Predatorzy na polowaniu, czyli Premier League napastnikami stoi

Aguero, Morata, Kane

W ostatnim czasie Premier League słynęła ze znakomitych obrońców, później przyszedł czas na fantastycznych trenerów, a teraz pora na dołączenie do tego grona napastników. Rywalizacja o koronę króla strzelców zapowiada się niesamowicie. Takiej walki na Wyspach nie było już dawno, praktycznie każdy klub z czołówki ligowej ma fantastycznego snajpera, dlatego czas przejrzeć ich dotychczasowe osiągnięcia.

Alvaro Morata

Hiszpański snajper chciał wyjść z cienia, w jakim znalazł się w Realu czy wcześniej w Juventusie i zasmakować roli kluczowej postaci. Zespół Antonio Conte był do tego idealny, ponieważ zwolniło się miejsce po Diego Coście. Początek przygody w The Blues nie był zbyt udany, ze względu na przestrzelony rzut karny przeciwko Arsenalowi. Jak przyznał sam piłkarz była to dla niego dodatkowa motywacja, która pozwoliła mu tak mocno wejść w nowe rozgrywki. W siedmiu kolejkach ligowych zgromadził sześć trafień plus jeden bardzo ważny gol w Lidze Mistrzów przeciwko Atletico, gdzie przypomniał się starym rywalom. Kolejnym bardzo ważnym pojedynkiem miał być mecz z Manchesterem City, który zakończył przed końcem pierwszej połowy z powodu urazy. Teraz jego sytuacja się mocno skomplikowała, nikt nie wie ile potrwa przerwa. Media na Wyspach co chwile podają sprzeczne komunikaty, raz jest mowa o powrocie już przed końcem przerwy na kadrę, a za drugim razem w grę wchodzi kwestia dwóch miesięcy. W przypadku tego drugiego scenariusza będzie to bardzo bolesna strata dla Chelsea. Morata bardzo dobrze rozumie się z Edenem Hazardem i ta dwójka mogła doprowadzić klub ze Stamford Bridge do sukcesów. W miejsce byłego gracza Realu prawdopodobnie szansę dostanie Batshuayi. Popularny Michy znany jest bardziej ze swojej aktywności w social media niż na boisku, jednak będzie to dla niego poważny test, no chyba, że Conte znowu zdecyduje się na grę bez napastnika, co najlepiej podkreśli zaufanie do Belgijskiego snajpera.

Gabriel Jesus & Sergio Aguero

Dwójka napastników Manchesteru City weszła w ten sezon z buta. Obaj imponują zarówno dorobkiem snajperskim, ale także samą grą, bo dają drużynie ogromną ilośc możliwości w ofensywie. Brazylijczyk trafił do siatki w lidze już cztery razy, a trzeba pamiętać o rotacji, którą stosuje Pep oraz o tym, że ilość goli rozkłada się na wspólny duet. W przypadku Aguero liczby wyglądają jeszcze bardziej efektownie. Sześć ligowych bramek plus trzy asysty. Jak widać ich współpraca układała się idealnie. Napisałem w czasie przeszłym, ponieważ Kun złamał żebra w wypadku samochodowym i przez najbliższy czas Pep musi poszukać nowej formacji. Szkoda, bo stało się to w okresie szczytowej formy wspomnianej dwójki. Jedynym plusem całej sytuacji jest fakt, że Aguero przeżył, bo w mediach pojawiło się sporo informacji mówiących o sporym zagrożeniu życia. Mam wrażenie, że ta para może dać City tytuł, bo ekipa Guardioli wygląda niesamowicie od bramkarza do napastników. Być może teraz zastępcą Kuna zostanie Raheem Sterling.  Podsumowaniem przyjaźni tych dwóch piłkarzy była sytuacja, w której Sergio idać 1 vs 1 z bramkarzem zdecydował się oddać piłkę do Gabriela Jesusa, który miał przed sobą pustą bramkę. Ta sytuacja podkreśla brak złej atmosfery między nimi, a to kluczowa kwestia w wielu duetach.

Romelu Lukaku

Transfer Belga z Evertonu był wałkowany przez kilka okienek. Od lat był gwiazdą najpopularniejszych gier, które przewidywały mu ogromny rozwój i wielką karierę. Wydaje mi się, że od tego sezonu sen zaczyna się spełniać. Po bardzo dobrych latach na Goodison trafił na Old Trafford i mam wrażenie, że z miejsca stał się kluczowym elementem układanki Mourinho. W poprzednim sezonie klubowi brakowało tak klinicznego snajpera. Zlatan to wielki piłkarz, ale marnował sporo sytuacji, w przypadku Lukaku jest zupełnie inaczej. Romelu strzela bardzo ważne bramki, które często dają punkty. Tak było między innymi z Southampton, gdzie grali bardzo ciężki mecz, który mógł rozstrzygnąć się dwie strony. Kolejne oczka do tabeli dołożył w pojedynku ze Stoke. Jak widać nie tylko robi kapitalną robotę z przodu, ale także mocno wspiera zespół samymi liczbami. Sądzę, że po roku czasu i ograniu na poziomie Ligi Mistrzów, może z powodzeniem wejść do grona Top 5 napastników na świecie, bo potencjał drzemie w nim ogromny. Pieniądze na niego wydane z początku wyglądały na wysokie, jednak po transferze Neymara to zarówno on i Pogba wyglądają na groszowe transakcje. Patrząc przez pryzmat wieku może to być jeden z najważniejszych ruchów na Wyspach w ciągu najbliższych 10 lat. Lukaku ma na koncie siedem trafień w obecnej kampanii i prowadzi w klasyfikacji strzelców, ale konkurencja nie śpi, a w tym roku jest zdecydowanie mocniejsza niż wcześniej.

Harry Kane

Anglik w ostatnim czasie to lider Tottenhamu. W sumie zgadzam się z Guardiolą, że Spurs można równie dobrze nazywać Harry Kane FC. Forma z jaką wszedł w nowy miesiąc była niesamowita. W sierpniu ani razu nie trafił do siatki, a w październiku aż 13 razy. Da się lepiej? Napastnik kompletny, gra głową, lewą czy też prawą nogą. Umie strzelać gole w każdy sposób. Absolutna światowa czołówką. Z typowych dziewiątek dla mnie jest to poziom równy Lewandowskiemu czy Suarezowi. Brakuje mu tylko transferu do większego klubu, by potwierdzić swoją dyspozycję w najważniejszych meczach sezonu. Nie ujmując nic Kogutom w tym zespole będzie mu o to ciężko. Real Madryt byłby dla niego spełnieniem marzeń, ale dopóki jest na Wyspach kibice mogą podziwiać kapitalnego gracza. W ostatnich latach jest hegemonem korony króla strzelców i gdybym miał wskazywać faworyta również w tym roku, to wskazałbym w ciemno na tego gracza. Od początku sezonu, a raczej od początku września trafił do siatki sześć razy i traci tylko jedną bramkę do Lukaku, mam wrażenie, że będzie to kwestia meczu może dwóch.

Alexandre Lacazette

Francuz w tym momencie robi najmniejsze wrażenie z wspomnianej wcześniej czwórki napastników. Mimo wszystko nie można go skreślać, bo zanotował już cztery trafienia. Do lidera traci trzy gole, ale mimo wszystko spodziewałem się po nim lepszej formy. W Lyonie był najważniejszym piłkarzem, tutaj może się poczuć nieco w cieniu Sancheza, jednak gry minie okres aklimatyzacji to ten transfer może okazać się strzałem w dziesiątkę, ponieważ posiada umiejętności klasyfikujące go w światowej czołówce. Wenger pokazał, że mocno mu ufa, gdyż oddał mu wykonywanie rzutów karnych, co mogło się nie spodobać Chilijczykowi, jednak ten chyba już powoli myśli o nowym klubie, więc nic dziwnego. Popularny Laca musi się brać ostro do pracy, jeśli chce szybko dogonić czołówkę. Hat-trick w najbliższym meczu byłby najlepszą odpowiedzią.

 

Można śmiało powiedzieć, że Premier League napastnikami stoi. Pytanie o koronę strzelców na koniec sezonu jest równie ciekawe i trudne jak wskazanie mistrza Anglii, choć tam klaruje się już dwójka drużyn, a do tytułu snajpera roku mamy kolejkę aż pięcioosobową, a zawsze może doskoczyć ktoś z mniejszych klubów na przykład Jamie Vardy, który ma pięć trafień.

Zaloguj się aby dodawać komentarze