Indiana Pacers i Paul George: czy ten związek przetrwa ciężką próbę?
Dostał to, czego chciał, jednak nie wykorzystał szansy i zawiódł swój zespół. Paul George, nie trafiając rzutu na remis w czwartym meczu I rundy playoffów przeciwko Cleveland Cavaliers, pozbawił swój zespół nadziei na przedłużenie serii. Pacers przegrali 0-4, co zdarzyło im się pierwszy raz w historii. Pora zacząć off-season, w którym Pacers latem stoją przed kluczową decyzją dla swojej organizacji. W 2018 roku ich gwiazda, Paul George, prawdopodobnie stanie się niezastrzeżonym wolnym agentem i będą mogli go stracić za darmo. Pytanie, co z nim zrobić – wymieniać go czy próbować przekonać do przedłużenia kontraktu?
Tegoroczne playoffy dały jasno do zrozumienia, że w tym kształcie zespół z Indianapolis nie jest w stanie walczyć o najwyższe laury. Ba, po raz kolejny odpadają w pierwszej rundzie, a nie tak to miało wyglądać. Cel był taki, żeby z defensywnie nastawionego teamu stać się takim, który będzie grał bardziej nowoczesną koszykówkę, grając szybciej i rzucając więcej rzutów za trzy punkty.
Za wybór w drafcie pozyskali Thaddeusa Younga jako wszechstronnego silnego skrzydłowego, George’a Hilla wymienili na Jeffa Teague, który ze swoją nieprawdopodobną szybkością miał być motorem napędowym drużyny. Dodatkowo bardzo mocno liczono na postępy młodego podkoszowego, Mylesa Turnera, który pokazał w swoim pierwszym sezonie, że jest materiałem na bardzo dobrego gracza po obu stronach parkietu. Zmiana z defensywnego trenera, jakim był Frank Vogel, na Nate’a McMillana (byłego trenera m.in. Portland Trail Blazers z LaMarcusem Aldridgem i Brandonem Royem w składzie) miała przynieść nową jakość po atakowanej stronie parkietu. Co by nie mówić perspektywy przed sezonem były bardzo optymistyczne – liczono na coś więcej niż I runda playoffów.
Ogólnie miało być szybko, efektownie, ale Indiana przez cały sezon nie mogła odnaleźć swojego charakteru. Byli zespołem nijakim, do bólu przeciętnym – 15. miejsce w efektywności ofensywnej, 16. miejsce w efektywności defensywnej i ostatecznie zajęli siódme miejsce w konferencji wschodniej, trafiając (znowu) na Lebrona Jamesa i jego Cavaliers. Była walka, były zacięte mecze, całą serię Pacers przegrali łącznie tylko szesnastoma punktami, ale wynik serii jest jeden: 0-4 i koniec marzeń o awansie do następnej rundy. Swoją drogą Paul George musi mieć koszmary związane z Lebronem, bo już czwarty raz w playoffach James i jego zespół wyeliminował Pacers z Georgem w składzie.
Co dalej?
Jeff Teague po tym sezonie zostanie wolnym agentem i Pacers muszą zweryfikować, czy jest to rozgrywający na przyszłość. Na rynku wolnych agentów nie ma za dużego pola manewru, więc bardzo prawdopodobne jest to, że zapłacą Teague’owi takie pieniądze, jakie ten sobie zażyczy.
Mając 18. wybór w drafcie trudno będzie wybrać zawodnika, który odmieni organizację. Prędzej będzie to solidny zadaniowiec niż gwiazda.
Głównym tematem wakacji w Indianapolis będzie na pewno Paul George. Skrzydłowy, który 2. maja skończy 27 lat, przez cały sezon wyrażał swoje niezadowolenie z postawy kolegów. Widać było, że nie jest to wymarzone otoczenia dla lidera Pacers.
W obliczu nadchodzącej wolnej agentury George’a drużyna z Indiany ma dwa rozwiązania:
- przedłużyć Teague’a, wybór w drafcie wymienianić na jakiegoś doświadczonego zawodnika i modlić się cały sezon (bardzo intensywnie), że George w 2018 roku nie zespołu
- przed draftem wymienić Paula George’a, odpuścić Teague’a i iść w totalną przebudowę.
Nie dokonując w te wakacje wymiany, Pacers ryzykują, że nie dostaną nic w zamian za swoją gwiazdę. Chodzą słuchy, że nie jest on za bardzo przywiązany do obecnego zespołu i bardzo prawdopodobne, że chciałby dołączyć do Lakers. George pochodzi z Kalifornii, więc jest to naturalny kierunek kariery. Nie ukrywa, że jest wielkim fanem Kobe Bryanta, a Lakers są od zawsze w jego sercu.
Mitch Lawrence ze Sporting News donosi:
,,Paul George, który urodził się w Południowej Kalifornii, mówi o grze dla swojego rodzimego miasta przed długi czas. Nigdy nie ukrywał tego przed kolegami z szatni Pacers, według byłego partnera z drużyny. On chce grać w żółto-purpurowych barwach (kolory Los Angeles Lakers – przy.red.)”
