Turniej WBSS nadzieją na lepsze jutro dla boksu?

World boxing super series

Za nami już wszystkie ćwierćfinały turnieju World Boxing Super Series. Pomysł, który ma pchnąć pięściarstwo do przodu pomimo swoich kilku minusów, okazuje się być bardzo atrakcyjny ze strony sportowej. Atleci rywalizują o trofeum im. Muhammada Aliego, a w puli znajduje się 50 milionów dolarów. W czasach rankingowego i promotorskiego chaosu, WBSS jest (jedyną?) nadzieją na wielkie odrodzenie boksu.

Gdy ogłaszano plany na stworzenie turnieju World Boxing Super Series, to już anonsowano, że ta rywalizacja potencjalnie zmieni świat pięściarstwa. Za projekt zabrała się firma Comosa AG, która została stworzona nie tak dawno. Szwajcarska spółka zaczęła współpracować z marketingowymi grupami, stacjami telewizyjnymi oraz promotorami z całego świata. Ich ambicją jest stworzenie największego i najlepszego turnieju, który zmieni świat boksu. Do takiej oceny jeszcze daleko, jednak w perspektywie wieloletniej – kto wie czy tak nie będzie.

Dla tych, co nie wiedzą – na czym polega WBSS? To turniej, w którym udział bierze ośmiu pięściarzy z danej kategorii wagowej. W pierwszej edycji zdecydowano się na dywizję junior ciężką oraz super średnią. Stawką turnieju jest Trofeum Muhammada Aliego zaprojektowane przez Silvio Gazzaniga, który stworzył Puchar Świata w piłce nożnej wręczany zwycięzcom mistrzostw świata. Na szali jest też duża suma pieniędzy, bo pula wynosi 50 milionów dolarów. Jak wyliczono – dla zwycięzcy przypadnie około 10 milionów dolarów.

Pomimo kilku organizacyjnych niedociągnięć, mogę ocenić WBSS jako sukces i wielką wartość dodaną do pięściarstwa. Z teoretycznego punktu widzenia – to powinno osiągnąć sukces. Potrzebni są do tego ludzie z pasją, dużymi pieniędzmi i zdolnościami do stworzenia wydarzeń na najwyższym poziomie. Dlaczego obserwujemy taki turniej? Odpowiedź wydaje się oczywista. Boks jest aktualnie w dużym bałaganie. W sporcie są cztery duże organizacje, co oznacza, że może być nawet czterech mistrzów świata w jednej kategorii wagowej oraz cztery różne rankingi. Czasami zdarza się nawet, że posiadacz pasa jednej organizacji nie jest notowany w rankingu innej. Właściwie nie ma miejsca na unifikacje pasów, czyli bezdyskusyjnych mistrzów. W związku z tym kibice irytują się i dezorientują. To wszystko wpływa na oglądalność, więc również na finanse w boksie. Turniej WBSS ma to wszystko uporządkować i naprawić.

Co ciekawe, pomysł nie jest całkowicie nowatorski. W 2001 roku Don King zorganizował Middleweight World Championship Series z czterema pięściarzami, z czego trzech było posiadaczami pasów. W rezultacie otrzymaliśmy bezdyskusyjnego mistrza w osobie Bernarda Hopkinsa. Przez następne cztery lata boks mógł się cieszyć z klarownej sytuacji w wadze średniej. W bliższej przeszłości telewizja Showtime stworzyła turniej Super Six World Boxing Classic. W rywalizacji udział brało sześciu najlepszych pięściarzy wagi super średniej z czterech różnych kontynentów. Zwycięzcą został Andre Ward, który niedawno zakończył karierę jako niepokonany na zawodowych ringach. Nie bez powodu Syn Boga był nazywany przez lata jako najlepszy pięściarz bez podziału na kategorie wagowe – udowodnił swoją wartość z najlepszymi.

Jak mówił jeden z promotorów, Schaefer, organizatorzy chcą skupić się na kategoriach wagowych, którego są nieco ignorowane. WBSS ma dać platformę dla pięściarzy, żeby mogli pokazać się światu. W tych słowach niewątpliwie jest prawda, ale wybór kategorii wagowych może być podyktowany innym czynnikiem. W bardziej popularnych dywizjach pięściarze żądaliby większych pieniędzy. Na razie możemy pomarzyć o WBSS z takimi pięściarzami jak Canelo Alvarez czy Giennadij Gołowkin, ponieważ z pewnością przedstawiana pula pieniężna ich nie zadowala. Jednak to wystarcza, żeby przekonać gwiazdy mniej popularnych kategorii wagowych jak właśnie chociażby junior ciężka.

Dla mnie turniej WBSS jest bez wątpienia krokiem w dobrą stronę. To bardzo ambitny projekt z dobrymi intencjami. Patrząc na to jak aktualnie wygląda pięściarstwo, każda inicjatywa zmierzająca do ogarnięcia tego chaosu powinna zasługiwać na duże uznanie.

Oczywiście turniej zmaga się z kilkoma problemami organizacyjnymi. Zabezpieczają się w razie kontuzji rezerwowymi, jednak ci cierpią nie wiedząc kiedy i gdzie mogą zawalczyć. Z drugiej strony, taki chyba urok tej pozycji. Pięściarzami na „ławce” do półfinałów WBSS znajduje się dwóch Polaków – Krzysztof Głowacki oraz Mateusz Masternak. Nie życzę nikomu kontuzji, ale ewentualny uraz wykluczający jednego z uczestników byłby przeogromną szansą dla Główki, a być może największa w karierze. Mały niesmak pozostaje także w kwestii pasa WBA, który dzierży Denis Lebedev, chociaż rok temu przegrał walkę z Muratem Gassijewem. Jednak na szali nie było wspomnianego mistrzostwa… nie chce wyjść na kogoś kto się tylko zachwyca i broni WBSS, ale czy to ich wina? Widocznie wielkie głowy zarządzające boksem nie chcą naprawy sytuacji. Nie pierwszy raz się zdarza, że organizacje robią jakby wszystko, żeby tylko broń Boże nie było unifikacji… Można było dać do turnieju Lebiediewa, a nie Kudriaszowa – chociaż z drugiej strony Rosjanin nie powinien zachowywać pasa po przegranej walce. To jest najlepszym pięściarzem, czy nie? No nie. Jednak to pierwszy sezon turnieju WBSS, a organizatorzy mają ambicje na kolejne edycje. Patrząc na sportowe emocje możemy być zadowoleni i z optymizmem patrzyć w przyszłość, mimo pojedynczych niedociągnięć.

W półfinałach WBSS wagi junior ciężkiej znaleźli się Gassiev, Dorticos, Usyk i Briedis, którzy łącznie mają bilans 82-0 z 67 nokautami. Nieźle, co? W normalnych warunkach wątpię, żebyśmy się doczekali takich pojedynków w krótkim czasie. Walki o wejście do finału odbędą się w styczniu i lutym. Samo ostateczne starcie WBSS odbędzie się… w Arabii Saudyjskiej. To będzie historyczne zdarzenie. Turniej zdobywa światową sławę, chociaż oczywiście w różnych rejonach jest inaczej. Promotorzy z pewnością większą uwagę chcieliby mieć ze strony Stanów Zjednoczonych, ale brakuje ich znaczącego reprezentanta. Organizatorzy chcą to naprawić w następnych edycjach, kiedy znany przedstawiciel USA będzie brał udział w WBSS.

Ludzie odpowiedzialni za WBSS chcą stworzyć markę. Udało im się zapoczątkować turniej z listą mierzących się zawodników w starciach, których na co dzień nie zobaczysz. To dopiero początek… przynajmniej mam taką nadzieję. Dotychczas walki przyciągnęły duże publiczności w różnych krajach. Schaefer już anonsuje, że będą następne turnieje WBSS w kolejnych kategoriach wagowych. Nie mogę się doczekać półfinałów i finałów, a także następnych edycji. Pięściarstwo staje z kolan? WBSS może potrzebuje jeszcze trochę marketingowej i brandingowej pracy, ale sportowo zdecydowanie wielki plus.

(0) Komentarze

Comments are closed.