Gigantyczny Tacko Fall zadebiutował w NBA!

Tacko Fall jest nie tylko najwyższym w tej chwili koszykarzem w NBA, ale też jednym z najwyższych ludzi na całym globie. Nic więc dziwnego, że jego osobie towarzyszy bardzo wielka ekscytacja. Tak było w sobotę w Nowym Jorku, gdzie Tacko po raz pierwszy w karierze wybiegł na parkiety NBA.

Fall to zawodnik Boston Celtics, z którymi kilkanaście dni temu podpisał tzw. umowę two-way. Oznacza to, że większość czasu spędzi grając w lidze rozwojowej G-League, ale przez 45 dni może być w składzie Celtów. Ci zdecydowali się włączyć go do składu po raz pierwszy w tym sezonie już na trzeci mecz rozgrywek, ze względu na kontuzje dwójki podkoszowych: Enesa Kantera i Daniela Theisa. Do debiutu potrzebny był jeszcze w miarę szybko rozstrzygnięty mecz, by trener Brad Stevens mógł bez obaw wystawić do gry debiutanta.

Celtowie rzeczywiście łatwo poradzili sobie z Knicks, odskakując na kilkanaście punktów w czwartej kwarcie, co umożliwiło wejście na parkiet Tacko. Kibice Knicks nie mieli w sobotę zbyt wielu powodów do świętowania, dlatego żywiołowo dopingowali zawodnika rywali za każdym razem, gdy ten dotykał piłki. Ostatecznie 23-latek spędził na parkiecie cztery minuty, a w tym czasie zdobył cztery punkty oraz dwie zbiórki. Oba celne rzuty to oczywiście wsady, do których wykonania Fall nie potrzebuje nawet za bardzo odrywać się od ziemi.

Mierzący około 230 centymetrów zawodnik mówił po meczu, że chciał zachować spokój i wykonać swoje zadanie. Nie może być to łatwe, gdy słyszy się taki wiwat – tym bardziej, że przecież w tegorocznym drafcie nikt na Tacko nie postawił, a szansę dali mu dopiero Celtics. Fall wzbudza zachwyt przede wszystkim ze względu na swój wzrost, ale w Bostonie na każdym kroku powtarzają, że to po prostu solidny gracz oraz ciężko pracujący i uprzejmy człowiek. Celtowie w sobotę wygrali drugie spotkanie z rzędu, pokonując Knicks na ich parkiecie wynikiem 118-95. Nowojorski zespół wciąż czeka na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo.