznego rywala na dystans zaledwie jednego punktu i wciąż jest w grze o czwarte miejsce w stawce. Po raz kolejny, z doskonałej strony pokazało się trio Kane-Son-Kulusevski. Koreańczyk dał prawdziwy popis swoich możliwości, zdobywając kolejną bramkę i zbliżając się w klasyfikacji strzelców ligi do Mohameda Salaha na dystans zaledwie 1 gola. Warto zaznaczyć, że był to czwarty z rzędu mecz Kogutów bez porażki, a przecież niedawno mierzyli siły z Leicester, a przede wszystkim z Liverpoolem!
Swoją serię bez przegranego meczu zakończyło za to Burnley, które nie miało zbyt wiele do powiedzenia podczas batalii na Villa Park. Zespół Matty’ego Casha zdominował The Clarets i wykorzystał braki w defensywie gości, finalnie wygrywając 3:1. Wskutek bardzo dobrej gry i świetnych wyników w kwietniu, zespół z Turf Moor wciąż pozostaje nad strefą spadkową, jednak ścisk w jej okolicach jest do prawdy niesamowity i lada moment wszystko może się zmienić na niekorzyść Burnley. A niedzielne wyzwanie będzie naprawdę trudne, bowiem przyjezdni będą musieli radzić sobie bez dwójki podstawowych stoperów. Do kontuzjowanego od kilku tygodni Bena Mee, dołączył bowiem James Tarkowski. O ile sprowadzony latem Nathan Collins zapowiada się na niezłego stopera, a w tym sezonie potwierdził już swoją wartość, o tyle wybór drugiego obrońcy może okazać się sporym problemem i mieć spory wpływ na wynik niedzielnego spotkania. Czy Burnley po raz kolejny cudem zdoła zgarnąć punkty i uciec spod topora?
Statystyki:
- Tottenham plasuje się na 5. pozycji w Premier League, jak dotąd zdobył 65 punktów.
- Spurs w 5 poprzednich meczach ligowych zainkasowali 8 punktów (2 wygrane, 2 remisy i 1 porażka).
- Piłkarze Antonio Conte wygrali 5 z 6 poprzednich spotkań na swoim terenie.
- Tottenham średnio strzela 2,1 bramek w meczach domowych.
- Burnley plasuje się na 17. miejscu w lidze, ma na koncie 34 punkty.
- The Clarets w 5 poprzednich starciach ugrali 10 punktów (3 wygrane, 1 remis i 1 porażka).
- Ekipa z Turf Moor zwyciężyła 2 z 17 potyczek wyjazdowych w tym sezonie.
Podsumowanie:
Podobnie jak w przypadku pierwszego, omówionego meczu, uważam, że absencje obrońców gości będą miały spory wpływ na rezultat meczu. Zarówno Kane, jak i Son są w niesamowitym gazie, a cała ekipa Tottenhamu w 6 poprzednich meczach domowych strzeliła łącznie 19 goli! Burnley przed kilkoma dniami zaprezentowało się bardzo mizernie w spotkaniu z Aston Villą, a nieobecność Bena Mee i Jamesa Tarkowskiego z pewnością nie pomoże gościom w zdobyciu jakichkolwiek punktów. Uważam, że po efektownym zwycięstwie derbowym, Tottenham po raz kolejny zgarnie komplet punktów i pokona osłabione Burnley różnicą minimum 2 trafień. Powodzenia!
fot. Pressfocus
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze