Czy Warriors zaliczą perfekcyjne playoffy?
Golden State Warriors jako pierwszy zespół w historii NBA zaliczył start 12-0. Po pokonaniu San Antonio Spurs w Finale Konferencji Wschodniej, podopieczni Steve’a Kerra czekają na przeciwnika w wielkim finale. Wszystko wskazuje na to, że po raz trzeci z rzędu będziemy świadkami Finałów Warriors vs Cavs, Curry vs James. Czy Warriors są na tyle dobrym zespołem, żeby pokonać Cleveland 4-0 i skończyć playoffy bez porażki?
Warriors są trzecią niepokonaną drużyną, która awansowała do Finałów NBA. Tej samej sztuki dokonali Lakers w 1987 i 2001 roku. Jednak wtedy formuła rozgrywek była inna i pierwszą serię rozgrywało się do trzech zwycięstw (stąd bilans 11-0).
Jak przekonaliśmy się w zeszłym roku, rekordy zupełnie nic nie znaczą. Warriors zaliczyli rekordowe 73 zwycięstwa, a później stracili przewagę 3-1 w Finałach przeciwko Cavs.
Draymond Green o znaczeniu tego rekordu:
,, To (bilans 12-0) oznacza, że mamy trochę więcej odpoczynku, że zagraliśmy kilka meczów mniej, ale to nie jest tak, że dostajesz za jakiś puchar czy coś w tym stylu za bycie niepokonanym przez pierwsze trzy rundy playoffów. Jak już wspominałem wcześniej, wszystko toczy się wokół zdobycia mistrzostwa, a my jesteśmy cztery mecze od tego. Jeśli wygramy 4-0- super. Jeśli będzie 4-3, też super. Nie ma znaczenia, w jaki sposób wygramy kolejne cztery spotkania, jeśli je wygramy, a to jest nasz cel.”
W Finale Konferencji Wschodniej Cavaliers prowadzą 3-1. Dzisiejszej nocy zostanie rozegrany mecz nr 5 tej serii i wydaje się kwestią czasu awans Lebrona Jamesa i spółki do Finału.
Zapowiada się kolejne starcie super drużyn. Poprzednie dwa starcia w Finałach przyniosły bardzo dużo emocji. Oba zespoły mają sobie dużo do udowodnienia.
Warriors na pewno będą czerpać motywację z zeszłorocznych finałów. Co by nie mówić, stali się pośmiewiskiem przez wypuszczenie z rąk praktycznie wygranego tytułu.
73 wins doesn’t mean a thing without the ring.
Warriors starają się wyciągać wnioski z poprzedniego roku.
Dlaczego Warriors wygrają 4-0?
- obrona Cavaliers/atak Warriors
Atak sprzedaje bilety, a obrona wygrywa mistrzostwa.
Obrona Cavaliers w tym sezonie jest bardzo przeciętna. Przeciwko zespołom takim jak Pacers, Raptors, a nawet Celtics to wystarcza. Jednak wiemy, że nie są to najbardziej utalentowane ofensywnie zespoły w lidze. Łatwość, z jaką Celtics dochodzą do otwartych pozycji, jest momentami zbyt duża. Sęk w tym, że Boston nie ma na tyle talentu, żeby wykorzystać wszystkie nadążające się okazje.
Warriors to zupełnie inna liga.
W zeszłym sezonie Cavs mogli sobie pozwolić na prowokowanie do rzutu Harrisona Barnesa. Cichą, ale główną przyczyną porażki w Warriors tej serii jest nieskuteczność byłego już gracza Wojowników. W meczach numer 5 i 6 Barnes trafił tylko 2 z 22 rzutów, w tym 1 na 11 za trzy punkty. Co by było, gdyby…
Jak wiemy Warriors zrobili ,,kosmetyczną” zmianę w off-season. Zamienili Barnesa na jednego z pięciu najlepszych graczy ligi, Kevina Duranta. Teraz już nie możesz zostawić wolnego strzelca w rogu. Curry, Thompson, Durant, Iguodala, a do tego Green, który zaczął seryjnie trafiać. Grając przeciwko temu ustawieniu, tak naprawdę jesteś bez szans, gdy Iguodala i Green trafiają seryjnie za trzy.
Do tego problemy Cavaliers mają przeciętnych/słabych indywidualnie defensorów . Spodziewaj się dużej ilości pick&rolli angażujących Love’a i Irvinga w udział w defensywie. Warriors są idealnym zespołem do eksponowania słabości rywali. Co by nie mówić, tak broniący Cavaliers zostaną rozjechani przez ofensywną maszynę zwaną Golden State Warriors.
