Dwadzieścia wsadów Clippers w jednym meczu!
Kawhi Leonard ma swoje pierwsze zwycięstwo w San Antonio w barwach innej drużyny! Udało się dopiero w trzeciej próbie po tym jak Los Angeles Clippers z łatwością rozprawili się z Ostrogami, fundując im prawdziwy pokaz wsadów – w całym meczu koszykarze LAC aż dwadzieścia razy wsadzali bowiem piłkę z góry. To najwięcej w jednym spotkaniu NBA od 20 lat!
Sobotnie starcie było wyjątkowe przede wszystkim dla Kawhi Leonarda, który zmierzył się z klubem, w którym zaczynał karierę. Wcześniej Spurs dwa razy utarli mu nosa, ale tym razem Clippers nie dali im większych szans, a sam Leonard z pewnością może zaliczyć swój występ do udanych. Zdobył 26 oczek, a do tego dołożył siedem zbiórek oraz dziewięć asyst i cztery przechwyty. Skrzydłowy wykonał także pięć wsadów, co jest najlepszym jego wynikiem w tym sezonie – jego koledzy dołożyli jeszcze piętnaście i tym samym Clippers ustanowili rekord tego wieku, wykonując w całym meczu aż dwadzieścia wsadów. To także najlepszy wynik odkąd tylko zaczęto prowadzić tego typu statystyki w sezonie 1996/97 – wcześniej rekord należał do Los Angeles Lakers, którzy w kwietniu 1998 roku wykonali w jednym meczu osiemnaście wsadów.
Ale sam Leonard nie był w Teksasie witany zbyt miło – kibice wciąż mają mu za złe odejście z klubu, z którym zdobywał przecież mistrzostwo. Każde dotknięcie przez niego piłki wywoływało więc buczenie. Koniec końców Kawhi mógł się jednak uśmiechnąć, a do śmiechu z pewnością nie było po meczu sympatykom Spurs. Także sami zawodnicy, w tym m.in. DeMar DeRozan, byli w grobowych niemal nastrojach, mówiąc że tego typu porażki wywołują tylko i wyłącznie frustrację. Warto dodać, że Clippers byli po prostu o klasę lepsi od rywala: zdobyli aż 74 punktów w pomalowanym, mieli 26 oczek po szybkich atakach, a także zdobyli 36 punktów po błędach swojego rywala. Drużyna z Miasta Aniołów ma więc teraz bilans 22 zwycięstw oraz dziewięciu porażek i goni swojego rywala zza miedzy, czyli Lakers. Z kolei dla Spurs była to już siedemnasta w tym sezonie przegrana.
Co jeszcze wydarzyło się w sobotę w NBA?
- Milwaukee Bucks po raz kolejny w tym sezonie zmietli z parkietu New York Knicks, szybko obejmując w Madison Square Garden wysokie prowadzenie, dzięki czemu do końca meczu nie musieli już oglądać się za siebie. Trzecie w tym sezonie triple-double zaliczył Giannis Antetokounmpo (22 punkty, jedenaście zbiórek, dziesięć asyst), choć największe wrażenie zrobił elektryzujący wsad jego brata – Thanasisa. Kozły mają teraz bilans 26-4 – wyrównali więc najlepszy start klubu w historii.
- Serię dwóch kolejnych porażek na własnym terenie przerwali koszykarze Philadelphia 76ers, którzy w sobotę nie mieli większych problemów, by ograć stołeczny zespół Wizards. Drużynie z Waszyngtonu nie pomaga znakomita forma Bradleya Beala, który tym razem zapisał na konto 35 oczek. Pod koniec meczu za dyskusje z fanem z parkietu został wyrzucony Isaiah Thomas, który po spotkaniu tłumaczył dziennikarzom, że kibic kierował mocno niecenzuralne słowa.
- Coraz lepiej wygląda współpraca gwiazdorskiego obwodu Houston Rockets. James Harden zdobył w sobotę aż 47 oczek (dziewięć razy trafił za trzy), a Russell Westbrook miał 30 punktów oraz dziesięć asyst i Rakiety ograły przeżywających spory kryzys koszykarzy Phoenix Suns. Nie pomaga fakt, że po powrocie z 25-meczowego zawieszenia kontuzji nabawił się DeAndre Ayton, a na dodatek przeciwko Rockets nie zagrał także Ricky Rubio, czyli etatowy rozgrywający drużyny z Arizony.
- 33 punkty od Andrew Wigginsa – który przejął stery w Minnesocie pod nieobecność Karla-Anthony’ego Townsa – nie wystarczyły Wolves, by ograć Portland Trail Blazers. Gospodarzom na porażkę nie pozwolił duet obwodowych – Damian Lillard oraz CJ McCollum zdobyli wspólnie 55 oczek – ale też przede wszystkim Hassan Whiteside, który zaliczył kolejny fantastyczny występ i zapisał na konto aż 16 punktów, 22 zbiórki oraz siedem bloków.
- Od paru meczów nie gra z powodu kontuzji, lecz mimo to nadal wzbudza spore emocje – Luka Doncić znów znalazł się na nagłówkach, gdyż okazało się, że Słoweniec jest bardzo blisko podpisania lukratywnej umowy sponsorskiej z firmą Jordan Brand. Kontrakt ma obowiązywać na pięć lat i na razie nie obejmuje własnej linii, chyba że słoweński zawodnik Dallas Mavericks spełni określone warunki (na przykład zdobycie nagrody MVP sezonu zasadniczego).