Fighter 2018 roku może być tylko jeden
Jak dla mnie wybór najlepszego fightera roku był bezdyskusyjny. Jedna osoba wyróżniła się na tle reszty i to nie tylko biorąc pod uwagę ostatnie dwanaście miesięcy, ale całą historię mieszanych sztuk walki. O kim mowa? Daniel Cormier wygrał trzy walki przed czasem broniąc mistrzowskiego pasa w wadze półciężkiej oraz ciężkiej.
Tylko dwóch zawodników w historii UFC było jednocześnie czempionami dwóch kategoriach wagowych. Tak, drugi to Conor McGregor. Jednak wiemy, że Irlandczyk był traktowany specjalnie. Nie zmienia to faktu, że tylko JEDEN zawodnik bronił swoich dwóch tytułów. Do tego pokonał dwóch pretendentów w innych dywizjach w tym samym roku. Nie może więc być zdziwienia, że to Daniel Cormier w mojej opinii zasługuje na tytuł najlepszego fightera roku.
Rok 2018 zdefiniował spuściznę obecnego mistrza królewskiej kategorii wagowej. Przy czym trzeba jasno napisać… że jego dziedzictwo było już ucementowane. Już był dwukrotnym olimpijczykiem w zapasach oraz dwa razy bronił swój tytuł mistrza dywizji półciężkiej. Daniel Cormier jest jednym z najbardziej szanowanych zawodników MMA. W końcu zanim przeszedł do kategorii do 93 kilogramów rywalizował w wadze ciężkiej… ale zdecydował się na ten krok, ponieważ na tamten czas mistrzem w królewskiej dywizji był jego bardzo dobry kolega, Cain Valasquez.
Niestety, ale częścią jego dziedzictwa były też porażki z Jonem Jonesem. Mimo swojej wielkości, przez dwa wspomniane starcia był uważany za zawodnika na drugim miejscu. Sportowca z takimi ambicjami musiało to boleć bardzo. Z resztą widzieliśmy to w wywiadzie po drugiej porażce, kiedy Daniel Cormier nie mógł powstrzymać łez. Wielkie emocje, których nigdy nie zrozumiemy. Jeżeli sam jesteś sportowcem walczącym o swoje cele… to prawdopodobnie w jakiejś części to rozumiesz i sam uronisz łezkę podczas tego wywiadu niczym kobieta na filmie Titanic.
Sam bohater artykułu na początku roku przyznawał, że trudno mu się z tym pogodzić. Jednak na koniec 2018, jego spuścizna uległa zmianie i przegrane z Jonem Jonesem już nie będą miały tak dużego znaczenia, tym bardziej w kontekście kontrowersji związanych z Bonesem. Z drugiej strony z pewnością Daniel Cormier nadal pała rządzą zemstą i jaki to byłby piękny scenariusz, gdyby panowie spotkali się po raz trzeci i górą byłby właśnie obecny mistrz wagi ciężkiej!
Jednak zostawmy już wątek Jona Jonesa, ponieważ sam fighter roku 2018 w mojej opinii, postanowił zdystansować się od postaci swojego wielkiego rywala. W tym roku podczas obron pasa wagi półciężkiej oraz ciężkiej wręcz zdominował przeciwników w osobach Volkana Oezdemira oraz Derricka Lewisa. Jednak najważniejszy moment przyszedł w lipcu, kiedy to Daniel Cormier pokonał przez nokaut Stipe Miocica. To nie było tylko zostanie podwójnym mistrzem… ale wygranie z zawodnikiem, który był najbardziej dominującym czempionem wagi ciężkiej z rekordową ilością obron pasa w królewskiej dywizji.
Możemy uznać, że zawodnik mieszanych sztuk walki pokona każdego innego sportowca w starciu bez zasad, prawda? Możemy uznać, że wielkość ma znaczenie i dlatego zawsze przywiązujemy uwagę do najcięższej kategorii wierząc, że obserwujemy najgroźniejszego kolesia na planecie? No to mamy Daniela Cormiera, który jest mistrzem dywizji ciężkiej oraz półciężkiej. Podsumowując, bohater artykułu na dzień dzisiejszy pokona każdego w walce jeden na jeden (zostawmy już tego Jonesa).
Wiecie co w tym wszystkim jest najlepsze? Że spotkałbyś Daniela Cormiera na ulicy, pogadał z nim i nie osądził go jako najgroźniejszego kolesia na Ziemi. Ot jeden z najlepszych atletów, który posturą nie przypomina bogów, a ma brzuszek… ale to nie mięśnie walczą. Kolejna kwestia, chociaż już nie w kwestii wyboru fightera roku, ale przecież Daniel Cormier komentował wiele gal UFC i wiecie co? W mojej opinii robi to najlepiej po Joe Roganie. To też pokazuje, jak wiele trzeba do tego najwyższego poziomu. Nie tylko atletyzm, technika i twarda głowa… ale mózg przetwarzający walki niczym ludzką grę w szachy.
Podsumowując rok Daniela Cormiera w pigułce – bilans 3-0 (wszystkie starcia przed czasem), trzy walki o tytuł, obrony dwóch mistrzowskich pasów UFC i obiecana superwalka z gwiazdą wrestlingu, Brockem Lesnarem. Chociaż każdy po cichu liczy na kolejne starcie z Jonem Jonesem. Jeżeli to nie jest historia na najlepszego fightera 2018 roku, to nie wiem co jest.