- Talent/potencjał
Warriors grają przeciętnie i mają bilans 12-0. Czy to zdanie brzmi dla Ciebie irracjonalnie? Trudno w to uwierzyć, ale Wojownicy zaliczają najlepszy start w historii, nie grając nawet na miarę swoich możliwości.
Przebłyski geniuszu Warriors widzieliśmy w pierwszej kwarcie serii z Portland Trail Blazers. To było naprawdę coś pięknego dla każdego fana koszykówki. Ruch piłki, szybka gra, a przede wszystkim szczelna obrona.
Sufit Warriors jest zawieszony tak wysoko, że mogą oni wygrywać serie do zera, grając na pół gwizdka.
Warto przypomnieć, że w obu meczach sezonu regularnego prowadzili minimum czternastoma punktami. Jeśli utrzymają koncentrację w playoffach, wygrają dwa pierwsze mecze u siebie, to mogą wejść do głowy Cavaliers.
Co będzie, kiedy w końcu wejdą na wyższy poziom?
Dlaczego Warriors nie wygrają 4-0?
- Lebron James i spółka
Te dwa słowa powinny wystarczyć. Najlepszy koszykarz na świecie na pewno nie pozwoli sobie na takie poniżenie i porażkę do zera.
Jedyna seria, w której Król nie wygrał meczu, miała miejsce równo 10 lat temu przeciwko San Antonio Spurs w Finałach NBA. Walka 22-letniego wówczas Jamesa z trzykrotnymi wtedy mistrzami ligi od początku była skazana na porażkę. Lebron dwoił się i troił, ale nie mógł sprostać kolektywowi, jakim byli podopieczni Grega Popovicha.
Od tego tamtej serii wiele się zmieniło. James zdobył trzy tytuły i od kilku lat utrzymuje status najlepszego zawodnika na świecie. Do tego tegoroczny zespół jest zdecydowanie lepszy niż ten z 2007 roku.
W tamtych playoffach najwięcej punktów z graczy nienazywających się Lebron James, zaliczał Zyndrunas Ilgauskas, jednak było to marne 12.6 punktu na mecz.
Sam Kyrie Irving zalicza więcej punktów na mecz niż dwaj zawodnicy z największą średnią z Cavs z 2007 roku. Do tego dołóż Kevina Love i masz ok. 40 punktów w każdym spotkaniu od tej dwójki. Wsparcie nieporównywalnie lepsze.
- Potencjalny brak Steve’a Kerra
Póki co, nie wydaje się, żeby stan zdrowia pozwalał Steve’owi Kerrowi na prowadzenie drużyny. W takiej sytuacji pełniącym obowiązki trenera będzie (jak przez całe playoffy) Mike Brown.
Na pierwszy rzut oka trener w takiej drużynie jak Warriors ma niewielkie znaczenie. Przecież to samograj- wystarczy wrzucić line-up śmierci i patrzeć jak niszczy kolejnych rywali.
Nie tak szybko.
Playoffy, to przede wszystkim czas usprawnień, reagowania na ruchy przeciwnika. Steve Kerr jest mistrzem w odpowiadaniu na zagrania rywala. W serii między takimi zespołami decydują szczegóły. Mike Brown miał w poprzednich seriach momenty, kiedy przesypiał i pozwalał rywalom na rozkręcenie się, np. Grając za długo na dwóch wysokich, niegranie line-upem śmierci.
Mając tyle gwiazd, musisz mieć przez pełne na parkiecie jednego z dwójki Curry/Durant. Musisz! Kropka. Brown miał momenty, kiedy obaj zawodnicy siedzieli na ławce. Takie rzeczy nie mogą się zdarzać.
Czy Mike Brown jest na tyle dużym autorytetem, że jest w stanie pogodzić gwiazdy? Pamiętamy, że Lebron nie szanował go i wyznaczył zwolnienie Browna jako jeden z warunków powrotu do Cleveland. Czy Brown jest w stanie reagować na usprawnienia Tyronna Lue?
Czy Golden State mogą zaliczyć perfekcyjne playoffy?
Mogą, ale wydaje się to bardzo mało prawdopodobne. Warriors mają wystarczająco dużo talentu, aby pokonać każdą drużynę do zera. Jednak z drugiej strony mają naprzeciwko siebie Cavaliers, którzy nie pozwolą sobie na przegranie serii w ten sposób. Lebron James na pewno do tego nie dopuści.
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze