LOTTO Ekstraklasa: Sandecja w końcu wygrywa, liderzy solidarnie utrzymują dystans

W ostatniej kolejce LOTTO Ekstraklasy mieliśmy trzy porażki ze strony liderów tabeli. Tym razem wszystkie ekipy również zsynchronizowały moce i odniosły zwycięstwa nie tracąc przy tym żadnej bramki. Taka sytuacja zdarzyła się w tym sezonie tylko trzy razy, więc rzeczywiście byliśmy świadkami przełomowego wydarzenia. Status quo został zachowany, jednak działo się wiele również na dole tabeli, gdzie mieliśmy wydarzenie przełomowe, o którym przeczytacie w naszym podsumowaniu.

Sandecja vs Arka Gdynia

Chyba każdy kibic LOTTO Ekstraklasy przyzwyczaił się do widoku Sandecji na dole tabeli. Po 32 serii gier ten widok się nie zmienił, jednak w następnej kolejce będzie na to szansa. Piłkarze z Nowego Sącza nie wygrali spotkania ligowego od 17 września. Przyznam szczerze, że liczenie im tej passy co tydzień było jednym z zachowań, do których powoli się przyzwyczaiłem, więc teraz dziwnie będzie porzucić ten schemat. Podopieczni Kazimierza Moskala wygrali 3:1 z Arką Gdynia, jednak zdobyli w tym meczu tylko jedną bramkę. W pozostałych dwóch przypadkach zostali wyręczeni przez piłkarzy drużyny gości. Zawodnicy Leszka Ojrzyńskiego, którzy raczej nie muszą martwić się walką o utrzymanie wyciągnęli pomocną dłoń do drużyny z dna ligowej tabeli przez co nieco skomplikowali sytuację Lechii Gdańsk. Jak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Termalica vs Śląsk Wrocław

Nieciecza w tym tygodniu była stadionem piłkarskich cudów. Sandecja wygrywa pierwsze spotkanie od 17 września, z kolei Śląsk odnosi pierwsze zwycięstwo poza własnym obiektem w tym sezonie. Muszę przyznać, ze oglądając pierwszą połowę spotkania tych drużyn nie byłem do końca pewny czy oglądam Ekstraklasę, a może cyrk? Zawodnik rzucający piłką w plecy arbitra to niecodzienna sytuacja, jednak Sito Riera przed tygodniem pokazał, że klasyfikację na idiotę kolejki trzeba wprowadzić w trybie natychmiastowym, bo mamy wielu chętnych do takiego wyróżnienia. Wrocławianie wygrali z Termalicą 1:2. Po raz kolejny potwierdził się fakt, że pojedynki tych dwóch drużyn to pewniaczek pod kątem obstawiania goli z obu stron. Śląsk rozpoczął grupę spadkową od wygranej z dwoma najgorszymi drużynami w całej stawce. Teraz i

Zagłębie Lubin vs Lech Poznań

Przed tym spotkaniem kibice Legii ostrzyli sobie zęby na porażkę Kolejorza.  Było pewne, że drużynę gości czeka ciężka przeprawa z ekipą, która po wygranej przy Łazienkowskiej miała wysokie morale. Analizując przed tym spotkaniem postawę obu zespołów byłem pewien, że będziemy świadkami underowego meczu, w którym może zdecydować jedna bramka. Co można napisać o tym starciu? Przede wszystkim to, że Lech pokazał charakter. Podopieczni Nenada Bjelicy nie grali wybitnie, powiedziałbym, że było to wyrównane spotkanie, w którym najbardziej sprawiedliwy byłby remis. Kolejorz wytrwale czekał na swoją szansę i jej nie zmarnował. Przy sporej pomocy szczęścia Christian Gytkjaer zachował się jak rasowy snajpier i trafił do siatki. Była to bramka warta trzech punktów. W sumie poza golem, jednym z ciekawszych wydarzeń była sytuacja z pierwszej połowy, gdy ostrym wślizgiem wszedł Robert Gumny mając na koncie żółtą kartkę. Dla mnie ewidentnie powinien przedwcześnie opuścić boisko, jednak fakt, że pamiętam o takich sytuacjach świadczy o poziomie tego meczu.

Korona Kielce vs Jagiellonia Białystok

Mecz, który był zapowiadany jako bitwa dwóch podrażnionych drużyn. Korona w środku tygodnia pożegnała się z Pucharem Polski, odpadając w półfinale z Arką. Z kolei Jagiellonia miała na koncie trzy kolejne porażki. Ireneusz Mamrot nawoływał swoich piłkarzy do pokazania reakcji i dostał odpowiedź ze strony drużyny. Przed meczem informowaliśmy, że Jaga bardzo lubi grać z zespołem trenowanym obecnie przez Gino Lettieriego. Zdobycie 19 z 21 możliwych punktów w ostatnich siedmiu starciach z tym przeciwnikiem nie było przypadkiem. Pomimo faktu, że Korona u siebie gra dobrze, to nic sobie z tego nie zrobili. Przyjechali do Kielc jak po swoje i pewnie wygrali 3:0. Znakomity występ zaliczył Arvydas Novikovas, jednak sytuacją, którą zapamiętali fani Ekstraklasy z tego meczu był wykonywany przez Litiwina rzut karny. Po wcześniejszym trafieniu w stylu Arjena Robbena odpalił mu się tryb zabawa i chciał pokonać bramkarza strzałem Panenką. Alomerović po raz kolejny pokazał, że jest profesorem w obronie jedenastek i złapał piłkę bez żadnego problemu, po czym powinien zaśmiać się strzelcowi w twarz. Na trenigu piłka leciałaby już pod drugą bramkę, a Litwin miałby wycieczkę za brak szacunku. Ostatecznie Jaga wygrała 3:0, a Novikovas skończył spotkanie z dwoma golami i przestrzelonym karnym, trzecią, a w zasadzie pierwszą bramkę dołożył Roman Bezjak.

Wisła Kraków vs Legia Warszawa

Hitem 32 kolejki miało być spotkanie pomiędzy Wisłą Kraków, a Legią Warszawa. Piszę “miało być”, ponieważ na boisku na pewno nie było. Wynik na to nie wskazuje, ale zobaczyliśmy bardzo jednostronny pojedynek. Potwierdziła się również zasada, że w ostatnim czasie w pojedynkach tych drużyn pada goli jak na lekarstwo. Tym razem decydujące trafienie zaliczył Christian Pasquato, który wyraźnie odżył pod wodzą nowego trenera. Najpierw genialna asysta w pojedynku z Górnikiem Zabrze, a teraz bomba z dystansu na wagę trzech punktów. Jak widać, Dean Klafurić nie ma bogatego CV, ale potrafi wycisnąć z drużyny więcej niż Romeo Jozak. Na ten moment zmiana zdecydowanie na plus, nie tylko pod względem punktów i awansu do finał Pucharu Polski, ale przede wszystkim w stylu gry. We wczorajszym spotkaniu nawet po czerwonej kartce Legia nie cofnęła się broniąc wyniku. Wojskowi grali przy Reymonta pewnie, ofensywnie, czyli jak na mistrza Polski przystało. Sytuacji z Jarosławem Niezgodą nie będę oceniać, jednak przyznam szczerze, że nawet mając VAR polscy sędziowie popełniają rażące błędy.