Chwila radości na koniec rozczarowujących sezonów? Gramy z Atletico i PSV o 230 PLN!

Choć środek tygodnia zwyczajowo kojarzymy z europejskimi pucharami, to dziś przyjrzę się rozgrywkom ligowym. Analizie poddam dwa najciekawiej zapowiadające się spotkania z La Liga i Eredivisie. W Hiszpanii o poprawę nastrojów w szatni i na trybunach powalczy Atletico, które gościć będzie zaskakująco silne Rayo Vallecano. W Holandii zaś PSV postara się przywrócić choćby iluzoryczne szanse na dogonienie lidera z Amsterdamu.
Atletico
Przez pewien moment sezonu Atletico było nie tylko zaangażowane w grę na wszystkich frontach, ale przez niektórych ekspertów z Hiszpanii było nawet określane mianem faworyta w walce o ligowy tytuł. Niezwykle trudna seria meczów sprawiła jednak, że podopieczni Diego Simeone wyraźnie wytracili impet i odpadli ze wszystkich możliwych rozgrywek.
Ekipie z Madrytu trzeba jednak oddać, że pokonywana była przez topowe ekipy i po bardzo wyrównanych potyczkach. W Lidze Mistrzów Atletico uległo Realowi, zaś w Pucharze Króla od zespołu Simeone silniejsza okazała się Barcelona. Największym problemem Atletico jest jednak fakt, że eliminacja ze wspomnianych rozgrywek przerodziła się w poważny kryzys, który odczuwalny jest również w La Liga.
Na boiskach ligowych gospodarze dzisiejszego starcia wygrali 18 z 32 meczów, notując również dziewięć remisów i pięć porażek. Poprzednie trzy spotkania w La Liga to jednak zaledwie dwie wygrane! Atletico przegrywało w tym czasie dwukrotnie, notując również remis. Kliknij typy dnia i sprawdź nasze pozostałe analizy. Jeśli interesuje Cię więcej typów piłkarskich, to znajdziesz je również na naszej stronie!
Na Metropolitano Stadium gospodarze w lidze przegrali zaledwie raz, wygrywając jednak tylko 11 z 16 takich spotkań. Biorąc pod uwagę mistrzowskie aspiracje – to zdecydowanie zbyt mało. We wspomnianych starciach gospodarze trafiali do siatki rywala 31 razy, tracąc zaledwie 14 bramek. W 10 poprzednich domowych meczach Atletico wygrywało sześciokrotnie, notując również po dwa remisy i porażki. Tylko raz podopieczni Simeone nie trafili do siatki rywali, zachowując jednocześnie trzy czyste konta.
Rayo Vallecano
Przeciętna w ostatnim czasie forma Atletico w teorii może zostać wystawiona na kolejną dość niełatwą próbę. Krótką podróżą na stadion Metropolitano przyjeżdża 10. w ligowej tabeli Rayo, które jest jedną z największych pozytywnych niespodzianek obecnej kampanii.
10 wygranych spotkań ligowych, do który goście dzisiejszego meczu dołożyli po 11 remisów i porażek. Rayo ma aż 10 punktów przewagi nad strefą spadkową, tracąc jednocześnie zaledwie dwa oczka do strefy pucharowej. Zwycięstwo na Metropolitano Stadium może znacząco przybliżyć ekipę z Madrytu do upragnionej przygody w europejskich pucharach.
W praktyce jednak postawa Rayo w ostatnim czasie nie wskazuje na zyskiwanie kluczowego na tym etapie sezonu momentum. Goście dzisiejszego spotkania wygrali zaledwie jedno z pięciu ostatnich ligowych meczów, przegrywając i remisując dwukrotnie. We wspomnianych starciach Rayo zachowało zaledwie jedno czyste konto, w pozostałych czterech potyczkach tracąc aż 10 bramek!
