Kasa, splendor i kasa, czyli dlaczego dojdzie do walki McGregor – Mayweather

Mayweather McGregor

Walka, o której mówi się już od wielu miesięcy. Z początku nikt nie wierzył w konfrontację emerytowanej gwiazdy boksu oraz Irlandczyka, który przyciąga uwagę swoim stylem bycia oraz broni swoje słowa w klatce. Zdecydowana większość ekspertów jest zgodna – wygra Floyd Mayweather junior. Będąc pragmatykiem sportów walk, nikt nie chce tego pojedynku i wolałby obu panów mierzących się z czołówką w swoich dyscyplinach. Więc czemu do niego dojdzie? Kasa, kasa i jeszcze raz kasa.

Mayweather McGregorGdy Floyd Mayweather jr. odwiesił rękawice na kołku, duża część fanów była zawiedziona, że nie podejmie próby pobicia legendarnego do dziś bilansu Rocky Marciano 49-0. Emerytowanemu, jednemu z największych pięściarzy XXI wieku poświęcano coraz mniej uwagi w prasie. Zdecydowanie mu się to nie podobało. Boks poza kilkoma dużymi nazwiskami notuje regres w przeciwieństwie do UFC. Amerykańska organizacja MMA ma lepsze wyniki sprzedaży niż pięściarstwo. W 2016 roku pięciokrotnie przekroczyli liczbę miliona zakupów usługi na oglądanie ich produktu. Szermierka wyłącznie na pięści nie przekroczyła tego wyniku w minionym roku ani razu. Gala sygnowana nazwiskiem jednych z najbardziej znanych i utalentowanych bokserów, Canelo Alvarezem, miała sprzedaż na poziomie ok. 300 tysięcy. Pojedynek ogłaszany jako największa walka w dyscyplinie w 2016 roku, Andre Ward – Sergey Kovalev, osiągnęła wynik zaledwie 160 tysięcy. Sam bój sprostał oczekiwaniom i już mówi się o rewanżu tego super fightu. Promotorzy z kolei muszą się zastanowić czy nie zrezygnować na drugą część z PPV na rzecz otwartej telewizji. Smutne, ale pięściarstwo samo do tego doprowadziło. UFC nie ma takich problemów, wręcz wysilając się w tworzeniu pojedynków typu super fight, generujących kolejne miliony przychodów.

MMA boks PPV

Floyd Mayweather wiedział co robi, zaczepiając właśnie Conora McGregora, z początku wręcz zapierając się, że nie wie co to jest to UFC. Słowne ataki skierował do aktualnie największego nazwiska w sportach walki. Czuł, że Irlandczyk kocha pieniądze i też podchwyci temat. Nie mylił się. Teoretycznie to najłatwiejsza opcja na pobicie legendarnego rekordu Marciano, a przy okazji Amerykanin potencjalnie zarobi najwięcej pieniędzy w życiu. Po co wyzywać Gołowkina czy znowu stanąć do boju z Alvarezem. Floyd Mayweather nie jest już w stanie sprzedać wydarzenia tylko i wyłącznie swoim nazwiskiem, co pokazuje jego teoretycznie pożegnalny pojedynek z Andre Berto, który wygenerował ok. pół miliona sprzedaży subskrypcji PPV. Po drugiej stronie Conor McGregor w trakcie swoich ostatnich 4 wydarzeń osiągnął wynik w tej kwestii w sumie 5,475,000. Moim zdaniem konfrontacja na płaszczyźnie sportowej nie ma sensu. Ale też nie mam wątpliwości, że w przypadku pojedynku włączę telewizor jak każdy malkontent. Marketingowa i PRowa gra już się zaczęła, co również podchwytują ludzie. Podejrzewam, że same konferencje prasowe osiągną miliony oglądalności, a kto wie czy nie będą ciekawsze niż sam pojedynek. Fani już wzięli się do roboty, porównując trash-talk obu potencjalnych przeciwników do sceny z kultowego filmu Rocky. Ogrom walki może przebić wszystko, co dotąd znaliśmy w sporcie i show-biznesie. Jedynie ta myśl sprawia, że część mnie chce tej walki – zobaczyć jak to wszystko będzie promowane i jaki rozmiar osiągnie. Zahaczy o kibiców, którzy nie znają obu sportowców i kto wie… może przybędzie nowy fan MMA i boksu?

Zdążyłem już skrytykować sensowność zestawienia pod względem sportowym. MMA i boks to dwa zupełnie inne światy. W świecie Conora amerykański pięściarz nie miałby najmniejszych szans i tutaj chyba nawet nie muszę nikogo przekonywać, prawda? W drugą stronę, tak samo nie dawałbym szans Irlandczykowi, chociaż z pewnością jego wycieczka do innej dyscypliny daje większe prawdopodobieństwo dobrego występu niż rywala do świata klatki. „Dobry występ” napisałem z premedytacją, ponieważ sukcesem dla mistrza z UFC będzie przetrwanie całego pojedynku i zaprezentowanie się przyzwoicie. Pięściarstwo to tylko jedna część z wielu składowych w mieszanych sztukach walki. Nie można zaprzeczyć, że Conor McGregor ma wspaniałą pracę stóp, silny cios z lewej ręki, balans na wysokim poziomie i generalnie można zrobić bardzo długą analizę, mówiącą o tym, jak dużym atutem „Notoriousa” jest ten aspekt sportów walki. Jednak ma on stanąć naprzeciwko Floyda Mayweathera juniora. Mowa o jednym z najlepszych pięściarzy w historii sportu i choć nie każdy go darzy sympatią, to nie może temu zaprzeczyć. Ta jedna płaszczyzna, która dla Irladnczyka jest jedną z wielu, przez Amerykanina jest opanowana wręcz do perfekcji. Pozwolę sobie przywołać takie koszykarskie porównanie. LeBron James jest uznawany za jednego z najlepszych koszykarzy na świecie i w sezonie 2016/17 zanotował 67,4% skuteczności z linii rzutów osobistych. Danilo Gallinari nie jest uznawany za takiego lidera jak skrzydłowy Cleveland, lecz w statystyce rzutów wolnych może pochwalić się 90,2% skuteczności w minionym sezonie. Czy uważacie, że gdyby obaj koszykarze stanęli do walki na osobiste, to rywalizacja byłaby wyrównana, mimo że obaj są na najwyższym poziomie? Argument, że Conor McGregor ma potężny tylny cios, który może znokautować, do mnie nie trafia. Spytacie: czemu? Saul „Canelo” Alvarez to jeden z najmocniej bijących bokserów niższych wag. Osobiście uważam go, obok Giennadija Gołowkina i Vasyla Lomachenki, za jednego z najlepszych aktywnych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe. Meksykanin walczył już z Floydem Mayweatherem. Jak myślicie, jeden dobry cios starczy na nokaut? Lecz najpierw trzeba trafić największego geniusza defensywy w boksie.

Skoro wszystko wskazuje, że każda ze stron pragnie tego wydarzenia, to czemu go jeszcze oficjalnie nie ogłoszono? Z tego samego powodu, dla którego ma się odbyć – kasa. Każdy chce teraz zgarnąć jak największą część tortu dla siebie. Chociaż i tak niewątpliwie sportowcy, promotorzy i telewizja pobiją rekordy. UFC słynie z restryktywnych kontraktów. Mimo że osiągają lepsze wyniki PPV i sprzedaży biletów niż boks, to sportowcy nie dostają takich pensji jak pięściarze. Powstał nawet związek zawodowy walczących, którzy chcą się zająć sprawą niesprawiedliwego podziału pieniędzy. Nie ma się co dziwić, też uważam, że atleci z UFC są często niedopłacani, ale to akurat temat na inny artykuł. Dana White, prezes największej organizacji MMA na świecie, występuje jako promotor Conora McGregora ze względu na jego wiążący kontrakt z organizacją. Bez zgody szefa nic się nie uda. W kwietniu Jeff Mayweather powiedział, że kwestia problemu negocjacji jest po drugiej stronie. Floyd jest gotowy podpisać kontrakt. Jak zdradza jego wujek, podobno Dana White chce zgarnąć dla siebie 80% pensji Irlandczyka! Brzmi to nieprawdopodobnie. Nie wiemy czy to prawda, jednak możemy być pewni, że tak to się nie skończy. Chociaż realny podział zarobków McGregora 50/50 też wydaje się szalony. O 50% dla UFC mówił promotor bokserski Bob Arum i mu możemy bardziej wierzyć. Oskarżenia, że organizacja ma najgorszy podział pieniędzy dla sportowców z przychodów w porównaniu do innych zawodowych lig w USA, mają sens.

