Deja vu Kloppa, czyli osłabiony Liverpool kontra rozpędzony Arsenal! Gramy o 342 PLN!

Mane podczas dryblingu z Arsenalem, kupon PL 20.11.

Po emocjach, związanych z meczami reprezentacyjnymi, pora powrócić na ligowe podwórka. I tak w najmocniejszej lidze świata, a więc Premier League już dziś czeka na nas kilka kapitalnie zapowiadających się spotkań. Bez wątpienia jednym z nich jest potyczka Liverpoolu z Arsenalem. The Reds będą musieli poradzić sobie bez kilku bardzo ważnych piłkarzy, zaś piłkarze Artety mają za sobą niezwykle udane tygodnie. Zajrzymy również na Villa Park, gdzie od kilku dni urzęduje Steven Gerrard. Czy legenda Premier League przywróci Aston Villi blask? Dziś umiejętności klubu z Birmingham sprawdzi zespół Kuby Modera, a więc Brighton. Zapraszam do lektury.

BETFAN Zakłady Bukmacherskie na koszulce
BETFAN Zakłady Bukmacherskie na koszulce
tylko na Logo Zagranie - typy bukmacherskie

Bonus 200% od 1. depozytu = potrojenie wpłaty do 600 zł

oferta z naszym kodem promocyjnym: ZAGRANIE

Kod rejestracyjny
ZAGRANIE kod skopiowany kopiuj
skopiuj kod
Funkcjonalności:
freebet
aplikacja mobilna
zakłady na żywo
Bonusy:

OD 1. DEPOZYTU: 200% do 600 zł
FREEBET: 300 zł za kartkę w meczu Atletico - Real 

pokaż szczegóły ukryj szczegóły

Skorzystaj z kodu promocyjnego od bukmachera Betfan już teraz!

Liverpool – Arsenal

Rozpoczynamy od hitu sobotniej serii gier, w którym zmierzą się ze sobą dwie wielkie firmy. Mecze Liverpoolu z Arsenalem w poprzednich latach bywały niezwykle ekscytujące i nie miał znaczenia fakt, w ramach jakich rozgrywek się ze sobą mierzyły. Warto przypomnieć chociażby dreszczowiec w EFL Cup, który zakończył się remisem 5:5 i serią rzutów karnych, czy remis 3:3 z 2017 roku. Powróćmy jednak do czasów teraźniejszych i przeanalizujmy sobie obecną sytuację każdej z drużyn.

Wpierw powiedzmy sobie kilka słów o The Reds, którzy na dzisiejsze zawody wyjdą w mocno eksperymentalnym zestawieniu. Zabraknie między innymi Roberto Firmino, Curtisa Jonesa, czy Hendersona, a pod znakiem zapytania stoją występy Robertsona i Keity. W tym miejscu warto przypomnieć sytuację z zeszłej kampanii, kiedy to Jurgen Klopp musiał zmagać się z mnóstwem urazów, wskutek czego Liverpool seryjnie przegrywał mecze i wypadł z walki o mistrzostwo Anglii, a ostatecznie miał spore problemy z zakwalifikowaniem się do Champions League. Wydaje się, że wówczas sytuacja była nieco gorsza, jednakowoż nie zmienia to faktu, że na najbliższe spotkanie niemiecki menadżer będzie musiał desygnować mocno zmienione zestawienie i jestem przekonany, że wpłynie to negatywnie na występ gospodarzy. A Liverpool miał swoje problemy już przed przerwą na reprezentacje. Ekipa z miasta Beatlesów popełniała szkolne błędy w obronie i traciła sporo głupich bramek. Wykorzystała to chociażby drużyna Brighton, która wywalczyła remis 2:2, a tydzień później wynik Mew poprawił West Ham. Zespół Łukasza Fabiańskiego do bólu wykorzystał wszystkie mankamenty Liverpoolu i ograł Salaha i spółkę 3:2. Czy Jurgen Klopp zdołał naoliwić lekko skrzypiącą maszynę w trakcie przerwy reprezentacyjnej?

Kilka słów o Arsenalu, który w poprzednich spotkaniach prezentował się wybornie. The Gunners po kiepskim początku kampanii powrócili na zwycięską ścieżkę i zanotowali 11 kolejnych spotkań bez porażki. Pozycja Mikela Artety zmieniła się diametralnie i na dziś Hiszpan może spać spokojnie. Jego podopieczni zdecydowanie poprawili grę w defensywie, ale wiadomo było, że prędzej czy później nowi defensorzy Arsenalu wskoczą na odpowiedni poziom i wniosą jakość do londyńskiej drużyny. Kanonierzy nie stracili gola od 3 spotkań, a trzeba zaznaczyć, że mierzyli się z zespołami, które mają pojęcie o zdobywaniu goli. Leeds, Leicester i Watford nie byli w stanie pokonać Aarona Ramsdale’a, który okazuje się być fenomenalnym wzmocnieniem. Sam Rio Ferdinand przyznał, że interwencja młodego Anglika po rzucie wolnym Madissona jest najlepszą, jaką widział od kilku dobrych lat. W kontekście omawianego starcia, ważną informacją jest fakt, iż Arteta będzie miał do dyspozycji niemal wszystkich, podstawowych piłkarzy. Jedyną niewiadomą jest występ Thomasa Parteya, lecz nawet gdyby Ghańczyk nie był w pełni sił, to w jego miejsce wskoczyć może bardzo dobrze spisujący się Lokonga. Arsenal chyba nie mógł wymarzyć sobie lepszego momentu na wyjazdowy mecz z Liverpoolem.

Statystyki:

  • Liverpool zajmuje 4. miejsce w lidze, ma w dorobku 22 punkty.
  • The Reds wygrali 2 z 5 ligowych meczów domowych w tym sezonie.
  • Salah i spółka stracili 13 bramek w 10 ostatnich starciach.
  • Liverpool nie przegrał 18 poprzednich spotkań u siebie.
  • W potyczkach z udziałem podopiecznych Kloppa oglądamy średnio 10,91 rożnych.
  • Arsenal plasuje się na 5. pozycji w Premier League, ma na koncie 20 oczek.
  • Londyńczycy są niepokonani od 11 meczów (9 wygranych i 2 remisy).
  • The Gunners nie stracili gola w 3 poprzednich potyczkach.
  • W meczach Arsenalu oglądamy średnio 11 kornerów.

Podsumowanie:

Kursy wystawione na ten mecz to nieporozumienie. Liverpool przed przerwą reprezentacyjną prezentował się przeciętnie, by nie powiedzieć słabo. W dodatku gospodarze będą musieli radzić sobie bez kilku niezwykle istotnych piłkarzy, a pamiętamy doskonale, co działo się w poprzedniej kampanii i jakie The Reds mieli problemy z punktowaniem. Arsenal jest z kolei na fali wznoszącej i biorąc pod uwagę 5 poprzednich kolejek, jest trzecią siłą Premier League. W dodatku Mikel Arteta wyraźnie poprawił grę defensywną swoich podopiecznych. Uważam, że goście nie przegrają tego spotkania, lecz wobec zaskakująco wysokich kursów na remis lub zwycięstwo Arsenalu, wybieram dodatni handicap w ich stronę. Do niego dorzucam over 8,5 rogów, który spokojnie powinien zostać pokryty.

Handicap Arsenal 0:2, +8,5 rzutów rożnych
Kurs: 2,07
Zagraj!

Aston Villa – Brighton: typy, kursy i zapowiedź meczu (20.11.2021)