Do tej pory sporym atutem zespołu z Madrytu była stabilizacja w meczach domowych i wyjazdowych. Przed własnymi kibicami piłkarze Rayo zdobyli zaledwie o punkt więcej. Z kolei w 16 delegacjach goście wygrali pięciokrotnie, ponosząc również pięć remisów i sześć porażek. We wspomnianych starciach nie padało wiele bramek, bowiem Rayo strzeliło ich 14, tracąc średnio mniej niż gola na mecz. Poprzednie pięć delegacji ekipy Rayo to trzy porażki i dwa zwycięstwa.
W ostatnich latach Rayo niezbyt dobrze wspomina wycieczki na Metropolitano Stadium. Pięć poprzednich takich spotkań to cztery porażki i jeden remis. W aż trzech przypadkach goście nie zdołali strzelić choćby jednego gola.
Statystyki:
1. W pięciu z 10 poprzednich meczów domowych Atletico strzeliło więcej niż gola w meczu,
2. Rayo nie zachowało czystego konta na stadionie Atletico od 13 kolejnych meczów,
3. W czterech z pięciu poprzednich meczów pomiędzy Atletico a Rayo obie drużyny trafiały do siatki,
4. Rayo przegrało tylko sześć z 16 delegacji w La Liga, tracąc średnio mniej niż gola na mecz.
Co obstawiać?
Choć forma Atletico jest w ostatnim czasie sporym rozczarowaniem – zaledwie dwie wygrane w pięciu poprzednich ligowych starciach – w starciu z Rayo Vallecano faworyt może być tylko jeden. Jest to rzecz jasna spowodowane również formą gości dzisiejszego meczu, którzy pomimo niezłej pozycji w ligowej tabeli, wygrali tylko jedno z pięciu ostatnich spotkań. Podopieczni Simeone zwyciężali w tylko 11 z 16 domowych spotkań, zaś Rayo poniosło tylko sześć porażek w 16 delegacjach La Liga. Nie ma zatem wątpliwości, że choć Rayo przegrało dziewięć z 10 poprzednich meczów na boisku Atletico, to w czwartkowy wieczór postawi twarde warunki. Perełką w dość przeciętnym czasie zespołu Simeone jest najlepszy ligowy strzelec zespołu – Julian Alvarez. Argentyńczyk zdobył w obecnej kampanii 14 bramek, dodając również dwie asysty. Przy nieszczelnej w ostatnim czasie defensywie Rayo (10 straconych bramek w czterech meczach) – były zawodnik Manchesteru City będzie miał pole do popisu. Na bazie powyższej analizy skłaniam się do oferty Superbet – Julian Alvarez strzeli gola lub zaliczy asystę (1.72).
Twente
Dość udana przygoda w europejskich pucharach nie przeszkodziła Twente na równą i stabilną formą w Eredivisie. „Tukkers” wygrali 13 z 29 ligowych spotkań, dokładając również dziewięć remisów i siedem porażek. W poprzednich pięciu starciach Twente wygrywało jednak tylko raz, czekając na kolejne zwycięstwo już od czterech kolejnych spotkań. Po dwie porażki i remisy sprawiają, że do czwartego w ligowej tabeli Utrechtu „Tukkers” tracą już 11 punktów.
Straty punktów mają jednak miejsce przede wszystkim w delegacjach. Przed własnymi kibicami Twente wygrało aż dziewięć z 14 spotkań, notując również cztery remisy i zaledwie jedną porażkę. „Tukkers” mieli za sobą serię aż ośmiu kolejnych zwycięstw na własnym obiekcie. Po nich przyszły jednak wysoka porażka z Feyenoordem (2:6) oraz frustrujący remis z Fortuną Sittard (1:1).
Siłą Twente jest rzecz jasna ofensywny styl gry, który doprowadził do średniej ponad dwóch strzelonych goli na mecz w starciach domowych. Nieźle wygląda to również w defensywie, bowiem „Tukkers” stracą średnio niewiele ponad gola na mecz.
