Czarna lista sezonu 2017/2018. Kto w tym roku najczęściej psuł nam kupony?
Kończąc temat sezonu ligowego 2017/2018 warto pochylić się w stronę drużyn, które mocno zaszły nam za skórę w obecnej kampanii. Zapewne każdy typer ma w pamięci słynne “Napoli, Napoli kupon Ci spi…oli”. Kto jeszcze trafił na naszą czarną listę w tym roku? Tego dowiecie się czytając to podsumowanie.
Napoli
Pierwszy akapit musieliśmy poświęcić ekipie Maurizio Sarriego. O ile w Serie A szli jak burza i osiągali bardzo dobre wyniki to w Europie nie było już tak kolorowo. Najpierw sensacyjnie odpali w fazie grupowej Ligi Mistrzów, gdzie okazali się gorsi od Szachtara i Manchesteru City, a później szybko zakończyli przygodę w Lidze Europy. W tych rozgrywkach trafili na innego spadkowicza z Champions League – RB Leipzig. Przed meczem mogło się wydawać, że będziemy świadkami kapitalnej rywalizacji, jednak Napoli już na starcie wycofało swoje wojska. Pragnienie ligowego tytułu w mieście, gdzie Diego Maradona uważany jest za Boga było ogromne. Postanowili skoncentrować się na jednych rozgrywkach, przez co wyraźnie odpuścili pierwsze starcie z RB Lipsk na Sao Paolo. Prezes i trener nie ukrywali się ze swoimi zamiarami. W związku z tym przed rewanżem wiele osób postawiło swoje pieniądze na ekipę koncernu Red Bulla, ale sensacyjnie Napoli nie przegrało w rewanżu. Wydaje mi się, że jest to główny niszczyciel kuponów z tego sezonu. Przynajmniej w moim przypadku, bo narobiłem sobie na nich największych strat. Podsumowując “Napoli, Napoli kupon Ci sp….oli” jest idealnym określeniem tego przypadku.
Lazio
Na czarnej liście w tym roku znalazło się również Lazio, które wyjątkowo “polubił” nasz redakcyjny kolega – Wiktor. Mogło się wydawać, że walcząc o Ligę Mistrzów będą łatwo zdobywać punkty z niżej notowanymi rywalami, ale nic z tego. W okresie od 28. stycznia do 15. lutego rozegrali pięć spotkań, w których zaliczyli cztery porażki. Później zdarzały się również remisy przed własną publicznością z Bologną czy wyjazdowe wpadki z Crotone i Cagliari. Koniec końców przejechali się na tym w ostatniej kolejce, gdy Inter zabrał im miejsce w Lidze Mistrzów na przyszły sezon.
Arsenal
Innym bardzo ciekawym przypadkiem była ekipa Arsene’a Wengera, ale licząc wyłącznie od początku 2018 roku. Kanonierzy od tego czasu rozegrali dziewięć wyjazzdowych rywalizacji w Premier League. Ich przeciwnikami były kolejno: Bournemouth, Swansea, Tottenham, Brighton, Newcastle, Manchester United, Leicester City oraz Huddersfield. Jak wyglądały osiągnięcia The Gunners? No cóź, na osiem pojedynków, siedem razy schodzili z boiska pokonani. Złą passę przełamali dopiero w ostatniej kolejce, gdy ich rywalem było już pewne utrzymania Huddersfield. Co tydzień łudziłem się, że ta passa kiedyś musi się skończyć, ale przerwali ją dopiero w momencie, gdy odpuściłem granie na tę drużynę.
