Lakers upamiętnili swoją legendę
To była wyjątkowa noc i pierwszy mecz Los Angeles Lakers od czasu tragicznej śmierci Kobe Bryanta. Klub w wyjątkowy sposób uhonorował swoją legendę, choć koniec końców nie udało się ograć Portland Trail Blazers, bo kolejny już z rzędu znakomity mecz rozegrał Damian Lillard. Bohater PTB sam jednak przyznał po meczu, że tu nie ma żadnych zwycięzców, bo nic nie zwróci ofiar tej wielkiej tragedii.
Wiadomo było, że to będzie wyjątkowy wieczór. Lakers przygotowali specjalne naszywki, a na parkiecie pojawiło się logo KB. Na siedzeniach przygotowane zostały także koszulki – połowa Staples Center miała te z numerem 24, a połowa te z numerem 8. Dwa siedzenia zostały puste – te, w których jeszcze kilka tygodni temu siedzieli Kobe Bryant i jego córka Gianna. Przed meczem kibice obejrzeli wspaniałe wideo, a potem wysłuchali przemowy LeBrona Jamesa, który mówił o swoim bracie i przypominał jak ogromny wpływ miał na niego Kobe. Dodał jednocześnie, że zamierza on przede wszystkim celebrować życie Bryanta. W trakcie odśpiewania hymnu przez grupę Boyz II Men na twarzach zawodników pojawiły się łzy. Potem w trakcie spotkania utwory na cześć Bryanta wykonali jeszcze m.in. Usher oraz Wiz Khalifa i Charlie Puth.
— Los Angeles Lakers (@Lakers) February 1, 2020
Był to oczyszczający dla Lakers wieczór, kiedy to opłakiwali jednego ze swoich jakby całą rodziną. W pierwszej połowie trener Frank Vogel wypuścił do gry aż 13 zawodników, co było wyrównaniem rekordu ligi w ostatnich 20 latach. Wynik tego piątkowego pojedynku nie był zbyt ważny. Lakers przegrali z Blazers, a kolejny znakomity występ zaliczył Damian Lillard, który jest w fantastycznej formie, najprawdopodobniej najlepszej w karierze. W piątek zaliczył 48 punktów, dziewięć zbiórek oraz dziesięć asyst i został pierwszym w historii graczem NBA, który w pięciu kolejnych spotkaniach zdobywca 35 lub więcej punktów, pięć lub więcej zbiórek, pięć lub więcej asyst oraz trafia pięć lub więcej trójek. Dość powiedzieć, że na przestrzeni ostatnich pięciu meczów Dame aż 40 razy trafił za trzy!
Running out of words to describe @dame_lillard. pic.twitter.com/wyHO6UgLxW
— Portland Trail Blazers (@trailblazers) February 1, 2020
Pozostałe informacje z piątku w NBA:
- Najdłuższa seria zwycięstw w trwających rozgrywkach należy teraz do Toronto Raptors. Koszykarze klubu z Kanady ograli w piątek Detroit Pistons i zaliczyli już dziesiątą wygraną z rzędu. 30 punktów zdobył Pascal Siakam. Tym samym wiadomo już, kto poprowadzi Team Giannis w tegorocznym Meczu Gwiazd – będzie to szkoleniowiec Nick Nurse z całym sztabem Raptors.
- Drugi mecz na ponad 50 oczek zaliczył w tym sezonie Kyrie Irving, który pochwalił się niesamowitą skutecznością. Uncle Drew trafił 19 z 23 rzutów, w tym siedem z dziewięciu trójek i zapisał na konto aż 54 punkty, a jego Brooklyn Nets ograli u siebie Chicago Bulls.
- W pojedynku graczy wybranych z dwoma pierwszymi numerami w ubiegłorocznym drafcie górą Zion Williamson – jego New Orleans Pelicans łatwo ograli Memphis Grizzlies, dla których 16 punktów zdobył Ja Morant. O osiem punktów więcej miał Williamson, dla którego 24 oczka to teraz najlepszy w karierze wynik.
- Po raz pierwszy w karierze Giannis Antetokounmpo miał okazję zagrać od pierwszej minuty ze swoim starszym bratem Thanasisem. Milwaukee Bucks zorganizowali bowiem “Grecki Wieczór”, ale święto popsuli im Denver Nuggets, którzy mimo osłabienia zaserwowali Kozłom ich siódmą w tym sezonie porażkę. Co ciekawe, każdy z dziewięciu graczy wystawionych przez trenera Mike’a Malone’a do gry zdobył dla Nuggets co najmniej dziesięć oczek!
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze