Nie ma mocnych na Bucks w NBA!

Giannis Antetokounmpo (Milwaukee Bucks)

Wszyscy spodziewali się znakomitego meczu, a zamiast tego był po prostu kolejny blowout i czternaste już kolejne zwycięstwo Milwaukee Bucks. Kozły bardzo łatwo poradziły sobie z Los Angeles Clippers, którym nie pomogła nawet obecność na parkiecie Kawhi Leonarda czy Paula George’a. W świetnym humorze mógł więc obchodzić swoje 25. urodziny Giannis Antetokounmpo.

Nie ma mocnych na Milwaukee Bucks – tyle w zasadzie wystarczy napisać o ostatnich wyczynach drużyny ze stanu Wisconsin. W piątek zapowiadało się, że wreszcie będą mieli nieco większe wyzwanie i spory test, bo do Milwaukee przyjechała drużyna Los Angeles Clippers, przez wielu typowana do awansu do wielkich finałów. Sęk w tym, że w chwili obecnej Bucks są w tak świetnej formie, że LAC nie mieli po prostu nic do powiedzenia. Po raz drugi w tym sezonie przegrali więc z Bucks i tym razem nie pomógł fakt, że zagrali obaj Kawhi Leonard i Paul George, którzy ze względu na kontuzje byli nieobecni w pierwszym pojedynku obu zespołów kilka tygodni temu. Zdaje się nawet, że obecność Leonarda na parkiecie dodatkowo zmotywowała Giannisa Antetokounmpo .

Obchodzący w piątek swoje 25. urodziny skrzydłowy nie miał co prawda zbyt wielu okazji, by wejść w bezpośrednie pojedynki z Leonardem – tym samym graczem, który w poprzednim sezonie był głównym powodem porażki Bucks w finałach konferencji – ale tak czy siak zrobił po prostu swoje. 27 punktów, jedenaście zbiórek i kolejny znakomity wsad do kolekcji ponad Ivicą Zubacem. Kozły tym samym potwierdzają, że w tym sezonie – przynajmniej jak na razie – po prostu są najlepsi i pewnie kroczą do playoffs jako drużyna numer jeden przynajmniej na Wschodzie. Najwspanialszy dla kibiców z Wisconsin jest jednak fakt, że Giannis mimo wszystko nie chodzi z głową w chmurach, lecz cały czas przestrzega przed popadaniem w hurraoptymizm. I podkreśla, że Bucks stać na jeszcze lepszą grę… Strach się bać!

Garść innych informacji z piątkowej nocy w NBA:

  • Dziewiąte kolejne zwycięstwo Boston Celtics w TD Garden, tym razem przeciwko obronie numer jeden w całej lidze, czyli Denver Nuggets. Do wygranej poprowadził duet młodych skrzydłowych – Jaylen Brown (21 punktów) oraz Jayson Tatum (26 oczek) to w tym sezonie prawdziwy miód na serce bostońskich fanów.
  • Równie świetnie spisują się przed własnymi kibicami Miami Heat, którzy również mają na koncie dziewięć kolejnych zwycięstw na Florydzie. W piątek ograli drużynę Washington Wizards, a kolejne triple-double zaliczył Jimmy Butler, który to zakończył zmagania mając na koncie 28 punktów, jedenaście zbiórek oraz jedenaście asyst.
  • Z kolei jedenaste kolejne zwycięstwo na wyjeździe odnieśli Los Angeles Lakers, którzy łatwo uporali się w Portland z tamtejszymi Trail Blazers – najlepszym strzelcem z dorobkiem aż 39 oczek był Anthony Davis. Na domiar złego dla gospodarzy kontuzji Achillesa doznał Rodney Hood, co wyklucza go z gry już niemal na pewno do końca trwających rozgrywek.
  • W dramatycznych okolicznościach wygrali w piątek także Oklahoma City Thunder, którzy po dogrywce pokonali drużynę Minnesota Timberwolves. Do dogrywki udało się doprowadzić Thunder rzutem równo z syreną Dennisa Schrodera (co za podanie Stevena Adamsa!) po ogromnym zamieszaniu związanym z opóźnianiem gry przez Wolves. Sędziom uwagę na to zwrócił Chris Paul, dzięki czemu Thunder otrzymali dodatkowy rzut wolny, co w ostatecznym rozrachunku pozwoliło im zremisować, a potem w dogrywce przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
  • Mamy pierwszego zwolnionego w tym sezonie trenera – jeszcze przed startem piątkowych zmagań New York Knicks pożegnali się ze szkoleniowcem Davidem Fizdale’em, który w niecałe dwa sezony wygrał zaledwie… 20 procent meczów. Nowojorczycy przegrali ostatnie osiem spotkań z rzędu, a w całym sezonie byli pokonani już 18 razy (na 22 pojedynków). Tymczasowo na stanowisku trenera pojawi się Mike Miller, a chęć spróbowania swoich sił w takiej roli wyraził już… Metta World Peace.
  • Pojawiają się też pierwsze plotki transferowe, jako że zbliżamy się do 15 grudnia, a więc dnia, w którym niejako otworzy się sezon transferowy w NBA. Jak w piątek w nocy doniósł Adrian Wojnarowski z ESPN w Cleveland chętnie wysłuchają ofert za Kevina Love, który jest na sporym kontrakcie, ale to łakomy kąsek dla drużyn z elity ligi i wciąż świetny zawodnik (jeśli tylko będzie w stanie pozostać zdrowym).