Chelsea
Podobnie było z innym klubem z Londynu, a konkretnie z Chelsea. The Blues przystępowali do tego sezonu w roli aktualnego mistrza kraju, jednak już w pierwszej kolejce przyprawili typerów o mocny ból głowy i dziurę w portfelu. Na otwarcie sezonu przegrali 3:2 z Burnley na Stamford Bridge. Wydaje mi się, że nikt nie zakładał takiego scenariusza. Później mieli lepszy okres, ale kolejnym przypadkiem była rywalizacja z Crystal Palace. Orły do tego spotkania przegrały osiem kolejnych meczów ligowych, nie zdobywając w nich ani jednej bramki. Przełamali się właśnie na zespole The Blues, co było wielką sensacją. Kolejnym ciężkim okresem tego sezonu był przełom roku, kiedy to Chelsea zmierzyła się z Bournemouth na Stamford Bridge oraz Watfordem na Vicarga Road. Jeśli ktoś przed tymi dwoma meczami powiedziałby mi, że podopieczni Conte wyjadą z nich z bilansem 1:7 kazałbym takiej osobie poszukać mocnych środków na bóle głowy. A jednak tak się właśnie stało, Wisienki wygrywając 3:0 w Londynie zaskoczyły całą Anglię, a będący pod formą Watford przebudził się na stracie z mistrzem Anglii. Sytuacja, którą przerabialiśmy już w przypadku meczu z Crystal Palace. Chelsea popsuła mi w tym roku tyle kuponów, że głowa mała. Pozwoliło mi to dojść do wniosku, że na swoich się nie stawia, więc w przyszłym sezonie prawdopodobnie pójdzie im zdecydowanie lepiej.
Sevilla
Innym ciekawym przypadkiem była Sevilla. Podopieczni Vincenzo Montelli po wyeliminowaniu Manchesteru United stanęli na europejskim świeczniku. Wszyscy zaczęli o nich mówić, doceniać, więc nie mogło być innego scenariusza. Trzeba było coś popsuć. Zaliczyli serię siedmiu meczów ligowych bez wygranej, a w jej skład weszły aż cztery porażki. Do tego można doliczyć jeszcze odpadnięcie z Bayernem oraz przegrany finał Copa del Rey i robi się poważny problem. Po okresie wzlotu, gdy szybowali naprawdę wysoko spadli na sam dół i ledwo na koniec sezonu uratowali szóstą pozycję w lidze.
LOTTO Ekstraklasa
Zapewne jak klikaliście w ten link to spodziewaliście się, że pewniaczkiem będzie przedstawiciel najlepszej i najbardziej widowiskowej ligi świata. Dokładnie tak, jednak zamiast wyróżniać pojedyncze jednostki lepiej skoncentrować się na całości. Do powszechnie znanych piłkarskich jaj na naszych boiskach można się przyzwyczaić. Przyznam szczerze, że po tym sezonie już nic nie jest w stanie mnie zdziwić. Najpierw Sandecja przez około 22. spotkania nie potrafi wygrać meczu ligowego. Później walcząca o mistrzostwo Jagiellonia przegrywa trzy kolejne spotkania na własnym boisku. W międzyczasie Lechia Gdańsk po bardzo dobrym poprzednim sezonie pewnie zmierza w stronę spadku. Była również Legia Warszawa, która ostatecznie zdobyła mistrzostwo, jednak po drodze zanotowała 11 ligowych porażek, co na pewno nie jest powodem do dumy. Wisienką na torcie niech będzie ekipa Lecha Poznań. Oczywiście tej drużyny nie mogło zabraknąć w naszym podsumowaniu. Swoją drogą ciekawa sprawa. Przez rok mieli twierdzę przy Bułgarskiej, z której nikt nie potrafił wyjechać z tarczą. Gdy przyszło, co do czego i zaczęłą się gra odróżniająca mężczyzn od chłopców to nagle zapomnieli jak się gra w piłkę i przegrali WSZYSTKIE domowe spotkania w grupie mistrzowskiej. Przyznam szczerze, że osiągnięcie takiego rezultatu musiało być sporym osiągnięciem. Nie wiem czy dało się to bardziej efektownie i efektywnie popsuć, ale jedno jest pewne. Właśnie za takie rzeczy kochamy LOTTO Ekstraklasę.
Tak wygląda moja czarna lista z największymi wpadkami tego sezonu. Pochwalcie się w komentarzach kto u Was trafiłby do takiego podsumowania!