Chris Paul w Rockets! Czy Houston będą w stanie zagrozić mistrzom NBA?
Sezon NBA był bardzo przewidywalny, emocji było jak na lekarstwo. Nikt nie spodziewał się, że więcej się będzie działo podczas przerwy międzysezonowej. Ale taki jest fakt. Mamy kolejną wymianę i to jaką! 9-krotny uczestnik Meczu Gwiazd, Chris Paul, dołączy do Houston Rockets, tworząc z Jamesem Hardenem jeden z najbardziej ekscytujących duetów w lidze. Czy Rockets mogą być realnym zagrożeniem dla Golden State Wariorrs?
Do Clippers: Patrick Beverley, Sam Dekker, Lou Williams, DeAndre Liggins, Darrun Hillard, Montrezl Harrell, Kyle Wiltjer, wybór w I rundzie Draftu 2018 (zastrzeżony w top3) i 661000 dolarów w gotówce.
Do Rockets: Chris Paul
Chris Paul według doniesień miał stać się wolnym agentem. Ten ruch dałby mu potencjalnie najwięcej pieniędzy.
Ostatnie dni przyniosły nam doniesienia o tym, że Rockets są jednym z głównych kandydatów do podpisania umowy z wtedy jeszcze potencjalnym agentem. Jednak najbardziej prawdopodobną możliwością było pozostanie w Clippers. W końcu mogli mu zaoferować 200 milionów dolarów za pięć lat gry. Inną opcją mieli być San Antonio Spurs, którzy kusili wizją gry z Kawhi’em Leonardem. Wszystko miało się rozstrzygnąć po pierwszym lipca, czyli dniu, kiedy wolni agenci mogą podpisywać umowy. Nikt nie spodziewał się, że 28 czerwca będziemy znali przyszłość Chrisa Paula.
Ale tutaj niespodzianka. Wczoraj niezawodny Adrian Wojnarowski z The Vertical przyszedł z zaskakującymi doniesieniami:
After Chris Paul agreed to opt-in on contract, Clippers are trading All-Star guard to the Houston Rockets, league sources tell @TheVertical
— Adrian Wojnarowski (@wojespn) June 28, 2017
Rockets nie mieli wystarczająco dużo wolnych pieniędzy w salary cap, a co za tym idzie, nie mogli podpisać Paula jako wolnego agenta. Dlatego Paul zamiast zostać wolnym agentem, podjął opcję w swoim kontrakcie na przyszły rok. Dzięki temu drużyna z Houston mogła go pozyskać w ramach wymiany, a Clippers nie zostali z pustymi rękami. Sytuacja typu win-win dla obu stron.
To już kolejny raz, kiedy do Rockets dołącza zawodnik z najwyższej półki. Wcześniej udało im pozyskać się dopiero rozwijającego się Jamesa Hardena, który przerodził się w gwiazdę. Później dodali Dwighta Howarda. Superman nie okazał się może najlepszym dopasowaniem, ale widać, że najlepsi gracze chcą grać w Houston. Dołączenie Chrisa Paula jest tego najlepszym przykładem.
Bardzo możliwe, że Rockets w tym momencie dysponują najlepszym duetem obwodowych graczy. Zarówno Paul, jak i Harden zaliczają się do 10 najlepszych graczy w lidze. Obaj byli liderami swoich zespołów. Na papierze wygląda to wręcz rewelacyjnie.
Pytanie, czy mogą razem funkcjonować na boisku?
Obaj są zawodnikami, którzy praktycznie cały czas mają piłkę w rękach. Kochają grać pick&rolle i są w tym elemencie wybitnymi graczami. Do tego Clippers grali inaczej niż Rockets, którzy swoją grę opierali na graniu bardzo szybkiej koszykówki z naciskiem na grę w kontrataku. W Los Angeles gra była bardziej nastawiona na atak pozycyjny, w oparciu o zmysł Paula.
Ale moim zdaniem połączenie dwóch fantastycznych rozgrywających z system Mike’a D’Antoniego musi zadziałać. Harden i Paul są bardzo dobrymi strzelcami w sytuacjach spot up (po chwycie piłki po podaniu), więc kiedy jeden z nich gra pick&rolla, drugi może czekać w rogu na podanie. Można spodziewać się też, że ich czas na parkiecie będzie rozdzielany, żeby zmaksymalizować talenty obu graczy.
To musi się udać.
Według doniesień Clippers nie byli do końca przekonani, że warto oferować maksymalne, pięcioletnie przedłużenie kontkratu Paulowi. Gracz poczuł się urażony ofertą, którą otrzymał na wtorkowym spotkaniu z władzami klubu. Według doniesień po tym, jak poinformowano go o nieprzedłużeniu jego umowy za maksymalne pieniądze, Paul zapowiedział, że nie zostanie w Los Angeles.
Do tego jednym z powodów, dla których Paul nie chciał już dłużej grać w Clippers, miało być faworyzowanie przez Doca Riversa swojego syna, Austina. Ale to jest najlepsza koszykarska liga świata. Tu wszelkie relacje powinny odchodzić na bok. NBA to przede wszystkim biznes. Nie ma miejsca na żadne skrupuły.
A według doniesień Doc Rivers ponad dobro drużyny stawiał dobro swojej rodziny.
Prezydent klubu nie chciał przyjąć oferty wymiany, w ramach której Clippers mieli pozyskać Carmelo Anthony i Sasha Vujacic w zamian za Paula Pierce’a, Jamala Crawforda i właśnie Austina, czyli syna trenera klubu z Los Angeles. Wszystko sprowadziło się do tego, że Doc nie chciał włączyć w wymianę swojego syna. Pozostali gracze czuli, że w drużynie są równi i równiejsi. Od momentu transferu Austina do Clippers stosunek między Paulem a trerenem Riversem miał ulec pogorszeniu.
Czara goryczy się przelała i CP3 postanowił opuścić Los Angeles.
Można powiedzieć, że Clippers wyszli z tej wymiany zwycięsko. Jak dziwnie to zabrzmi, ale to jest prawda. Stracili swojego najlepszego gracza, ale przynajmniej nie za darmo.
Paul i tak by odszedł, a tak otrzymali coś, co może pomóc im w przyszłości.
Patrick Beverley został wybrany do pierwszej piątki najlepszych obrońców. Ma stosunkowo niski kontrakt i drużyny walczące o mistrzostwo będą próbowały go pozyskać np. za wybory w Drafcie. Sam Dekker to młody gracz, który w przyszłości może być starterem na pozycji numer trzy, mogący grać z powodzeniem na pozycji silnego skrzydłowego w niskich ustawieniach. Lou Williams był jednym z głównych kandydatów do nagrody rezerwowego roku, a Montretz Harrell jest solidnym zawodnikiem podkoszowym.
Wydaje się, że po kilku latach bycia jednym z czołowych zespołów w Konferencji Zachodniej Clippers przejdą proces przebudowy. Chris Paul odszedł, JJ Reddick praktycznie na 100% zmieni barwy klubowe. Pozostaje kwestia, czy Blake Grifiin, który jest wolnym agentem, zostanie na tonącym statku? Mówi się o tym, że skrzydłowy jest zainetersowany grą w Oklahoma City Thunder, Miami Heat i Boston Celtics. Wszystko rozstrzygnie się w lipcu, ale Clippers stoją przed perspektywą budowania składu od nowa.
A nie tak to miało wszystko wyglądać.
Jeszcze na początku sezonu wyglądali jak realny przeciwnik do walki przeciwko Golden State Warriors. Ale w końcu musiało wyjść to, że Clippers to organizacja, która nie jest synonimem sukcesu. Przez lata byli tą gorszą drużyną w Los Angeles, będąc w cieniu Lakers. Stwierdzenie, że byli pośmiewiskiem całej ligi, nie mija się z prawdą. Nawet teraz, kiedy zdołali zbudować zespół nawet na miarę Finałów NBA, nie zdołali awansować dalej niż do II rundy. Pewnych rzeczy nie da się zmienić.
Decyzję o dołączeniu do Rockets można odczytywać jednoznacznie: Paul chce grać o tytuł mistrzowski. Jak pewnie wiesz, nowy zawodnik Houston nie ma jeszcze pierścienia. Co więcej, nigdy nie był nawet w Finale Konfrencji. Jest jednym z najbardziej utytułowanych zawodników, którzy nie sięgnęli po tytuł. To jest właśnie rzecz, która nie pozwala na to, żeby patrzeć na niego jako prawdziwą gwiazdę. W końcu były już lider Clippers to 9-krotny uczestnik Meczu Gwiazd, czołowy rozgrywający i lider w szatni. Ale NBA jest taką ligą, że wszystkie osiągnięcia tracą na znaczeniu, jeśli gracz nie zdobędzie tytułu. Doskonałym przykładem są tacy gracze jak Charles Barkley, Karl Malone, Steve Nash. Można tak wymieniać w nieskończoność, ale ci gracze mają praktycznie wszystko, żeby stawiać ich w gronie najlepszych zawodników w historii ligi. Jednak jest to małe ,,ale”. Wiesz, co mam na myśli. Czy Chris Paul zostanie zapamiętany jako wybitny gracz, który nigdy nie zdobył tytułu?
Można dyskutować o tym, że każde mistrzostwo ma inną wagę. Łatwo zobaczyć to przez pryzmat dwóch ostatnich Finałów. Z jednej strony masz tytuł zdobyty przez Lebrona Jamesa w 2016 roku, kiedy to jego Cavaliers odrobili stratę 1-3 do Warriors – najtrudniejsza możliwa droga, prawda? Zupełnie inne nastroje towarzyszyły (nadal towarzyszą) mistrzostwu wygranym przez Kevina Duranta w tym sezonie, po dołączeniu do drużyny na 73-zwycięstwa, która pokonała go rok wcześniej w Finałach Konferencji. Durant jest krytykowany za to, że poszedł na łatwiznę. Słusznie, czy niesłusznie, to już każdy może sobie zdecydować. Jednak na koniec dnia, tytuł to tytuł i oba te pierścienie są liczone jako jeden. Nie ma punktów za styl, fakt jest faktem. Prosta matematyka.
Więc można krytykować Duranta za drogę, którą obrał, ale osiągnął to, do czego powinien dążyć każdy zawodnik NBA. Czy to sprawia, że jest lepszym graczem, niż był wcześniej? Nie. Ale w tym momencie, KD ma o jeden tytuł więcej niż Paul i od razu percepcja, co do niego się zmienia. Niestety, ale jeśli CP3 nie zdobędzie pierścienia mistrzowskiego, to nigdy nie zostanie należycie doceniony.
Czy Rockets dają realną możliwość Paulowi na zdobycie mistrzostwa?
Jeśli wykonają jeszcze parę ruchów, to mogą stać się głównym rywalem Warriors w Konferencji Zachodniej. Mówi się o potencjalnym dodaniu Paula George’a lub Carmelo Anthony’ego. Jedno jest pewne: Houston Rockets, a przede wszystkim Daryl Morey zrobią wszystko, żeby zebrać jak najwięcej broni na wymianę ciosów z Golden State Warriors.
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze