Rafał Haratyk przed XTB KSW 100: Były rozmowy bym walczył z Mamedem w Gliwicach
– W moim starciu z Marcinem Wójcikiem naprawdę nie można wykluczyć żadnego zakończenia. Jeśli jednak samemu miałbym analizować, a potem obstawiać, to chyba jednak postawiłbym na rozstrzygnięcie tej walki przez K.O/T.K.O – mówi serwisowi Zagranie.com Rafał Haratyk. Mistrz kategorii półciężkiej KSW zawalczy już niebawem, bo 16 listopada w gliwickiej PreZero Arenie.
fot. rafalharatyk/Instagram
Kamil Piłaszewicz: Zastanawiam się, jak przedstawić dzisiejszego rozmówcę. Dlatego, że powiedzieć, że: wszedł z buta do KSW, to jakby nic nie powiedzieć! Jakimi słowami Rafał Haratyk opisałby swoją dotychczasową historię w największej polskiej organizacji MMA?
Rafał Haratyk: Witam serdecznie. Moja historia w KSW rzeczywiście jest ciekawa. Zanim jednak się zaczęła, bywało różnie. Obawiałem się powtórki sytuacji, kiedy nigdzie nie mogłem „złapać” kontraktu. Wielu uważa, że jestem zarazem za mało popularnym i za mocnym zawodnikiem. Dlatego już nieraz ciężko było o chętnego do walki.
Dzięki mojej żonie poukładałem sobie priorytety, które w życiu uważam za najważniejsze. Na pierwszym miejscu Bóg, zaraz po Nim rodzina i dopiero później cała reszta: sport, praca, pasje. Po takim przewartościowaniu, niczym prezent z nieba, wpadła propozycja walki z Ivanem Erslanem. Początkowo obawiałem się, że nie poradzę sobie w kategorii półciężkiej w KSW. Jednak w kontrakcie otrzymałem po pierwszej walce możliwość wyboru, w jakiej dywizji chcę się dalej mierzyć. Postanowiłem, że spróbuję sił w tej wyższej.
Jak widać po roku – opłacało się. W końcu najpierw przez KO skończyłem mistrza nokautu, a później występ w turnieju na XTB KSW Epic zwieńczyłem sięgając po mistrzowski pas. Wymarzony scenariusz.
Marcin „Różal” Różalski ostatnio będąc u Kuby Wojewódzkiego powiedział: „Wojownikiem się rodzisz. Nie możesz wybrać, że chcesz nim zostać”. Zapytam, więc tak: rzeczywiście jest to tak jasne od chwili przyjścia na świat?
– Czy od urodzenia to nie wiem, bo miało to miejsce już dosyć dawno… (śmiech) Jednak odkąd pamiętam, to już jako młody chłopak miałem w sobie olbrzymie pokłady energii. Próbowałem całej masy sportów. Zaczynałem od uprawiania lekkoatletyki. Później uczestniczyłem w sportach drużynowych i indywidualnych.
Jednak od zawsze to sporty walki, które postrzegam jako typowo „męskie”, pociągały mnie najbardziej. Przygodę z nimi zacząłem od karate. Z biegiem czasu zmieniałem style, ale pasja pozostała. Uważam, że rzeczywiście tak jest, że każdy z nas ma w sobie – mniej lub bardziej uśpionego – wojownika. U niektórych objawi się on w walce z napotykanymi przeciwnościami jak np. choroba, walka o godny byt, z systemem, czy nawet o przeżycie.
Dlatego sądzę, że nieraz wojownikami stajemy się przez to, co nas w życiu spotyka. Wówczas wybieramy, czy chcemy się z nimi zmierzyć, czy się poddać. Nie musi to być walka w klatce, czy na macie. Tylko od nas zależy, czy wyjdziemy ze strefy komfortu narażając się innym, czy poddamy i popłyniemy z nurtem.
Dopytuję, bo jak wiemy uprawianie wszechstylowej walki wręcz jest jednym, ale nie jedynym zawodem, jaki uprawia Rafał Haratyk. A pytanie brzmi: która praca jest pasją, a która jest powołaniem/misją znaną od urodzenia?
– To pytanie zawsze wywołuje we mnie chwilę zadumy. Najczęściej odpowiadałem, że traktuję je tak samo. Jednak z czasem uświadomiłem sobie, że to w służbie straży pożarnej pozostałem na pewnym poziomie. Żeby się w niej rozwijać, musiałbym poświęcać jej dużo więcej czasu, którego najzwyczajniej w świecie nie mam. Chyba, że zrezygnowałbym z czasu poświęcanego rodzinie.
Co do występów w MMA, to szczerze mówiąc, moja historia powoli dobiega końca. Chociaż nie jestem porozbijany i pokontuzjowany, to jestem świadomy tego, że moje ciało się starzeje. Coraz wolniej się regeneruję i wiem, że konkurowanie na najwyższym poziomie z młodymi zawodnikami będzie coraz trudniejsze; a z czasem wręcz niemożliwe.
