Pięć wniosków po pięciu kolejkach Bundesligi
Kontynuujemy swój cykl pięciu wniosków po pięciu kolejkach czołowych lig europejskich. Tym razem przyszedł czas na Bundesligę. Start sezonu to zawsze wielka niewiadoma. Drużyny dokonują wzmocnień, ale także się osłabiają. Po kilku meczach można wyciągać pierwsze wnioski odnośnie nowych nabytków, zmian na stanowiskach trenerskich czy też aktualnej formy.
1. Borussia Dortmund nie traci goli i zgłasza się do walki o mistrzostwo
Borussia pewnie potwierdziła swoją formę wygrywając w Hamburgu 3:0. Piłkarze Petera Bosza imponują grą defensywną, gdyż na ten moment po pięciu kolejkach nie stracili nawet jednej bramki. Dobra dyspozycja defensywna, wcale nie wpływa negatywnie na ofensywę, bo mają bardzo dobrą średnią gola na mecz. Pięć spotkań, 13 goli wynik, który robi wrażenie. Ciekawe jak to będzie wyglądać dalej, gdy zmierzą się z mocniejszymi przeciwnikami, jednak początek pod okiem nowej miotły wygląda bardzo obiecująco. Cały zespół z pewnością jest zadowolony, że w klubie pozostał Pierre Emerick Aubameyang, który po prostu nie może przestać strzelać. Z każdym meczem zdobywa bardzo ważne bramki, a w ostatnim czasie otrzymuje też solidne wsparcie ze skrzydeł, w obliczu czego wyniki BVB wyglądają na miłe, łatwe i przyjemne. Jedyną wpadką była rywalizacja z Freiburgiem, gdzie przez 45 minut grali z przewagą jednego gracza, ale nie udało się tego wykorzystać.
2. Bayern nie zamierza oddawać tronu
Bayern z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Na początku rozgrywek zespół miał kilka problemów z kontuzjami, jednak powoli wracają do zdrowia kluczowi gracze. Z pewnością odczują brak Manuela Neuera, który jest w absolutnym topie bramkarzy na świecie, ale Sven Ulriech w rywalizacji z Schalke był bardzo jasnym punktem. Największym wygranym letniego okienka transferowego jest Correntin Tolisso. Francuz z miejsca wszedł do pierwszego składu i w ostatnim czasie sadza na ławce Arturo Vidala. Genialna forma nie umknęła uwadze fanów, dla których z miejsca stał się ulubieńcem. Powoli do drużyny wdraża się także James Rodriguez, którego występ przeciwko ekipie z Gelsenkirchen był perfekcyjny. Nie można mu nic zarzucić, a ostatni raz w takim gazie widziałem go już nie pamiętam kiedy. Miewał pojedyncze epizody w Realu, jednak tutaj grając regularnie może się odbudować. Warto wyróżnić także Joshuę Kimmicha. Młody Niemiec przychodząc do Bayernu miał być tylko uzupełnieniem składu dla Guardioli i łapać trochę minut. To co wyprawia obecnie ten chłopak to czysta poezja. Osiem spotkań, gol i siedem asyst. Pozycja? Prawa obrona. Wydawało się, że w Monachium będą długo płakać po odejściu Lahma, jak widać żałoba już się skończyła, a na oczach fanów rośnie przyszły kapitan tej drużyny.
3. FC Koln brakuje Modeste’a
Poprzedni sezon Koln był rewelacyjny. Po raz pierwszy od 25 lat zakwalifikowali się do europejskich pucharów. Wszystko opierało się na barkach Anthony’ego Modesta, jednak Francuz latem wybrał się na swoją egzotyczną przygodę w poszukiwaniu skarbów. W jego miejsce przyszedł Jhon Cordoba, jednak na razie poza piękną bramką w Lidze Europy nie pokazał zupełnie nic. Ciężko określić, co się popsuło w tym zespole, który tak dobrze prezentował się przed rokiem. Oczywiście można zrzucać winę na brak Modeste’a, jednak taka jest piłką piłkarze odchodzą, a kluby powinny sobie z tym radzić. Powinni szybko wziąć się do roboty, bo bilans pięciu ligowych porażek + jednej w Lidze Europy i 2:16 w bramkach licząc te rozgrywki wygląda bardzo boleśnie.
4. RB Lipsk cierpi na syndrom drugiego sezonu
Latem ekipa z Lipska nie straciła żadnego z kluczowych piłkarzy. Po poprzedniej kampanii panował spory bum, na ich zawodników, jednak ostatecznie ani Forsberg, ani Werner, ani Keita nie zmienili barw. Wszystko przed tym sezonem zapowiadało się pięknie, ciekawe wzmocnienia. Oczywiście po raz kolejny nacisk na młode talenty, które mogą odpalić i pierwszy w historii klubu start w Lidze Mistrzów. Co mogło pójść nie tak? Teoretycznie nic, jednak praktycznie mierzą się teraz syndromem beniaminka w drugim sezonie. Przed rokiem wiele drużyn jeszcze ich tak dobrze nie znało. Owszem jest to medialny zespół, więc było o nich głośno, jednak nie wszyscy znali ich styl i sposób grania. Przez rok zespoły wyciągnęły wnioski, odrobiły lekcję i teraz Lipsk na tym cierpi. Nie są już tak nieprzewidywalni, rywale ustawiają się za linią piłki wyczekując na ruch ze strony faworyta. Ralph Hasenhuttl musi szybko ogarnąć swoją układankę, bo klub z takim budżetem jest skazany na rok roczną grę w Lidze Mistrzów, a może być o to miejsce bardzo ciężko w obecnej dyspozycji. Indywidualnie tylko Timo Werner trzyma poziom. Pierwszy snajper reprezentacji Niemiec odpalił na Pucharze Konfederacji i od tego czasu nie ma na niego mocnych. Joachim Loew dał mu sporą pewność siebie, a jak wiadomo w większości przypadków, jest to podstawowy czynnik do startu wielkiej kariery. Po cichu jego zmagania obserwuje Real, więc gra teraz nie tylko dla Lipska, ale także dla swojej przyszłości, która maluje się w złotych barwach.
5. Aptekarze nie mają recepty na swoje problemy
Aptekarze to wielka i uznana firma na Bundesligowych boiskach. Wielu kibiców pamięta czasy, gdy Ballack, Lucio i spółka ulegli wielkiemu Realowi w finale Ligi Mistrzów po pięknej bramce Zidane’a. Taki mocny był wtedy Bayer, że z powodzeniem rywalizowali z najlepszymi. Teraz nadeszły suche i przykre dla kibiców lata. Zespół zamiast walczyć o miejsce w Champions League, w poprzednich rozgrywkach walczył o utrzymanie. Wydawało się, że będzie to chwilowy regres formy. Jeden sezon, tak jak w przypadku Chelsea i powrót na szczyty. W tym momencie na to się nie zapowiada, tę kampanię rozpoczęli równie słabo co poprzednią. Pięć meczów, zwycięstwo, remis i trzy porażki. Jednym słowem dramat. Winnych można szukać wszędzie, jednak gdy spojrzę na ich skład to wnioski nasuwają się same. Spójrzmy na jakość ofensywną: Brandt, Volland, Bellarabi, Havertz, na ławce Bailey czy Mehmedi. To jest ekipa zespołu gotowego do walki w Lidze Mistrzów, a nie o utrzymanie. Ewidentnie wina leży gdzieś w trenerze, bo nie wyobrażam sobie, żeby tak mocny personalnie team grał taki piach. W zarządzie powinni pomyśleć nad zatrudnieniem wielkiego i uznanego nazwiska, które zapanuje nad składem młodych gwiazdek, bo ewidentnie brakuje im odpowiedniego przewodnika.
Najlepszy piłkarz początku sezonu: Roman Burki
Bramkarz Borussii Dortmund jest w tym sezonie niepokonany. Spory akces do tytułu piłkarza miesiąca zgłaszał Robert Lewandowski, który ma 50% udział przy golach Bayernu, jednak przy takich wyczynach goalkeepera nie można przejść obojętnie. Zamknął swoją klatkę już na 450 minut i pewnie kroczy w kierunku rekordów, jak długo potrwa ta seria? Być może do weekendu, bo przyjeżdża Borussia, ale z Gladbach, więc zapowiada się bardzo ciekawy mecz. W tych rywalizacjach na brak goli nigdy nie możemy narzekać.
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze