Podsumowanie 2017 roku w wykonaniu piłkarzy Adama Nawałki

Awans do Rosji

Po ostatnim spotkaniu w wykonaniu reprezentacji Polski czas na podsumowanie 2017 roku. Piłkarze Adama Nawałki rozegrali w tym czasie osiem spotkań. Wygraliśmy pięć razy, przy dwóch porażkach i jednym remisie. Udało się także utrzymać wysoką pozycję w rankingu FIFA. Przyjrzyjmy się bliżej najważniejszym wydarzeniom, które miały miejsce w tym roku.

Porażka z Danią jako światło ostrzegawcze

Eliminacje Mistrzostw Świata układały się dla nas pięknie, aż do tego starcia. W tym meczu zostaliśmy brutalnie zweryfikowani. Wszyscy głosili o potędze naszej kadry, tymczasem mocne schody wyrosły w Kopenhadze. Rywale wykorzystali nasze błądzenie głową w chmurach i perfekcyjnie uwidocznili nasze słabości. Wydaje mi się, że z naszej strony przyszło lekkie rozkojarzenie. Przecież nic nie mogło nam się stać. Lekcja, którą dostaliśmy od Duńczyków była bardzo bolesna, ale z drugiej strony może się okazać bardzo potrzebna. Od razu zmieniło się postrzeganie naszych reprezentantów i podejście do kolejnych meczów. Nie ma już zbyt wielkiego luzu, jest koncentracja na pracy i pełen profesjonalizm. Oczywiście nie twierdzę, że wcześniej go nie było, ale taki kubeł zimnej wody z pewnością dobrze zareagował. Ważnym do odnotowania aspektem były również słowa szkoleniowca gospodarzy, który zarzucił nam przewidywalność. Adam Nawałka z pewnością nie był zadowolony, jednak jeszcze mocniej skoncentrował się na swojej pracy i już podczas ostatnich meczów towarzyskich, mogliśmy zauważyć pracę nad nowymi elementami taktycznymi, tak aby rywale nie mogli nas tak łatwo przeanalizować. W tamtym pojedynku kluczem dla wygranej gospodarzy była siła fizyczna oraz agresja. Nie byliśmy gotowi na taką grę. W środku zabrakło naszej głównej jednostki napędowej jaką jest Grzegorz Krychowiak. Defensywny pomocnik znakomicie odnajduje się w fizycznych starciach, więc mógłby być dla nas zbawieniem. Tak jak wcześniej wspomniałem lepiej przegrać z Danią w eliminacjach, niż przejechać się na jakimś rywalu podczas turnieju finałowego.

Robert Lewandowski najlepszym strzelcem

Kwestia wyścigu w jakim brał udział Robert Lewandowski z najlepszymi strzelcami polskiej kadry była bardzo długo brana pod uwagę. Wszyscy zakładali, ze przy takim snajperze kwestią czasu będzie wskoczenie na szczyt. Pytanie nie brzmiało czy Lewy wyprzedzi Lubańskiego, ale kiedy to nastąpi. Jak się okazuję w 2017 roku, a dokładniej dokonał tego 5 października w starciu z Armenią. Jest pierwszym w historii napastnikiem, który zgromadził okrągłą liczbę 50 goli dla naszej reprezentacji, a licznik wcale sie nie zatrzymuje, bo Robert jest w najlepszych latach swojej kariery. Mam wrażenie, że wyśróbuje ten rekord do takich rozmiarów, że przez kolejne lata nikt nawet się nie zbliży do tego osiągnięcia. Mamy w swojej drużynie najlepszego napastnika świata. Tę tezę podziela wielu znakomitych piłkarzy i ekspertów. W wielu reprezentacjach przychodzi okres złotego pokolenia, u nas musimy na to jeszcze poczekać. Na ten moment trafił nam się złoty chłopak, który wyrósł na fantastycznego piłkarza i profesjonalistę. Odkąd Lewy został kapitanem tej kadry, stał się bardziej odpowiedzialny za wyniki zespołu i to widać na boisku. Wraz ze swoimi kosmicznym poziomem podnosi umiejętności pozostałych, którzy starają się mu dorównać.  Mając takiego zawodnika w zespole rzeczywiście możemy być czarnym koniem zbliżającego się Mundialu, jednak za nim musi podążyć reszta.

Awans na Mistrzostwa Świata

Po wcześniej wspomnianej porażce w Danii nasza sytuacja skomplikowała się do takiego stopnia, że musieliśmy wygrać pozostałe spotkania, żeby nie martwić się o awans. Ostatecznie udało się zrealizować ten cel w dwóch kolejnych krokach. Najpierw przejechaliśmy się niczym walec po świeżo wylanym asfalcie w Armenii. Reprezentacja gospodarzy całkiem nieźle radziła sobie na własnym terenie, jednak w spotkaniu z nami nie mieli absolutnie nic do powiedzenia. Pojedynek skończył się wynikiem 6:1, który był jak najbardziej zasłużony. Kolejnym krokiem był minimum remis w spotkaniu z Czarnogórą. Spotkanie na Stadionie Narodowym rozgrzewało kibiców od samego rana. Nikt w narodzie nie mówił o niczym innym. Wielkie święto miało się odbyć po zakończeniu spotkania. Wszystko rozpoczęło się pięknie, pierwszy gol, po chwili drugi po kapitalnej akcji zespołowej. Ludzie poszli do sklepów i lodówek po szampany. Jednak po chwili zrobiło się całkiem niebezpiecznie. Czarnogórcy grający w bardzo mocno osłabionym zestawieniu zdobyli dwie szybkie bramki i atmosfera zrobiła się krótko mówiąc nerwowa. Traktowaliśmy ten awans jako coś, co już do nas należy. Tymczasem byliśmy o włos od niespodziewanej gry w barażach, a jak pokazał przykład reprezentacji Włoch te mecze wcale nie były spacerkiem i pewnym przejściem dalej. Na szczęście po raz kolejny ciężar na swoje barki wziął Robert Lewandowski, który w stykowej sytuacji nie bał się odstawić nogi i zapewnił nam awans. Warto wspomnieć, że będzie to dla nas pierwszy mundial od 2006 roku, kiedy to nie wyszliśmy z grupy zresztą w 2002 roku było podobnie. Czas przełamać klątwę.

 

Pożegnanie Artura Boruca

Spotkania towarzyskie na koniec reprezentacyjnego 2017 roku miały dwa główne cele. Pierwszym z nich było przewietrzenie magazynów i przejrzenie co stoi na dalszych półkach. Oczywiście mowa tutaj o rezerwowych, którzy nie mieli zbyt wielu okazji do przekonania szkoleniowca. Jednak drugim i zdecydowanie ważniejszym było pożegnanie legendy. Artur Boruc, bo o nim mowa rozegrał 65 spotkanie w barwach naszej kadry. Ten ostatni występ przypadł na mecz z Urugwajem. Polak pożegnał się czystym kontem. Król Artur opuścił plac gry przy aplauzie całego stadionu w 44 minucie. W jego miejsce pojawił się Łukasz Fabiański. Cała sytuacja była bardzo emocjonalna, ale jednocześnie piękna. Boruc przez lata stanowił o sile tego zespołu. Jego występy na Euro 2008, szczególnie przeciwko reprezentacji Niemiec to była perfekcja. Bramkarze, którzy przejmują jego dziedzictwo mają teraz sporo do udowodnienia.

 

Rok 2017 w wykonaniu naszej reprezentacji trzeba uznać za sukces. Mieliśmy jeden główny cel, który udało się zrealizować. Awans na Mistrzostwa Świata to piękna sprawa po dwóch poprzednich mundialach, na które nie było nam dane pojechać. Osiem spotkań, pięć zwycięstw i jedna porażka. To nasz dorobek jeśli chodzi o mecze o stawkę. Do tego dochodzi jeszcze przegrana z Meksykiem oraz remis z Urugwajem, ale w tych meczach graliśmy tylko i wyłącznie o honor i prestiż. Rok 2018 będzie zdecydowanie większą próbą, w końcu na Mistrzostwa Świata do Rosji nie jedziemy się tylko pojawić, ale realnie włączyć się do walki w tym turnieju.