Tak więc, wracając do tematu, obie profesje są moją pasją i misją, uzupełniają się i ubogacają. Jednak na ten moment nie ma co ukrywać, więcej czasu i energii poświęcam MMA, szczególnie w okresach bezpośrednio przed walkami.
Na szczęście moi przełożeni w straży rozumieją ten stan rzeczy, za co jestem im ogromnie wdzięczny. Nie angażują mnie wtedy w dodatkowe szkolenia, a także bywają bardziej wyrozumiali.
Jeszcze za czasów, kiedy walczył Pan w Babilonie przeczytałem, że: „Polish Tank jest polską wersją Stipe Miocicia”. Jakie podobieństwa – między wykonywanymi zawodami – występują między Wami?
– Rzeczywiście Stipe też jest strażakiem i również skupia się na rodzinie. Dodatkowo nie ma również tzw. parcia na szkło. Jeśli nie musi, nie pokazuje się w mediach. Oprócz tego fani zawsze wiedzieli, że kiedy wchodził do klatki/oktagonu, to nadchodził czas twardej walki. Tak więc rzeczywiście można powiedzieć, że mamy wiele cech wspólnych. Jednak zdobycie tytułu mistrzowskiego w UFC to osiągnięcie, którego na ten moment mogę mu jedynie pozazdrościć.
Jeśli powiem, że Rafał Haratyk napisze barwniejszą historię w KSW niż Stipe Miocić w UFC, to w odpowiedzi usłyszę, że…
– Nie wiem, co dokładnie masz na myśli mówiąc o „barwniejszej historii”, ale wiem coś innego. Mimo wieku, jeszcze nieraz zaskoczę fanów KSW.
Sądzę, że hasło „obieżyświat” też by do Pana pasowało. Mniej czasu zajęłoby wymienienie, na jakich galach Pan nie walczył. Przyjście do KSW jest oznaką chęci ustabilizowania, czy przystankiem przed np. UFC?
– Z pewnością nie lada przygodą była możliwość zwiedzania różnych krajów i kontynentów przy okazji walczenia dla różnych organizacji. Rzeczywiście coś w tym jest, że podróże kształcą. Oczywistym też jest, że lepiej zobaczyć coś na żywo niż na ekranie.
Nigdy nie zamykałem się na UFC i teraz też nie będę. Choć troszkę znając politykę firmy, jaką jest UFC, to w moim wieku będzie już ciężko o angaż u tego światowego giganta.
Wejście do KSW, czyli największej polskiej i europejskiej organizacji MMA, traktuję jako dużą szansę. Taką, która pozwala zaprezentować się polskiej publiczności i jeszcze bardziej wypromować „Polish Tanka”.
Patrząc na to, w jakim wieku są zawodnicy toczący boje w kategorii półciężkiej i ciężkiej, to… Zaryzykuję twierdzenie, że najlepsze lata dopiero przed Panem. Zgodzimy się?
– Rzeczywiście tak jest, że mistrzami w tych cięższych dywizjach wagowych są „stare chłopy”. Jednak poza tym, o czym wspomniałem wcześniej, naprawdę czuję się dobrze. Biorąc pod uwagę to, że nie jestem „rozbity”, mam nadzieję jeszcze trochę namieszać w świecie MMA.
Dlaczego tak jest? Nie wiem. Być może z racji tego, że w tych cięższych kategoriach nieraz więcej znaczy doświadczenie i ta „inna siła” wypracowana latami na treningach. Jednak zarówno, może to być także czysty zbieg okoliczności i za niedługo prym przejmie młodzież.
Co do ostatniego wątku i najbliższego Pana występu… Da się oswoić i opanować emocje związane z występem na tak donośnym jubileuszu?
– Na pewno ogromnym zaszczytem jest możliwość zaprezentowania się na XTB KSW 100. Robię, co mogę i wierzę, że reszta zawodników również, aby ta gala na długo została zapamiętana przez kibiców MMA. Jednak nie czuję większej presji niż przed XTB KSW Epic i innymi. Zresztą, to jeszcze nie jest czas na stres. Na razie skupiam się na tym, aby przygotowania zaowocowały najlepszą wersją Haratyka w dniu pojedynku.
Już od jakiegoś czasu wiedzieliśmy, że Rafał Haratyk pojawi się w Gliwicach w listopadzie i kto będzie rywalem. Rzeczywiście tylko rewanż za półfinałowy pojedynek na XTB KSW Epic wchodził w grę przy negocjacjach z KSW?
– Nie, nie tylko. Z tego, co wiem, to były prowadzone rozmowy z byłym mistrzem KSW oraz z Mamedem Khalidovem. Jak widać, ostatecznie stanęło na pojedynku z Marcinem. Myślę, że „The Giant” w pełni zasłużył na to starcie. W końcu pokonał w 1. rundzie Damiana, z którym sam męczyłem się przez całe 3 rundy.
W jednym z ostatnich programów „Klatka po klatce” gościem był Mamed Khalidov. Były mistrz kategorii średniej wyraźnie zaprzeczył, by miał zmierzyć się z Panem. Rzeczywiście to zestawienie nie ma już sensu?
– Tego nie wiem. Natomiast nie mnie decydować z kim stoczę następną walkę. W końcu prawdziwy mistrz nie wybiera sobie przeciwników. (uśmiech)
Okej, więc zapytam inaczej. Z jakich powodów właśnie powinno dojść do tego pojedynku?
– Na pewno zestawienie z żywą legendą MMA byłoby ciekawym doświadczeniem i przeżyciem. Sądzę też, że nasze style bazujące na kontrze, timingu i wyczuciu przeciwnika dałyby bardzo efektowny pojedynek. Jednak rozumiem Mameda, że nie chce zbyt często występować w swoim wieku, a tym bardziej sięgać po mistrzostwo, którego później będzie zmuszony bronić.
Kiedy dowiedział się Pan, że z jubileuszowej rozpiski wypadł Paweł Pawlak i, że Mamed zmierzy się z Adrianem „Bartosem” Bartosińskim, to był pomysł, by sprawdzić się, choćby np. z Piotrem Kuberskim?
– Każdy fan KSW wie, że Piotrek to kawał wielkiego chłopa. Wierzę, że spokojnie odnalazłby się w kategorii półciężkiej. Widzę jednak, że jego celem jest zdobycie pasa w dywizji średniej. Co będzie później? Czas pokaże. Może się okazać, że w przyszłości nastąpi roszada między kategoriami i nigdy nie staniemy naprzeciwko siebie.
Może będzie tak, że Marcin złapie kontuzję (czego oczywiście mu nie życzę) i to Piotrek awansuje jako zastępstwo do walki ze mną na XTB KSW 100? Kto wie. Życie pisze najciekawsze scenariusze.
Jednak nim dojdzie do tej walki lub jakiejkolwiek innej, to zauważmy, że bukmacherzy uważają, że Pana zestawienie z Marcinem „The Giantem” Wójcikiem jest uważany za najbardziej wyrównany z karty XTB KSW 100. Dlaczego wyceny po 1.90 na Wasze zwycięstwa wiarygodnie oddają, jak bliski może być to pojedynek?
– Nie wiedziałem, że bukmacherzy już wystawili kursy na naszą konfrontację. Jednak myślę, że w ich wysokości nie ma przypadku. Oni doskonale wiedzą, że oboje dysponujemy pełnym wachlarzem umiejętności oraz nokautującym uderzeniem. W tej walce może się spełnić każdy scenariusz: od wyrównanej 5-rundowej batalii po nokaut, czy poddanie w 1. rundzie.
Właśnie, co by podpowiedział Rafał „Polish Tank” Haratyk dla obstawiających typ właśnie na jego pojedynek na XTB KSW 100?
– W sumie to sam nieraz obstawiam walki, żeby dodać sobie dodatkowego dreszczyku emocji przy ich oglądaniu. Trzeba jednak robić to z głową. Jeśli macie postawić 200-300 złotych na walkę albo zabrać żonę na kolację, pamiętajcie, by wybrać to drugie.
Bukmacherzy są też zdania, że najprawdopodobniej starcie Haratyk vs. Wójcik zakończy się ponownie nokautem. Tak zaglądam do rekordu „Polish Tanka” i nie zdziwię się, jeśli mistrz obroni tytuł przez poddanie. Nie, żebym podpytywał o game plan na tę walkę, ale… Warto oznaczać ten typ na kuponie? (śmiech)
– Tak jak pisałem wcześniej, obaj dysponujemy pełnym wachlarzem umiejętności. Był czas, że obawiałem się gry parterowej. Teraz jednak unikałbym przechodzenia do tej płaszczyzny wyłącznie wtedy, kiedy mierzyłbym się z wybitnym grapplerem.
W tym starciu naprawdę wszystko zweryfikuje klatka. Nie można wykluczyć żadnego zakończenia. Jeśli jednak samemu miałbym analizować i obstawiać, to chyba jednak postawiłbym na rozstrzygnięcie tego starcia przez K.O/T.K.O.
Co jeszcze chciałby Pan przekazać swoim fanom, bądź też najbliższemu rywalowi przed występem na XTB KSW 100?
– Na pewno, żeby tam byli. Jeśli już nie zdążą kupić biletu, to aby śledzili galę sprzed ekranu. W końcu tak okrągły jubileusz zdarza się tylko raz. Nie można tego przegapić. Przeciwnikowi zaś, jak zawsze, życzę dużo zdrowia przed i po walce. Także tego, żebyśmy dali godną tego jubileuszu walkę, która na długo zostanie w pamięci fanów MMA.
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze