Stało się! Lakers wracają do playoffs!

LeBron James

Sześć sezonów – tyle trwał rozbrat Los Angeles Lakers z fazą play-off. Ekipa z Miasta Aniołów po raz ostatni w fazie posezonowej zagrała w rozgrywkach 2012/13, czyli jeszcze za czasów Kobe Bryanta. W piątek tę posuchę udało się wreszcie zakończyć. Był to zresztą jeden z najważniejszych celów dla LeBrona Jamesa, który m.in. z tego powodu wybrał właśnie Lakers latem 2018 roku, kiedy przenosił swoje talenty na zachodnie wybrzeże.

To był bardzo ważne zwycięstwo dla Los Angeles Lakers, którzy w piątek ograli na własnym parkiecie najlepszą drużynę w NBA, czyli Milwaukee Bucks. W pojedynku dwóch drużyn z topowymi bilansami w lidze nie zawiedli liderzy swoich drużyn, choć więcej powodów do radości miał LeBron James. Zwycięstwo zapewniło Lakers udział w tegorocznej fazie play-off – będzie to dla LAL powrót do playoffs po siedmiu latach posuchy! Niezwykle zadowolony z takiego obrotu spraw był więc sam LeBron, który po spotkaniu stwierdził, że przywrócenie blasku playoffs było jednym z jego głównych zadań odkąd tylko dołączył do Lakers. W zeszłym roku się nie udało, głównie za sprawą kontuzji, które skróciły debiutancki sezon Jamesa w Los Angeles (skrzydłowy zagrał wtedy tylko 55 z 82 spotkań). Teraz, po letnich wzmocnieniach i przede wszystkim pozyskaniu Anthony’ego Davisa, w Mieście Aniołów już w marcu mogą sobie robić plany na drugą połowę kwietnia, kiedy to rozpocznie się najważniejsza część sezonu.

W piątek Lakers dostali od LeBrona znakomite minuty – dokładnie takie, jakich oczekiwali wtedy latem 2018 roku, gdy ściągali do siebie LBJ. 35-latek zaliczył 37 punkty, osiem asyst oraz osiem zbiórek, a do tego całkiem nieźle poradził sobie z Giannisem Antetokounmpo. Grek zdobył co prawda 32 punkty, jedenaście zbiórek oraz sześć asyst, ale miał tylko osiem punktów w sytuacjach, kiedy bronił go właśnie James. To był zresztą bardzo trudny mecz dla skrzydłowego Bucks, który wielokrotnie nadział się na bardzo fizyczną grę rywala. W jednej z akcji doszło nawet do rozcięcia ust Giannisa, co wymagało założenia kilku szwów. Był też źle wyglądający upadek greckiego skrzydłowego, gdy wydawało się, że Antetokounmpo doznał kontuzji kolana, choć pozostał koniec końców na parkiecie i po meczu mówił dziennikarzom, że wszystko z nim w porządku. W niedzielę drużyna z Milwaukee będzie miała szansę wrócić na zwycięskie tory – warto dodać, że Bucks w trwających rozgrywkach jeszcze nie przegrali dwóch meczów z rzędu!

Pozostałe informacje z piątku w NBA:

  • Liga przygotowuje się na możliwość ataku koronawirusa i wysłała w piątek do klubów informacje, aby te były przygotowane na ewentualność rozgrywania meczów przy pustych trybunach. Taki pomysł nie spodobał się m.in. LeBronowi, który w rozmowie z dziennikarzami otwarcie stwierdził, że nie ma wtedy sensu w ogóle grać i on na parkiet nie wyjdzie.
  • Trwają gorsze dni Boston Celtics, którzy w piątek ulegli na własnym parkiecie drużynie Utah Jazz i przegrali tym samym trzecie spotkanie na cztery ostatnie pojedynki. 25 punktów zdobył Mike Conley, rozgrywający Jazz, który trafił sześć z 17 trójek drużyny z Salt Lake City.
  • Kilka dni temu zdobył rekordowe 51 punktów, a w piątek zapisał pierwsze w karierze triple-double. Caris LeVert poprowadził Brooklyn Nets do efektownego zwycięstwa nad San Antonio Spurs, zapisując na konto 27 punktów, jedenaście zbiórek oraz dziesięć asyst. Wszystko to na oczach Juliusa Ervinga, wielkiej legendy NBA oraz Nowego Jorku, który pojawił się w brooklyńskiej Barclays Center.
  • W drafcie nie wybrał go nikt, a tymczasem wyrasta na jednego z największych specjalistów od rzutów za trzy punkty w całej lidze. Duncan Robinson kolejny już raz w tym sezonie eksplodował i trafił osiem trójek przeciwko New Orleans Pelicans, choć nie uchroniło to Miami Heat przed porażką. Na 19 meczów przed końcem sezonu regularnego Robinson pobił rekord Heat pod względem trafień za trzy w sezonie – już teraz ma ich 233.
  • Za trzy trafiał w piątek także Aron Baynes – i to w jakim stylu! Australijczyk aż dziewięć razy dziurawił siatkę zza łuku i zdobył rekordowe w karierze 37 oczek, prowadząc Phoenix Suns do zwycięstwa w pojedynku z Portland Trail Blazers. Baynes do swojego dorobku dołożył jeszcze 16 zbiórek i został drugim obok Jamesa Hardena graczem w historii NBA z takimi cyferkami.
  • To jeszcze kilka informacji kadrowych: Los Angeles Lakers oficjalnie podpisali kontrakt z Dionem Waiteresem, a ich rywal zza miedzy – Los Angeles Clippers – ma zakontraktować Joakima Noaha, najpierw w ramach umowy 10-dniowej.

Zaloguj się aby dodawać komentarze