Fantastyczna forma młodej gwiazdy Celtics!

Koszykówka NBA

Luty to zdecydowanie najlepszy miesiąc w karierze Jaysona Tatuma. Na tyle dobry, że coraz głośniej mówi się o tym, że w NBA rodzi się właśnie kolejna wielka gwiazda. Tatum złapał bowiem bardzo mocny wiatr w żagle i w środę w trzecim kolejnym meczu zdobył ponad 30 oczek, prowadząc Boston Celtics do zwyciestwa nad Utah Jazz. Dla drużyny z Beantown to już czternaste zwycięstw w ostatnich siedemnastu spotkaniach – pogoń za Toronto Raptors trwa.

To był mecz, jakich kibice Boston Celtics mają ostantio pod dostatkiem: Jayson Tatum po prostu brał piłkę w ręcę i trafiał rzut za rzutem, nic sobie nie robiąc z defensywy rywala. Tym razem Tatum zdobył najmniej oczek od trzech spotkań, bowiem zakończył starcie z dorobkiem “tylko” 33 punktów – to o trzy mniej niż we wtorek w Portland oraz osiem mniej niż w niedzielę w Los Angeles. 21-latek dominował przede wszystkim w drugiej kwarcie, kiedy to stoczył fantastyczny pojedynek strzelecki z Donovanem Mitchellem – obaj ci gracze w tym roku po raz pierwszy zagrali w All-Star Game i widać, że to dobrze im zrobiło. W drugiej kwarcie trafili bowiem wspólnie aż 16 rzutów i zdobyli łącznie 38 oczek. Koniec końców szczęśliwie noc zakończyła się jednak dla Tatuma, bo to jego zespół zdołał wygrać spotkanie (choć to Mitchell zdobył o cztery punkty więcej).

W drugiej połowie Tatum już tak nie błyszczał – w czwartej kwarcie zdobył tylko trzy punkty, a większe role odegrali przede wszystkim Marcus Smart oraz Jaylen Brown – natomiast koniec końców do 33 oczek dołożył także jedenaście zbiórek oraz trzy asysty. Udało mu się także dobrze wychodzić z podwojeń, które defensywa Jazz zaczęła wreszcie stosować, aby pozbyć się piłki z rąk młodego skrzydłowego. Koniec końców Tatum w trzecim kolejnym meczu zdobył 30 lub więcej punktów i za każdym razem trafiał ponad 60 procent swoich rzutów. Ostatnim graczem, któremu udało się tego dokonać był… Kevin McHale, także w barwach Celtics, w marcu 1987 roku. Tak dobra gra Tatuma sprawiła, że Celtics wygrali trzy z czterech spotkań po przerwie na Mecz Gwiazd (wszystkie cztery na wyjeździe) i nadal trwa ich pościg za Toronto Raptors w walce o drugie miejsce w konferencji wschodniej.

Tatum może tymczasem spokojnie marzyć o nagrodzie dla gracza miesiąca na Wschodzie i przerwać tym samym hegemonię Giannisa Antetokounmpo, który był wybierany w każdym dotychczas miesiącu. Cieszą się więc fani Boston Celtics, którzy dobrze wiedzieli jak dużym potencjałem dysponuje JT, natomiast mało kto się chyba spodziewać, że młody zawodnik już w tym sezonie zacznie prezentować tak znakomitą dyspozycję. Jak sam mówił w jednym z wywiadów przed meczem z Jazz, kluczem do sukcesu jest fakt, że ma już za sobą dwa lata doświadczeń, dzięki czemu teraz gra dla niego spowolniła, a on jest w stanie podejmować bardzo dobre decyzje na parkiecie. Tatum znakomicie rzuca również za trzy, a trójka stała się niemal jego najgroźniejszą bronią  – ostatnio pobił nawet swój rekord kariery, trafiając osiem trójek przeciwko Blazers, a w całym lutym jego skuteczności wynosi ponad 50 procent! Rośnie więc prawdziwa supergwiazda.

Pozostałe informacje ze środy w NBA:

  • Kolejne złe wiadomości dla fanów Philadelphia 76ers. Nie dość, że ich drużyna przegrała siódme z kolei spotkanie na wyjeździe (tym razem w Cleveland z tamtejszymi Cavs) to na dodatek z gry wypadł Joel Embiid, który już w pierwszej kwarcie tego pojedynku doznał kontuzji ramienia. To kolejny cios dla 76ers po tym jak okazało się, że problemy z plecami wyeliminują Bena Simmonsa na co najmniej dwa tygodnie.
  • Na nic znakomity występ Carisa LaVerta, który zdobył 34 punkty dla Brooklyn Nets, lecz nie mógł cieszyć się ze zwycięstwa swojego zespołu. Lepsi okazali się być koszykarze Washington Wizards, dla których 30 oczek zdobył Bradley Beal. Decydujące punkty zdobył jednak Jerome Robinson, właśnie po asyście Beala.
  • Sporo emocji było także w Miami, gdzie dość niespodziewanie Minnesota Timberwolves ograli Heat po bardzo nerwowej końcówce. Punkty na prowadzenie zdobył rookie Jordan McLaughlin, a potem aż trzech graczy Wilków zablokowało rzut Jimmy’ego Butlera. Drużyna z Minneapolis nadal musi sobie radzić bez Karla-Anthony’ego Townsa. Pod jego nieobecność najwięcej oczek (27) zapisał na konto D’Angelo Russell.
  • Trwa kryzys Memphis Grizzlies, którzy mają bardzo trudny kalendarz i coraz trudniej będzie im obronić ósme miejsce w konferencji zachodniej. W środę bardzo łatwo poradzili sobie z nimi Houston Rockets, a James Harden oraz Russell Westbrook zdobyli wspólnie 63 punkty.

Zaloguj się aby dodawać komentarze