Jose Mourinho powalczy o swoją posadę na Turf Moor, a my o 354 PLN
Niedziela w Premier League nie będzie nudnym dniem. Kibice obejrzą trzy spotkania z udziałem ekip TOP 6. Na początek Arsenal zagra o 14:30 z Cardiff na wyjeździe. Później o 17:00 spotkanie na szczycie ligowej tabeli, czyli Watford podejmie Tottenham w Derbach Londynu. Oba zespoły mają w tej chwili komplet punktów na koncie. O tej samej porze Jose Mourinho powalczy o uratowanie swojej posady z Burnley na Turf Moor. Podobnie jak wczoraj przygotowaliśmy dla Was zapowiedź wszystkich spotkań z udziałem najlepszych drużyn w Anglii.
Możemy porozmawiać – dołącz do darmowej grupy typerskiej Zagranie na Facebooku!
Wchodzę do grupy
Kliknij i rozwiń poniższe zakładki \/
Cardiff
Beniaminek na początku sezonu płaci frycowe na arenie Premier League. Podopieczni Neila Warnocka, grają toporny futbol, jednak już dwa razy zachowali czyste konto. Co więcej, jeden z ich piłkarzy Neil Etheridge został nominowany do miana piłkarza sierpnia. Bramkarz ma na swoim koncie dwa mecze na zero z tyłu, a dodatkowo dwukrotnie obronił rzut karny. Muszę przyznać, że oglądałem w tym sezonie dwa mecze z udziałem tej drużyny. Oba były tragiczne, tak mówiąc krótko. Nie widziałem pierwszego starcia z Bournemouth, jednak przeciwko Newcastle zagrali fatalnie. Goście grając w 10 powinni wygrać to spotkanie. Zmarnowany rzut karny przez Sroki dał punkt beniaminkowi, ale w tym przypadku mogą dziękować tylko swojemu bramkarzowi. Punktem kulminacyjnym było ich spotkanie z Huddersfield. Ten mecz w niczym nie przypominał starcia na poziomie Premier League. Była to typowa łupanka w stylu kopnij biegnij, jaką znamy z aren Championship. Cóż, krótko mówiąc nie zdziwię się, jeśli za rok będziemy mieć możliwość obejrzenia takiego klasyku właśnie w niższej klasie rozgrywkowej. Myślę, ze mamy już mocnego kandydata na najgorsze spotkanie sezonu. Ciężko będzie przebić ten wyczyn, ale z perspektywy boiska to Cardiff było bliżej wygranej. Podopieczni Neila Warnocka do tej pory nie zdobyli gola w lidze. Są jedyną drużyną w tabeli, która dokonała tej sztuki, taki trochę Liverpool, ale na innym biegunie. Wszystkie trzy spotkania w tym sezonie kończyli z wynikami -2,5 gola. Na plus trzeba ocenić fakt, że stracili jedynie dwa gole, oba w pierwszej kolejce. Mimo wszystko, na samych remisach utrzymania nie wywalczą, więc czas zacząć poważnie punktować. W dzisiejszym meczu będzie o to ciężko, ponieważ na ich obiekt przyjadą Kanonierzy.
Arsenal
Kanonierzy rozpoczęli sezon 2018/2019 z wielkimi nadziejami. Po ponad 20 latach pod wodzą Arsene’a Wenger’a kibice oczekiwali zmian i taką dostali. Nadzieje związane z objęciem sterów przez Unaia Emery’ego są ogromne. Na początku rozgrywek dostali dwie piekielnie trudne przeprawy. Najpierw na Emirates ulegli Manchesterowi City, a później na Stamford Bridge przegrali z Chelsea. Można powiedzieć, że Hiszpański trener już na starcie swojej przygody na Wyspach dostał dwukrotnie obuchem przez głowę. W trzeciej kolejce zdobyli pierwsze punkty. Od razu trzy! Na Emirates mierzyli się z West Hamem w derbach Londynu. Trzeba przyznać, że mecz był otwartym widowiskiem. Kanonierzy wygrali 3:1, jednak Młoty mogą pluć sobie w brodę. Szczególnie w pierwszej połowie mieli kilka sytuacji, którymi spokojnie powinni wygrać ten mecz. Defensywa Arsenalu nie radziła sobie z Marko Arnautovićem, jednak Austriak nie chciał dogrywać piłki do lepiej ustawionych kolegów. Można powiedzieć, że spotkanie zakończyło się wraz z kontuzja tego gracza. The Gunners od tego momentu zdominowali Młoty i pewnie wygrali to spotkanie 3:1. Dobre wejście z ławki zaliczył Alexandre Lacazette. W IV kolejce spotkań zmierzą się z beniaminkiem – Cardiff City. Neil Warnock jest znany z grania typowego, angielskiego futbolu. Dla tych, którzy nie kojarzą tego trenera, taki trochę Tony Pulis. Plusem dla zespołu z Walii w tym meczu będzie własny obiekt oraz słaba obrona Kanonierów. Szczerze mówiąc, nie zdziwię się jeśli gospodarze tego meczu zdobędą swoją pierwszą bramkę w sezonie, mimo że w ataku nie błyszczą. Arsenal w swojej gonitwie za czołówką nie ma miejsca na błąd. Kanonierzy muszą wygrać to spotkanie, a zachowanie czystego końca z pewnością byłoby czymś pozytywnym, bo w tym sezonie jeszcze nie dokonali tej sztuki.
Statystyki
- Arsenal w tym sezonie nie zanotował remisu.
- Kanonierzy tracili gola w każdej z rozegranych rywalizacji.
- Neil Etheridge został nominowany do miana piłkarza sierpnia. Bramkarz ma na swoim koncie dwa mecze na zero z tyłu, a dodatkowo dwukrotnie obronił rzut karny.
- Cardiff jest jedyną drużyną w ligowej stawce, która nie zdobyła gola.
- Arsenal w dwóch ostatnich meczach notował wynik +2,5 gola i BTTS.
- Kanonierzy strzelili przynajmniej dwa gole w dwóch ostatnich meczach.
- Od początku sezonu do siatki nie trafił Aubemayang.
- Wszystkie spotkania z udziałem Cardiff w tym sezonie to wyniki bez BTTS’u.
- Cardiff w trzech meczach notowało wyniki -2,5 gola.
- Cardiff nie wygrał w swoich ostatnich siedmiu meczach ligowych.
- Arsenal wygrał trzy ostatnie mecze z tym rywalem.
- Cztery ostatnie rywalizacje tych drużyn, Kanonierzy zakończyli z czystym kontem.
- W czterech poprzednich spotkaniach bezpośrednich nie było wyniku BTTS.
- Cardiff ostatnią bramkę przeciwko The Gunners zdobyło w 2006 roku w ramach FA Cup.
- Cardiff City ma na koncie 2 punkty po trzech kolejkach, natomiast Kanonierzy mają oczko więcej.
Konferencja prasowa:
Unai Emery: Mesut aktualnie trenuje z drużyną. Rozpoczęliśmy sesję treningową we wtorek, a on zjawiał się na każdej z nich. Wszystko jest z nim w porządku. Patrzę na niego przychylnym okiem. Chcemy grać wysokim pressingiem. Analizowałem ostatnie spotkanie z piłkarzami. Zaczęliśmy dobrze przez pierwsze 20 minut, a później momentami traciliśmy kontrolę. Końcówka meczu, czyli ostatnie 20 minut dało mi sporo optymizmu. Jestem bardzo zadowolony z pierwszych trzech punktów, ale także z tego jak grała drużyna. Chcemy kontynuować to w niedzielę. Spotkanie z Cardiff będzie inne, jednak musimy wykorzystać momentum.
Neil Warnock: Myślę, że moi piłkarze od początku sezonu dają z siebie absolutnie wszystko. Jestem nawet zadowolony z mecz przeciwko Bournemouth. Moim zdaniem w każdym z rozegranych spotkań mogliśmy coś osiągnąć. Jeśli Sean Morrison wykorzystałby swoją szansę, spotkanie z Wisienkami miałoby inny przebieg. Wydaje mi się, że powinniśmy wygrać dwa spotkania do tej pory. Jestem na ten moment zadowolony, jednak jeśli idziesz wyżej, musisz wykorzystywać nadążające się okazję. Chcemy czerpać radość z meczów przeciwko największym zespołom w lidze. Moja taktyka będzie na tym oparta, a to da nam szansę, żeby zdobywać bramki.