Jest jednak rzecz, która może dać Pacers olbrzymią przewagę nad innymi zespołami. Jeśli George zostanie wybrany do jednej z trzech piątek najlepszych graczy obecnego sezonu (All NBA Team), to będą mogli mu zaoferować przedłużenie umowy, które zagwarantuje zawodnikowi o 70 milionów dolarów więcej, niż mogą to zrobić inne zespoły (+kontrakt o rok dłuższy). Nawet jeśli George bardzo chciałby opuścić Indianę, to argument takich dużych pieniędzy daje mu do myślenia.
W tym momencie wydaje się, że skrzydłowy nie znajdzie się w gronie zawodników wybranych do najlepszych piątek NBA. Przed nim jest sześciu graczy, którzy wydają się mieć większe szanse na wybór: Lebron James, Kawhi Leonard, Kevin Durant, Giannis Antetokounmpo, Gordon Hayward, Jimmy Butler. Można się spierać nad tymi dwoma ostatnimi, jednak wydaje się, że George nie zostanie wybrany do All NBA Teams. W takim przypadku Pacers tracą poważny argument, który mógłby przekonać zawodnika do pozostania. Śmiem twierdzić, że jest to kluczowa kwestia dla przyszłości organizacji.
A co jeśli wymieniamy? Najbardziej prawdopodobne drużyny chętne i dysponujące assetami to odwieczni rywale: Los Angeles Lakers i Boston Celtics. Lakers można powiedzieć, że są naturalnym kierunkiem rozmów: rodzinna okolica George’a, dużo młodych graczy, wybory w drafcie. Jest jednak mała gwiazdka – jeśli wybór Lakers w tym roku wypadnie poza czołową trójkę, trafi on do Filadelfii, a wtedy pick Jeziorowców w 2018 roku trafia do Orlando Magic (na mocy wymiany za Dwighta Howarda). Zatem Lakers muszą liczyć na szczęście w tej kwestii. Ale ta organizacja słynie z takich zbiegów okoliczności, że nie zdziwię się, jeśli zachowają swój wybór.
Biorąc pod uwagę to, że George chciałby wrócić do Los Angeles, wydaje się nie mieć sensu tracenie swoich młodych graczy i wyborów w drafcie w te lato. Taki błąd w 2012 roku popełnili New York Knicks, którzy zamiast zaczekać rok na Carmelo Anthony’ego i podpisać go jako wolnego agenta, oddali młodych graczy razem z pickami. Czy Lakers zrobią to samo? Wydaje się to zupełnie zbędne, jednak Magic Johnson, jako nowy Generalny Menedżer, może chcieć zacząć z wysokiego C, dokonując spektakularnej wymiany.
Sytuacja ma się inaczej w Bostonie. Prawdopodobnie Celtics boją się, że jeśli zrobią wymianę po George’a, ten odejdzie latem do odwiecznych rywali. Nie ma sensu tracić zawodników i wysokich wyborów za roczne wypożyczenia gracza, nawet takiego jakim jest lider Pacers. W takim wypadku Danny Ainge (GM Celtics) musiałby mieć zapewnienie od samego zawodnika, że ten podpisze z nimi przedłużenie kontraktu w 2018 roku.
Perspektywa Paula George’a
27- letni skrzydłowy swoje pieniądze już zarobił. Oczywiście można mówić, że łatwo jest rozporządzać czyimś pieniędzmi. Czy zrezygnowałbyś z 70 milionów dolarów? Czy walka o pierścień jest dla Ciebie więcej warta niż pieniądze? Czy powrót do rodzinnego domu jest dla Ciebie wart niż dolary?
George musi zdecydować, czy chce zmarnować swoje najlepsze lata, tkwiąc w przeciętności. Bo ani gra w Pacers, ani dołączenie do Lakers nie dają mu zbyt dużych perspektyw na mistrzostwo NBA.
W ostatnich latach gracze, którzy dołączali do zespołów z większych miast, wcale nie zyskiwali na tym sportowo. Carmelo Anthony po dołączeniu do New York Knicks tkwi w przeciętności, Dwight Howard odkąd odszedł z Orlando, nie był w stanie powrócić do Finałów NBA, a Chris Paul nie przebrnął nawet drugiej rundy z Los Angeles Clippers. Miało być tak pięknie, jednak nie zawsze jest tak kolorowo, jak się spodziewamy.
Na wschodzie dominuje póki co Lebron James, a na zachodzie super zespół Golden State Warriors, więc chcąc powalczyć z tymi drużynami, trzeba skonstruować team naprawdę mocnego kalibru. Może Boston Celtics, z Georgem i Isaiahem Thomasem, to godny rywal dla Cavs? Czy może tercet Wall, Beal i George w Waszyngtonie skończyłby rządy Króla Jamesa?
W tym momencie w najgorszej sytuacji są Pacers, bo to im pali się grunt pod nogami i muszą zdecydować, w którą stronę ma pójść ich organizacja. O Paula George’a nie ma się co martwić: albo dołączy do drużyny walczącej o mistrzostwo, albo będzie zarabiał gigantyczne pieniądze, albo wróci do domu. Jakby nie patrzeć 27-letni skrzydłowy jest w naprawdę komfortowej sytuacji na przyszłość.
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze