Kawhi Leonard w Toronto Raptors + zwycięzcy i przegrani wolnej agentury w NBA

Ponad 2 tygodnie po rozpoczęciu wolnej agentury wiemy już praktycznie wszystko, nawet Kawhi Leonard (!) zmienił klub. Na rynku zostali zawodnicy, którzy nie zmienią w dużym stopniu rozkładu sił w lidze, zatem nadszedł czas na podsumowanie ruchów. Kto najwięcej zyskał, kto najwięcej stracił na tym, co wydarzyło się od 1 lipca. Tego dowiesz się w poniższym tekście.

Saga z Kawhi’m Leonardem była jedną z najdziwniejszych historii NBA w ostatnich latach. Ten, wydawałoby  się, symbol San Antonio Spurs, zażądał wymiany. Na początku trudno było uwierzyć w takie doniesienia. W końcu Spurs przez lata byli stawiani jako wzór organizacji. Ale coś się zacięło. Leonard jasno mówił, że chce odejść. Tutaj pojawiał się jednak mały problem: Kawhi nie był wolnym agentem i jego umowa może skończyć się najwcześniej w 2019 roku. To nie wszystko, podobno Leonard chce grać tylko dla Los Angeles Lakers, więc drużyny próbujące go pozyskać, na dobrą sprawę mogą mieć go u siebie tylko przez rok. Nie chcesz oddawać swoich assetów za kogoś, kto po jednym sezonie może odejść.

Ale ktoś się w końcu na to zdecydował i niespodziewanie tym kimś są Toronto Raptors.

Za Wojem:

Kto wygrał tę wymianę? Na pytanie będziemy mogli odpowiedzieć dopiero za jakiś czas.

Na pewno Spurs zrobili świetny ruch, bo za koszykarza, który nie chciał u nich grać i za rok mógł odejść za darmo, dostali DeRozana, czyli top-15 zawodnika ligi. Greg Popovich na pewno będzie umiał zmaksymalizować jego umiejętności. Według raportów DeRozan jest wstrząśnięty tym ruchem. W trakcie ligi letniej Raptors zapewniali go o tym, że na pewno go nie wymienią.

Cóż. Rzeczywistość okazała się brutalna.

Dla Toronto ten deal może pójść w obie strony. Bo jeśli Leonard wróci do swojej formy z sezonu 2016/17, to Raptors mogą mieć realne szanse na walkę z Boston Celtics. Ich potencjał, szczególnie w defensywie, jest ogromny.

Jest jeszcze druga, ta ciemniejsza strona medalu. Co jeśli Kawhi nie będzie zdrowy i odejdzie po roku, a Raptors zostaną z ręką w nocniku.

Na koniec dnia jednak uważam to za ruch godny ryzyka, które jest ogromne. Na dobrą sprawę Dinozaury mogą za rok zostać… z Danny’m Greenem, tracąc DeMara DeRozana i pierwszorundowy wybór w drafcie. Ale Toronto nigdy nie było ,,graczem” na rynku wolnych agentów. To, że ,,zdradzili” DeRozana niewiele zmienia. Mając okazję na pozyskanie zawodnika kalibru mistrzowskiego, robisz to. NBA to biznes. Tutaj nie ma miejsca na sentymenty.

A Ty jakie masz zdanie o tej wymianie?

 

Okej, to teraz przejdźmy do podsumowania biężacego lata w NBA.

Zwycięzcy i przegrani wolnej agentury w NBA

Zwycięzca: Los Angeles Lakers

Kiedy do Twojego zespołu dołącza Lebron James, to od razu stajesz się zwycięzcą wolnej agentury. Pozyskanie najlepszego koszykarza na świecie mówi samo za siebie.

I możesz sobie mówić, że nie zasłużyli na to, żeby Lebron wybrał akurat ich.

,,Przecież ta organizacja od 2011 roku jest żartem!”

Co z tego. Lakers to Lakers. Purpurowo-żółte barwy nadal mają ten magnes. Los Angeles przyciąga. Hollywood przyciąga. Lakers to jeden z najbardziej znanych klubów na całym świecie i to bez rozgraniczenia na sporty. Każdy zna Lakers. Ty, ja, Twój tata, dziadek.

Czy jest lepsze miejsce do spędzenia ostatnich lat swoje kariery niż Los Angeles? Czy wolałbyś może ciemne, szare i ponure Cleveland, zamiast słonecznych plaż LA?

Proszę Cię.