Przewidywane składy:
Cardiff: Etheridge – Bennett, Morrison, Bamba, Ecuele Manga – Ralls, Arter, Camarasa – Murphy, Paterson – Zohore
Arsenal: Cech – Bellerin, Mustafi, Sokratis, Monreal – Xhaka, Torreira – Aubameyang, Özil, Mchitarian – Lacazette.
Co obstawiać?
Patrząc na tendencję braku strzelonych bramek przez Cardiff w tej rywalizacji idziemy w stronę podpórki na gości, a do tego under 3,5 gola. Początkowo chciałem grać czystą dwójkę na Arsenal, jednak kurs w tym momencie waha się w granicach 1.50, więc wybrałem coś bardziej złożonego, ale z wyższym przelicznikiem. Do tej pory tylko jedno z pięciu rozegranych spotkań tych drużyn zakończyło się wynikiem +3,5 gola. Myślę, że gospodarze skoncentrują się na obronie, przez co Arsenal nie będzie miał łatwego zadania.
Zdarzenie: Cardiff City vs Arsenal
Typ: X2/-3,5 gola
Watford
Na ostatnie spotkanie przenosimy się na Vicarage Road. Szerszenie na własnym boisku zmierzą się z Tottenhamem. Przed rozpoczęciem rozgrywek piłkarze Javiego Gracii byli typowani jako jeden z kandydatów do spadku. Oczywiście ten scenariusz nadal jest możliwy, jednak trzeba przyznać, że zaliczyli kapitalny początek sezonu. Na uwagę zasługuje zwłaszcza Roberto Pereyra, który w trzech spotkaniach zaliczył trzy trafienia i jest w czołówce klasyfikacji strzelców, a występuje na boku pomocy. W znakomitej formie jest również grecki obrońca Jose Holebas. Trzeba przyznać, że w poprzednim sezonie gra piłkarzy Javiego Gracii wołała o pomstę do nieba. Przegrali 13 z 14 meczów wyjazdowych na zakończenie poprzedniej kampanii. Dodatkowo w tym czasie w delegacjach zdobyli tylko dwie bramki. Miałem wrażenie, że hiszpański trener pożegna się latem ze swoim stanowiskiem, znając zarządzanie klubem przez rodzinę Pozzo. Tym razem tak się nie stało. Watford rozpoczął sezon od trzech kolejnych zwycięstw. Na początek pewnie rozprawili się z Brighton 2:0. W tym meczu ekipa gości nie oddała nawet jednego celnego strzału. Następnie przyszedł czas na rywalizację z Burnley. Wygrali pierwszy mecz wyjazdowy po serii 14 pojedynków bez zwycięstwa. Od razu strzelili w nim trzy bramki, czyli więcej niż we wszystkich 14 starciach. W ostatniej kolejce ligowej uporali się z walecznym Crystal Palace. W związku z tym są na górze ligowej tabeli, dzieląc miejsce w TOP 4 z Liverpoolem, Chelsea i właśnie Tottenhamem przed rozpoczęciem IV kolejki. Watford w środku tygodnia rozgrywał spotkanie wyjazdowe w ramach Carbao Cup, które również zakończyli zwycięstwem. Szerszenie w tym sezonie w każdym z rozegranych spotkań zdobywali przynajmniej dwie bramki. Wszystkie zakończyli swoim zwycięstwem.
Tottenham
Podopieczni Mauricio Pochettino przystąpią do tej rywalizacji w wybornych nastrojach. Po trzech kolejkach mają na swoim koncie dziewięć punktów, a do tego osiem zdobytych bramek i tylko dwie stracone. Rozpoczęli sezon od wygranej nad Newcastle na zawsze ciężkim St James Park – 2:1. Następnie uporali się w derbach Londynu z Fulham, wygrywając 3:1. W ostatniej kolejce dokonali przełomowego wydarzenia. Po serii pięciu meczów bez zwycięstwa na Old Trafford i czterech kolejnych meczach Premier League na tym terenie, gdy nie zdobyli gola – pokonali tego rywala 3:0. Koguty w tym starciu były do bólu skuteczne, a doskonałą formą błysnął Lucas Moura. Żeby nie było tak idealnie trzeba przyznać, że United miało swoje sytuacje do zdobycia gola, a najlepszą zmarnował Lukaku. Tym razem czeka ich ciężki wyjazd na Vicarage Road. W żadnym z trzech ostatnich spotkań na tym terenie nie zachowali czyste konta. Dodatkowo, w poprzednim sezonie skończyli z remisem 1:1. Pozytywem dla Kogutów jest z pewnością fakt, że sierpień już za nimi, a klątwa Harry’ego Kane’a w tym sezonie została zdjęta. Najlepszy strzelec mundialu ma na swoim koncie dwie bramki w trzech meczach. Spotkanie na Old Trafford było pierwszym czystym kontem na wyjeździe po serii sześciu pojedynków Spurs ze straconym golem. Czy na Vicarage Road wrócą do poprzedniej passy?
Statystyki:
- Szerszenie w tym sezonie w każdym z rozegranych spotkań zdobywali przynajmniej dwie bramki.
- W poprzednim sezonie Szerszenie przegrali 13 z 14 meczów wyjazdowych na zakończenie poprzedniej kampanii. Dodatkowo w tym czasie w delegacjach zdobyli tylko dwie bramki.
- W tym sezonie rozegrali tylko jeden wyjazd w Premier League, ale zdobyli w nim trzy gole na Turf Moor – więcej niż przez 14 poprzednich spotkań.
- Roberto Pereyra po trzech kolejkach ma na swoim koncie trzy bramki.
- Watford w tym sezonie rozegrał cztery mecze o stawkę – trzy w Premier League, jedno w Carabao Cup – odnieśli w tym czasie cztery zwycięstwa.
- W obu meczach domowych Watford zdobył dokładnie dwa gole.
- Dwa z czterech meczów Watordu w tym sezonie to czyste konto przy wygranej 2:0.
- Szerszenie w dwóch z trzech meczów Premier League wygrywali przy wyniki BTTS i +2,5 gola.
- Przed rokiem oba zespoły na Vicarage Road podzieliły się punktami przy wyniku 1:1.
- Trzy ostatnie spotkania tych drużyn w Premier League na Vicarage Road to wyniki BTTS.
- Watford w trzech meczach domowych z tym rywalem zdobywał dokładnie jednego gola.
- Tottenham po raz ostatni nie zdobył bramki na terenie Watfordu w 2006 roku.
- Koguty wygrały cztery z pięciu poprzednich rywalizacji na Vicarage Road o punkty.
- Watford jest niepokonany w czterech ostatnich meczach na własnym boisku.
Konferencja prasowa:
Mauricio Pochettino: Mamy za sobą bardzo dobry start sezonu, ale musimy skupić się na meczu z Watfordem. Każdy mecz w tej lidze jest bardzo trudny, dlatego nasze myśli są przy niedzieli. Hugo doznał kontuzji i nie będzie mógł zagrać. Jestem jednak pewien, że świetnie poradzimy sobie bez niego. To temat, który wielokrotnie poruszaliśmy. Son jest zły na całą sytuację, dlatego chce poprowadzić swój zespół do zwycięstwa. W tym momencie ta sprawa nie jest w naszych rękach, więc czekamy na rozwój wydarzeń. Jestem zadowolony z obecnej kadry. Spotkanie z Watfordem będzie bardzo ciężkie, ponieważ dokładnie tak samo jak my, po trzech kolejkach mają komplet punktów i są w czołówce tabeli.
Javi Gracia: Mam dobrą wiadomość, ponieważ tylko Tom Cleverley jest kontuzjowany. Reszta piłkarzy jest dostępna na to spotkanie. Niektórzy z nich będą potrzebowali większej liczby sesji treningowych, jednak cała drużyna jest w treningu. Wszyscy piłkarze chcą grać. Gdy wybieram 11, reszta zawodników może czuć się rozczarowana, ale wiedzą, że w tym momencie, ze względu na to jak gramy muszą poczekać na swoją szansę. To będzie dla nas bardzo ważny mecz. Moi piłkarze wiedzą, że są gotowi i postaramy się wykorzystać swoje szanse.
Co obstawiać?
W tym meczu idziemy w stronę BTTS’u. Oba zespoły są na przysłowiowej fali. Watford i Tottenham wygrały w swoich trzech pierwszych meczach. Spodziewamy się tutaj wyrównanej rywalizacji, w której zobaczymy gole z obu stron. Trzy ostatnie starcia tych drużyn na Vicarage Road, kończyły się takimi rezultatami. W każdym z nich, Szerszenie zdobywały dokładnie jednego gola. Oba zespoły w tym sezonie mają bilans dwóch z trzech rozegranych rywalizacji, w których padł wynik BTTS.
Zdarzenie: Watford vs Tottenham
Typ: BTTS
Burnley
W poprzednim sezonie chłopcy Sean’a Dyche’a byli największą sensacją rozgrywek. Skromna drużyna z Turf Moor, o niskim budżecie jak na warunki Premier League, średniej kadrze – zakończyła sezon na siódmej pozycji. Byli pierwszym zespołem za plecami wielkiej szóstki. Można powiedzieć, ze zdobyli mistrzostwo dla biedniejszych. W związku z tym zapewnili sobie udział w europejskich pucharach. Długo w nich nie pograli, ponieważ w miniony czwartek odpadli w dwumeczu z Olympiakosem. The Clarets w tym sezonie zatracili swoje DNA. Do tej pory słynęli głównie z grania na zero z tyłu, a z przodu zawsze coś wpadało. Tym razem jest inaczej. Burnley straciło 14 goli w ostatnich pięciu ligowych spotkaniach. To jedna bramka więcej, niż w ich poprzednich 14 spotkaniach w Premier League. Dodatkowo, w tym sezonie nie wygrali ŻADNEGO meczu w regulaminowym czasie gry. Nawet w Lidze Europy, dwukrotnie kończyli dwumecze w dogrywkach. Co więcej, ich przygoda w tych rozgrywkach zakończyła się na rozegraniu sześciu spotkań. Pięć z nich zremisowali. Cztery ostatnie rywalizacje tych drużyn na Turf Moor to wyniki -2,5 gola. W dwóch ostatnich przypadkach triumfowali goście. Co ciekawe Burnley w tym czasie tylko raz trafiło do siatki Czerwonych Diabłów, ale miało to miejsce w 2009 roku. Prawdę mówiąć, The Clarets nie stracili w letnim okienku transferowym żadnego z kluczowych piłkarzy. Wyleciał im jedynie Nick Pope, który ma kontuzję, ale w jego miejsce pojawił się Joe Hart. Jedynym wytłumaczeniem tak słabej formy, jest ich obecność w eliminacjach Ligi Europy. Teraz, skoro mają to już za sobą możemy zobaczyć zwyżkę formy, ale raczej dopiero po przerwie na reprezentacje.
Manchester United
Spotkanie na Turf Moor będzie jednym z najważniejszych wydarzeń IV kolejki Premier League. Po porażce na Old Trafford z Tottenhamem i wcześniej z Brighton na Amex Stadium sytuacja Jose Mourinho się skomplikowała. Brytyjskie media donoszą, że w niedzielę po raz kolejny w swojej karierze Portugalczyk zagra o swoją posadę. Trzy punkty w trzech meczach to nie jest wynik, który przystoi takiemu klubowi. The Special One ponarzekał sobie przez praktycznie całe lato na brak transferów, a teraz widać tego efekty. Na środku obrony kandydat do zdobycia mistrzostwa kraju ma piłkarzy, którzy mogliby grać w Cardiff czy innym Huddersfield, przy całym szacunku dla tych drużyn. To co wyprawiali stoperzy w meczu ze Spurs było przykrym i nieśmiesznym dramatem dla kibiców Czerwonych Diabłów. Tym razem czeka ich kolejny trudny wyjazd – Turf Moor to obiekt, gdzie nigdy nie gra się łatwo. Co roku przekonują się o tym najlepsze drużyny w lidze. United mogą po raz pierwszy w swojej historii wygrać trzy wyjazdowe mecze na Turf Moor – ta statystyka mówi nam wiele o skali trudności rywalizacji na tym obiekcie. Pozytywem dla zespołu gości jest fakt, że gospodarze nie są już takim monolitem jak w poprzedniej kampanii. W czterech ostatnich meczach Burnley straciło bramkę, a dwóch kolejnych meczach ligowych łącznie siedem razy wyciągali piłkę z siatki. Oczywiście United w tej statystyce nie może czuć się mocniejsze, bo sami robili to sześć razy. Będziemy świadkami starcia dwóch drużyn, w których obrona leży i kwiczy. Sęk w tym, że goście mają mocniejszy atak. Patrząc na przewidywane składy, moim zdaniem Czerwone Diabły dadzą radę i wygrają z Burnley. Mourinho wystawi najmocniejszy środek pola, a The Clarets są krótko mówiąc pod formą.
Statystyki:
- The Clarets po raz pierwszy od sierpnia 2016 roku znajdują się w strefie spadkowej.
