Euroblamaż polskich drużyn rozpoczęty – Legia odpada z Ligi Mistrzów!

LM

Za nami spotkanie rewanżowe drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów pomiędzy Spartakiem Trnava i Legią Warszawa. Wojskowi wygrali 1:0 na Słowacji, ale pożegnali się z tymi rozgrywkami. Warto wspomnieć, że mistrz Polski kończył ten mecz w dziewiątkę po dwóch czerwonych kartkach. Czy przygoda Dean’a Klafurića przy Łazienkowskiej właśnie dobiegła końca?

Tak jak wspomnieliśmy w przedmeczowej zapowiedzi statystyki i historia nie przemawiały na korzyść piłkarzy Legii. Do tej pory Wojskowi nigdy nie odrobili strat w rewanżu po porażce na własnym boisku. Takich prób było dokładnie siedem. Trzy remisy i cztery porażki, a jak było tym razem?

Kluczowym faktem jeszcze przed rozpoczęciem spotkania było przyznanie się do błędu Klafurića. Chowarat tym razem wysłuchał próśb kibiców i piłkarzy, decydując się na ustawienie z czwórką stoperów. Zaskakujące mogło być jedynie posadzenie na ławce Carlitosa. Pierwszy krok do odrobienia strat został wykonany, reszta należała do piłkarzy.

Nudna pierwsza połowa

Początek meczu to walka obu drużyn o przejęcie inicjatywy. Oba zespoły miały sporo niedokładności w środkowej strefie, dlatego też akcje nie miały odpowiedniej płynności. Pierwsza groźna sytuacja został sprokurowana przez drużynę gospodarzy. Defensor Spartaka się machnął i przelobował swojego bramkarza. Ostatecznie Chudy uratował skórę Godala i wybił piłkę z linii bramkowej. Po chwili groźny strzał oddał Jose Kante, jednak uderzenie minęło bramkę. Mogło się wydawać, że Legioniści są coraz bliżej zdobycia bramki. Dwie minuty później dostali sygnał ostrzegawczy, po dobrej akcji szczęścia spróbował Jirka, ale refleks Arkadiusza Malarza po raz kolejny uratował Legię w tym dwumeczu. Podopieczni Radoslava Latala ewidentnie czekali na kontry, jednak było to wiadome jeszcze przed meczem, że zagrają w ten sposób. Wojskowi utrzymywali się przy piłce, jednak nic z tego nie wynikało. Grali wolno, przewidywalnie i bez pomysłu. Środek pola nie funkcjonował tak jak należy, szczególnie w aspekcie celności podań. Jedyne co można było podziwiać w grze Legii to pofarbowane koszulki po każdym kontakcie z murawą.

Kluczowa sytuacja w tym meczu miała miejsce w 37. minucie. Z rzutu wolnego dla Legii wyszła kontra przeciwników, którą taktycznie przerwał Vesović, sęk w tym, że zrobił to mając na swoim koncie żółtą kartkę. Sędzia wyrzucił skrzydłowego Wojskowych z boiska, a mistrz Polski znalazł się w wielkich tarapatach. Przeciwnicy chcieli od raz wykorzystać osłabienie i stworzyli sobie trzy okazje, zakończone strzałem. Było widać, że gospodarze uwierzyli w siebie. Spartak się otworzył i właśnie w tym Legia znalazła swoją najlepszą sytuację. Mączyński doskonale obsłużył Jose Kante, a napastnik w sytuacji sam na sam…nie trafił w piłkę.

Odmieniona Legia

Do przerwy wynik nie uległ zmianie, ale z każdą minutą sytuacja Legii robiła się coraz gorsza. Po zmianie stron Klafurić zdecydował się na jedną zmianę. Truchtające i niewidocznego przez 45 minut Radovića zastąpił Cafu. Swoją drogą ciekawe co po tym meczu w wywiadach powie Rado, bo ostatnio nie przebierał w słowach. Dziś będzie miał dobrą opcję, żeby skupić się na sobie i przygotowaniu fizycznym do tego meczu. W 53 minucie w miejsce Michała Pazdana pojawił się Carlitos i było jasne, że Legia gra va banque. Pierwszą groźną sytuację w drugiej części gry stworzyli sobie gospodarze, za sprawą nieobecnego Marvina Egho. Najlepszy strzelec Spartaka tym razem nie pokonał Arka Malarza.

W 63. minucie przebudzili się wszyscy kibice Legii. Oblężenie bramki Spartaka Trnava w końcu przyniosło efekt. Dośrodkowanie Carlitosa na bramkę zamienił Inaki Astiz, więc Hiszpanie dali nadzieję na odrobienie strat. Potrzeba było jeszcze jednego kroku do dogrywki. W 68. Minucie Wojskowi stworzyli sobie kolejną dogodną sytuację, ale strzał Cafu instynktownie obronił Chudy. W kolejnej akcji szczęścia spróbował Carlitos, ale finezyjne uderzenie minęło światło bramki. W każdym bądź razie Legia się przebudziła, a Spartak był wystraszony. Nie było widać gry mistrza Polski w osłabieniu. Ewidentnie gra Legii rozruszała się po zejściu hamulcowego – Radovića i wejściu na plac gry Carlitosa. W 85 minucie spotkanie się zakończyło. Legia dzielnie walczyła o remis, ale kolejny błąd indywidualny, tym razem Antolića musiał być ratowany faulem i skończyło się następną czerwoną kartką. Wojskowi kończyli ten mecz w dziewiątkę, po dwóch błędach obcokrajowców, za których wydano sporo pieniędzy w poprzednim okienku transferowym.

Podsumowując to spotkanie, można tylko powiedzieć, że wstydem jest odpaść z takim przeciwnikiem. Spartak Trnava to zespół, który w LOTTO Ekstraklasie walczyłby o utrzymanie. Legia w dziesiątkę gniotła przeciwnika, jednak zabrakło szczęścia. Carlitos po wejściu na murawę robił różnicę, a trener za samo posadzenie tego piłkarza w takim meczu powinien zostać zwolniony. Problemem w tym dwumeczu było starcie przy Łazienkowskiej, gdzie Wojskowi amatorsko przegrali 0:2. To już koniec przygody polskiego zespołu z Ligą Mistrzów, a gospodarze osiągnęli wielki sukces. W następnej rundzie zmierzą się z Crveną Zvezdą i myślę, że Serbowie trochę sobie postrzelają. Jedynym plusem z tego meczu jest fakt, że trafiliśmy nasz typ na to spotkanie po kursie 2.16, kto grał z nami ten ma takie pocieszenie. Legia kontynuuje przygodę z europejskimi pucharami w Lidze Europy. Kibice innych drużyn w Polsce mogą świętować potknięcie mistrza Polski, jednak prawda jest taka, że ten mecz świadczy o poziomie naszej ekstraklasowej piłki.