James w tym roku nie zdobędzie mistrzostwa – Warriors są jeszcze zbyt silni i Lakers nie są na tym poziomie. Ale w ciągu kilku lat, czemu nie? Ingram, Ball, Kuzma, Hart mają wielki potencjał, a do tego w 2019 roku Jeziorowcy będą ,,graczem” na rynku wolnych agentów. Potencjalne cele: Irving, Leonard, Thompson, Butler. Łatwo sprzedać wizję gry z najlepszym koszykarzem na świecie. Myślę, że analizując przejście Lebrona do LA, za bardzo skupiamy się na aspektach pozasportowych. Na dobrą sprawę w ciągu kilka lat mogą stać się kontenderem do tytułu. A może nawet w tym roku?

Przecież mają w swoim składzie Lebrona Jamesa.

Przegrany: zawodnicy na miarę Meczu Gwiazd na Zachodzie

Mecze Gwiazd od lat były żartem, lecz zmiana formatu tchnęła życie i w końcu byliśmy świadkami wyrównanego pojedynku. Tutaj musimy zapisać plus lidze. Jest jeszcze jedna kwestia, a mianowicie uczestnicy.

Konferencja Zachodnia od wielu lat jest lepsza od Wschodniej, przez co dochodzi do wielu sytuacji, gdzie gracz z Zachodu, mimo świetnego sezonu, dostaje nominacji. Teraz sytuacja może być jeszcze trudniejsza dla tych z trochę niższej półki.

Bo spójrzmy na to, jacy zawodnicy będą teraz aspirować do miana All-Starów w Konferencji Zachodniej:

Lebron James, Kevin Durant, Stephen Curry, James Harden, Anthony Davis, Klay Thompson, Russell Westbrook, Paul George, Karl-Anthony Towns, Jimmy Butler, Paul Millsap, Nikola Jokić, CJ McCollum, Damian Lillard, Chris Paul, Kawhi Leonard (chociaż z nim to nie wiadomo), Donovan Mitchell, Rudy Gobert, Devin Booker, Marcin Gortat (nie mogłem pominąć naszego rodaka).

Więcej niż 12.

A na Wschodzie będzie trudno złożyć solidną pierwszą piątkę. Dojdzie do tego, że w dwunastce znajdą się zawodnicy, których obecność będzie – delikatnie mówiąc – niezrozumiała.  Jestem przekonany, że niektórzy z graczy znajdą się w Meczu Gwiazd z konieczności, że musi być 12 ze Wschodu – nie przez to, że zasłużyli.

A gdyby tak trenerzy, kibice i media mieli wskazać po prostu 24 najlepszych koszykarzy w całej lidze. Czy to nie byłoby lepsze?

Zwycięzca i przegrany: Konferencja Wschodnia

Przejście Lebrona Jamesa oznacza jedno: koniec dominacji Króla na Wschodzie. To w końcu on przez 8 lat z rzędu meldował się w finale NBA. Nawet kiedy Cleveland Cavaliers byli już na samym dnie, nikt nie mógł strącić go z stronu. No to strącił się sam, przechodząc do LA Lakers, czyli na Zachód.

Tym samym droga do wygrania ,,byłej konferencji Lebrona Jamesa” staje się otwarta jak nigdy. Boston Celtics, nic nie robiąc, stali się nagle faworytem do walki o wejście do finału NBA. Ich głównym rywalem powinni być Philadelphia 76ers. Rywalizacja tych dwóch młodych ekip będzie na pewno widowiskowa. Czy ktoś jeszcze może włączyć się w tę walkę? Widzę tutaj trzeh kandydatów: Indiana Pacers, Toronto Raptors i Milwaukee Bucks.

Na pewno mecze pomiędzy drużynami ze Wschodu stracą na atrakcyjności. Nikt nie przyciągał kibiców tak, jak robił to najlepszy koszykarz na świecie. Na koniec dnia jednak każdy chce wygrać i to, że James jest już zawodnikiem Lakers, praktycznie każdy klub w Konferencji Wschodniej przyjął z niesamowitą ulgą.

Ale wyobraź sobie sytuację, że o wejście do playoffów będą biły się takie ,,potęgi” jak Detroit Pistons, Charlotte Hornets czy Brooklyn Nets z 35 zwycięstwami na koncie. Ajj, już nie mogę się doczekać tej fantastycznej batalii.

Sezon regularny na Wschodzie może być straszny.

Przegrany: klasa wolnych agentów 2018

Sytuacja w ciągu 2 lat zmieniła się diametralnie. W 2016 roku byliśmy świadkami największego w historii wzrostu w salary cap, przez co praktycznie każda drużyna miała miejsce na maksymalny kontrakt. To przez ten skok Golden State Warriors mogli dodać Kevina Duranta. Były jednak inne ruchy, które czarnymi literami wpiszą się w historię wolnej agentury. Umowy dla Timofieja Mozgova, Luola Denga czy Bismacka Biyomgo były, są i będą fatalne. Problemem wówczas było to, że były pieniądze, ale nie było ich na kogo wydać. Przez to wydarzyły się takie kwiatki.