Przechodzimy do starcia na Villa Park, które w mojej opinii zapowiada się niezwykle interesująco. Zarówno Aston Villa, jak i Brighton nie są w swojej najwyższej formie i szukają przełamania w postaci zwycięstwa. Zarząd klubu z Birmingham przed kilkoma dniami dokonał drastycznej, a dla niektórych wręcz szokującej decyzji. Ze stanowiskiem trenera pożegnał się bowiem Dean Smith, a w jego miejsce zatrudniono Stevena Gerrarda, który wykręcał kosmiczne wyniki z Rangersami. Wiadomo, że szkocka ekstraklasa to zupełnie inny poziom, a także presja, aniżeli ma to miejsce w Premier League, jednak wydaje się, że były kapitan Liverpoolu swoją charyzmą będzie w stanie wstrząsnąć szatnią na Villa Park. Aston Villa wciąż zmaga się z kryzysem po odejściu Jacka Grealisha. Zainwestowane miliony póki co nie przynoszą zadowalającego efektu, bowiem drużyna zajmuje dopiero 16. lokatę w tabeli, a 5 poprzednich starć ligowych kończyła porażkami. Beznadziejnie wyglądała przede wszystkim formacja obronna, ale również w ofensywie brakowało piłkarza, który wziąłby na siebie choć część obowiązków, które dzierżył wspomniany Grealish. A przecież Aston Villa ma z przodu gigantyczny potencjał – Watkins, Ings, Buendia, Bailey, czy McGinn. To tylko część piłkarzy, którym Gerrard ma dać „nowe, piłkarskie życie”.

Pora na ekipę Brighton, która po kapitalnym początku kampanii popadła w przeciętność i nie zdołała wygrać spotkania od blisko dwóch miesięcy. Wydawało się, że fatalna seria zostanie przełamana przy okazji ostatniej kolejki i domowego starcia z beznadziejnym Newcastle. Nic bardziej mylnego. Mewy prowadziły grę w pierwszej połowie i zdecydowanie kontrolowały przebieg wydarzeń, a do szatni schodziły z prowadzeniem 1:0. Jak się okazało, na drugie 45 minut wyszła zupełnie inna drużyna, która kompletnie odpuściła i dała się zdominować Srokom. Wreszcie, w 67. minucie gry do siatki trafił Isaac Hayden. Mało tego. Niewiele brakowało, a Brighton zakończyłoby zawody z porażką – w doliczonym czasie gry czerwoną kartkę otrzymał bowiem Robert Sanchez, a wobec wykorzystanego limitu zmian, na bramce gospodarzy stanął Lewis Dunk. Kiepska dyspozycja podopiecznych Pottera w meczu z Newcastle, to nie nowość w ostatnich tygodniach.

Statystyki:

  • Aston Villa okupuje 16. pozycję w Premier League, zdobyła dotychczas 10 punktów.
  • The Villans przegrali 5 poprzednich meczów.
  • Danny Ings i spółka zdobyli 7 oczek w 5 starciach u siebie.
  • 9 z 11 potyczek Aston Villi w tym sezonie Premier League kończyło się overem 1,5 gola.
  • Brighton zajmuje 7. miejsce, ma na koncie 17 oczek.
  • Mewy nie wygrały od 7 meczów (6 remisów i 1 porażka).
  • Zespół Jakuba Modera wygrał 2 z 5 spotkań wyjazdowych.
  • 8 z 11 meczów Brighton kończyło się overem 1,5 gola.
  • 5 poprzednich spotkań bezpośrednich to 2 wygrane Aston Villi, 2 remisy i 1 tryumf Brighton.

Podsumowanie:

W ostatnim czasie obie ekipy prezentowały się dość kiepsko i traciły punkty w głupi sposób. Gdyby na stanowisku menadżera Aston Villi wciąż urzędowałby Dean Smith, to najpewniej w roli nieznacznego faworyta stawiałbym ekipę Brightonu. Liczę jednak na efekt nowej miotły i efektowne wejście do klubu Stevena Gerrarda. Angielski menadżer podczas przerwy reprezentacyjnej miał trochę czasu, by poznać zawodników i popracować nad szwankującymi aspektami gry. Sądzę, że zrobił to na tyle dobrze, że The Villans nie przegrają najbliższego spotkania z przeciętnym ostatnio Brighton. Do tego dorzucam over 1,5 goli – obydwa zespoły dysponują sporym potencjałem w ataku, a 2 trafienia w bezpośrednim starciu powinny spokojnie paść. Powodzenia!

1X/+1,5 gola
Kurs: 1,88
Zagraj!

kupon PL 20.11. Betfan

fot. Pressfocus

(0) Komentarze

Zaloguj się, aby dodawać komentarze