- Czerwone Diabły mogą po raz pierwszy w swojej historii wygrać trzy wyjazdowe mecze na Turf Moor.
- Niedzielny mecz będzie dziewiątym starciem Manchesteru United i Burnley w Premier League.
- Manchester United przegrał w tym czasie tylko raz.
- Burnley straciło 14 goli w ostatnich pięciu ligowych spotkaniach. To jedna bramka więcej, niż w ich poprzednich 14 spotkaniach w Premier League.
- Manchester United przegrał w tym sezonie dwa z trzech meczów, dwukrotnie z rzędu tracąc trzy gole.
- Czerwone Diabły straciły gola w każdym meczu obecnego sezonu.
- Wszystkie spotkania z udziałem piłkarzy Mourinho kończyły się wynikami +2,5 gola.
- Manchester United stracił sześć goli w dwóch ostatnich meczach, dla porównania Burnley wpuściło siedem bramek.
- Czerwone Diabły po raz ostatni przegrały trzy mecze z rzędu w Premier League w grudniu 2015 roku. To klubowy rekord Manchesteru United.
- Burnley nie wygrało żadnego z ostatnich ośmiu meczów ligowych.
- United nie zanotowało remisu w poprzednich czterech rywalizacjach.
- W poprzednim sezonie oba zespoły spotkały się dwukrotnie. Na Turf Moore wygrali goście 1:0, a na Old Trafford skończyło się remisem 2:2
- Cztery ostatnie mecze Burnley zakończyły się wynikami BTTS.
- W tym sezonie The Clarets nie wygrali meczu w regulaminowym czasie gry.
Konferencja prasowa:
Jose Mourinho: Jestem menadżerem największego klubu na świecie, ale jestem także jednym z największych menadżerów na świecie. Pojechałem na mecz z Burnley z Olympiakosem i wiedziałem, że dadzą odpocząć wielu zawodnikom, którzy zagrają w niedzielę. Pojechałem tam z zamiarem zobaczenia, w którym kierunku idą i czy Sean Dyche zamierza coś zmienić, czy może będzie trzymał się tych samych zasad, dzięki którym odnosi sukcesy w ostatnich sezonach Premier League. Mieli pecha, że odpadli. Ja nie gram. Zespół gra. Drużyna zagrała, pokazała wszystko, ale nie strzeliliśmy bramek. Popełniliśmy kilka błędów, zostaliśmy za nie ukarani, lecz zawodnicy pokazali na boisku prawdziwą pasję. Reakcja kibiców była skierowana do nich, a nie do mnie. OK, było to do nas jako drużyny, ale fani wspierali zespół od pierwszej minuty, bo zespół grał cudownie.
Sean Dyche: Musimy się skoncentrować na faktach. United nadal jest topową drużyną. Mogą dokonać zmian w każdym miejscu, a i tak to się nie zmieni. Musimy przygotować piłkarzy na bardzo, bardzo ciężkie spotkanie z wielką drużyną. Chcemy w tym meczu dać z siebie wszystko, zaczynając od jakości po intensywność. Dodatkowo w meczach z ekipami czołówki potrzebujesz nacierać na przeciwnika. Moi piłkarze wiedzą, że zagramy z wielkim zespołem. Wiemy co mamy zrobić i chcemy podjąć rękawice. Będzie to bardzo ważne spotkanie, zarówno dla nas jak i lokalnych fanów.
Przewidywane składy:
Burnley: Hart – Ward, Mee, Tarkowski, Lowton – McNeil, Westwood, Cork, Lennon – Barnes, Wood
Manchester United: De Gea – Shaw, Smalling, Bailly, Valencia – Pogba, Matić, Fred – Sanchez, Lukaku, Lingard
Co obstawiać?
W tym meczu idziemy w takie same zdarzenie, jak w przypadku rywalizacji Arsenalu. Tu również bez zbędnej analizy można grać na zwycięstwo Manchesteru United, jednak przypominając sobie wyczyny piłkarzy Mourinho przeciwko Brighton zrezygnowałem z tego pomysłu. Oba zespoły mają dziurawe defensywy, jednak mam wrażenie, ze w tej rywalizacji wróci stare, murujące Burnley. W czterech rozegranych meczach przez oba zespoły na Turf Moor, ani razu nie wpadło więcej niż dwa gole.