Kim jest i dokąd zmierza Daniel Chima Chukwu?

Daniel Chima Chukwu

Kiedy z Legii odchodził Nemanja Nikolić, który w półtora roku gry zdobył 55 bramek, podniosły się głosy, że zespół prowadzony przez Jacka Magierę nie znajdzie godnego zastępcy dla Węgra. 4 dni po jego odejściu w klubie pojawił się Daniel Chima Chukwu i wszyscy byli przekonani, że to był strzał w dziesiątkę. To co działo się później to już zupełnie inna historia…

Zacznijmy od przyjrzenia się postaci, jaką jest 26-letni Nigeryjczyk. Profesjonalną karierę piłkarską zaczął w norweskim Lyn, skąd po jednym sezonie przeniósł się do Molde. Tam w 147 występach zdobył 50 bramek. Po 5 latach gry w lidze norweskiej przeniósł się do Chin, gdzie występował w barwach Shanghai Shenxin. Strzelił 10 goli w 27 meczach i spadł razem z zespołem do drugiej ligi, gdzie w 22 występach skierował piłkę do bramki tylko 11 razy. Po 2 latach spędzonych w Chinach stwierdził, że to nie miejsce dla niego i chce wrócić do Europy. Zabiegało o niego wiele klubów, w tym właśnie Legia Warszawa, którą napastnik miło wspominał z eliminacji do Ligi Mistrzów w 2013 roku. Mało brakowało, a już wtedy zasiliłby szeregi zespołu z Łazienkowskiej. Niestety nie doszło do porozumienia między ówczesnym pracodawcą a drużyną z Polski i zawodnik został w Molde. Dopiero 5 stycznia 2017 roku został oficjalnie zaprezentowany jako zawodnik Legii Warszawa.

Daniel Chima Chukwu w Legii

Którędy na trening?

Początki w Warszawie były niesamowicie trudne dla Nigeryjczyka. Ledwo pojawił się w klubie, a już dopadła go jedna z bardziej kuriozalnych kontuzji. Daniel ubrał za ciasne buty, po czym w stopę wdało się zakażenie! Tydzień później zamiast na stadion Legii pojechał na Narodowy. Całe szczęście, że nie wybrał się trenować na Konwiktorską (stadion Polonii Warszawa), bo dziś prawdopodobnie nadal leczyłby związane z tym kontuzje. Aktualnie występuje w III lidze z Legią II Warszawa. Zdobył dla tego zespołu 2 gole w 2 spotkaniach. Ale czy tak miała wyglądać jego przygoda z grą w polskiej lidze? Zawodnik, który miał stanowić o sile ofensywnej pierwszego zespołu gra w rezerwach. Dobrze, że przyszedł do stołecznego klubu na zasadzie wolnego transferu. Inaczej mógłby być najdroższym nabytkiem drugiego zespołu Legionistów.

Być jak Nikolić!

Jego dotychczasowe dokonania w profesjonalnym futbolu nie powalają. Miał zastąpić Nikolicia, który w dorobku miał 3 tytuły króla strzelców ligi węgierskiej i 1 ligi polskiej. Jednak z taką skutecznością może on być co najwyżej marnym pocieszeniem. Mimo to Chukwu posiada atuty, które mogą wyrównać jego braki w sytuacjach strzeleckich. Atuty te mogą okazać się przydatne zarówno na krajowym podwórku jak i w europejskich pucharach. Jest to zawodnik silny fizycznie, który potrafi przetrzymać piłkę, poza tym szuka kolegów, dużo asystuje. Może, gdyby nauczył się być na boisku egoistą, to jego dorobek stałby się bardziej okazały. Póki co jednak musi zacząć zdobywać zaufanie trenera Magiery, aby w końcu zacząć grać w pierwszym zespole i tam zbierać cenne doświadczenie. Mówi się, że największą dojrzałość napastnik osiąga w okolicy 29 roku życia. Z Wojskowymi podpisał 3 letni kontrakt. Być może trafił do stolicy w idealnym czasie i Legia będzie miała zawodnika, na którym jeszcze uda jej się zarobić. Albo miała na tyle szczęścia, że nie musiała płacić Chińczykom za gracza, który okaże się za słaby nawet na Ekstraklasę. Pozostaje nam jedynie czekać i obserwować dalsze losy tego zawodnika.

Razem z Molde zdobył 3 Mistrzostwa Kraju i 2 Puchary Norwegii. Czy w końcu odnajdzie się w polskiej lidze i da tyle samo jakości Wojskowym? Czy jednak będzie to totalny niewypał i z wielkich nadziei związanych z tym napastnikiem zostanie tylko kilka anegdot i niesmak? A może odpali na jeden sezon, by potem zacząć przygasać, po czym powróci do grania w rezerwach? W najgorszym wypadku wyjedzie z Polski w poszukiwaniu ligi zbliżonej do jego umiejętności. Osobiście nie życzę mu źle. Choć wszystko przemawia przeciw niemu, to ten zawodnik powinien jeszcze zaskoczyć. Lepiej dla niego by stało się to prędzej niż później, inaczej 3 lata w Polsce mogą okazać się dla niego naprawdę niemiłym wspomnieniem.

 

Zaloguj się aby dodawać komentarze