2 lata później sytuacja zmieniła się o 180 stopni.

Teraz, większość wolnych agentów musiała zadowolić się stosunkowo niskimi umowami. Ten, kto nie zdecydował się na szybkie dogadanie, później miał problemy otrzymaniem więcej niż minimum dla weterana. Najlepszy przykład? Isaiah Thomas. Jeszcze rok temu był piąty w głosowaniu na MVP, a teraz nie było chętnych na jego usługi za minimalnie większe pieniądze.

Ale to w pewnym sensie była też świadoma decyzja graczy. Woleli wybrać krótsze umowy (jednoroczne), żeby wrócić na rynek wolnych agentów w 2019 roku, kiedy drużyny mają mieć po prostu większe pole manewru. Z drugiej strony, cap space też nie będzie nieograniczony, więc nie wszyscy będą zadowoleni z tego ruchu.

Jedno jest pewne: klasa wolnych agentów 2019 będzie naprawdę mocna.

Zwycięzca: Golden State Warriors

Trzykrotni mistrzowie NBA w ostatnich 4 latach mogą czuć się zwycięzcami wolnej agentury z dwóch powodów.

Po pierwsze, (i to chyba najważniejsze) nie urósł im kolejny rywal. Tendencja jest raczej odwrotna – najgroźniejsi przeciwnicy się osłabili. Houston Rockets stracili dwóch kluczowych graczy (Trevor Ariza i Luc Richard Mbah a Moute), Lebron James przeszedł do Lakers, czyli Cleveland Cavaliers nie liczą się już w walce o mistrza, a Lakers nie są jeszcze na poziomie, żeby z nimi rywalizować. Boston Celtics, Philadelphia 76ers nie są chyba jeszcze na tym poziomie, co Warriors, przynajmniej na razie. Dopóki nie zobaczymy ich starcia w serii playoffowej, cały czas musimy stawiać jako faworytów Wojowników.

Po drugie, podpisanie DeMarcusa Cousinsa i Jonasa Jerebko.

Z Cousinsem wiąże się bardzo dużo problemów, zastrzeżeń i czerwonych flag, ale to talent w czystej postaci. Wyobraź sobie, co się stanie, jeżeli ten eksperyment wypali. Zespół poza zasięgiem reszty będzie jeszcze dalej. Warriors mają taki plus, że nie muszą się spieszyć. Dla nich powrót Cousinsa w sezonie regularnym powinien sprowadzać się do przetarcia i zgrania z resztą.

To może być naprawdę straszne.

Jednak ten projekt ma też swoje wady. Najważniejsze jednak, że jeden z najlepszych zespołów w historii ma jeszcze wyższy sufit.

Reszto ligi, bój się.

Przegrany: Cleveland Cavaliers

Tutaj chyba nic nie trzeba dodawać. Odszedł Lebron James. Cavaliers odejdą w zapomnienie. Ale to nic, nie martw się, poradzą sobie.

Zwycięzca: Indiana Pacers

Postawa Pacers była jednym z największych zaskoczeń poprzedniego sezonu. Pozbycie się Paula George wyszło im paradoksalnie na lepsze: Victor Oladipo stał się gwiazdą, a Indiana była o krok od wyeliminowania Lebrona Jamesa i jego Cleveland Cavaliers.

Pacers są bardzo młodą drużyną i powinni piąć się tylko w górę. Poza tym, ruchy, których dokonali, wyglądają w tym momencie bardzo dobrze.

Podpisanie Douga McDermotta, Tyreke Evansa i Kyle’a O’Quinna dodaje im głębi; głębi, którą już mieli.

Widzę scenariusz, gdzie to Pacers będą walczyli o pierwsze miejsce w sezonie regularnym na Wschodzie i wcale nie jest to tak abstrakcyjne, jak Ci się może wydawać.

Don’t sleep on Pacers.

Zwycięzca: kibic NBA

Przejście Lebrona Jamesa do Los Angeles Lakers to świetna wiadomość dla nas, kibiców. Zobaczysz, jaki hype będzie na ten sezon. Najbardziej znana organizacja w historii pozyskuje najlepszego gracza w NBA – przecież to krzyczy z ekranu. Ja już osobiście nie mogę się doczekać, kiedy rozbrzmi pierwszy gwizdek. Jestem wręcz przekonany, że rozgrywki 2018/19 będą kozackie i będzie się działo sporo. Musi się dziać. Historii, która można napisać, jest mnóstwo. Na koniec dnia najważniejszą będzie to, kto zdobędzie tytuł. W moich oczach nie jest takie pewne, że będą to na 100% Golden State Warriors.

A Ty jak uważasz?