W czwartkowy wieczór skala wyzwania będzie poważna, bowiem Twente ugości obecnego wciąż mistrza Holandii – PSV. W poprzednich pięciu starciach na własnym obiekcie z „Rood-Witten” „Tukkers” wygrywali zaledwie raz, ponosząc również aż trzy remisy. Co ciekawe, we wspomnianych starciach aż czterokrotnie obie drużyny przynajmniej raz trafiały do siatki rywali.
PSV Eindhoven
Sezon PSV w pewnym etapie przeszedł swoiste załamanie. Podopieczni Petera Bosza stracili wysokie prowadzenie nad odwiecznym rywalem z Amsterdamu, zostali wysoko pokonani w Lidze Mistrzów przez Arsenal i odpadli w Pucharze Holandii z Go Ahead Eagles.
Rozczarowujący czas przyszedł w kluczowym momencie sezonu. PSV wygrało zaledwie pięć z 10 poprzednich meczów, przegrywając w międzyczasie bezpośrednie starcie z Ajaksem i tracąc siedem bramek w meczu z Arsenalem. Ostatnie dwa spotkania to komplet zwycięstw. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że strata dziewięciu punktów do Ajaksu może okazać się już nie do odrobienia.
Trudno jednak, aby było inaczej, skoro nawet w ligowych delegacjach PSV prezentuje się po prostu przeciętnie. W 14 takich spotkaniach goście dzisiejszej rywalizacji wygrywali dziewięciokrotnie, notując również remis i aż cztery porażki. Pięć poprzednich starć na boiskach przeciwników to zaledwie dwa zwycięstwa, dwie porażki i remis.
Z 64 zdobytych dotychczas punktów zaledwie 28 PSV zdołało wywalczyć w delegacjach. Problemem podopiecznych Bosza jest jednak głównie defensywa, bowiem w fazie ofensywnej PSV wciąż pozostaje groźne. W ośmiu poprzednich wyjazdowych meczach PSV zawsze trafiało do bramki rywala przynajmniej raz. Niestety jednak dla kibiców obecnego mistrza Holandii – również tylko raz we wspomnianym czasie PSV zdołało zachować czyste konto.
Statystyki:
1. Twente strzelało przynajmniej jednego gola w 11 kolejnych meczach domowych,
2. PSV trafiało do siatki rywala w ośmiu ostatnich delegacjach,
3. Cztery z pięciu poprzednich starć pomiędzy Twente a PSV to spotkania, w których obie drużyny trafiały do siatki,
4. W delegacjach żadnego innego zespołu w Eredivisie nie pada tyle bramek, co w starciach z udziałem PSV (59 w 14 meczach).
Co obstawiać?
Choć PSV ma za sobą trudny czas, wygrywając zaledwie pięć z 10 poprzednich meczów, to w starciu z Twente jest według bukmacherów wyraźnym faworytem. Nie może być jednak inaczej, skoro „Tukkers” na zwycięstwo czekają już od czterech kolejnych ligowych spotkań. Elementem łączącym obie ekipy są w ostatnim czasie skuteczne ofensywy oraz dość dziurawe defensywy. PSV strzelało przynajmniej jednego gola w ośmiu poprzednich delegacjach, zachowując jednak w tym czasie tylko… jedno czyste konto. Twente zaś trafia do siatki rywali w spotkaniach domowych już od 11 kolejnych meczów! Ponadto cztery z pięciu poprzednich starć pomiędzy oboma zespołami skutkowało bramkami ze strony obu ekip. Na bazie powyższej analizy spodziewam się zatem kolejnego spotkania z wieloma bramkami, w którym do siatki trafią zarówno gospodarze, jak i goście. Skłaniam się do oferty Superbet – Obie drużyny strzelą gola (1.51). Oferta bukmacherów wygląda korzystnie. Zatem jeśli również wierzysz, że w hicie kolejki Eredivisie padnie wiele bramek, to warto wykorzystać nasz kod promocyjny Superbet i zyskać specjalną ofertę powitalną!
Fot. Alamy.com
(0) Komentarze