Uwierzył w siebie i stracił 66 milionów dolarów, czyli nietrafiona decyzja wolnego agenta
Wystarczyłby jeden podpis do tego, żeby Nerlens Noel zarobił 70 milionów dolarów za najbliższe 4 lata gry. Jednak 1 lipca 23-letni środkowy tego nie zrobił, bo myślał, że dostanie większą ofertę od Dallas Mavericks lub innego klubu. Niestety (lub stety ) tak się nie stało. I tak po dwóch miesiącach musiał zadowolić się jednoroczną ofertą kwalifikacyjną w wysokości 4.1 miliona dolarów. Prawie 66 milionów różnicy.
Zeszłoroczny off-season był rekordowy pod względem wysokości kontraktów. Można powiedzieć, że rozdawano pieniądze na prawo i lewo. Powodem był wzrost salary cap aż o 20 mln. Taka różnica spowodowała, że praktycznie każdy zespół na rynku mógł wygenerować przestrzeń na maksymalną umowę. To właśnie dzięki temu (i dzięki niskim umowom Curry’ego, Greena i Thompsona) Warriors mogli podpisać Kevina Duranta. Pieniądze na rynku były dostępne, ale tu pojawił się mały problem – nie było graczy, którym można było je zaoferować. Zeszłoroczna klasa wolnych agentów była bardzo przeciętna, przez co widzimy takie kwiatki, jak umowy dla Timofieja Mozgova (64 miliony za 4 lata od Lakers), Luola Denga (74/4 również od Lakers), czy Joakima Noaha (72/4 od Knicks). GM’owie często nie wiedzieli, co mają zrobić z pieniędzmi i wydawali je w lekkomyślny sposób.
Ale w tym roku jest inaczej. Generalni menedżerowie nauczyli się na własnych błędach i nie rozdawali dolarów na prawo i lewo. Żaden GM nie chciał być tym, którego później wyśmiewano. Do tego wzrost salary cap był niższy, niż początkowo zakładano. Z 94 milionów dolarów wzrósł do 99, gdzie pierwotnie miał wynosić ok. 101/102 miliony. Niby nic, ale często przy podpisywaniach zawodników różnica kilkudziesięciu tysięcy dolarów ma znaczenie.
Jednym z tegorocznych wolnych agentów był przez długi czas Nerlens Noel.
23-letni środkowy miał być murowaną jedynką w drafcie 2013, ale stracił praktycznie cały sezon akademicki przez zerwanego ACL-a w kolanie i spadł aż do szóstego wyboru, które należało do New Orleans Pelicans. Noel długo nie zagrzał miejsca w Nowym Orleanie, bo od razu został wymieniony do Philadelphia 76ers w zamian za Jrue Holidaya. W barwach 76ers spisywał się solidnie, będąc bardzo dobrym obrońcą, ale jego gra w ataku pozostawiała wiele do życzenia. Noel to środkowy, którego szukano kilka lat temu- obrońca obręczy, który jest mobilny w obronie, a jego największym atutem jest atletyzm. Stylem gry porównałbym go do Deandre Jordana.
Jak pewnie wiesz, drużyna z Filadelfii cierpiała na bogactwo pod koszem. Był Noel, a poza nim Joel Embiid, Jahlill Okafor, a do tego Richaun Holmes pokazywał potencjał. Kogoś musiano się pozbyć i postawiono na Nerlensa. Jego kontrakt obowiązywał tylko przez kolejny rok i po zakończeniu sezonu miał zostać wolnym agentem. Oczekiwano, że któraś z drużyn zaoferuje mu duże pieniądze.
Noel ostatecznie trafił do Dallas Mavericks, którzy pozyskali go praktycznie za nic. Podczas swojego pierwszego sezonu w barwach zespołu z Teksasu zaliczał 8 punktów i 6 zbiórek, nie pokazując tak naprawdę nic szczególnego. A warto zwrócić uwagę, że 23-letni środkowy liczył, że dostanie maksymalny kontrakt.
I się przeliczył.
Noel postanowił przyjąć ofertę kwalifikacyjną w wysokości 4.1 miliona dolarów. W ten sposób za rok stanie się niezastrzeżonym wolnym agentem i będzie mógł podpisać kontrakt z dowolnym klubem.
Przypomnijmy, że w tym momencie Mavericks mogli wyrównać każdą ofertę, jaką podpisałby z innym klubem Nerlens, jako że był zastrzeżonym wolnym agentem.
Według doniesień odrzucił ofertę zespołu z Dallas, który zaoferował mu 70 milionów dolarów za cztery lata gry już pierwszego lipca, czyli od razu po rozpoczęciu wolnej agentury. 23-letni środkowy odrzucił tę propozycję, bo myślał, że może liczyć spokojnie na więcej. Pomylił się. Od tej oferty nic się nie ruszyło i ostatecznie strony nie były nawet blisko porozumienia.
To kolejny z wysokich zawodników, który w to lato nie dostał zadowalającej go oferty. Wolnymi agentami cały czas są Alex Len (Phoenix Suns), Mason Plumlee (Denver Nuggets), czy Nikola Mirotic (Chicago Bulls).
Tak powiedziała matka Noela o wzięciu przez niego oferty kwalifikacyjnej:
,,Oni [Mavericks] nie zaoferowali mu dużo pieniędzy za cztery lata. [Nerlens] Powiedział mi, że oczekiwał 22 milionów dolarów za sezon, ale Dallas odmówiło… On mi powiedział ,,jeśli Dallas da 20 milionów, pójdę tam, ponieważ kochają mnie tam. Powiedziałem: tak, ja też kocham tam być”
Jeżeli 17.5 miliona dolarów za sezon to mało, to nie wiem, na jakim świecie my żyjemy.
Można śmiało stwierdzić, że Noel tak po prostu stracił 13 milionów. Teoretycznie postanowił postawić na siebie, ale w tym przypadku zawodnik kompletnie przeszacował rynek.
Obecna NBA coraz bardziej stawia na podkoszowych, którzy są wszechstronni- mogą podać, rzucić z dystansu itd. Noel jest jednowymiarowy i w ataku nie jest w stanie nic sobie, ani partnerom, wykreować. Takim zawodnikom nie płaci się już dużych pieniędzy. Jako klub NBA nie możesz sobie pozwolić na granie zawodnikiem, który nie stwarza praktycznie zagrożenia w ofensywie. Trzeba być naprawdę elitarnym graczem w innym aspekcie gry, żeby przykryć brak rzutu. Takie mamy czasy. Jeszcze kilka lat temu Noel byłby rozchwytywany, a teraz nie ma chętnych, żeby zapłacić duże pieniądze za jego usługi.
Już sam fakt, że Mavericks zaoferowali mu aż 17.5 miliona dolarów za sezon jest bardzo zadziwiający. Fakt, Noel nadal to nadal młody zawodnik, ale nie widać w jego grze żadnego rozwoju. Tego typu graczy można podpisać dużo taniej.
Żeby osiągnąć taką samą kwotę w rocznych zarobkach, 23-letni środkowy musiałby podpisać umowę na ok 100 milionów przez 5 lat. Możliwe? Praktycznie nie.
Noel musi się teraz wykazać, żeby podpisać naprawdę wysoki kontrakt. Jednak to nie jest tak, że wszystko leży w rękach gracza. W tym momencie Mavs są tak naprawdę kowalem losu swojego środkowego. To on klubu zależy, ile zawodnik będzie grać minut. Im nie zależy, żeby grał dużo i podbijał swoją wartość. W końcu chcą mu zapłacić jak najmniej pieniędzy, prawda? Pomyśl o tym. Oczywiście nie mówimy tu o celowym sadzaniu ławce i przez to rujnowaniu jego wartości. Ale Mavs mogą pomyśleć tak: nasz skład nie jest specjalnie silny i możemy się nie dostać do playoffów. Mamy w składzie Dennisa Smitha Jr’a i chcemy, żeby się rozwijał. Warto byłoby do niego dołożyć jeszcze jakiś talent w drafcie. Gdyby tak rozpocząć jakieś małe tankowanie po pick, ograniczając minuty Noela, a co za tym idzie, obniżając jego wartość? Taki tok myślenia wydaje się mieć podstawy.
I tutaj można zacytować stare polskie przysłowie, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Wygląda na to, że pan Noel spróbuje wspiąć się na dach, ale wydaje się, że prędzej spadnie, niż osiągnie swój cel.
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze