Derby Merseyside na start! Bramkostrzelny Liverpool podejmie odradzający się Everton
Już dziś na Anfield Road zmierzą się odwieczni rywale z miasta Beatlesów. Oprócz ogromnego ładunku emocjonalnego, dzisiejszą rywalizację powinna charakteryzować też spora jakość piłkarska. Liverpool po raz ostatni przegrał w końcówce października, natomiast Everton pod wodzą Sama Allardyce’a nie stracił jeszcze gola i sięgnął po komplet punktów. Derby Merseyside wydają się świetną przystawką przed rywalizacją kolosów z Manchesteru i wcale nie jest wykluczone, że więcej emocji kibicom dostarczy właśnie mecz w Liverpoolu.
Jeśli nie masz jeszcze konta na Fortunie to skorzystaj z bonusu bez depozytu dla czytelników Zagranie. Zaraz po rejestracji otrzymasz darmowe 20 PLN. Przeczytaj jak obstawiać mecze.
Oferta tylko z kodem promocyjnym: 20free
Liverpool FC
Spektakularne 7:0 ze Spartakiem Moskwa w Lidze Mistrzów doskonale odzwierciedla styl gry podopiecznych Juergena Kloppa w ostatnich tygodniach. Nawet w przypadku wysokiego prowadzenia The Reds nie rezygnują z ataku i do ostatnich minut meczu prowadzą szturm na bramkę rywali. Trzy poprzednie spotkania zaowocowały aż 15 golami na koncie Liverpoolu, jednak należy zauważyć, że żaden z rywali nie postawił gospodarzom dzisiejszego meczu twardych warunków. Nie sposób jednak nie pochwalić ofensywnego kwartetu The Reds w składzie Salah, Firmino, Mane, Coutinho, który zdobył w Premier League już 25 bramek dla swojego klubu. 12 z nich było autorstwa Egipcjanina, wyrastającego na najlepszy transfer letniego okienka w Anglii. Jeśli graczom z Anfield Road uda się utrzymać tak niebotyczny poziom gry ofensywnej i poprawić defensywę, ten sezon może należeć do nich. Nieprawdą byłoby jednak stwierdzenie, że Juergen Klopp nie ma przed dzisiejszym meczem żadnych zmartwień – sielankę na Anfield mącą bowiem kontuzje Adama Lallany oraz Marko Grujicia. Najbardziej problematyczne mogą okazać się jednak absencje dobrze spisującego się w tym sezonie Alberto Moreno oraz dosyć solidnego Joela Matipa. Jeśli Everton planuje wykorzystać słabości odwiecznych rywali, powinien szukać ich w defensywie The Reds. Ta miewa w tym sezonie niewytłumaczalne zaćmienia, które potrafią kosztować drużynę cenne punkty. Ragnar Klavan i Dejan Lovren, którzy prawdopodobnie wybiegną dziś na murawę w roli stoperów, mogą okazać się szczególnie „wybuchowym” duetem.
Everton FC
Trwa miesiąc miodowy Sama Allardyce’a i The Toffees. Od momentu, gdy do klubu przyszedł „Big Sam”, gracze z Goodison Park zgarnęli komplet punktów, nie tracąc nawet jednego gola. Jaka może być w tym zasługa doświadczonego Anglika, który przecież nie miał czasu, by odcisnąć na zespole swoje piętno? Z pewnością poprawie uległa atmosfera, a znany z dobrego kontaktu z piłkarzami menadżer odpowiednio zmotywował swoich nowych podopiecznych przed spotkaniami z Apollonem i Huddersfield. O ile na outsidera europejskiego futbolu w meczu o pietruszkę i dołujące Teriery dobre słowo Allardyce’a wystarczyło, o tyle by pokonać będący w fenomenalnej formie Liverpool potrzeba również argumentów sportowych. O te może być Evertonowi szczególnie trudno, zwłaszcza ze względu na liczbę kluczowych graczy, którzy nie będą mogli wystąpić przeciwko The Reds. Szatnia The Toffees przypomina nie tyle szpital, co polowy lazaret Armii Czerwonej pod Stalingradem – z derbowego boju wyłączeni są bowiem Baines, Barkley, Bolasie, Coleman, Funes Mori oraz Stekelenburg, do których może dołączyć także McCarthy. Większość z wymienionych zawodników z pewnością znalazłaby się w podstawowym składzie na dzisiejszy mecz. Wobec nieobecności wspomnianych graczy, fani z niebieskiej części Liverpoolu szczególnie będą liczyć na Wyne’a Rooneya oraz Omara Niasse’a, czyli dwóch najlepszych strzelców Evertonu w tym sezonie. Pod własnym polem karnym oraz w środku pola The Toffees z pewnością zagrają ostro i bez pardonu, bowiem zespół z Goodison Park notuje w tym sezonie najwięcej fauli ze wszystkich drużyn Premier League.
Statystyki
- Everton jest trzecią najgorszą drużyną na wyjazdach w Premier League. The Toffees nie wygrali w tym sezonie ani jednego meczu poza własnym stadionem we wszystkich rozgrywkach (cztery remisy i siedem porażek)
- W meczach Liverpoolu pada sporo bramek (średnio 3.5 na mecz). Więcej goli oglądają tylko widzowie meczów Manchesteru City
- W ostatnich pięciu meczach tylko Manchester City zanotował lepszą serię niż The Reds, którzy wygrali cztery razy i raz zremisowali
- Everton po raz ostatni pokonał lokalnego rywala w 2010 roku. Od tamtej pory rywalizacja o prymat w Liverpoolu siedmiokrotnie kończyła się remisem i tyle samo razy wygraną Liverpoolu. Na wyjeździe ta sztuka udała się The Toffees aż… 18 lat temu!
- Liverpool po raz ostatni przegrał u siebie w oficjalnym meczu 23 kwietnia (z Crystal Palace)
- Mohamed Salah z Liverpoolu jest najskuteczniejszym strzelcem w angielskiej ekstraklasie – ma na koncie 12 bramek
Co obstawiać?
Mimo że Everton odbił się od dna, Liverpool wydaje się zbyt trudną przeszkodą dla nabierających rozpędu The Toffees. Kurs na zwycięstwo The Reds wydaje się jednak odrobinę za niski, dlatego warto nieco „podkręcić” go zakładem łączonym. Za typ na to, że gospodarze zdobędą pierwszą bramkę w meczu i wygrają Fortuna oferuje przelicznik wynoszący 1.43.