UFC Polska 2 – czego oczekiwać?

11 kwietnia 2015 roku UFC zawitało do Polski po raz pierwszy. Kibice mieszanych sztuk walki przyjęli to z wielkim entuzjazmem. W marcu najlepsza organizacja MMA na świecie ogłosiła, że zawita do kraju nad Wisłą po raz drugi. Entuzjazm mniejszy, lecz nadal wywołujący ekscytację wśród zagorzałych fanów. Pozostaje pytanie – co tym razem organizacja zaoferuje odwiedzając Gdańsk 21 października 2017 roku?

Zanim przejdziemy do nadchodzącego wydarzenia, warto cofnąć się do gali z cyklu FIGHT NIGHT, która miała miejsce w Krakowie przed dwoma laty. Poruszając się po portalach branżowych oraz czytając wpisy, dało się wyczuć entuzjazm. Samo ogłoszenie, że marka UFC zagości w naszym kraju, wywołało lawinę komentarzy. Właściwie karta walk nie miała znaczenia, lecz fakt, że wydarzenie, które dotychczas można było oglądać jedynie zza szklanego ekranu, będzie na wyciągnięcie ręki. Na trybunach Tauron Areny zasiadło 10 tys. widzów, którzy w sumie wydali na bilety 2,57mln złotych. Aż chce się rzec – tylko? Jednak wśród oglądających nie było przypadkowych ludzi. Każdy był wyedukowanym w sztukach walki kibicem. Pokazało to także z jednej strony, jak „duża” jest w Polsce społeczność fanatyków MMA. KSW nie oddaje tej liczby.  

Przechodząc do samej karty walk i widowiska, trzeba śmiało powiedzieć – mogło zawieść. W walce wieczoru legenda K-1, Mirko „CroCop” Filipović, w rewanżu z Gabrielem Gonzagą, który to pojedynek przyniósł wiele emocji. Z resztą walk było już różnie. Włodarze UFC zdecydowali się wypróbować model Polak kontra obcokrajowiec. Można podejrzewać, że tutaj podpatrzyli polską dominującą organizację jaką jest KSW. Jak pokazała rzeczywistość, zakontraktowani Polacy niekoniecznie sprostali wysokiemu poziomowi. Gala organizowana w Polsce musiała być na „kieszenie” miejscowych fanów. Dla organizatorów bilans ekonomiczny musiał się zgadzać, w związku z czym nie można było oczekiwać wielkich nazwisk.

Przechodząc do głównego tematu tekstu – czego zatem można się spodziewać po drugiej wizycie organizacji Dana White’a w naszym kraju? 12 listopada 2016 roku Joanna Jędrzejczyk pokonuje na dystansie pięciu rund rodaczkę, Karolinę Kowalkiewicz. Historyczny moment w historii polskiego MMA. Walka krajanek o najważniejsze trofeum w sporcie – mistrzowski pas UFC. Jednak pojedynek ma miejsce w Madison Square Garden na terenie Stanów Zjednoczonych. Po walce sama mistrzyni wspomina o tym, że chętnie zawalczyłaby w Polsce. Jeżeli kiedykolwiek miałoby dojść do rewanżu, to tym razem tylko na terytorium Rzeczypospolitej. W pierwszej gali UFC w Polsce popularna „JJ” uczestniczyła w roli gościa specjalnego i zmagania obserwowała z trybun. W chwili ogłoszenia październikowego wydarzenia, każdy polski kibic ma nadzieję na walkę wieczoru z udziałem naszej narodowej dumy w tym sporcie. Sama zainteresowana jeszcze przed kilkoma dniami na pytanie o swój potencjalny udział w tym wydarzeniu odpowiedziała „Czemu nie?”. Jednak mogą to być tylko słowa rzucone na wiatr. Nie bez przyczyny mistrzyni UFC kobiet w wadze słomkowej głośno krzyczała o swój udział w gali w systemie PPV na terenie USA. Sportsmenka jest jedną z zaledwie dwudziestu walczących pod szyldem UFC, którzy mają w kontrakcie zapis o dodatkowej wypłacie płynącej z procentu ze sprzedaży transmisji. Szacuje się, że uzyskana część ze sprzedaży gali UFC 205 w której mierzyła się z Karoliną Kowalkiewicz, wyniosła aż 1,5mln złotych. Chyba już nie ma wątpliwości dlaczego Polka woli wielkie gale w USA w systemie PPV, niż zawalczyć w Polsce w wydarzeniu z cyklu FIGHT NIGHT?

Niestety, ale mało prawdopodobne jest, że nasza mistrzyni będzie w walce wieczoru przy okazji gali w Ergo Arenie. Można liczyć, że zawalczy nad Bałtykiem. Można liczyć, że karta główna gdańskiej karty walk będzie obstawiona zawodnikami z rankingów TOP15. Można… lecz wtedy też nie można by już oczekiwać cen biletów dla obywateli Polski. Włodarze największej organizacji MMA na świecie są świadomi rynku w który wchodzą.

Inną sprawą jest fakt, że dotychczas będący właścicielami organizacji bracia Ferrita, sprzedali ją za 4 miliardy dolarów firmie WME IMG. W związku z tym strategia UFC nieznacznie się zmienia. Jeszcze nie tak dawno można było obserwować w Europie galę z dużymi, znanymi nazwiskami. Anderson Silva, Alistair Overeem czy Junior Dos Santos. To nazwiska, które bez problemu by sprzedały wydarzenie za oceanem i przyniosły firmie zyski. A jednak można było ich oglądać na żywo w Anglii, Holandii czy Chorwacji. Wydawało się, że planowana jest większa ekspansja, a Stary Kontynent ma być jednym z głównych celów rozszerzenia działalności. Lecz po zmianie właścicieli ta filozofia mogła ulec modyfikacji. Gale po naszej stronie globu pozostają, jednak mogą być w zmienionej formie. Można zaobserwować trend „super-fightów” w MMA, które mają za zadanie wygenerować jak największy zysk. W końcu produkt kupiono za 4 miliardy, to trzeba zarobić, prawda? W związku z tym pytanie, czy nazwiska, które mają wartość za oceanem będą „wrzucane” na europejskie rozpiski? Czas pokaże.

18 marca 2017 roku w Londynie miała miejsce gala UFC z cyklu FIGHT NIGHT. Moim zdaniem pojedynki dostarczyły wiele emocji. Jednak gdy się przyjrzeć – nie ma tam tak dużych nazwisk jak wspomniane w poprzednim akapicie. Prawdą jest, że Jimi Manuwa sportowo stoi wysoko i jest już krok od walki o pas. Jednak jego nazwisko za oceanem jeszcze nie wpływa na decyzję zakupową usługi jaką jest PPV UFC. Bardzo chętnie zobaczyłbym starcie Karoliny Kowalkiewicz z Paige VanZant. Lecz mam świadomość, że nie ma szans, żeby Amerykanka zawalczyła na ziemi polskiej, ponieważ ma za dużą dla rynku w USA wartość marketingową.

Dotychczas wydźwięk artykułu może być negatywny, lecz karta walk może być mimo to obiecująca. Podejrzewam, że kibice mogą spodziewać się podobnej rozpiski jak na minionym wydarzeniu w Anglii, przy czym oczekuję, że zobaczymy 5-8 Polaków. Walka wieczoru dwóch zawodników z TOP15? Oczywiście, czemu nie. Nawet z udziałem polskiego zawodnika. Karolina Kowalkiewicz czy Jan Błachowicz w przypadku wygranych walk wydają się do tego dobrymi kandydatami. Osobiście uważam, że wspaniale by było, gdyby dużą sportową walkę otrzymał Krzysztof Jotko. Ten polski średni po cichu wspina się w rankingach, jednak nie dostaje takiego rozgłosu medialnego jak wspomniana dwójka. Z tego powodu, obawiam się czy dałby radę pociągnąć to wydarzenie jako główna atrakcja wieczoru. Jak dla mnie, ta trójka obowiązkowa powinna się znaleźć na karcie z solidnymi przeciwnikami.

Przy okazji UFC w Krakowie, organizacja na tą okazję pozyskiwała polskich zawodników. Z przyczyn kontraktowych trudno jest wydobyć tych walczących pod szyldem KSW, którzy poza poziomem sportowym są znanymi medialnymi postaciami. Z całym szacunkiem dla każdego, który wchodził do klatki, ale na tamtą chwilę takie osoby, jak Izabela Badurek czy Marcin Bandel, nie byli gotowi na tę „Ligę Mistrzów”. Przed kilkoma dniami nowym nabytkiem największej organizacji na świecie został Adam Wieczorek. Uważam, że to już może w związku z ogłoszoną galą i być może w niedalekiej przyszłości kolejny Polak będzie miał okazję podpisać kontrakt z hegemonem w sztukach walki.

Do wydarzenia pozostało jeszcze ponad pół roku. Przez ten okres może stać się wiele. Osobiście mam nadzieję, że tym razem uda się wypełnić halę przy okazji październikowej gali, a Polacy będą wychodzić ze swoich walk usatysfakcjonowani, jak kibice z hali. Na koniec chciałbym zaznaczyć, że miałem okazję być na trybunach Tauron Areny przy okazji UFC w Krakowie i mimo różnych opinii, ja wychodziłem z hali podekscytowany. Widocznie magia oktagonu mnie oczarowała, a w pojedynkach znalazłem piękno płynące ze sztuk walki.

Zaloguj się aby dodawać komentarze