W tym momencie odbywa się bardzo ważna walka przed walką – negocjacje. Obaj sportowcy są znani ze swojego luksusowego i drogiego stylu życia, więc nikt nie będzie chciał odpuścić nawet centa. Inna sprawa – to już psychologiczna walka o to, kto jest ważniejszą postacią i dyktuje warunki. Przed kilkoma dniami Dana White potwierdził, że podstawowa pensja Floyda za ten pojedynek wyniosłaby 100mln$, natomiast Conora 75mln$. Pieniądze, których zwykły śmiertelnik nie zarobi przez całe swoje życie. Wiadomo, że promowanie walki będzie zawierało więcej „złotych łańcuchów” niż hip-hopowe teledyski z lat 90.. Kibice w Stanach Zjednoczonych chcący zobaczyć tę walkę mogą zacząć odkładać pieniądze na samo PPV, które z pewnością nie wyniesie standardowe 60$ dla tamtejszego rynku. Pojedynek Pacquaio z Mayweatherem był do wykupienia za 99$. Mimo ceny pobito rekord ilości zakupu usługi na poziomie 4,6 miliona. Irlandczyk już odniósł się do słów swojego szefa, sugerując, że zarobi o wiele więcej, o czym napisał w swoim specyficznym stylu na Instagramie.

Negocjacje mogą nie mieć końca, gdyż obaj atleci chcą być samcami alfa i pokazać kto będzie tym najlepszym, pierwszym łamiącym rekordy. Na początku, jeszcze rok temu, wydawało się, że potencjalna walka to czysta plotka. Rozmowa przez media pomiędzy bohaterami artykułu była w celu uzyskania większego rozgłosu własnej personalnej marki i nic więcej. Promowanie się nawzajem na swoich plecach. Jednak z miesiąca na miesiąc konfrontacja wydaje się być coraz bliżej. Mimo że obaj będą się obrażać, to w ciągu kilku miesięcy okaże się, że nie mogą istnieć bez siebie nawzajem. Popularność odzwierciedlona w między innymi mediach społecznościowych czy luksusowy styl życia i wielka kasa to cechy łączące obu sportowców. Z tych też powodów ta walka się odbędzie, ponieważ nigdy w ringu nie mierzyły się dwie tak silne osobowości w dzisiejszych czasach przy możliwościach komunikacyjnych i marketingowych. Dokładnie ok. rok temu sztab szkoleniowy bokserskiego mistrza opatentował hasła jak „TBE 50” oraz „TMT 50”. Tak, oznaczają one złamanie rekordu i 50. wygraną. Za skrótami stoją slogany „The Best Ever” oraz „The Money Team”. Negocjacje musiały się zacząć jeszcze na długo przed tym, jak dowiedziały się o nich media. Mimo braku sportowego sensu nie ma też wątpliwości, że ludzie będą chcieli zobaczyć tę walkę. Tak działa ten biznes – branding ponad wszystko. Obaj lubią chwalić się swoim stylem życia.

Na koniec jeszcze na chwilę wrócę do kwestii sportowej. Czy jest jakaś płaszczyzna, gdzie ich pojedynek byłby interesujący i ciężki do przewidzenia? Moim zdaniem tak. Zasady boksu, lecz małe rękawice z MMA. Jak myślicie? Tutaj już nie byłbym tak pewny rezultatu. Ale to tylko fantazja, którą, nie ukrywam, usłyszałem od Joe Rogana w jego podcaście Joe Rogan Experience. Uważam, że w ten sposób walka miałaby jedyny sens, ale też mam świadomość, że na takie warunki nigdy w życiu nie przystałby Floyd Mayweather i wolałby już wrócić na emeryturę. Przyłączę się do twierdzenia, że w wodzie Amerykanian, w ringu w rękawicach rozmiaru 12 będzie to wielka dysproporcja lub, jak mówią to Anglosasi, missmatch.

Kiedy możemy przypuszczać, że odbędzie się potencjalny pojedynek? Wygląda na to, że pod koniec roku. Conor McGregor spodziewa się pierwszego dziecka. Dopiero po jego urodzinach przyleci do USA na negocjacje, co może mieć miejsce w maju. „Draw” – słowo używane w sportach walki w języku angielskim oznaczające osobę, która przyciąga największe zainteresowanie i jest w stanie sprzedawać PPV. Z pewnością Irlandczyk jest największym „Draw” w MMA, natomiast Floyd Mayweather w boksie. Co się stanie, gdy skrzyżujemy te dwa światy i stworzymy idealny, największy „Draw”? Tego spróbują się dowiedzieć obaj panowie.

(0) Komentarze

Zaloguj się, aby dodawać komentarze