Kupon double na Premier League – gramy o 289 PLN
W ostatnim czasie mieliśmy dłuższą przerwę od Premier League. Rozgrywki FA Cup i Carabao Cup wpłynęły na dziury w terminarzu, jednak już dzisiaj wracamy. Przed nami ciekawa sobota na angielskich boiskach. Uwaga fanów będzie przede wszystkim zwrócona na dwa obiekty. Najpierw na Stamford Bridge przyjedzie ekipa Lisów z Leicester, a dwie godziny później na Wembley Tottenham podejmie drużynę Evertonu.
Tottenham
Gdyby nie wpadka z West Hamem to można by śmiało powiedzieć, że piłkarze Mauricio Pochettino idą jak burza. Po kryzysie, który mieli kilka tygodni temu nie ma najmniejszego śladu. Wygrali siedem z dziewięciu poprzednich meczów, w tym porażka na Etihad, którą można śmiało wkalkulować w koszty. Jedyną drzazgą w sercu Kogutów jest właśnie pojedynek z Młotami. Co tu dużo mówić, takiego autobusu nie widziałem już dawno. West Ham cofnął się niczym za “najlepszych” czasów Sama Allardyce’a i prawie wygrał ten mecz. Obiang odpalił rakietę z 30 metrów, która mogła rozerwać siątkę Llorisa. Takie strzały wychodzą najczęściej raz, może dwa w karierze. Spurs nie mogą sobie wiele zarzucić. Próbowali wszystkich sposobów, żeby wygrać. Najgorszą wiadomością dla tego zespołu jest fakt, że już teraz czeka ich deja vu. Na Wembley przyjedzie Everton, czyli zespół Sama Allardyce’a. Nie trzeba nikomu wspominać, czego fanem jest ten trener. Autobus już na pewno jest gotowy do drogi i wyczuwam, że zaparkuje solidnie w polu karnym.
Everton
The Toffees w poprzednich pięciu meczach nie zaznali smaku porażki. Co więcej trzy razy z rzędu polegli, a dwa wcześniejsze mecze to remisy 0:0. Po mocnym początku pod rządami Big Sama nadszedł gorszy okres. Nie może to nikogo dziwić, bo pewne było, że z takim stylem gry nie zajadą zbyt daleko. W ostatnim tygodniu do zespołu dołączy nowy piłkarz – Cenk Tosun. Były zawodnik Besiktasu wydaje się lekarstwem na całe zło ofensywne. Everton cierpiał od początku lata na brak zawodnika pokroju Lukaku. Nie chodzi tylko o umiejętności, ale o zastawianie piłki i dawanie oddechu kolegom z innych formacji. W końcu udało się zrealizować taki ruch, więc teraz zarówno Rooney będzie miał z kim grać, ale prawdopodobnie zyska na tym Calvert Lewin, który powinien udać się na skrzydło. Impotencja ofensywna The Toffees jest aż nadto widoczna. Czy przełamanie nastąpi w pojedynku z Kogutami? Szczerze mówiąc, wątpię w to.
Statystyki:
- Koguty wygrały siedem z dziewięciu ostatnich potyczek
- Everton nie wygrał w pięciu poprzednich spotkaniach.
- Tottenham nie przegrał żadnego z 10 ostatnich meczów Premier League z Evertonem – 5 zwycięstw i 5 remisów.
- Everton nie wygrał żadnego meczu na stadionie Tottenhamu od listopada 2008 roku.
- The Toffees 3 razy z rzędu przegrywali na Wemebley po 1:2 – finał Pucharu Anglii z Chelsea (2009), oraz półfinały Pucharu Anglii z Liverpoolem (2012) i Manchester United (2016).
- Everton wygrał tylko 1 z 43 ostatnich meczów Premier League na wyjeździe przeciwko klubom z TOP6 (1:0 na Old Trafford w grudniu 2013).
- Everton na wyjeździe zdobył tylko 30% swoich punktów w tym sezonie, to najniższa tego typu proporcja w lidze.
- Tottenham nie przegrał żadnego z 10 ostatnich meczów ligowych na Wembley.
Przewidywane składy:
Tottenham (1-4-2-3-1): Lloris – Davies, Vertonghen, Sanchez, Aurier – Dembele, Dier – Eriksen, Alli, Son – Kane
Everton (1-4-2-3-1): Pickford – Martina, Williams, Jagielka, Kenny – Schneiderlin, Gueye – Sigurdsson, Rooney, Bolasie – Calvert-Lewin
Nie zagrają:
Tottenham: Dembele, Lamela, Rose, Wanyama (kontuzje)
Everton: Baines, Coleman, Funes Mori, Keane, Stekelenburg (kontuzje)
Zdarzenie: Tottenham vs Everton
Typ: -3,5 gola
Kurs: 1.50
Chelsea
The Blues w ostatnich tygodniach złapali passę do remisów. Trzy ostatnie spotkania zakończyli właśnie takim wynikiem. Dwa z nich miały miejsce przeciwko Arsenalowi, ale 0-0 z Norwich chluby nie przynosi. To co rzuca się w oczy to osamotnienie Moraty i Hazarda w linii ataku. Nie da się kreować tylu okazji do zdobycia bramki przy ograniczeniu formacji ofensywnej do dwóch zawodników od czasu do czasu wspieranych przez Marcosa Alonso. Conte musi wrócić do formacji 3-4-3, bo grając w ten sposób zabija możliwości ofensywne swojego zespołu, co wpływa na wyniki. Leicester w poprzednich meczach to rywal, który leżał Chelsea. Podopieczni włoskiego szkoleniowca wygrali trzy ostatnie starcia z tym rywalem. Wydaje się to dobrym omenem do przełamania passy trzech remisów. Atutem będzie w tym przypadku również Stamford Bridge, gdzie The Blues nie przegrali od czasu rywalizacji z Manchesterem City.
Leicester
Lisy w tym sezonie to zespół, który gra mocno w kratkę. Potrafią zaskoczyć Manchester United, żeby potem zremisować z Fleetwood Town. Vardy i spółka mają spore wahania formy. Na Stamford Bridge będzie im ciężko o niespodziankę, ale wydaje mi się, że przy problemach Chelsea w ofensywie będzie to mecz oscylujący w granicach remisu. Nie chce mi się wierzyć, że The Blues wygrają więcej niż róźnicą dwóch bramek. Do tego Morata i Hazard musieliby dostać spore wsparcie, a nie zapowiada się. W ostatnich meczach CFC ładnie wchodziły podwójne szanse, jednak tutaj zagramy inaczej. Postawimy na wygraną The Blues przy jednoczesnym wyniku poniżej 3,5 gola. Znalazłem na to bardzo przyjemny kurs, który aż prosi się o Zagranie. Przy takiej ofensywie Chelsea nie chce mi się wierzyć, że będą w stanie strzelić więcej niż trzy gole, a defensywa jest w miarę solidna.
Statystyki:
- Chelsea przegrała tylko 1 z 11 ostatnich meczów przeciwko Leicester w Premier League (grudzień 2015 – 1:2 na King Power Stadium)
- Leicester wygrał tylko 1 z 11 ostatnich meczów na Stamford Bridge – we wrześniu 2000 roku 2:0.
- Lisy nie wygrały żadnego z 12 ostatnich meczów na wyjeździe przeciwko klubom z TOP6, przegrały 5 takich spotkań z rzędu.
- Chelsea wygrała 7 meczów Premier League z rzędu na Stamford Bridge, tracąc w nich tylko 3 bramki.
- W 14 z 22 meczów tego sezonu z udziałem Leicester obie drużyny strzelały gola – najwięcej takich spotkań spośród wszystkich klubów Premier League.
- Od września 2014 roku Jamie Vardy strzelił 22 gole w 41 meczach przeciwko klubom z TOP6, najwięcej spośród wszystkich piłkarzy Premier League.
Przewidywane składy:
CHELSEA (3-5-1-1): Courtois – Azpilicueta, Christensen, Cahill, Moses, Fabregas, Kante, Bakayoko, Alonso, Hazard, Morata
LEICESTER (4-4-1-1): Schmeichel – Amartey, Dragovic, Maguire, Fuchs, Mahrez, Ndidi, James, Albrighton, Okazaki, Vardy.
Nie zagrają:
CHELSEA: Barkley (kontuzja)
LEICESTER: Simpson, Morgan (kontuzje), Fuchs, Huth, Iborra, Adrien Silva