Szalony comeback Chicago Bulls!
Gdy na kilkanaście sekund Charlotte Hornets prowadzili 115-110 nikt już chyba nie wierzył, że Chicago Bulls zdołają jeszcze odwrócić losy tego spotkania. Nikt poza zawodnikami z Wietrznego Miasta, którzy po dwóch trafieniach za trzy rzeczywiście odrobili straty i dokonali niesamowitej rzeczy. Bohaterem był Zach LaVine, który w całym meczu aż trzynaście razy trafił za trzy.
To była znakomita odpowiedź Zacha LaVine’a na krytykę jaka spadła na niego po ostatnim meczu Chicago Bulls. Wtedy to trener Jim Boylen zdecydował się posadzić jednego z liderów Byków na ławce po słabszym okresie gry, co po meczu LaVine odebrał jako pewien przejaw braku zaufania. Nastroje w Chicago po pierwszych tygodniach sezonu nie są dobre, ale być może sobotni comeback poprawi wszystkim humory. A wcale tak różowo się nie zapowiadało, bo przecież Bulls znów byli bardzo blisko przegranej. LaVine dwoił się i troił, zdobywając aż 46 oczek przy dwunastu trafieniach zza łuku! Jednak nawet tak dobra jego postawa to było za mało i Byki na kilkanaście sekund przed końcową syreną miały aż pięć oczek straty. Wtedy wydarzyło się to:
Najpierw za trzy trafił Tomas Satoransky, a potem szybki przechwyt i nerwy ze stali LaVine’a, który w fantastycznym stylu przypieczętował jeden z najlepszych meczów w swojej karierze. Trafił trzynastą trójkę w tym spotkaniu i zdobył zwycięskie punkty. Warto tutaj nadmienić, że w historii NBA tylko zawodnicy Golden State Warriors potrafili tyle razy trafić w jednym meczu zza łuku – trzynaście to najlepszy wynik Stephena Curry’ego, a rekordzistą pod tym względem z czternastoma trafieniami za trzy jest Klay Thompson. Można więc rzec, że 24-letni LaVine przeszedł w sobotę do historii NBA, a szalony comeback Bulls z pewnością zostanie w pamięci kibiców jeszcze przez bardzo długi czas.
Garść innych informacji z soboty w NBA:
- Siódme z rzędu zwycięstwo Los Angeles Lakers, choć ledwie jednym punktem nad Memphis Grizzlies. LeBron James tym razem zdobył 30 punktów – co ciekawe ani razu w tym meczu nie stanął na linii rzutów wolnych. Bilans 14-2 po 16 meczach to najlepszy start w karierze Jamesa.
- Philadelphia 76ers popsuli powrót Jimmy’ego Butlera do Filadelfii. Kibice Szóstek zresztą niezbyt miło skrzydłowego powitali, a potem obejrzeli jak ich ulubieńcy demolują Miami Heat i zatrzymują ich zwycięską serię. Jimmy Buckets spisał się zresztą bardzo słabo.
- San Antonio Spurs wreszcie przerwali serię przegranych – licznik zatrzymał się na ośmiu kolejnych porażkach. W sobotę udało im się ograć New York Knicks, choć Ostrogi dały rywalom odrobić aż 28-punktowe straty i koniec końców ich przewaga wyniosła zaledwie siedem oczek.