Rywalizacje barażowe w pigułce. Poznaliśmy komplet finalistów Mistrzostw Świata z Europy

Włochy vs Szwecja

Znamy już wszystkich finalistów Mistrzostw Świata z Europy. Pary barażowe niestety nie przyniosły tylu emocji, ilu można się było spodziewać, jednak zaskoczenia są spore. A mówiąc konkretniej zaskoczenie, ponieważ Szwedzi wyeliminowali reprezentację Włoch. W innych parach dalej przeszli faworyci, ale na emocje nie mogliśmy narzekać. W trzech meczach rewanżowych nie padła żadna bramka, ale w ostatnim starciu Duńczycy nadrobili zaległości za inne zespoły.

Grecja vs Chorwacja

Rywalizacja tych dwóch drużyn wcale nie wydawała się tak oczywista jak na papierze. Grecy mieli patent na Chorwatów przed rozpoczęciem dwumeczu. Mimo wszystko boisko brutalnie zweryfikowało nadzieję piłkarzy Michaela Skibbe. Pierwszy mecz rozstrzygnął rywalizację w tej parze. Koncert w Zagrzebiu zagrał Luka Modrić. Gospodarze wygrali 4:1, więc było pewne, że rewanż pozostaje grą o honor i prestiż. Potencjał, którym dysponuje kadra Chorwacji jest wręcz niesamowity. Linia pomocy złożona z Modrića, Brozovića, Rakitica czy Kovacića to coś pięknego dla selekcjonera, a gdy dołożymy do tego Perisica czy Mandzukića to już w ogóle robi się bardzo ciekawi. Do tej pory ciężko mi sobie wyobrazić, że przegrali rywalizację w grupie eliminacyjnej z Islandią. Podopieczni Micheala Skibbe byli w sytuacji praktycznie bez wyjścia, na ostatnie pięć spotkań u siebie wygrali tylko raz z fatalnym Gibraltarem. Spotkanie z Chorwacją zakończyli również bez zwycięstwa, bowiem sędzia zagwizdał po raz ostatni przy stanie 0:0. Dzięki takiemu rozstrzygnięciu kilku znakomitych piłkarzy pojedzie na mundial i nie będą musieli dołączyć do grana wielkich nieobecnych wśród, których królują takie nazwiska jak Bale, Sanchez czy Vidal.

Szwajcaria vs Irlandia Północna

W tej parze wszystko wyglądało najwyraźniej. Szwajcarzy pewnie niszczyli kolejnych rywali w eliminacjach aż do ostatniego meczu, kiedy to polegli z Portugalią. W obliczu tej porażki byli zmuszenie do rozegrania dwumeczu w barażach. Los podesłał im najsłabszego z możliwych rywali, więc nikt nie zakładał innego scenariusza niż awans. Helweci w pierwszym starciu wywalczyli sobie zaliczkę przed rewanżem. Mimo wszystko ich gra nie powalała na kolana. Być może wdarło się trochę presji, ale nie grali już z takim polotem i fantazją. Irlandczycy z Północy znani ze swojej waleczności nie odstawiali nogi i sprawiali technicznym rywalom mnóstwo problemów. Bramkę po kontrowersyjnym rzucie karnym zdobył Ricardo Rodriguez. Trzeba przyznać, że sędzia rzeczywiście się nie popisał i szkoda, że taka sytuacja zdecydowała o awansie, gdyż w rewanżu padł wynik bezbramkowy. Goście mogli czuć się rozczarowani po końcowym gwizdku drugiego starcia, ponieważ byli skazywani na porażkę, a walką, serce i charakterem pokazali, że potrafią zagrozić nawet mocniejszym rywalom. Sytuacja przypomniała mi trochę historię z wcześniejszych baraży, kiedy to Francja pokonała Irlandię.

Włochy vs Szwecja

Ta para wyglądała zdecydowanie najciekawiej. Szwedzi byli oczywiście stawiani w nieco gorszej sytuacji, jednak wszyscy spodziewali się wyrównanej walki. Reprezentacja Trzech Koron bez Zlatana, ale nadal groźna. W eliminacjach pokonali Francję, więc Italia miała przed sobą ciężkie zadanie. Pierwszy mecz był rozgrywany w Szwecji i gospodarze udokumentowali własne boisko wygrywając 1:0. Pewne było, że przy takim wyniku sytuacja piłkarzy Ventury mocno się skomplikowała. Na San Siro plan gości był jasny. Autobus i szukanie okazji do kontrataku. W kadrze Italii zabrakło miejsca dla Marco Verrattiego, który musiał przymusowo pauzować. W obliczu tej sytuacji szansę do debiutu dostał playmaker Napoli – Jorginho, który wykreował swoim kolegom dwie znakomite okazje, ale w obu przypadkach zabrakło szczęścia. Mimo wszystko wyglądał najlepiej z wszystkich piłkarzy Azzurri. Moim zdaniem spora wina leży po stronie szkoleniowca, który zbyt długo w rewanżu trzymał się kurczowo formacji z trzema stoperami i dwójką wahadłowych. Na ławce cały pojedynek przesiedział Lorenzo Insigne co moim zdaniem jest nieporozumieniem. Tak kapitalnego piłkarza nie można posadzić w starciu o mundial. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 0:0, a z awansu cieszyli się Szwedzi. To co dla jednych jest radością, dla drugich było łzami. Najbardziej bolesny był widok płaczącego Buffona. Legenda włoskiej piłki odchodzi z reprezentacji, ale niestety nie robi tego w dobrym momencie. Szkoda, że w taki sposób kończy się ta piękna historia, jednak trzeba docenić dokonania legendy. Grande GIGI!

Irlandia vs Dania

Pierwsze spotkanie obu zespołów odbyło się w Kopenhadze i faworyzowana Dania tylko zremisowała z Irlandią. Wynik 0:0 to nie była dobra zaliczka przed rewanżem na rozgrzanej Irlandzkiej ziemi. Zdecydowanie więcej działo się w rewanżu i na tym spotkaniu skoncentruję swoją uwagę. Duńczycy słabo weszli w tę rywalizację i dostali szybką bramkę. Reakcja gości była niemal natychmiastowa. Gospodarze obudzili bestię, o której sile przekonali się piłkarze Adama Nawałki. Christian Eriksen i spółka wzięli się mocno do pracy, a odrabianie strat rozpoczęło się od przypadkowego trafienia, przy którym kluczowy udział miał zawodnik Chelsea  – Andreas Christensen. Później poczuli krew i obejrzeliśmy teatr jednego aktora. Dawno nie widziałem tak jednoosobowego spotkania. Christian Eriksen wyglądał na boisku niczym gość z innej planety. Swoimi umiejętnościami zniszczył przeciwnika. Co gol to ładniejszy. Ostatecznie zanotował hat-tricka i głównie za jego zasługą Duńczycy zabukowali bilety na wyjazd do Rosji.

 

Podsumowując rozegrane spotkania barażowe otrzymaliśmy jedną niespodziankę, ale za to największą z możliwych. Poza turniejem finałowym po raz pierwszy od 1958 roku znaleźli się Włosi. Nieobecność Buffona i spółki dla jednych będzie bolesna, ale trzeba przyznać, że Szwedzi wywalczyli na boisku ten awans. Poza nimi awans do turnieju głównego zdobyli Chorwaci, Szwajcarzy i Duńczycy.