Falstart w meczu otwarcia

Reprezentacja Polski u-21 przegrała w meczu otwarcia Mistrzostw Europy ze Słowacją. Pomimo kapitalnego początku, podopieczni Marcina Dorny ulegli rywalowi w stosunku 1:2. Bramki strzelali odpowiednio Patryk Lipski,  Martin Valjent i Pavol Safranko. Porażka w tym starciu to spore rozczarowanie, jednak w dalszym ciągu  mamy szansę na awans z tej grupy.

Pierwsza połowa rozpoczęła się idealnie dla graczy Marcina Dorny. Po dobrej zespołowej akcji i dośrodkowaniu Tomasza Kędziory piłkę do siatki skierował Patryk Lipski. Wydawało się, że po takim początku Polacy niesieni dopingiem kibiców siądą na rywala i będą zadawać ciosy. Nic bardziej mylnego. Słowacy ruszyli po swoje i przez kolejne minuty totalnie zdominowali naszych reprezentantów.  W ich grze było widać zdecydowanie większą kulturę piłkarską. Bardzo mocno rzucał się w oczy wysoki pressing. Po stracie automatycznie doskakiwali i szybko odzyskiwali futbolówkę. W konsekwencji tego Polska miała ogromne kłopoty z pograniem piłką. Wynikiem dobrej gry rywali była bramka zdobyta w 20 minucie. Po sporych błędach Kapustki i Dawidowicza, rywale przeprowadzili akcję, która wykończył Valjent. Wrąbel też mógł się lepiej zachować. Polski bramkarz także kilka chwil później sprezentował przeciwnikom znakomitą okazje, na całe szczęście naprawił swój błąd, jednak w pierwszej części nie wyglądał pewnie. Podobnie jak większość zawodników biegających z orzełkiem na piersi. Na wyróżnienie zasługiwali jedynie Przemysław Frankowski i Tomasz Kędziora. Przez 40 minut Słowacy mieli ogromną przewagę, więc rezultat 1:1 do przerwy był zdecydowanie lepszy niż gra.

Po zmianie stron Polacy po raz kolejny mocno rozpoczęli, ale w sytuacji sam na sam pojedynek z bramkarzem gości przegrał Frankowski. Po kwadransie można było śmiało stwierdzić, że jest zdecydowanie lepiej. Wydaje mi się, że w pierwszej części gry nasi zawodnicy nie unieśli presji, która spoczęła na ich barkach. Bardzo dobrą okazję miał  w 75 minucie Karol Linetty. Prawdę mówiąc, była to piłka meczowa. Niestety zawodnik Sampdorii pomylił się. W efekcie Słowacy wyszli z kontrą, która bardzo dobrze rozegrali. Błąd przydarzył się Janowi Bednarkowi i wprowadzony z ławki Safranko przy sporej ilości szczęścia pokonał Wrąbla w sytuacji podobnej do tej z 47 minuty pod drugą bramką. Po chwili Polacy mogli doprowadzić do rewanżu, jednak rywale mieli to czego my nie mieliśmy, dobrego bramkarza. Goalkeeper gości popisał się fenomenalną paradą i wybronił strzał Dawidowicza. Kilka minut później sędzia zakończył to spotkanie.

Podsumowując ten mecz warto poświęcić chwilę graczowi rywala. Stanislav Lobotka rozegrał takie spotkanie, o którym marzy każdy zawodnik, pragnący się pokazać skautom. Aktualnie występuje w barwach duńskiego Nordsjaelland. Jestem pewien, że jeżeli dalej będzie grał tak jak dziś to zmieni klub, na występujący w czołowej lidze. Zawodnik grający na pozycji nr 6 był dziś wszędzie, czyścił akcję niczym N’golo Kante, rozgrywał jak Iniesta w najlepszych czasach, a dryblingiem i stylem poruszania niesamowicie przypominał Marco Verrattiego. Oczywiście zachowując wszelkie proporcje. Zaprezentował się jak piłkarz kompletny, który ma wszystko. Technikę, odbiór i umiejętność rozegrania. Nikogo nie może dziwić, że zgarnął statuetkę piłkarza meczu, bo całkowicie zdominował środek boiska. Biegał, biegał i nie zatrzymywał się. Przygotowanie fizyczne i wytrzymałościowe na najwyższym poziomie. Jestem bardzo ciekawy jak zaprezentuje się na tle lepszych jakościowo rywali.

W reprezentacji Polski kilku zawodników wyglądało solidnie. Linetty, Frankowski czy Kędziora zagrali na dobrym poziomie. Szczególnie groźna była współpraca na prawej stronie. Tych dwóch zawodników ciągnęło naszą grę, ale samemu nie mogli wiele zdziałać. Najgorzej w naszej drużynie wyglądał Dawidowicz i Kapustka. Było widać u nich brak regularnych występów. Moim zdaniem na kolejne spotkanie zawodnik Bochum musi zostać zastąpiony. Podobnie ma się sytuacja w bramce. Jakub Wrąbel zdecydowanie nie uniósł dziś presji. Był niepewny, nie wybronił praktycznie nic. Drużyna nie czuła się pewnie mając go za plecami. Każda okazja podbramkowa była zapalnikiem. Nie wiadomo, jednak w jakiej formie znajduje się Bartłomiej Drągowski, który mógłby go zastąpić.

Polacy rozpoczęli ten turniej najgorzej jak tylko mogli. Porażka w meczu otwarcia z teoretycznie najsłabszym rywalem znacząco komplikuje naszą sytuację. W pierwszej połowie nasza reprezentacja wyglądała na przygniecioną ciężarem tego turnieju. Zbytnie cofnięcie się po zdobytym golu oraz brak uporządkowania gry w środku pola miał spory wpływ na końcowy wynik. Kolejnym krokiem przed zawodnikami Marcina Dorny będzie spotkanie ze Szwedami, którzy w dzisiejszym spotkaniu pokazali bardzo dobrą organizację gry. Niestety Polacy przywrócili stare demony zasady trzy M. Mecz otwarcia, o wszystko i na koniec o honor. Miejmy nadzieję, że pozostałe dwa pojedynki uda nam się wygrać i powalczymy o awans z tej niezwykle ciężkiej grupy.

 

Zaloguj się aby dodawać komentarze